To kompletnie szalone coś. Ale mogę poprzysiąc, że na ten pomysł nikt jeszcze nie wpadł i nie wiem czy uda mi się to skończyć bo wg. mnie barierka jest spora, a to dopiero moje drugie opo. To coś powstało od tak w mojej głowie i wysłałam to zanim, zdążyłam zmienić zdanie, więc naprawdę nie wiem jak wyszło ale zachęcam, nie mogę przysiąc, że wam się spodoba, wiem jedno, to jest naprawdę mega oryginalne, tego jeszcze nie było itd.
Miłego czytania.
Nie łatwo jest być innym. Ja jestem inna nawet pośród herosów. Naprawdę inna. Jedyna taka heroska. Nas jest nawet mniej niż herosów. Wszyscy jesteśmy tak jak herosi porozrzucani po całym świecie. Jesteśmy nawet bardziej zauważalni i bardziej znani, bardziej prześladowani, w większym niebezpieczeństwie, niż herosi. Oni mogą się lepiej bronić. Ja jestem jedną z nich i jedną z pośród herosów. A to połączenie jest wręcz zabójcze. A kim ja właściwie jestem? Nawet nie wiem jak wyglądam. Nie wiem jak wyglądają inni, nie rozróżniam kolorów, nie wiem co jest jasne, a co ciemne. Ledwo umiem sama przejść przez ulice. Kim ja jestem? Otóż takich jak ja określa się jednym prostym słówek, które zna każdy. Nie każdy nas widział, nie każdy wie, jakie jest nasze ciężkie życie. Wszyscy starają się pomóc innym ale nie nam, uważają że możemy sami sobie poradzić. Nie mam im tego za złe, ale denerwujące jest jak mało osób o nas mówi, jak mało nas docenia, jak mało traktuje nas jak normalnych ludzi a nie zwierzęta, czy okazy w zoo. Mój los jest przekleństwem. Otóż ja jestem po prostu … niewidoma.
Generał do nogi! -krzyknęłam. Mój głos potoczył się po central parku. Nie wiem, która była godzina, ale wiem, że czas było już wracać. Zaczął się już ro szkolny, a to oznacza, że są lekcje do odrobienia. Uh… nienawidzę szkoły, ale kto ją lubi? Ja i tak mam dość mało lekcji, bo nie robimy notatek. To jedyny plus, reszta? Kompletna masakra na całej linii. Mój duży wilczur przybiegł posłusznie i rzucił mi zaślinioną piłkę na nogi. Wsadziłam ją do plecaka, wstałam złapałam psa za uprząż.
– prowadź generale.- pies posłusznie ruszył. Mieszkałam na rogu Upper east side, a nade mną mieszkała dość dziwna rodzina, Jacksonowie. Nigdy ich co prawda nie widziałam, ale w robieniu hałasu zajęliby pierwsze miejsce. Szliśmy tak sobie jakiś czas. Pies posłusznie mnie prowadził, generał, jak mówiła mi mama, był dużym wilczurem. Podobno miał, bardzo ładną sierść i o dziwo oczy dokładnie takiego samego koloru jak moje. To był prezent od taty, jedyny jaki dostałam. W sumie to go nie znam, wiem tylko że generał, z niewiadomych przyczyn się nie starzeje. Ale dużo mnie to nie martwiło bo najważniejsze było to, że jest. Był najbardziej posłusznym psem, jakiego widziałam, niemal można go było nazwać myślącym psem. General zaszczekał to oznacza, że jesteśmy już przy drzwiach. Otworzyłam je i zaczęliśmy wchodzić po schodach. Oczywiście, Jacksonow, było słychać już na klatce. A w powietrzu roznosił się zapach, dość dziwny, jak na Nowy York. To był wręcz namacalny, zapach oceanu. Ale mnie to nie obchodziło. Wspinałam się po schodach, w moich glanach, z okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Oczywiście służyły tylko po to żeby zasłonić oczy. Gdy staliśmy już praktycznie przed drzwiami, a ja puściłam psa żeby wyjąć klucze, on zerwał się i popędził szczekając, na następne piętro, prosto do mieszkania Jacksonów. Zaklęłam po cichu, co ten pies sobie wyobraża? Bez niego czuję się jak bez ręki!
– Generale do nogi! -pies zaszczekał i zaczął warczeć. Westchnęłam. Wyjęłam z plecaka laskę. Mama mówiła, że wygląda jak czerwony kijek, którego starsi ludzie używają do chodzenia. Tyle że moim umiała, nieźle tak, tak, wiem niewidoma agresorka brzmi dziwnie, ale co poradzisz, umiałam zbić każdego, byłam w tym niezła. Raz zbiłam jakiegoś gościa, który chciał okraść biedną niewidomą nastolatkę. Sooory ale nie wiem dlaczego on w ogóle do mnie podszedł, no bo proszę, kto podchodzi, co prawda do dość drobnej, ale wysokiej, niewidocznie napakowanej dziewczyny w glanach, skórzanej kurtce, dżinsach, czerwonej koszulce, z długimi włosami związanymi bandaną i w typowych okularach typu Awiator, w których widzi tylko własne odbicie, no i jeszcze z psem? Proszę, tamten to był totalny bezmózg. Więc jak już wyjęłam ten kijek, to zaczęłam się wspinać po schodach. Po co on mi w ogóle był? No na przykład, żeby nie wpaść na ścianę, poręcz, lub błędnie postawić nogę .Nienawidziłam takiego chodzenia, bo było strasznie wolne. Kiedy w końcu weszłam na górę i w końcu udało mi się znaleźć drzwi, zrozumiałam dlaczego ten cholerny pies tu poleciał. Oni mieli w domu kozę. A przynajmniej coś co tak pachniało. Weszłam przez otwarte na oścież drzwi parę razy potknęłam się o jakiś mebel. Oczywiście pies wciąż warczał na tę kozę. A młody Jackson (sądząc po krzykach i nasilonym zapachu oceanu) próbował go odgonić
– Generał zostaw kozę w spokoju – podeszłam i wzięłam psa za uprząż, a on jakby magicznie się uspokoił- przepraszam za niego, jestem Viktoria, sąsiadka z dołu. – podałam na oślep rękę, w sumie wiedziałam gdzie on stoi, bo słyszałam oddech, bicie serca i czułam zapach oceanu.
-Percy Jackson. Nie ma sprawy.
– a na przyszłość powinieneś lepiej pilnować tą kozę- wskazałam na źródło zapachu.
– tu nie ma żadnej kozy. To mój kumpel Grower .
– och. no to czemu pachnie kozą i nic nie mówi?.- postanowiłam jak najszybciej wyjść.- ale mniejsza z tym ja lecę, dozo. Generał !- pies chwilę się wahał ale w końcu ruszył, ale oczywiście ja musiałam się wywalić. Okulary spadły. Podniosłam się z jękiem. A sąsiad podszedł do mnie i pomógł mi wstać.
-No nic ci się nie stało, następnym razem patrz pod nogi.- i dokładnie w tym momencie ten tępak zdał sobie sprawę z tego jaki popełnił błąd. Głównie dlatego, że dostał moją laską.
-Percy to ona , to ją wyczuwałem! -odezwała się koza
– Jesteś pewny chłopie?
– Mhm, tylko …
– dobra mam tego dość! Wychodzę, a teraz podaj mi okulary .
– przecież możesz sama je wziąć !
– nie nie mogę, bo nie widzę! Daj mi te okulary, albo ja i Generał się tobą zajmiemy.- chłopak ani drgną .
– Ale … jak to nie widzisz?- dobra głupota tego gościa zaczynała mnie wkurzać
– normalnie, nie widzę, od urodzenia.
– to jakim cudem wiesz gdzie jestem?
– Bo oddychasz i pachniesz oceanem, nie wiesz że niewidomi mają wyczulone inne zmysły? Ten twój kumpel pachnie jak koza, więc myślałam że to koza. Logiczne.
– pachnę jak ocean?
– no raczej.
– to ona, to ona! – ta koza zaczęła mnie wkurzać
– kto ona?- nienawidziłam nie wiedzieć czegoś co inni wiedzieli- mów kozo bo skopie ci tyłek!
-nieważne
– ważne, ważne, gadaj- przyłożyłam mu kijek do szyi i nacisnęłam mały guziczek na rączce, a Jackson miał w tej chwili przytknięty do gardła kijek zakończony nożem. Muszę się jakoś bronić, nie? Ale on też miał broń w zanadrzu, wyjął coś, chyba miecz i mnie tym zaatakował. Błąd. Bo wtedy się wykurzyłam, zaczęliśmy się bić, a raczej walczyć. Teraz była już pewna że to miecz, bo słyszałam klingę, ale mój kijek jakoś się nie łamał. Okładałam go, a on w ogóle tego chyba nie zauważał, ja za to bardzo dobrze unikałam jego ciosów. Walka skończyła się dopiero wtedy, gdy zdzieliłam go po plecach, a on upadł i zaczął jęczeć, teraz stał na czworakach, a ja swoim butem kopnęłam go w krzyż, on upadł i leżał ciężko oddychając. Aż zaczęłam się o niego martwić, ale teraz byłam zbyt rozzłoszczona. Zgrabnie odwróciłam się do kozy- gadaj, albo skończysz gorzej niż on .- ta koza zrobiła coś, chyba pstryknęła, a ja zsunęłam się nieprzytomna na podłogę .
ps.
Wszelkie skargi, zażalenie i inne proszę standardowo kierować do mojej chorej wyobraźni.
PIERWSZA!!!!!!!!!!!!!
GE-NIA-LNE!!! Wszystkie błędy mogą iść się bujać przy twoim stylu pisania!!!
dzienkować
ale jak zbieg okoliczności przy drugiej stronie szafiru , ja to wysłałam dokładnie dzeń wcześniej 😛
Dzięki, Hipomkampo. I wiesz co? Miałam tak samo z Szowan (1) i dwoma moimi ostatnimi wierszami. Może Adminka ma w skrzynce niedobór opek i dlatego umieszcza je tak szybko?
Pozdrawiam 😀 😉
Chione
Hej, ale Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że wielkie litery w dialogach nie gryzą? Za to literówki JAK NAJBARDZIEJ!
Zrób coś z tym, bo durnowate błędy odbierają opowiadaniu urok i sprawiają, że dostaję drgawek.
stety bądź niestety zgadzam się z Arachne 😉
opko jest świetne i… czekam na CD
Musi byc CD super jest to napisane 😉
_________________________
I added cool smileys to this message… if you don’t see them go to: http://s.exps.me
[Zbieram zęby z ziemi, bo się rozsypały, gdy opadła szczęka, moment…, Ok… ] To jest świetne! Rzeczywiście ne mieliśmy jeszcze niewidomej, ale zgadzam się z Arachne, literówki GRYZĄ !!!, więc uważaj, bo w twoim opku jest ich od groma!
Duże litery nie gryzą, lecz, jak to określiła Arachne literówki tak, a zęby mają jak z parteru do 600 piętra Empire State Building (to moje porównanie). Według mnie tamta dziewczyna za łatwo załatwiła Percy’ego. Ona przecież walczyła instynktownie, a on miał za sobą ponad sześć lat treningu walki z potworami, tytanami, gigantami, bogami, obozowiczami od Aresa i innymi bardzo dobrze wyszkolonymi gośćmi. Nawet jak to było wcześniej, to mógł nie mieć ponad sześć lat treningu, tylko dwa, a już wtedy walczył z bogiem, ogromnym cyklopem itp.
A tak po za tym, to czekam na CD.
Waśnie – duże litery. ale poza tym genialnie oryginalne! Jeszcze czegoś takiego nie bylo. Opko w moim stylu.
Świetne! Genialne! Po prostu… brak mi słów. Z niecierpliwością czekam na CD. Tylko to trochę dziwne, że tak łatwo udało jej się pokonać Percy’ego… ale i tak mi się podoba.
Nie skomentuję żadnych błędów i literówek, za to pozdrawiam Twoją chorą wyobraźnie mam nadzieję na szybką kontynuację i pozdrawiam Victorię. Jej życie musi być naprawdę… Niebezpieczne…