PROLOG
Była noc, ciemna noc. Leżałam w łóżku i patrzyłam w sufit. Nie mogłam usnąć już od dłuższego czasu. Zrezygnowana podniosłam rękę i sięgnęłam po telefon leżący na parapecie. 3 nad ranem. Jeśli zaraz nie usnę to zwariuję, pomyślałam. O 6-tej mama „obudzi” mnie do szkoły. A dzień nie będzie się różnił od innych. Ludzie jak bardzo się myliłam! W końcu udało mi się usnąć. I nastała kolejna bezsenna noc.
ROZDZIAŁ I. Czyli o tym, jak dowiedziałam się prawdy.
Rano wstałam, ubrałam się i umyłam, zjadłam śniadanie, pojechałam do szkoły. Czyli mniej więcej to co zwykle. Zmieniłam buty i usiadłam na ławce, aby zabrać się za czytanie po raz któryś z kolei jakiejś książki. Nie pamiętam tytułu to było dość dawno. Po kolei przychodziło coraz więcej moich znajomych. Po trzydziestu stronach wstałam i podeszłam do sklepiku, gdzie dziewczyny rozmawiały ze sprzedawczynią. Coś tam nagadałyśmy na Czarka (czy wspominałam, że sklepikarka to była mama jednego z uczniów naszej klasy?), po czym przeszłyśmy do szatni wu-ef-owej. Kiedy się już przebrałam, znowu sięgnęłam po książkę. Kiedy przyszła jedna z moich bliższych przyjaciółek, Irenka, zaczęła marudzić, że ja zdecydowanie za dużo czytam. Odburknęłam coś o tym, że ja naprawdę nie mam co robić na przerwach, ale nie zaczęłam żadnego tematu.
Na lekcji pan zamęczał nas zaliczaniem na ocenę manewrów do koszykówki. Ucieszyło mnie to że mam 20-sty numer gdyż kolejka nie zdążyła do mnie dojść. Jednakże po dzwonku, kiedy wszyscy z wrzaskiem wylecieli na korytarz, pan zatrzymał mnie w sali gimnastycznej. Bałam się, że każe mi wynosić sprzęt, którego dziwnym trafem nie kazał zabrać innym do magazynu, albo co gorsza, będzie chciał żebym zaliczyła te manewry. Spojrzałam z rezygnacją w jego oczy. Tliło się w nich jakieś uczucie, którego nigdy nie widziałam u żadnego człowieka. Cofnął się kilka kroków w tył i zaczął podejrzanie warczeć. Tak dobrze przeczytaliście, warczeć. Już miałam się odezwać – nie byłam pewna czy wołałabym o pomoc, czy próbowałabym porozmawiać z potworem – kiedy do sali wbiegł mój wujek (swoją drogą, uczył w tej szkole). Najbardziej przerażające jednak było to, że miał baaardzo owłosione nogi, wygięte pod jakimś dziwacznym kątem (nie miał spodni fuj!) i kopyta(!). Pomyślałam, że mamie coś się nie udało i nie dobudziła mnie do końca.
-Zostaw ją w spokoju! – wrzasnął.
Wuefista wpadł w szał. Wyciągnął coś zza pleców, co okazało się kilkoma małymi nożami i cisnął nimi w wujka. Wrzasnęłam przerażona. On jednak uchylił się z niewiarygodną prędkością, po czym wyciągnął brązowy sztylet (nie wiem skąd, nie pytajcie mnie o takie rzeczy) i dźgnął nauczyciela. Rozsypał się w pył (nie wujek, nauczyciel).
Patrzyłam na to wszystko przerażona. To działo się zbyt szybko. Wujek uśmiechnął się, tak jakby nic się nie stało.
-Nie przestraszyłaś się, zbytnio? – spytał.
Moja mina musiała mówić sama za siebie, bo po chwili pokiwał głową.
-Przepraszam, jeśli cię przeraziłem, ale musiałem to zrobić. Inaczej…
-Musiałeś zabić nauczyciela? – przerwałam mu.
-Inaczej – kontynuował – nie wiem co by cię mogło spotkać, ale na pewno nie byłoby to coś miłego.
-Musiałeś zabić nauczyciela? – ponowiłam pytanie.
-Co zobaczyłaś? Czy on umarł tak jakbym zrobił to ja lub ty?
Nad tym pytaniem musiałam się zastanowić. Rozsypał się w pył… Nie no, umarł i koniec.
-Umarł i już, co się będziemy zastanawiać nad sposobem – moi rodzice uparcie twierdzili, że nie mam ADHD ani nic w tym stylu, ale czasami zdarza mi się palnąć taką głupotę, że w głowie się nie mieści. –Ważniejsze jest to, że umarł przez C-I-E-B-I-E. – ostatnie słowo przeliterowałam, żeby je zaakcentować.
-O matko kochana – mój wujek załamał ręce – Czy? On? Umarł? Normalnie? Czy? Też? Stało? Się? Z? Nim? Coś? Ciekawego? – takie akcentowanie oddzielnie każdego słowa jest denerwujące, ale chyba chciał mnie zdenerwować.
-Rozsypał się w pył…
-I tak też powinien. Słuchaj, ja ci tego nie wytłumaczę, ale… – zawahał się – Znasz mitologię grecką?
Pogrzebałam przez moment w pamięci.
-Zeus, Hera, Hades, ci goście potocznie zwani bogami?
Na niebie rozległ się grzmot pomimo pory przedwiosennej.
-Na twoim miejscu, używałbym tych imion z szacunkiem. – skarcił mnie. – Oni… No cóż, bogowie greccy, żyją w dzisiejszych czasach, czy ci się to podoba czy nie, a ty… No cóż powiem tyle, że nie znasz jednego ze swoich prawdziwych rodziców.
-Masz na myśli, że… – mój mózg wychwycał zazwyczaj ważniejsze wątki ze słów rozmówcy, ale to nic mi nie mówiło.
-Pomyśl chwilę, co robili bogowie w starych opowieściach?
Mój mózg pracował na podwyższonych obrotach. Jeden z moich rodziców. Bogowie greccy. Mity i te wszystkie opowiastki. Co bogowie robili w mitach ze śmiertelnikami? Walczyli, kłócili się, karali ich, pomagali im, mieli półboskie dzieci, odwiedzali, chociaż nie były to towarzyskie spotkania. Wróć. „Mieli półboskie dzieci”. Jeśli wujek mówił o tym to znaczy, że…
-Nie, to nie może być prawda.
-Racja, czy puszki naprawdę są aż takie nie dobre? – popatrzyłam na własnego wujka tak, jakby właśnie spadł z księżyca. – A, ty mówiłaś o czymś innym. Przepraszam.
-Jeden z moich śmiertelnych rodziców zadawał się z bogiem, bądź boginią grecką?! – prawie krzyknęłam, więc wujek mnie od razu skarcił.
-Chcesz, żeby ludzie pomyśleli, że zwariowałaś? Kto dzisiaj w to wierzy? Niestety nikt, a to prawda. Przydałoby się, żebyś i ty w to uwierzyła.
-Tak, już lecę do wychowawcy i mówię: „Proszę pani! Niech pani natychmiast zmieni dane w dzienniku, bo jeden z moich rodziców jest wpisany błędnie. Moim prawdziwym rodzicem jest bóg z mitologii greckiej!” Przecież zaraz zadzwoni do szpitala dla psychicznie chorych. A poza tym jest pedagogiem, przecież strzeli mi jakiś wykład naukowy! – wyrzucałam z siebie słowa na chybił trafił, chociaż zazwyczaj używałam takich słów tylko w kłótniach z rówieśnikami.
-Przed chwilą powiedziałem, że jeśli ktoś to usłyszy to pomyśli, że zwariowałaś – zauważył.
-Racja, ale to nie może być prawda. Świat mityczny nie istnieje! – znowu krzyknęłam. Uczniowie którzy zbierali się przed klasami na balkonie nad salą gimnastyczną, przypatrywali się nam uważnie. Nie zauważyłam kiedy zadzwonił dzwonek.
-Idź się przebrać i naszykować do powrotu do domu. Ja cię zwolnię z lekcji. – to mówiąc wujek wybiegł z sali i pokłusował w stronę pokoju nauczycielskiego, z którego właśnie wychodziła pani od historii. Swoją drogą, żona właśnie sproszkowanego wuefisty miała robić w naszej klasie sprawdzian. Współczułam kolegom. Im gorszy humor nauczyciela, tym trudniejsze pytania. Jednym słowem – źle.
Zrezygnowana zawlekłam się do szatni. Korytarze były opustoszałe, zza drzwi klas dochodziły krzyki nauczycieli. Żałowałam, że przebierałam się w części młodszych uczniów, bo gdybym zrobiła to w np. toalecie damskiej na piętrze, to ktoś na tym korytarzu by był. Starsze klasy zawsze wchodziły
później niż młodsze, gdyż nauczyciele zazwyczaj się spóźniali. Nie wiedziałam co się dalej zdarzy, ale szczerze mówiąc mogłam ukryć się w łazience i zostać tam na zawsze.
Pierwsza
A co do opowiadania, bardzo fajne. Kontynuuj szybko plis bo jest fajnie.
Dziękuję i od razu mówię, że starałam się żeby wyszło fajne 😀
i będzie CD, zapomniałam napisać…
jak to CD ?????
Podoba mi się narracja, jej reakcji też nie mam nic do zarzucenia (przynajmniej nie przyjęła tego za szybko), przyczepię się tylko do jednej rzeczy, a mianowicie: „W końcu udało mi się usnąć. I nastała kolejna bezsenna noc.”- jeśli usnęła, to noc nie mogła być bezsenna (bezsenna= taka, gdy się nie śpi). Ale poza tą jedną [słowo za które mój koment mógłby czekać na moderację] jest BARDZO FAJNIE!!!
Bezsenna – miałam na myśli, że mojej bohaterce nic się nie śniło. Ale jeśli to jest błąd to przepraszam 😀
jjjjjjjjjjjjjjjuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuupppppppppppiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! KINGA SUPER OPOWIADANIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
NIESTETY niepierwsza
Fajne :)… Chociaż nie wiem coś mnie nie wciągneło… Może teksty z książki ? Za szybka akcja? Nie wiem Ale przeczytam ciąg dalszy który się szybko zjawi 😀
Wspaniałe!!! Pisz tak dalej!!! Weny życzę!!!
Pozdrawiam
Chione
fajne , tylko co z tym psem ?
Pies będzie później…
ale w sumie nie fajne , tylko mega genialne
Niby schematyczne, ale bardzo mi się podoba. Świetnie opisalaś zaskoczenie tej dziewczyny.
Zabawne, przyjemnie i szybko się czyta po prostu wspaniałe! Bardzo mi się podoba twój lekki styl! Z niecierpliwością czekam na CD!!! 😀