Od autorki: Miłego czytania i proszę o szczere opinie na temat tego opowiadania – Rodos
Zdyszana wbiegłam do klasy, nikt nie przejął się moim widokiem, ponieważ zawszę się spóźniam. W klasie jest 20 osób, ławki podwójne i kilka pojedynczych. Tak jak w każdej klasie jest tablica, jakieś pomoce naukowe, okna itp. Ściany są drewniane, z takich paneli. Nie będę się zgłębiała w wygląd klasy, bo wszyscy wiemy jak wygląda.
– Emaus Debby
– Jestem- odpowiedziałam i zajęłam swoje miejsce. Nauczycielka czytała dalej listę.
Wiecie jak się nazywam, więc opiszę się w kilku słowach. Mam włosy w odcieniu ciemnego blondu, a oczy dla mnie niebieskie lecz dla innych zielone. Poszliśmy na kompromis i są morskie. No tak włosy mam dość długie. Nie jestem jak zwykła nastolatka, najpierw powiem, że nie lubię słuchać żadnej muzyki. Kocham konie, moje przyjaciółki. Moja „inność” polega też na tym, że jestem heroską, moim boskim rodzicem jest Posejdon. Razem z mamą mieszkamy dość ubogo ale jako prezent na 12 urodziny dostałam od taty konia. Mama dostała lepszą pracę i jesteśmy w stanie wynająć mojemu Promilowi boks w pobliskiej stajni. Do obozu zaprowadził mnie pewien satyr, którego poznałam w szkole. Ma kozie nogi, które maskuje kulami. Kiedyś przez chwilę zakochałam się w jego brązowych oczach, a imię wydawało mi się takie tajemnicze, Stefano. Jednak zaraz czar prysł i moja miłość do niego się ulotniła. W obozie nauczyłam się walczyć i teraz w mojej szkole nie ma satyrów, ponieważ to ja przyciągam potwory, z którymi sama walczę moim scyzorykiem. Oczywiście to nie taki zwykły scyzoryk, tam trzeba przycisnąć pewne kółko i wtedy pojawia się wspaniałe ostrze. W szkole chodzę na zajęcia z karate, wraz z Amandą moją przyjaciółką. Mieszkamy w Nowym Jorku, choć tak bardziej na obrzeżach.
Po pewnym czasie przyszedł czas na lunch. Jak zwykle nasza paczka zebrała się przy stoliku, koło okna. Zaraz przy oknie siedziała Rachel Hest, ma lekko kręcone ciemnobrązowe włosy, niebieskie oczy i zalicza się do tych niższych osób ale jak zawsze, mówię małe jest piękne. Ma dysleksje tak jak ja ale mi dochodzi jeszcze ADHA ale u niej go nie zauważyłam. Naprzeciw jej nasza nadzwyczajna przyjaciółka Amanda Hale. Ma nieco jaśniejsze włosy od Reachel, a oczy piwne. Także jest niska ode mnie i bije rekordy w byciu krasnalem jak to kiedyś mi powiedziała. Jej niesamowitość polega na tym, że zna chyba każdy język, tak dobrze jakby się z nim urodziła. Obok niej siedziało jej przeciwieństwo, Natalie Hell. Nie błyszczy inteligencją, jest przyjaciółką (chyba) Amandy. Co do jej wyglądu to ma długie blond włosy, zielone oczy i niedawno zrobiła sobie czerwone pasemko. Chłopaki się za nią oglądają i ślinią na jej widok. Wszystkie mamy 15 lat.
– Idziesz dziś na trening?- spytała Amanda
– Jasne.- powiedziałam
– Słuchajcie, potrzebuję pomocy.- wyłożyła kilka zdjęć chłopaków- który najładniejszy?
– Zależy jak patrzysz, wolisz wygląd czy umysł?
– Sówko, pomyśl. Ciałko, chyba zostanę seksuologiem.
– Ja wybieram tego- powiedziałam
– Dobra myśl Debby! Jestem za. Rachel?
– Nie, mi się bardziej podoba ten, wygląda jak Atrhur, wiesz ten z okrągłego stołu.
Na zdjęciach był pokazany taki sam chłopak ale lepiej nie wspominać o tym jej. Jak już wspomniałam jest bardzo nie inteligentna. Zawsze przerabiamy to samo, jako, że jest też dyslektykiem to jej wybaczamy. Nasza stołówka wygląda bardzo przytulnie. Stoliki są w kształcie kołka, białe a krzesła niebieskie. Na ścianie głównej jak jakby herb szkoły. Duże okna z widokiem na boisko oraz park rozciągający się nieco dalej. Jeśli chodzi o wygląd to szkoła nie wygląda tak źle.
Po szkole zostałam na trening karate razem z Amandą, poszłyśmy do szatni się przebrać, jesteśmy same na wielu chłopaków. W szatni zauważyłam, że sowa ma już niebieski pas. To pewnie przez to, że całkiem długo nie byłam.
– Masz już niebieski pas?
– Nom, wiesz, że lubię ten kolor.
Udałyśmy się na sale gimnastyczną, wszystko jest tu pomalowane na biało ale podłoga ma wszelkie kółka koloru niebieskiego, ławki też. Grupa zaczęła się schodzić, początek to jak zawsze to samo. Nie będę się w to wgłębiać, bo po co. Później graliśmy w kosza, czuję się jak łamaga na boisku więc jestem tylko pobożnym obserwatorem. Rozległ się gwizdek na rozpoczęcie gry. Biegali w tą i z powrotem, uważnie patrzyłam na sowę. Żeby nie stać jak kołek pobiegłam na środek byle z dala od kosza. Nagle obok mnie Amanda zwaliła z nóg dosłownie Maxa, po czym poleciała na niego.
– Hej.- powiedział
– Cześć- na jej twarzy wystąpiły rumieńce- sorki straszna ze mnie niezdara. Jestem Amanda.
– Wiem mamy ze sobą hiszpański, angielski i matmę.
– Podasz mi może swój numer telefonu?- nastała chwila ciszy u nich, nadal na sobie leżeli
– Jasne, może już wstaniemy zanim nas staranują?
Usłyszałam śmiechy z drugiego końca sali. Wszyscy patrzyli na nich, wykorzystałam tę okazję, wzięłam nie pilnowaną piłkę i wbiłam ją do kosza. Mój pierwszy w życiu kosz. Myślę, że ten dzień będzie na zawsze w naszej pamięci.
Trochę powtórzeń i literówek. Jak na razie mam tyle do zarzutu. 😉 Czekam na kolejną część.
Bardzo fajne!!! Pisz tak dalej, Rodos ;).
Podobno „siła w kupie” [mądrość z drzwi łazienki], ale zgrupowania takich samych/podobnych wyrazów wcale fajne nie są. No i… niby czasem przydałoby się trochę zmian, ale czy muszą one koniecznie dotyczyć liter w słowach (np. najpierw piszesz „Rachel”, a potem nagle z kosmosu zjawia się „Raechel”… nie kupuję tego)? Mi się nie wydaje.
Ok., jak już się czepiać zaczęłam, to skończę: mnie (to nie znaczy, że wszystkich innych) delikatnie mówią DENERWUJĄ opisy „wprost” („moje włosy są takie, oczy owakie, mam tyle i tyle lat, lubię to, a nienawidzę tamtego”). To, jak jakaś osoba wygląda, można powiedzieć pośrednio, np. przez dialog
(„-Hej, Zielonooka, dziś masz obiadek pod kolor tęczówek!- zawołała od stołu X, wskazując widelcem na rozgotowany, stołówkowy szpinak, który sprawiał wrażenie, jakby właśnie opracowywał plan ucieczki z talerza.
-Cichaj, krasnalu. Jedz warzywka, to urośniesz!- odgryzłam się, stawiając torbę pod ścianą. Może zareagowałam trochę zbyt ostro, ale strasznie mnie wkurza, że ludzie nie widzą różnicy między niebieskim a zielonym. „Morski” toleruję. Za „zielony” ZABIJAM.”) tudzież gdy informujesz czytelnika, co ktoś robi („X siedziała na śmiertelnie nudnym wykładzie, próbując kiwaniem palcem w bucie (glanie) i bawieniem się długim kosmykiem ciemnych włosów zabić czas. problem w tym, że jej przeciwnik średnio się tym przejmował.”).
Dobra… kończę się wyżywać, bo w psychiatryku wylądujesz… Tak, wiem że jestem ZUA, straszna i niedobra, ale ja po prostu chcę, by opowiadanie, którego fabuła mnie zainteresowała nie zawierało durnowatych błędów…
JEŚLI CHCESZ, MOŻESZ OLAĆ TEN KOMENT, TYLKO PISZ DALEJ!!!
dziękuje za cenna poradę, postaram się poprawić ;DD
a z tą Rachel i Raechel to nie byłam pewna jak się pisze i myślałam, że wszędzie zmieniłam ale jak widać nie bardzo
„Także jest niska ode mnie”, błąd językowy ale tekst fajny.
Fajne opko. 😉
dąłączam się do mr posejdon z tym błędem ,bo o ile ja robie ortografy to językowych bęłdów nie trawie .Tytuł fajny , nie wiem co tam będzie z nim wspulnego ale takie w sumie lubie ,że nie da sie dokładnie powiedzieć o czym będzie całość , treść świetna tylko ten błąd językowy … ogólnie fajnie ci to idzie czekam na CD
:PPPPP
Uderzyły mnie literówki (najbardziej „ADHA”), błędy językowe. Kiedy napisałeś, że dziewczyna jest tylko „pobożnym obserwatorem”, myślałam, że siedziała na ławce rezerwowych albo coś w tym stylu, a potem nagle wrzuciła piłkę do kosza. Zdziwiłam się, chociaż może inni na to nie zwrócili uwagi (jeśli naprawdę coś sobie ubzdurałam to przepraszam ). Ogólnie opowiadanie zapowiada się ciekawie, z niecierpliwością czekam na CD, które mam nadzieję wkrótce się pojawi 😀
Pierwszy akapit… masakra. Nie trzyma się kupy Poza tym są niezgodności w tekście i masa literówek oraz błędów językowych. Jednak mimo to specjalnie schematowe nie jest i z niecierpliwością czekam na CD
Zgadzam się z Arachne. Trochę schematyczne ichaotyczne.