To opowiadanie dedykuję Arachne i Bogince. Ewa powraca, w kolejnej partii opek pt. Córka Ateny! Czyż to nie cudowne? To zacznijmy od tego, że mordowaliście mnie o kontynuację przez ostatni tydzień i w końcu się zgodziłam. To zasługa tylko i wyłącznie daru przekonywania Pallas Ateny, Arachne, Annabeth1999 i Boginki. Miłego czytania
Chione
Biegnę na oślep. Nie jestem pewna czy znajduję się pod ziemią czy na powierzchni, w wodzie czy na lądzie. Nie wiem w zasadzie nic. Nie pamiętam jak się nazywam, kim jestem, ani co robię w tym koszmarze.
Goni za mną kobieta. Staruszka o białych jak śnieg włosach. Ma żółte, ostre zęby, które do mnie szczerzy. Jest straszna. Jedyne o czym myślę przez ostatnie parę godzin, to uciec daleko od niej.
Tak daleko, że mnie nie dopadnie. Wiem, iż to niemożliwe. Ona prześladuje mnie od rana do nocy. Nie daje mi wytchnienia.
Ja tracę siły, a ona ma ich coraz więcej. Boję się. Boję się, że gdy zaciśnie dłonie na moim nadgarstku, zrobi mi coś gorszego od śmierci w męczarniach. Przystaję na chwilę i znów podrywam się do szaleńczego sprintu. Jestem wykończona. Jędza za chwilę mnie złapie. Modlę się do bogów jeśli istnieją jacykolwiek, o szybką śmierć. Nie chcę cierpieć.
Czuję, że moje nogi omdlewają z wysiłku. Już nie mogę biec dalej. Już nie dam rady. Moje usta łapczywie chwytają powietrze. Zatrzymuję się. Serce wykonuje sto ruchów na sekundę. O dziewięćdziesiąt dziewięć ruchów za dużo. Moje tętno bije równie szybko.
Boli mnie wszystko.
To cud, że jeszcze nie dostałam zawału. A może go dostanę za chwilę? Kto wie. W ciągu następnych kilku sekund uspakajam się na tyle, żeby stawić czoła czemuś gorszemu od śmierci.
Staruszka dobiega do mnie.
– No wreszcie skarbie – syczy – dużo się za tobą nabiegałam. Było tyle uciekać?
Kręcę głową. Może demoniczna babcia, się nade mną ulituje i umrę szybko?
Przygotowuję się psychicznie do tego co mnie teraz czeka.
Jędza łapie mnie w pasie. Jej palce powoli pełzną po brzuchu, w górę mojej klatki piersiowej. A później czuję szarpnięcie i nagły ostry ból. Szpony przebijają mi bluzę. Rozcinają skórę i wbijają się w ciało. Dokładnie w miejscu gdzie jest moje serce.
Krew spływa po moim brzuchu. Jest jej coraz więcej. Wrzeszczę ile sił w płucach. Ból jest nie do zniesienia. Osuwam się na kolana. A kobieta tryumfując trzyma w dłoni coś oślizgłego i ociekającego krwią. Moje serce.
Dlaczego jeszcze nie umarłam? Nie mam pojęcia. Nagle patrzę w dół, na poszarpane ubranie. Ku mojemu zdziwieniu rana zasklepia się. Ale cały czas czuję koszmarny ból.
***********
Obudził mnie straszny, rozdzierający krzyk. Zerwałam się przerażona z łóżka. Wpadłam na kogoś. Ten ktoś złapał mnie i usadził z powrotem na materacu.
Nagle uświadomiłam sobie, że to ja krzyczałam. Powoli otworzyłam oczy. Stało nade mną z pół obozu. Wszyscy mieli tak zaniepokojona miny, że wydałoby by mi się to śmieszne, gdyby nie fakt, że to ja stałam się obiektem tego zaniepokojenia. Oni bali się o mnie.
– Co się stało? – Spytałam niemal szeptem. Moje gardło płonęło z bólu.
– Ty nie wiesz? – Dostrzegłam zmartwiałą ze strachu twarz Annabeth.
– Krzyczałaś przez pół nocy. Wiłaś się na łóżku. Nie mogliśmy cię obudzić. Niemal lał się z ciebie pot. Tak zaciskałaś ręce w pięści, że porozdrapywałaś sobie na nich skórę do krwi. – Odpowiedział drżącym głosem, na moje pytanie Christian.
Wyglądał strasznie. Miał cienie pod oczami i mokrą od łez twarz. Chyba płakał i to z mojego powodu. Spojrzałam na swoje palce. Ciekły po nich strużki krwi. Super. Zrobiłam z siebie krzyczącą przez sen idiotkę, na oczach całego obozu. I jak tu być lubianym.
Nagle przypomniałam sobie dłonie kobiety, sięgające do mojego serca. I ból. To straszne cierpienie, kiedy wyrywała mi je z klatki piersiowej. Wydawało się to tak realne, że trudno mi było uwierzyć iż to tylko sen.
Nagle do mojego łóżka podszedł Chejron. Minę miał taką jakbym przed chwilą była jedną nogą w grobie. Z tego co wiem, było w tym trochę prawdy.
Podniosłam się z materaca i usiadłam w wygodnej pozycji. Dopiero teraz spostrzegłam, że pościel jest cała mokra i zakrwawiona.
– Co się stało, Ewo? – Spytał spokojnym głosem, choć można było wyczuć w nim lekkie zdenerwowanie. – Dlaczego krzyczałaś? Coś cię boli? Masz zawroty głowy? – Bombardował mnie tego typu pytaniami, a ja kręciłam głową lub potakiwałam.
Po chwili jednak byłam zmuszona opowiedzieć mu wszystko. To było okropne. Zaczęłam to przeżywać na nowo. Wszystko działo się po raz kolejny w mojej głowie.
Po wysłuchaniu mojej opowieści, Chejron był tak wstrząśnięty, że aż przysiadł na zadzie (tak Chejron ma zad, bo jest centaurem J).
– Ewo. Grozi ci wielkie niebezpieczeństwo. Arachne rozpoczęła na nowo swą działalność. Mianowicie polowanie na dzieci Ateny. A ciebie chce wykończyć jako pierwszą. Ta kobieta z twojego snu, to była Suzanna. Jej najwierniejsza ze służek. Suzanna jest córką Hekate. Nieśmiertelną córką Hekate. Arachne wie, że ty jesteś silna. Dlatego na potrzeby zabicia ciebie, zatrudniła właśnie Suzannę. Ona nigdy nie przegrała z żadnym herosem.
– No super. – Spróbowałam obrócić wszystko w żart. Choć to brzmiało o wiele poważniej, od mojej ostatniej misji. – Więc wszyscy wiemy, że grozi mi niebezpieczeństwo, ale co ta córunia Hekate może mi zrobić na odległość? Nic.
– Mylisz się. Może ci zrobić dokładnie wszystko. – Usłyszałam odpowiedź Chejrona.
Extra. Poluje na mnie pół Nowego Jorku. Gorzej już być nie mogło. A może mogło. Nie wiem. Wolę się nad tym nie zastanawiać.
********
Chejron miał duży problem z tym, żeby wyrzucić wszystkich obozowiczów, z domku Ateny, bym mogła na spokojnie doprowadzić się do porządku. Każdy chciał mi w czymś pomóc, w czymś mnie obsłużyć lub po prostu wesprzeć mnie psychicznie, rozmową (MNIE!).
W końcu została tylko Annabeth, reszta musiała opuścić domek w tempie natychmiastowym, inaczej musieliby sprzątać boską, obozową toaletę publiczną (J).
Ten dzień będzie dla mnie ciężki. Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Niemożliwe. Ja tak nie wyglądam! Z gładkiej tafli patrzyła na mnie dziewczyna w niegdyś niebieskiej bluzce, z nieco zbyt entuzjastycznym zakrwawionym słoniem, i w niegdyś różowych spodniach od piżamy, które wyglądały jakbym podjęła próbę uprania ich w brudnym, zamulonym jeziorze, a później oblała czerwoną farbą.
Z włosów ściekał jej pot. Źrenice były nienaturalnie rozszerzone. Oczy zamgliły się okropnie. I jeszcze miała te worki pod oczami, które odcinały się ostrym brązem na tle chorobliwie bladej skóry. Najgorsze było to, że to chyba jednak byłam ja.
Spojrzałam w dół na swoje dłonie. Widniały na nich duże, opuchnięte ranki, z których sterczały jakieś białe odłamki. O matko! To były kawałki moich paznokci!
Nie wytrzymałam. Zwymiotowałam do umywalki.
*******
Godzinę później czułam się o niebo lepiej. Moja twarz dostała toną makijażu i jako tako wyglądała. Wokół rąk owinęłam bandaże. Żeby ukryć to jak chorowito wyglądałam, założyłam szerokie dżinsy i bluzę, a na głowę zaciągnęłam kaptur.
Byłam już gotowa na spotkanie z rzeczywistością (śniadaniem).
Podobało się? Mam nadzieję, że tak J. Nie pytajcie mnie co to za czarny pasek, na dole, bo nie wiem. Coś na klawiaturze nacisnęłam i się pojawił. Nie chciał się wykasować. Siłą wepchnął mi się do opka J.
Pozdrawiam
Chione
Łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ewa is coming!!! 😀 😀 😀
Gdzieś zapodziało się kilka niepotrzebnych przecinków, ale nie pamiętam gdzie, gdyż przez superowość tego opowiadania tracę pamięć. Idealnie oddane emocje, opisy, uczucia… No po prostu CUDO. 😀 Tylko mam jedno zastrzeżenie: gdzie podziały się te sławne, 3 literki pod spodem opowiadania??? O.o Jeśli rzeczywiście nie będzie kontynuacji, to chyba popełnię samobójstwo… 😉
Aha, i jeszcze coś: PIERWSZA! 😀
NIE MARTWCIE SIĘ. CD NASTĄPI NIEBAWEM. (MUSZĘ JE JESZCZE TYLKO NAPISAĆ ).
Jakie dramatyczne (Nadin lubić) i napisane po mistrzowsku! Zresztą jak wszystkie inne Twoje opka 😀 Po prostu cud, miód i orzeszki! Czekam na ciąg dalszy, który na PEWNO nastąpi! Ja już się o to postaram! Buahaha!!! 😉
Druga! 😀
Dzięki, nadin 😀 ;).
Bardzo, bardzo, bardzo, (trzy godziny później), bard.zo fajne opko 😉 I tak na marginesie, co oznaczają te literki ,,J” (np.,, …, bo jest centaurem J” )?
Arachne! Pomysł oryginalny i świetnie urzeczywistniony. Dzięki za dedykę!
Nie ma za co, Boginko :).
DLACZEGO WY MNIE TAK NIE LUBICIE?!
ja tam cię lubię. nie mam nic do pająków jeśli tylko na mnie nie włażą ;>
Ja też cię lubię, Arachne. Ale jakbyś nie zauważyła dałam ci w tym opku dedykę, więc czy nieładnie by było mi podziękować? A co do pająków to mam na nie fobię. Ale i tak cię lubię 😀 ;).
OOO!!! Te J, to miały być buźki :(. Ale coś się zrąbało przy wysyłaniu i pojawiły się na ich miejsca te J. ZABIJĘ MOJĄ SKRZYNKĘ LUB KLAWIATURĘ (zależy, od tego, której z nich to wina ).
BOSKIE, dzięki że mnie wspomniałaś. Rewelacja. Genialny pomysł z tą Arachne . Powodzenia i weny życzę.Uwielbiam twoje opka. jee kolejne. chce więcej
Oh. Druga część w przygotowaniu. I dzięki :).
Rewelka. Mam ns\dzieję, Że do czegoś konkretnego będzie Ci potrzebny Christian.
Dzięki, arewen :D.
*arwen
Swietne, ale niestety czytam do tylu !! 😉 Grr….
DZIĘKI, MELU56 ;).
Ooo, nieźle! 😀
Biedna Ewa :/