Od Autorki: Jest to moje pierwsze opowiadanie o herosach, jak i pierwsze prowadzone w narracji trzecioosobowej. Liczę na konstruktywną i szczerą krytykę. Inspiracją do napisania opowiadania była książka Kłamstwa Locke’a Lamory Scotta Lyncha. Dedykacja dla wszystkich, którzy zdecydują się na przeczytanie i skomentowanie tego rozdziału.
Rozdział pierwszy
Początek maskarady
Jestem Niecnym Herosem. Lubię to, co robię i zamierzam się przy tym cholernie dobrze bawić.
1
Położone z tyłu domu, drewniane drzwi nie sprawiły kłopotu sprawnym palcom Royca Pierce. Przez chwilę grzebał przy zamku, by ten wreszcie ustąpił. Zawiasy zaskrzypiały, jakby dawno ich nie używano.
Weszli pojedynczo, gotowi w razie kłopotów zerwać się do ucieczki. Jednak nic takiego się nie stało. Prowadzeni przez Jez Rovanow, dla której ciemności nie stanowiły problemu, przeszli przez niewielki hol dla służby. Wszystko szło gładko, bez komplikacji.
– Cly, co z kamerami? – szeptem spytał dziewczyna.
Najmłodszy z czwórki, Clyde Henson, zatrzymał się i wyjął z kieszeni nieduży tablet z przyciemnionym ekranem. Postukał kilka razy palcem po dotykowym ekranie, by odpowiedzieć:
– Nie stanowią problemu. Czujniki ruchu, jeśli dziś dozorca nie będzie miał kaprysu, powinny zostać włączone za trzy… dwa… jeden. Już. Możemy iść.
Jez uśmiechnęła się, słysząc to. Tygodnie pedantycznych przygotowań nie poszły na marne. Wszystko działa na razie tak jak powinno. Oby to się nie zmieniło.
Z niedużego pokoiku wyszli na korytarz. Każdy z nich mimowolnie się zachwycał. Mimo, że widzieli ten dom na zdjęciach, czy filmie, na żywo robił piorunujące wrażenie. Wysokie na prawie trzy metry ściany zostały pomalowane na ciemną czerwień i jedynie nieduże lampki, umieszczone tuż przy podłodze rozświetlały pomieszczenie. Jez złapał się na myśli, że według jej mniemania tak właśnie wygląda piekło. Skąpane w krwistej czerwieni.
Korytarz się skończył, a oni znaleźli się w przestronnym salonie. Nie mieli czasu na podziwianie wystroju, musieli skończyć pierwszą, część, zanim minie siódma. Pokój obranej wcześniej ofiary znajdował się na górze.
Schody były marmurowe, bez żadnych wykładzin, szerokie i proste, wręcz spartańskie. Burzyły przepych budynku i rzucały się w oczy. Złodzieje sterali się stąpać jak najciszej, choć wiedzieli, że tego dnia w domu państwa Rockwell nie znajdą zbyt dużej ilości osób. Tylko ich córkę oraz sprzątaczkę i lokaja, który mieli przyjść dopiero za godzinę. Jednak grupa nie zrezygnowała z podstawowych środków ostrożności.
– Tak jak mówiłam, bez zbędnych krzyków i ceregieli – upomniała resztę Jez. – No, zaczynamy chłopaki.
2
Martha Rockwell jeszcze spała, gdy czwórka złodziei, starając się nie wykonywać żadnego hałasu, weszła do jej pokoju. Pomieszczenie było duże, skąpane w odcieniach szarości, urządzone nowocześnie, jednak bez przepychu. Przeważały proste linie, szkło i metal. Biel i szarość, żadnych czerwieni, jak w pozostałych częściach domu.
Royc podszedł do dziewczyny i przyłożył nasączoną silnym środkiem usypiającym szmatkę do jej ust i nosa. Nie było potrzeby bardziej się wysilać. Choć dziewczyna spała, gdy weszli, nie mogli sobie pozwolić, by urodziła się za wcześnie. Martha bezwiednie wydychała środek, powoli zasypiając jeszcze mocniej.
Tymczasem Brian wyszedł za drzwi, na korytarz. Grupa nie chciała niespodzianek, miała zamiar wykonać operację bez zbędnych komplikacji.
Jez razem z Clydem weszli do garderoby. Pomieszczenie było wąskie, ale długie. Wzdłuż dwóch ścian wisiały rzędy ubrań. Dziewczyna skrzywiła się widząc rzeczy.
– Co? – zapytał zdziwiony chłopak widząc minę przywódczyni.
Jez starała się uśmiechnąć, ale wyszedł jej tylko krzywy grymas.
– Przygotowuję się psychicznie do noszenia sukienki – odpowiedziała.
Clyde wyszczerzył zęby w uśmiechu. Od samego początku, swojej przynależności do Ligi Niecnych Herosów nie widział, żeby dziewczyna nosiła sukienkę, czy nawet spódniczkę. No, chyba, że wymagało tego zadanie, tak jak teraz.
– Przeżyjesz, to tylko ubranie – stwierdził Cly.
W odpowiedzi Jez zmroziła go wzrokiem.
3
– Chyba powinnaś częściej rezygnować ze spodni – Royc uśmiechnął się, gdy Jez weszła do pokoju.
Dziewczyna miała na sobie sukienkę sięgającą do połowy ud, z czarnego materiału, który pod piersiami łączył się z białą, kwiecistą górą. Lekko przeszkadzały jej kilkucentymetrowe szpilki, jednak stała prosto. Wreszcie mogła z góry spojrzeć na chociażby Clyde’a. Mimo, że chłopiec był najmłodszy, to nie najniższy. Całe pięć centymetrów wyższy niż ona. To naprawdę urażało jej dumę.
– Och, zamknij się, dupku – odpowiedziała. Ledwo powstrzymywała cisnący się jej na ust uśmiech.
Choć dla niej sukienka dalej została niewygodnym, nadającym się tylko na pokaz ubraniem, zyskała trochę szacunku w jej oczach.
– Gotowa? – zapytał Brian, który założył garnitur. Syn Aresa na czas drogi i odebrania depozytu z banku miał udawać jej ochroniarza. Nadawał się do tego najlepiej z całej czwórki.
– Jasne – odparła Jez i ściągnęła z wieszaka malinowy płaszcz. – Royc, Clyde, trzymajcie się planu. W razie problemów dzwońcie.
Odwróciła się w stronę drzwi, chcąc dogonić Briana, który już wyszedł.
– Jez! – zawołał za nią Royc.
Odwróciła się, już lekko zniecierpliwiona.
– Co?
– Nie spaprajcie tego.
Uśmiech wpłynął na jej wargi.
– Nie bój się, Pierce. Damy radę.
4
– Wybiera się gdzieś panienka? – sprzątaczka dopadła ich przy drzwiach. Jez odetchnęła z ulgą, gdy ją zobaczyła. Gdyby nie powiedziała jej o krótkiej wycieczce Marthy, ta mogłaby wejść do jej pokoju. Cóż, wtedy najlepiej, by nie było.
– Tak. Postanowiłam udać się do banku, by zabrać z niego pewien przedmiot – dziewczyna nadała głosowi lekki luizjański akcent, z którym, oczywiście bezwiednie, na co dzień mówiła Martha. – Proszę, byś dzisiaj nie odwiedzała mojego pokoju. Chciałabym, żeby nikt tam nie wchodził, rozumiesz?
Kobieta pokiwała posłusznie głową, na co Jez uśmiechnęła się. Starała się naśladować uśmiech Marthy – lekki, powściągliwy, bez ukazywania zębów.
– Wiedziałam, że mogę liczyć na ciebie, Cester. – Jez położyła jej w dłoń pięć dolarów. Wystarczająco, by nie wściubiała nosa w nie swoje sprawy. – Kup sobie coś ładnego.
Sprzątaczka rozsławiła lekko usta, lecz szybko je zamknęła.
Jez wyminęła kobietę i wyszła na zewnątrz. Tam już czekał na nią Brian, który z pewnością podsłuchał jej rozmowę. Wścibstwo jej przyjaciół niekiedy było nie do wytrzymania.
– Dałaś jej łapówkę? – zapytał lekko wzburzony. – Ile?
Jez uśmiechnęła się i pomachała mu szarą portmonetką przed oczami. Wyjęła ją z kieszeni fartucha Cester, kiedy ta dziwiła się nad otrzymanymi pieniędzmi. Ktoś kiedyś powinien nauczyć sprzątaczki, by nie trzymały pieniędzy w tak łatwo dostępnych miejscach.
– Zdecydowanie zbyt łatwo wychodzi ci czarowanie kieszeni – powiedział Brian zapominając o zadanym wcześniej pytaniu.
– Oj, uwierz, zdecydowanie, zbyt łatwo – odpowiedziała Jez pozwalając, by szeroki uśmiech rozjaśnił jej twarz.
Razem weszli do zamówionej wcześniej limuzyny. Początek poszedł łatwo. Teraz czekała ich trudniejsza część, oczywiście nie licząc trzygodzinnej drogi, którą musieli przebyć by dostać się do banku. Niecni Herosi wprost uwielbiają dobierać się do nieswoich skrytek, szczególnie, kiedy maja pewność, że dostaną należytą nagrodę za swoje trudy.
Choć dziewczyna spała, gdy weszli, nie mogli sobie pozwolić, by urodziła się za wcześnie? Tu chyba jest błąd, ale ka to jest super! Naprawdę dobry pomysł i niezłe wykonanie. Włapałam parę powtórzeń. Mogłabyś dodać trochę opisów i dokładniej sprecyzować wygląd bohaterów, ale to zrobisz w następnej części. Bo musisz napisać CD! Proszę!
PS. bardzo ciekawa nazwa gangu, podoba mi się słowo NIECNI
Druga!!!!!
Bardzo świetne opko. Na mojej liście bestsellerów z tej strony, gnasz łeb w łeb z Carmen Knight. Nie mogę się doczekać CDN. Pisz szybko, bo przywiążę cię do krzesła i będę stała nad tobą tak długo, dopóki nie wydobędziesz ze swojego zmysłu literackiego kolejnej cudownej części. 😉 😀
Pozdrawiam
Chione
„urodziła się”? chyba powinno być „obudziła się” oraz „wydychała”, a powinno być „wdychała”
Więcej nie mam do zarzucenia. Opowiadanie ciekawe, nietypowe i świetnie napisane. Czekam na CD. 😀
Po za paroma błedami naprawde bardzo fajne
Chwała ci za słowo „niecni”. 😀 A opowiadanie świetne. Pisz szybko cd. 😀 Please.
świetne mi się podoba
Czy tytuł ma coś wspólnego z ‚Ligą Niezwykłych Dżentelmenów’? 😉 Opowiadanie naprawdę genialne, nie wierzę, że Twoje pierwsze 😛
Bardzo fajne opko mi sie podoba 😀
FaJNY POMYSŁ. ZOBACZYMY, CO Z TEGO BĘDZIE.
Sorry za Caps Locka.
Fajny pomysł
Ze dwie literówki, podobna ilość interpunkcyjnych… całkiem czysto. Opowiadanie jest intrygujące i tak dalekie od schematu, jak to możliwe (przynajmniej na razie).
Masz plusa za połączenie ze sobą czterech części- GIŃCIE, ZAPYCHAJĄCE KOLEJKĘ PITKI!!!
Tylko tak dalej!