Like Toy Soliders zawieszone na czas nieokreślony, bo pomysłów nam brak. Tym razem przedstawiamy opowiadanie nietypowe, tajemnicze i zagmatwane (pewnie połowa czytelników się pogubi), bo dziejące się w XVI-wiecznych Włoszech i Anglii. Życzymy miłego czytania
Clarisse XD: Dla Myks, Arte, Sabi i Pip
Boginka: Dla Sog i wyżej wymienionych blogowiczek
Po brudnej uliczce XVI-wiecznego Londynu przekradała się postać w purpurowym płaszczu. Minęła kilku przechodniów, w większości dobrze urodzonych ludzi w bogatych, pysznych strojach, a także kilkunastu żebraków leżących wprost na bruku. Skierowała się w wąską uliczkę, przy której mieściła się karczma.
Postać weszła do zadymionej gospody portowej i zdjęła mokry od deszczu płaszcz. Mężczyzna miał dwadzieściaparę lat, jasną cerę i szpiczaste wąsy z kozią bródką. Przeszedł przez pomieszczenie do stolika mieszczącego się w najdalszym kącie. Czekał.
Pół godziny później w drzwiach gospody „U kulawego Josh’a”, znanej wśród wszelkiej maści zbójów i piratów, jako świetne miejsce do spotkań, pojawił się drugi dziwny osobnik, w takim samym purpurowym płaszczu. Zdjął go i przewieszając przez ramię podszedł do poprzednika. Ten mężczyzna miał śniadą cerę, ciemnobrązowe włosy i oczy, ale nie posiadał zarostu.
– Semper in bona causa win* – siedzący przy stoliku mężczyzna po chwili przyglądania się przybyszowi, odpowiedział:
– Purus sanguine plene humana – po chwili niezręcznej ciszy, odezwał się Anglik:
– O co chodzi margrabii di Licavoli, że pragnął zasięgnąć u mnie rady? I dlaczegoż to nie przybył osobiście, panie La Duca?
– Dla pana Arctus, panie hrabio – Włoch uśmiechnął się lekko ukazując białe zęby.
– Gdzież moje maniery! Proszę siadać, panie Arctusie. Mamy kilka rzeczy do przedyskutowania.
– Oczywiście, panie Crossfire – kiedy Włoch usiadł, hrabia zapytał:
– Ma pan te informacje? – La Duca skinął głową.
– A pan? – Crossfire powtórzył gest rozmówcy.
– Nasza organizacja się rozwija, mamy skryte poparcie papieża i dużej części szlachty. Działamy już nie tylko we Włoszech, ale również w Anglii, Francji, Niemczech, Polsce i innych państwach Europy – przedstawiciel margrabii spojrzał uważnie na rozmówcę, sprawdzając, czy go slucha, a gdy hrabia skinął głową na potwierdzenie, kontynuował:
– Wyłapujemy istoty nieczyste mieszkające pośród ludzi i tępimy je, tak jak teorie bezbożników, często pochodzących od tychże istot nieczystych, które śmią nazywać się „półbogami”.
– Wiem, na czym polega działanie organizacji, ale po cóż to margrabia chciał ze mną rozmawiać?
– Sprawa jest prosta. Musi nam pan pomóc, panie hrabio. Jest pan znany ze swej niezwykłej zdolności odnajdywania ukrytych faktów, a my właśnie kogoś takiego potrzebujemy. Czy zgodzi się pan wstąpić do organizacji? – Anglik uśmiechnął się lekko.
– Podstawowe pytanie: co będę z tego miał? – tym razem to Włoch się uśmiechnął i wyciągnął spod płaszcza dwa przedmioty: sztylet i sakiewkę pełną złotych monet.
– Hrabio, masz dwie opcje: wzbogacić się, podając nam te informacje, bądź zginąć, a informacje sami znajdziemy.
– W takim razie nie dajesz mi wyboru, Arctusie – Crossfire nadal się uśmiechał, lecz teraz uśmiech był wymuszony. – Oto informacje dla margrabiego. A teraz: gdzie mogę ją znaleźć?
– Oto pańskie informacje, panie Crossfire, z pozdrowieniami od margrabiego.
Hrabia otworzył swoją kopertę, a gdy czytał jej zawartość, La Duca powiedział:
– Spotka się pan z lady Cassandrą trzynastego grudnia przed pańskim dworem tuż po zapadnięciu zmroku. Ona będzie miała więcej informacji o lady Morganie i Złotym Smoku. Ona także przekaże panu pańskie pierwsze zadanie dla organizacji. A teraz żegnam. Przykro mi, ale mam jeszcze dzisiaj wyruszyć w podróż powrotną do Neapolu. Tej rozmowy nigdy nie było.
– Oczywiście, panie Arctusie, ta rozmowa nigdy nie miała miejsca.
*Semper in bona causa win – (łac.) zwycięstwo zawsze w słusznej sprawie
** Purus sanguine plene humana – (łac.) A krew czysta, w pełni ludzka
Google tłumacz dla niewiedzących 😀
Rozdział 1
Dla ludu porąbanego, czyli co najmniej połowy blogowiczów 😀
Małe info od autorek: Narrację Angeli pisze Boginka, a Dominica – Clarisse XD
Dominic:
– Gonić ją! Jest tam! Ucieka w stronę stajni!
Pędzę w stronę dziewczyny. Wymachuję jak wariat nożem, wrzeszcząc w jej stronę przekleństwa.
To musi ciekawie wyglądać. Dziewczyna w łachmanach, a za nią chłopak w eleganckim wdzianku, z nożem. No, ale cóż… ta złodziejka ukradła moje papucie! Kumacie?! PAPUCIE!!
Moje papucie, które dostałem od babci…takie cieplutkie…nieważne. W końcu ta dziewucha się przewraca.
Doganiam ją, i przywieram do ściany.
-Oddawaj…moje…papucie-warczę, jednocześnie zaciskając palce na jej gardle.
Angela:
Uciekam z domu jakiegoś arystokraty, przyciskając do siebie wyszywane złotą nicią, ciepłe buty. Jeśli uda mi się je dobrze sprzedać w porcie, przez najbliższy tydzień nie będę musiała kraść jedzenia…
Ale najpierw muszę uwolnić się od tego wściekłego lorda, czy kogośtam, bo inaczej z kolacji nici. Chłopak ma nietypową dla Włochów urodę: jasne oczy, włosy i skóra. Pewnie z Anglii…
Szlag! Gdy odwróciłam głowę, żeby mu się lepiej przyjrzeć, wdepnęłam nogą w… coś. Nawet nie chcę wiedzieć co to jest. Ulice Rzymu nie należą do najczystrzych… Więc wdepnęłam w to coś i wywaliłam się wprost do kałuży… To też raczej nie była woda…
Dziedzic miał szansę mnie dogonić, co szybko wykorzystał i zaciskając palce na mojej szyi wydyszał:
-Oddawaj…moje…papucie
Patrzę na niego dziwnie. Kto normalny goni złodziejkę przez pół Rzymu, tylko ze względu na buty?! Że też się nie wścieka o tą sakiewkę złota, którą chwyciłam przy okazji, gdy byłam w tym dworze…
Dominic:
Widząc wyraz twarzy tej dziewuchy, przyłożyłem jej nóż do gardła.
-DAWAJ MOJE PAPUCIE! -ryknąłem. Dobra wiem, że jestem „lekko” dziwny i wszyscy mówią, że nie mam mózgu, ale moje papucie… Nie słysząc odpowiedzi zatrząsłem się ze złości i wolną ręką, uderzyłew ją w twarz. Może brak mi rozumu, ale cela mam dobrego. Matka zawsze mówiła, że i tak jestem mądrzejszy od ojca. To ciekawe, jak się zachowywał…
Dobra nieważne. Spojrzałem dziewczynie w oczy. Były takie no…mądry by powiedziałby że pełne smutku i bólu, ale jakoże ja niejestem mądry to stwierdziłem, że jest bardziej świrnięta ode mnie
A to wyczyn.
Angela:
I po co idiota się darł? Nie jestem głucha, a inteligencji mi nie brak, w przeciwieństwie do niego. Spojrzał mi prosto w oczy. Nie wiem co w nich zobaczył, bo w jego był tylko wyraz bezdennej głupoty, ale najwyraźniej mu się to nie spodobało.
– NIKT NIE MA PRAWA BYĆ MNIEJ NORMALNY ODE MNIE! ROZUMIESZ TO?!
– I po co drzesz mordę? Głucha nie jestem, a brakiem inteligencji nie grzeszę.
– Itel…, Inter… Jak?
– I-n-t-e-l-i-g-e-n-c-j-a, której najwyraźniej ci brak.
– Jak śmiesz się do mnie w ogóle odzywać, parszywa złodziejko?! Kim ty w ogóle jesteś?!
– Angela Anastasia di Leone. Pewnie znałeś moich rodziców: Marię i Francesca di Leone.
– Rodzina di Leone?! Zbankrutowała w zeszłym roku, po nagłej śmierci Francesca… Osierocili córkę… No, ale co to ma do rzeczy?!
Wzniosłam oczy ku niebu. Jak można być tak tępym?
– Stąd, że pytałeś kim jestem. Masz odpowiedź – nadal wpatrywał się we mnie z tępą miną… Ach ci arystokraci…
Dominic:
– Acha – mruknąłem inteligentnie. -Ale to niezmienia faktu, że masz moje papucie!!!!-wydarłem się i zacząłem płakać.
– Moojee biedne paapuciee!
Puściłem ją i sie rozryczałem na dobre. No bo ja jestem ogromnie przywiązany do tych papuci.
-Oddaaaj mojjee papuucie…-wyszlochałem.
– Spokojnie, kupisz sobie drugie, a ja będę miała koolacje przez tydzień…
-ALE TE MI BAABCIA USZYŁA…!!
Angela:
Nóż opadł na ziemie, a wielkie płaczące dziecko uwiesiło się na mnie sprawiając, że nogi się pode mną ugięły. Poklepałam je po plecach i zapytałam:
– Jak masz mały na imię?
– Doooooooomiiiiiiiniiiiiiiiiiiiiiiiiiiic…
– No dobrze mały, powiedz mi, czy twoja babcia ma więcej par takich kapci?
– Taaaaaaaaaak…
Uff… Udało mi się jakimś sposobem dostać do noża i teraz uśmiechając się wrednie wbiłam mu go w brzuch. Nie zginie, ale nie będzie mnie już gonił.
– To teraz idź do babci po nowe, bo te zabieram do siebie. Pa,pa!
Odwróciłam się i zostawiając jęczącego arystokratę na bruku, skierowałam się w stronę mojej kryjówki.
-Papa-odpowiedział i zemdlał
CDN 😀
Pierwsza!!! Ale poza tym bardzo fajne opowiadanko 😀
Papucie mnie rozwaliy. Hehehe, świetne opko.
Co do prologu: genialne, jeszcze czegoś takiego nie bylo.
Fajne. Ciekawy pomysł Dziękuje za dedykacje.
5+
nie no wy to tworzycie zgrany duet potrzebóje więcej takich opek bo bez obrazy ale niektóre mnie nudzą stawiam 6+++++++++++++
Trochę brakuję mi opisów, ale opowiadanie naprawdę ciekawe. Intrygujący pomysł.
Super. Myślałam, że zlecę z łóżka, bo tak się śmiałam! Szczególnie wtedy kiedy się rozryczał! Boskie! A PAPUCIE, jak można je kraść?! 😉
Clarisse!!! Skaczesz po czasach jak wściekła!!! Jak piszesz w teraźniejszym („Pędzę w stronę dziewczyny[…]”), to się tego trzymaj, a nie wyskakuj z przeszłym („[…] przyłożyłem jej nóż do gardła”)!!!
Obie! Wzbogaćcie słownictwo (powtórzenia normalnie jedno na drugim), dawajcie jakieś opisy, bo momentami jest w cholerę dialogów i nic poza tym…
I kwestia techniczna: jeszcze ze dwa wieki temu rana brzucha była najczęściej śmiertelna (medycyna pięćset lat za murzynami), bo właziło zakażenie i koniec pieśni, a w roku tysiąc pięćset którymś (czyt. XVIw, czyli wtedy, gdy mają miejsce opisane zdarzenia) to już w ogóle można było umrzeć nawet na przeziębienie czy nawet od… leczenia się u „uzdrowicieli” (którzy przepisywali durnoty z cyklu psie serca lub po prostu kropili wodą święconą, klepali Zdrowaśkę i zostawiali pacjenta „w rękach Pana”). W jamie brzusznej są jelita i żołądek, na upartego można by też trafić w nerkę (a to filtr naszego ciała, przez który przepływa cała krew, więc cięcie tam działa jak sztych w serce, tylko że ofiara umiera wolniej, czyli bardziej się męczy), przy dobrym cięciu od dołu, pod klatką piersiową można zahaczyć o „pompkę” lub zamienić płuco w sitko…
Dobra, koniec nudzenia.
Poza tymi pierdołami opowiadanie jest wypapuciowiste, Dominic jest PRZEŚMIESZNY (nawet jeśli nieco przerysowany), a reakcje bohaterów w miarę autentyczne, więc…
PISZCIE DALEJ!!!
Czy przypadkiem w XVI wieku nie było Niemiec tylko Prusy ?
Poza tym widać że dziewczyna pisała bo uważa chłopaków za jakichś idiotów :I
Szczerze mówiąc zapowiadało się ciekawie ale skończyło inaczej
To ja tak pokrótce wyjaśnię:
– Dam jest tak głupi specjalnie, potrzebowałyśmy kogoś takiego, żeby opowiadanie było śmieszniejsze
– prolog jest wstępem do opowiadania, opowiada o czym będzie, a rozdział pierwszy tylko dodatkiem, dzięki któremu poznajemy głównych bohaterów
– opowiadanie jest rodzajem komedii, parodii tego, czym mogło być
– napisane było w przypływie szajby i dlatego tak dziwnie wyszło, a postanowiłyśmy je wysłać, bo mrocznych, przygodowych opowiadań jest tu pełno, ale śmiesznych już nie…
i jeśli myślisz, że uważamy wszystkich chłopaków za idiotów, to zapraszam do przeczytania Like Toy Soliders
Prusy były częścią Niemiec.
A opko super 😀
Śmieję się jak wariatka zataczając się po pokoju, a cała rodzina (czyt. tata) gapi się na mnie jak na idiotkę. I co z tego? Po prostu kocham to opko! ClarisseXD i Boginka to najlepszy duet na blogu i nic tego nie zmieni! Nie mam pojęcia dlaczego, ale słowo ‚papucie’ mnie rozwala. 😀 Zakończenie po prostu zwaliło mnie z krzesła. 😀 Zaaaje! 😀 😀 😀
at ferst: dziękuję za dedykejszon 😀
po drugie: ZA KRÓTKIE !!!!!!!!!!
po trzecie: świetne
czekam na ciąg dalszy 😉
CD, pliskam, CD! To jest genialne, z resztą jak wszystkie wasze opowiadania. 😀
Bardzo ciekawe i do głębi poruszające. Chcę więcej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A, i stawiam 6-. Ten minus to za brak opisów