http://www.youtube.com/watch?v=aa5BUDKgzRQ&ob=av2n – Within temptation- the howling
Remi:
Kiedy zaczniemy zabijać
Wszystko się właśnie rozpada
Z nocy, którą stworzyliśmy
Chcę się jakoś zbudzić
(Chcę się zbudzić właśnie teraz)
Kiedy zaczniemy zabijać
To wszystko się rozpadnie
Z piekła, w którym jesteśmy
Wszystko, czym jesteśmy zanika
Kiedy zaczniemy zabijać
Pierwsze wyzwanie to wyścig… Tor przeszkód. Ja i moja brygada mamy już ustaloną najlepszą jego trasę. Każdy mógł sobie wybrać pozycje na start…
-Wygramy!- Zawołał Caine. Uśmiechnęłam się. Nagle obok nas przebiegł nikt inny ja ryczący Mephis.
-Biedaczek…- Mruknęła Maggie. Przypominam: umiała czytać w myślach.
-O czym myślał?- Spytałam odruchowo.
-To jego prywatne sprawy… – Zdziwiłam się, ale wiedziałam, że chłopaczek ma coś z psychiką. Gdzie teraz byliśmy? W jednym z szklanych pomieszczeń, między którymi można było się przemieszczać, by wybrać najlepszą pozycję. My mieliśmy świetną! Nad torem pojawił się helikopter.
-Uwaga! Proszę o zajęcie miejsc.- Wrzasnął do megafonu Syriusz. Nie widziałam go. Chwila napięcia… Ciszy… Przemyśleń… Modlitw do bogów… Potem słynne:
-Na miejsca!- szklane kopuły otworzyły się.- Gotowi!- Wszystkie mięśnie miałam napięte.- Start!- Ruszyłam. Biegłam trasą jaką wyznaczył mi Caine. Nagle pod moimi nogami otworzyła się zapadnia. Byłam na to przygotowana. Skoczyłam. Następna przeszkoda… zgrabnie ją ominęłam. Ujrzałam za sobą Sabrine Destiny z łukiem. Przyśpieszyłam, a strzała świsnęła mi koło ucha. Zmieniłam kurs, zbijając ją z tropu. Z megafonów Syriusza zagrzmiało:
Ominęłam kolce na szczęście. Przyśpieszyłam… Kolejne przeszkody. Pomału zaczęło pojawiać się zmęczenie. Nie mogę się poddać…
Biegłam dalej… Wspominałam o tym, że wyścig był przez las… Nagle wyskoczyła na mnie ciemnoskóra dziewczyna… Wyjęłam miecz i jednym zręcznym ruchem poderznęłam jej gardło… Zatrzymałam się… Ja to zrobiłam?
Kiedy zaczniemy zabijać
To wszystko się rozpadnie…
Ruszyłam dalej omijając wymyślne pułapki…
-Pierwszego zabójstwa dokonała Remi Undergoutner! Brawa dla niej! Linda McKinley nie żyje!- Zagrzmiał głos Syriusza.
Dalej… Miałam już pierwszą krew na rękach… Pomału zaczynało pojawiać się zmęczenie. Zobaczyłam Maggie za drzewami pokazała ,,ok.” Biegłam dalej… Ilu jeszcze zginie w dzisiejszym zadaniu? Jak na ironie zabrzmiał głos Syriusza:
-Lau Cry zabity przez Sabrinę Destiny!- Biegłam dalej. Mięśnie zaczynały palić… Rozejrzałam się dookoła… Miałam wrażenie, że ktoś na mnie poluje… I ja też na kogoś polowałam…
Czuję jak się zbliżają
Ich wycie przyprawia mnie o dreszcze
Czas teraz ucieka
A oni schodzą od tyłu ze wzgórz
Tak… Słyszałam wycie… Przyśpieszyłam niemal czując czyjś oddech na karku. Odwróciłam się gwałtownie krzyżując ostrza z blondynką o obfitych kształtach… Amy… Czułam się jak w powietrzu… Byłam lepsza… Taniec naszych ostrzy przyprawiał mnie o dreszcze… I sprawiał niemałą satysfakcję… Miły dreszcz przechodził mnie z każdym zadanym ciosem. Po chwili Amy została przygwożdżona do drzewa. Już zamachnęłam się by ją zabić kiedy ujrzałam Miriam. Była jej sojuszniczką… niedobrze… Ponownie ruszyłam. Miriam była przecież lepsza. Nagle pod nogami coś mi świsnęło i potężnie skaleczyło w łydkę… Tego nie było na mapie Caina. Po chwili to coś wróciło. Zdołałam uniknąć. Był to dziwny dysk w kształcie półksiężyca. Nadlatywał ze strony gdzie zostawiłam Miriam i Amy. A niech to szlag… To pewnie ta nowa broń Miriam. Rana na nodze bolała, ale nie zważając na nią biegłam dalej… Dalej… Ku zwycięstwu… Czułam stróżki ciepłej krwi… Biegłam dalej… nagle nad swoją głową ujrzałam… Latającą na tym dziwnym dysku Miriam. Pomachała mi i pomknęła w kierunku mety.
Potem ujrzałam helikopter z Syriuszem. Tym razem miał postać gdzieś 20 latka o bardzo długich czarnych włosach. Fajnie to wglądało jak wystawiał głowę i falowały na wietrze…
-Hej!!! Nie wolno latać!!!- Włosy wpadły mu do buzi.- Bleee… Pilot lecimy za nią. Psuje zabawę.
Uśmiechnęłam się i biegłam dalej. Helikopter był szybszy od Miriam i ta musiała wracać na start. Ja tymczasem biegłam dalej… po chwili padł kolejny komunikat:
-Katie Goko zabita przez Drake’a Luckera! Brawo!
Biegłam dalej… Wedle mapy Caina niedługo powinna być meta… Ból przeszywał moją łydkę… Ale biegłam… Znów to uczucie obecności. Zaczęłam się oglądać… Nikogo nie było. Żadnych śladów… Wygram to wyzwanie.
Wciąż szukaliśmy
Jednak nie można odnaleźć żadnego tropu
Tak jakby wszyscy po prostu zniknęli
Ale wiem, że są dookoła
Biegłam teraz wytężając wszystkie siły… W końcu ujrzałam wielką bramę… Metę. Przebiegłam przez nią…
-Wyścig wygrywa Remi Undergoutner!- Wygrałam to wyzwanie! Wow!!! Po chwili na metę wbiegli tak jak przewidywałam Caine i Maggie. Przybiliśmy sobie piątki. Rana na nodze bolała, ale to nic…
Mephis:
Aaaa… tak, tak, tak… Dobrze mnie znacie. Dokładnie tak robiłem tzn: biegałem w kółko i wrzeszczałem. Zginę! Zginę! I to nie w taki sposób w jakim bym chciał. Przypomniały mi się soczewki jakie dostałem od tatuśka. Niechętnie je włożyłem… Były okropnie niewygodne. Tak w zasadzie to stałem już obok szklanej kapsuły. Postanowiłem wypróbować nową zabawkę od tatuśka na nikim innym jak słodkim Lulu. Stał obok mnie. Spojrzałem mu w oczy tak jak polecił mój kochany tatuś.
-Rozkazuję Ci zawrzeć ze mną sojusz!- Spojrzał na mnie jak na idiotę.
-Pogięło Cię? – Ponowiłem próbę.- Biedny ty… To pewnie przez Drake’a…- To nie działa… Nie działa… Ciekawe czy on zdaje sobie sprawę z moich uczuć. Które niestety z każdą chwilą pogłębiały się niemiłosiernie… To jest takie niesprawiedliwe… On na pewno ma DZIEWCZNE! Niech to działa… Ponowiłem próbę po raz kolejny.
– Naprawdę chyba coś z tobą nie tak… Mówiłem, że działam solo i przykro mi, ale podczas turnieju nie możesz mi rozkazywać.- W oczach stanęły mi łzy… Emocje mnie rozsadzały. Zacząłem płakać… Lulu spojrzał na mnie zdziwiony, a ja wrzasnąłem swoje motto, czyli:
-Nienawidzę siebie!- I odbiegłem zostawiając Lulu zdezorientowanego.
Biegłem dalej płacząc I szlochając. W końcu zająłem pozycje do startu. Zaczynałem się bardzo bać. Kolana zaczynały mi mięknąć. Wspominałem, że nienawidzę biegania? To teraz wspominam. Nagle usłyszałem głos tatuśka, który kazał nam startować. Szklana kopuła rozsunęła się. Wystartowałem. Byliśmy w lesie… Mam bardzo kiepską orientację w terenie. Ale biegłem, pomału, ale tak. Oh… Przeszkody! O nie! Kolce, trujące strzałki… Cudem uchodziłem z życiem. Ja chcę już do mety! Chyba wszyscy mnie wyprzedzili… Chociaż nie! Ujrzałem Kelly Drack. Postanowiłem ponownie wypróbować prezent taty. Zmusiłem ją do kontaktu wzrokowego I zawołałem:
-Rozkazuje Ci pomóc mi!
-Dobrze.- Podeszła do mnie i NAPRAWDĘ zaczęła mi pomagać na miarę swoich możliwości. Kelly umiała świetnie strzelać z łuku, ale niestety orientacje miała taką jak ja… Czyli żadną. W pewnym momencie wydawało mi się, że widzę metę. Niestety myliłem się. Bardzo się rozpędziłem, a okazało się że ,,metą” jest przepaść… Tak wpadłem w nią. Gdyby nie pewna osoba byłby ze mnie już krwawy placek. Ktoś w ostatniej chwili złapał mnie za rękę. I nie była to Kelly, która właśnie strzelała do ptaszków, które chciały nasrać mi na głowę. Spojrzałem na mojego wybawcę. Był to nikt inny jak nasz piękny, cudowny, słodki Lulu. Jego silna ręką o skórze o fakturze jedwabiu trzymała moją bladą, kruchą dłoń.
-Podaj mi drugą rękę.- Tak też zrobiłem gdyż, jak można się domyślić zwisałem uczepiony jego ręki. Wciągnął mnie na górę.
-Dziękuję…- Wymruczałem oczarowany jego pięknem. Mrugnął do mnie, uśmiechnął się i odbiegł rzucając spojrzenie: ,,Ja wszystko wiem”. Był taki słodki… Zachwiałem się. Kelly mnie złapała.
-Pomagam Ci wedle życzenia.- westchnąłem. I wzięliśmy się z powrotem do biegu. Trafiliśmy prosto na mini bitwę. Drake, Rafaell, Katie i Sean się lali. Rafaell (z którego też było niezłe ciacho, co się stało z moją orientacją?) używał telekinezy i ciskał w przeciwników kamieniami. Drake zaciekle walczył na miecze z Katie. Sean rzucił się na mnie. Kelly napięła łuk, ale miecz Lulu był szybszy. Obezwładnił przeciwnika i zranił, ale nie zabił. Tymczasem miecz Luckera przebił pierś hybrydy- Katie. Uznałem, że lepiej się stąd zmywać. Obiektu mych westchnień już tu nie było. Ehh…
-Może przydała by Ci się pomoc psychologiczna?- Spytała z troską w głosie Kelly.
-Dziękuję, nie.- Biegliśmy dalej. Już 3 osoby zginęły… A ja w nich nie jestem! Wow! To dziwne, ale pomału zaczynałem odzyskiwać dawno utracony humor. Tu, na tym przeklętym turnieju zrozumiałem, że po prostu potrzebuję kogoś gdy obdarzy mnie przyjaźnią, miłością, zaufaniem, pomoże w potrzebie… Przecież mój tata dawał mi to wszystko. Ale ja nie chciałem tych uczuć od niego… Szalonego, psychopatycznego boga
Potem jako jedni z ostatnich, ja i Kelly, dobiegliśmy na metę. Pierwsza była Remi. A ja byłem padnięty. Gdy ostatnie osoby dobiegły, było już późno. Pojawił się Syriusz.
-Teraz możecie rozbić tu obóz. Jutro o 6 tam- Wskazał ręką na budowlę, która prawdopodobnie była areną.- Drugie wyzwanie. Nie stawienie grozi śmiercią.- I rozpłynął się. No świetnie. Mamy tu nocować.
Syriusz:
Pierwsze wyzwanie było fajniaste. Teraz na 3 kanałach leciało TV, a na 4 była powtórka ceremonii otwarcia. Oglądałem tą powtórkę razem z Nike.
-Na kogo stawiasz Syrii?- Spytała mnie.
-Na tą Remi, lub Miriam. I Drake’a… Dobry jest też ten Lawrence. Choć wszyscy wiemy, że i tak wygra mój Meph…
-Hehe… Co to Lawrence’a to szkoda, że zawód modela już nie istnieje, tak jak psychologa.
-No…
-Słodki jest. Ale oczywiście ty bardziej. Myślę, że nie ma szans na zwycięstwo. Ma za słabą psychikę.
-Też tak sądzę. Miriam, Drake, Remi i mój Meph jak weźmie się w garść.
-Ta Miriam też ma za słabą psychikę.
-Czemu?- Wzruszyła ramionami. Objęła mnie jedną ręką za szyję.
-Ale sądzę, że ma dużą szansę na zwycięstwo. Jest moją faworytką. Ma moje błogosławieństwo.
-I moje niestety też… Jak każdy z faworytów.
-To znaczy że wygra. Poza tym jest niesamowita.
-Wolałbym żeby Meph wygrał…
-Nie narzekaj…- Zniżyła ton głosu do szeptu. Zbliżyła się jeszcze bardziej. Delikatnie wpiła swoje w moje. Zaskoczyła mnie… Zamknąłem w oczy i wyobraziłem sobie, że jest Britney, nie sobą. Jednak po chwili odepchnąłem ją od siebie.
-Wystarczy.- mruknąłem. Miałem mieszane uczucia.
-Wciąż myślisz o tej swojej herosce? Teraz ja jest twoim zwycięstwem. Jestem twoja. Chcę być twoja…
-Oh… Wiem… Martwię się o Mephisa.
-Gdyby Mephis był MOIM synem nie musiałbyś się o niego martwić.- Wymierzyłem jej cios w twarz.
-Jak śmiesz tak do mnie mówić?!- Wstałem.
-Jesteś jak dziecko. Musisz mieć wszystko co chcesz. Pogódź się w reszcie z niektórymi rzeczami. A ja jestem lepsza od NIEJ.
– Nie!!! Nie jesteś lepsza. Jak się uspokoisz to dopiero pogadamy. – Wypchnąłem ją z pomieszczenia i zatrzasnąłem drzwi.
Żebyście się nie mylili macie listę. Znak x_x oznacza, że postać zginęła w tej części. W następnej nie pojawi się na liście.
1. Bob Eatsrever- grubas, który ciągle je, 15 lat
2. Jack Terren- chuderlawy chłopak o bystrych niebieskich oczach, umie bardzo szybko biegać i stapiać się z otoczeniem, 12 lat
3. Anna Raudiu- zielono skóra hybryda płci żeńskiej, umiem walczyć mieczem i jest silna, 4,5 lat hybrydzich, czyli 14 ludzkich
4. Miriam Blaech- umięśniona ciemnoskóra dziewczyna, która miała może 16 lat
5. Rap Sin- nic nie znaczący łysol, 17 lat
6. Rip Sin- brat bliźniak Rapa
7. Katie Goko- chyba 2 metrowa hybryda, 16 lat ludzkich, 8 hybrydzich
8. Kelly Drack- wysoka blond włosa dziewczyna o oczach w kolorze karmelu, dobrze strzela z łuku, ma rodzine14 lat
9. Caine Dark- czarnowłosy chłopak o szyderczym uśmieszku i brązowych jak gorzka czekolada oczach, nie zbyt przystojny, ale zwinny ok.16 l
10. Nunnaly Sun- mała słodka dziewczynka, 11 lat
11. Maggie Sussig- wysoka i szczupła dziewczyna o rudych włosach i szarych oczach zasłanianych przez grzywkę w wieku 14 lat. Umie czytać w myślach.
12. Sean Urugwal- umięśniony brzydal, którego należy się bać, 17 lat
13. Linda McKinley- dziewczyna o ciemnej karnacji i brązowych prostych włosach, 16 lat x_x
14. Sabrina Destiny- ciemno blond włosa dziewczyna o wyrazistych oczach, umie robić się niewidzialna i porusza niezwykle cicho, 14 lat
15. Rafael Angels- chłopak o wyrazie twarzy godnym anioła, taki na którego widok kiedyś wzdychały by dziewczyny, ma zdolności telekinetyczne, 15 lat.
16. Drake Lucker- chłopak o piaskowych włosach, sadysta o mocy zadawania spojrzeniem bólu, 13 lat
17. Sam Monster- niska, pryszczata, gruba, głupia hybryda, 13 lat ludzkich, 5 hybrydzich x_x
18. Mephis Palagras-Evanson- syn Syriusza
19. Remi Undergoutner
20. Lou Cry- umięśniony chłopak- hybryda taki jakiś dziwny i brzydki na oko 16 lat ludzkich, x_x
21. Amy Blue- dziewczyna w wieku jakiś 16 lat o bardzo obfitych kształtach i uwodzicielskim spojrzeniu. Potrawi kontrolować cienie
22. Lawrence Moon- bardzo jasno blond włosy i intrygujące, pełne głębi fioletowe oczy. Wyluzowany i pewny siebie, 16 lat
Jak zwykle fajne.
wiesz co o nim myślę, więc napiszę tylko, że jest ‚FAJNIASTE’ !!!
Kocham tą piosenkę!!! 3>
Myksia! :D.
G E N I O
N
A
D
G E N I A M I
😀
Trochę przypomina Igrzyska Śmierci i muszę się przyznać, że to dopiero druga część, którą czytam (tak wiem to karygodne). Podoba mi się, parę błędów znalezłam, ale to nie ważne, bo to jest super!!!! Podoba mi się: )
Extra! Nie no, myślałam, że bardziej nie da się lubić Twojego opka. 😉
Bardzo fajne, tylko jak wspomniała Io, trochę przypomina Igrzyska Śmierci.
Oj jej! Co tu się stało z formatowaniem? Zjadlo mi akapity i kursywe… Przepraszam za niedogodności. To pewnie wina poczty. Ale przynajmniej wszystko jest. I zdaje sobie sprawę że to mega beznadziejne, głupie i źle napisane…
Genialnie opisałaś ta akcję … ten bieg. Piosenka bardzo pasuje. Szkoda że znam zakończenie.
Pomimo tego, że jest naprawdę GeNiaLNe, to opko mnie przytłacza. Trochę za dużo w tym okrucieństwa, przemocy, sadystów itp. Więc chyba sobie od niego kilka tygodni odpocznę. Ale obiecuje, że potem przy każdej części będzie mój koment.
„Trochę za dużo w tym okrucieństwa, przemocy, sadystów itp.”
Zapomniałaś o yaoi 😉
Myks wymiatasz a ja kocham yaoi sprawiłaś mi parką z twojego opko wielka radochę ( kiedy doszłam do tego fragmentu rąbnęłam sie trzy razy w kant biurka zanim do mnie to doszło że to TAKA parka) przypomina Igrzyska to prawda , ale jest zdecydowanie lepsze Collins ma toje opko na noc, piszesz od niej o stokroć lepiej Lulu 😀 od razu wiedziałam że twoje postacie są wzorowane na tych z Code Geass 😉
bish na bishu bishami podpierany
pozdro,elisabeth
No w końcu jakiś otaku się znalazł 😀 Tak w zasadzie to Lulu nie jest wzorowany na Lulu z CG, ale co tam (powiem że za to z wyglądu jest wzorowany na Tamakim z Ourana). Daj mi swojego maila, a wyśle Ci dodatkowe scenki yaoi, których nie mogę tu opublikować 😉
:E
Jak zwykle genialne! No co więcej mówić? I tak nie wyrażę zachwytu. 😀
szczerze mowiac to podobne do igrzysk smierci
a akurat one podobaly mi sie najmniej…
Ekhem… Kochamy pocztę…
Ale, nie obraź się, NIEZBYT mi się podoba wątek Mephisa i Lulu… [wymioty]