Tą część opka dedykuję Arachne oraz Elisabeth.
Zauważyłam też, że dużo osób wkleja do swoich opek teksty piosenek. Postanowiłam być oryginalna i dodałam swój wiersz Dedykuję go Hermesowej, Eirene, Adiemu, Haltowi, Selene, Myksie, Ann, Elpis, Bogince i Clarisse.
Oczywiście zapewne jest dużo błędów (których ja po prostu nie potrafię wychwycić!). Tak więc krytykujcie ile wlezie!
*********
Gdy się budzisz w środku nocy
Co twoje zmysły zmoże
Gdy łzy same z oczu lecą
Nieważne czy na dłoń kobiecą
Gdy czujesz się nieszczęśliwy
Jakbyś wszystkie radości oglądał zza szyby
Bez większych perspektyw na życie
Zanurzasz się we wspomnieniach
Niby tak od niechcenia
Dopadają cię twoje uczucia
Co jak wroga złowrogie pociski
Rozrywają twe serce do czystki
Które bólem przestraszone umyka
Do marzeń spokojnego strumyka
Tu rany się goją i goją
A marzenia- budowle już stoją
Ty w tej galerii szczęścia
Zatracasz się bezpowrotnie
Tracąc swe zmysły pierwotne
Drzewo- już bez korzeni
A marzenie się pleni i pleni
Ty przerażone umykasz
I w rzeczywistości się znowu zamykasz
Ona ci jednak nie starcza
Powracają wspomnienia starca
Co marząc o byciu dzieckiem
Wybrał się nad wyobraźni rzeczkę
A błędne koło się zamyka
Wspominając tamtego chłopczyka.
****
– Ej, wierzymy jej?- zapytał szeptem Leo.
– Tak, a co?- zdziwiła się Piper.
– No nie wiem…
– Musimy założyć, że mówi prawdę- odezwał się Jason.
– Aha… spoko- córka Afrodyty przyjrzała mu się uważnie.
Sansa wróciła do pokoju niosąc kubki z czekoladą. Wiedziała, że musi ich na chwilę zostawić samych. Była pewna, że nie wierzą jej szczerości, ale nie mieli też powodów, by jej nie ufać.
,,Oh, wierzą czy nie wierzą. Ważne, że słuchają’’ powiedziała sobie w myślach, po czym podała im czekoladę ze sztucznym uśmiechem i udawaną radością z życia. Usidła na fotelu i zaczęła mówić:
– Kiedyś obóz wyglądał inaczej… Z resztą wszystko wyglądało na inne…
****
Sansa:
Nie wiem ile jechaliśmy. Zasnęłam po drodze. Robb obudził mnie, gdy powóz się zatrzymał. Pomógł mi wysiąść i bez słowa ruszył w stronę dość wysokiego wzgórza. Dogoniłam go.
– Gdzie jesteśmy?
– Przed obozem herosów, panienko.
– A co tam jest?- znów zapytałam.
– Jak panienka zobaczy to zrozumie.
Pierwszą rzeczą, którą wypatrzyłam był kamienny mur. Miał jakieś półtora metra. Mimo zimy i śniegu ogrodzenie porastało dzikie wino. Gdy podeszliśmy bliżej wydawało się, że między liśćmi błyskają jaskrawo zielone iskierki, tworząc jakby siatkę, która oplatała każdy kamień.
– To dla ochrony?- zgadłam.
– Tak. Chroni obóz przed potworami i śmiertelnikami.
– To ja nie jestem śmiertelnikiem? …bo ty chyba nie jesteś. Bez urazy.
– Nie gniewam się, panienko. Ja jestem satyrem. Pół człowiekiem- pół kozłem. Panienka jest herosem. Dzieckiem człowieka i boga.
– To możliwe? Dużo jest takich dzieci?
– Ostatnimi czasy jest aż za dużo. Jesteśmy już jakby oddzielnym narodem. Nie wiem jak inni, ale ja z tego powodu się nie cieszę.
– Dlaczego?
– Bo w każdym narodzie zdarzają się wojny, panienko.
Zatrzymałam się. A co jeśli on ma rację? Teraz wszyscy się kłócą, a za chwilę rzucą się sobie do gardeł. Odrzuciłam tą myśl, ale ona była natarczywa i towarzyszyła mi już każdego dnia, mącąc wszystko.
Doszliśmy do muru. To co zobaczyłam to..to było coś niewiarygodnego! Jak śmiertelnicy nie mogli tego zauważyć. Cudo!
– Przejdźmy przez mur, zobaczysz Obóz dokładniej- powiedział Robb, po czym wyciągnął piszczałkę i zaczął grać jakąś okropną melodię, która trochę przypominała hymn narodowy.
Rozległ się głuchy huk. Cegły w ścianie zaczęły się cofać, tworząc ogromną dziurę. Satyr pomógł mi przejść. Gdy stanęliśmy po drugiej stronie wyrwa w murze zniknęła, a przede mną rozciągała się ogromna dolina, porośnięta lasami, polami i osłonięta od świata górami. Na ich stokach mieściły się prawdziwe greckie świątynie, domy… nie, nie DOMY- pałace! Wszystko zrobione z różno barwnego marmuru. W dolinie też znajdowały się budynki, arena i wielkie coś co przypominało mi Partenon. Budynek nie miał ścian, a dach podpierał się na (jak mi się zdawało) kolumnach w stylu jońskim. Przy wejściu stały posągi Zeusa i Hery. Całość stanowiła harmonijny, klasyczny i piękny obraz architektury greckiej.
W lesie stała świątynia z czarnego marmuru. Przed wejściem stał szczero złoty posąg wilczycy Lupy. Przesiadywało tam wiele osób modlących się lub szukających siły.
Patrzyłam jak herosi płyną po lazurowym jeziorze do majestatycznego domu, czy pałacu. Jak pokonują z węża morskiego, jak latają na pegazach, jak walczą.
Dobiegły mnie krzyki i rozkazy: „Macie walczyć, a nie się obijać!”, „Co to ma być! Strzelajcie dopóki się nie nauczycie nie chybiać!”, „Nic mnie nie obchodzi, że coś cię boli!”
Uświadomiłam sobie wtedy bolesną prawdę.
– Chodź, panienko.
– Sanso.
– Słucham?- popatrzył na mnie zdziwiony.
– Darujmy sobie tą „panienkę”. Tu i tak się to nie liczy skąd pochodzisz. Tu nie ma „panienek” i „paniczów”. Prawda? Tu liczą się twoje umiejętności. Nikt się nie pyta kto jest twoim śmiertelnym rodzicem. Wszyscy jesteśmy sobie równi. Prawda, czy nie?
– Prawda- przytaknął.- Przedstawię cię dyrektorowi Obozu i wszystko ci wyjaśnimy.
O dziwo nie skierowaliśmy się do budowli przypominającej Partenon. Robb prowadził mnie w dół doliny obok wszystkich aren i torów do ćwiczenia. Zobaczyłam wielki rzymski namiot. Jego kremowe ściany wyszywane bogato złotą nitką przedstawiały sceny z mitologii. Herkulesa zabijającego hydrę, Minotaura i innych. Weszliśmy do środka. Stał tam kominek, stół, fotele, biurko, szafki ze zwojami czyli wszystko co sprawiało, że to wnętrze było piękne, ciepłe i tajemnicze.
– Widzę, że ci się udało, Robb- uśmiechnął się półczłowiek- półkoń(?!), czyli centaur. Miał miły wyraz twarzy, brodę, ciepło brązowe oczy.
– Tak- odpowiedział zadowolony satyr.- To jest Sansa.
– Piękna suknia, Sanso. Miło cię poznać- schylił głowę.
– Mnie również…- spojrzałam na niego pytająco.
– Chejronie.
– Mnie również miło cię poznać, Chejronie.
– Usiądziesz?- wskazał mi czerwony fotel.
Posłusznie usiadłam. Centaur zaczął mówić:
– To jest Obóz Herosów. Tu mieszkają dzieci bogów i śmiertelników. Uczą się tu jak przetrwać wśród potworów oraz innych niebezpieczeństw. Każdy…- urwał, bo do pokoju wszedł…
****
Sansa zerwała się na równe nogi.
– Nie, nie opowiem wam więcej o sobie! Pokażę wam księgi i opiszę przebieg wojny… Źle zrobiłam zaczynając opowiadać moją historię, przecież wcale nie muszę, nie muszę…- mamrotała jakby do siebie.
Przyjaciele popatrzyli się jej z przerażeniem.
– Jak nie chcesz to…- zaczął Leo, ale Piper mu przerwała.
– Oczywiście, że musisz! Chcę poznać twoją historię. Wiem, że znasz tą wojnę od podszewki, prawda? Dlaczego nie chcesz tego opowiadać?
– Opowiem wam, ale nie jako moją historię.
– Dlaczego?
– Nie ważne!!
– W takim razie… idziemy. Nie będziemy tego słuchać- córka Afrodyty podniosła się.- Chodźcie, chłopcy.
Sansa otworzyła usta, albo się zgodzi, albo wszystko przepadnie. Muszą wysłuchać tej historii. Nawet jeżeli zaboli ją to mocniej niż może wytrzymać.
– Dobrze… Przyjdźcie jutro, bo dziś już nie mam siły- uległa.- Jesteście pewni, że tego chcecie?
– Tak- odpowiedziała Piper z satysfakcją. Udało jej się! „Ciekawe co ona ukrywa?” pomyślała wychodząc.
CDN
super czekam na cd 😀 bardzo mi sie podoba, bo jest mega orginalnie itd tylko szkoda, że Leo tutaj miał maly udział ;(
Po prostu święte! Pomysł jest bardzo oryginalne, a ty umiesz go ładnie przedstawić. Pisz szybko cd! 😀
Druga!!!!!!! GE-NIA-LNE!!!!!!! Chociaż wyłapałam parę powtórzeń.
Pisz dalej. To opko coraz bardziej mi się podoba ;).
To znaczy trzecia!!! W chwili gdy pisałam swój komentarz nie zauważyłam, że w tym samym momencie magiap, wstawiła tu swój. Ale trudno. I tak jestem trzecia :).
‚Och, bogowie!!!’, co Ty masz z polskiego??? Ósemkę? Jestem pod cholernym wrażeniem Twojego talentu. Na razie nie napiszę nic więcej, wpierw muszę pozbierać szczękę z podłogi! 😛
Ledwo 5…
Wow! To jest świetne, intrygujące,genialne. Czekam na cd.
Intrygujące, tajemnicze,niezwykłe… Masz oryginalny pomysł, talent do pisania i co najważniejsze dobrze to wykorzystujesz Podziwiam i czekam na ciąg dalszy 😀
Dzięki za komentarze!!! Ale co jest złe? Jakieś uwgi?…Chodź jak ich nie będzie to… będę mile zaskoczona
Świetny pomysł z tym murem wokół obozu. Fajnie jest sobie wyobrażać jak obóz wyglądał w przeszłości! Naprawdę pomysłowe opko!
No no no fajne 😀
Podoba mi się… Ale sama pisze opko o obozie w przeszłości (herosi XIX wieku) tyle że bohater jeszcze do obozu nie trafił 😉
Lubie takie klimaty
Nie ma złych, bo to jest przecudne!!!! Daj mi trochę talentu please!!!!
😉 😛 😀
Fajnie,fajnie 😀 Obóz z przeszłości? I like!