Od autorki: Przyznaję, niezbyt interesująco wyszła ta część, ale tak musi być. Opowiadanie historyczno-fantastyczne… Czuję się jakbym udała się z motyką na księżyc, ale cóż… Może coś z tego wyjdzie? Pewnie jest sporo błędów, ale proszę o szczere komentarze.
Przez pewien czas siedzieli w milczeniu. Leo wydawał się zafascynowany kominkiem i płonącym w nim ogniu. Jason tępo patrzył się w kubek z czekoladą, a Piper spoglądała na złotowłosą dziewczynę.
– Ale jak to możliwe?- odezwała się wreszcie.
– Ale co?
– No to, że śmiertelnicy…
-Te dwie wojny się na siebie nałożyły. Tak, herosi pomogli wyzwolić się niewolnikom, ale to tylko przez przypadek. Jednak połowa poległych to herosi.
– Ale to ponad trzysta tysięcy!!!
– Tak… kiedyś było nas więcej, znacznie więcej. A obóz wyglądał inaczej- głos dziewczyny wydawał się odległy. Patrzyła przed siebie zanurzając się w swoich myślach.
– Opowiesz nam?- Leo popatrzył na nią z dziecinną nadzieją.
– Aha…
*********
Sansa:
Gdy dotarłam do obozu herosów miałam 13 lat. Było to w grudniu 1860 roku, a dokładniej 20 grudnia…
Dobrze pamiętam ten dzień:
Był późny zimowy wieczór. Po ulicach nie jeździły już powozy. Wracałam z urodzin mojej przyjaciółki Rose. Oczywiście nie byłam sama. Mój ojciec nigdy by na to nie pozwolił. Kazał jakiemuś strażnikowi mnie strzec, ale i tak on wiele nie pomógł jak przyszło, co, do czego. Tak jak wymagała tego etykieta miałam na sobie sukienkę balową. Była to ciężka konstrukcja z ton przeróżnych tkanin i krynoliny (to taka niewygodna sztywna spódnica uszyta z materiału rozpiętego na metalowych obręczach). Fakt wyglądała pięknie. Jak przystało miała krótkie rękawki obszyte białymi błyszczącymi falbankami. Talię ściskał wąziutki gorset (prawie nie da się w nim oddychać) ozdobiony misternymi haftami. Następnie suknia rozszerzała się tworząc szeroką kopułę tak jak rękawy ozdobioną falbanami. Jednym słowem krawieckie dzieło sztuki. Całość przykrywała niebieska pelerynka wykończona futerkiem.
Z nieba padały ogromne płatki śniegu przykrywając wszystko grubą warstwą białego puchu. Patrzyłam na sklepowe wystawy. Z okien drukarni widziałam ustrojoną choinkę, ale moją uwagę przyciągnęła gazeta. Nagłówek głosił „Czy wybuchnie wojna?”. Ojciec ostatnio mówił, że ma dużo roboty i są jakieś problemy w Białym Domu…
****
– W Białym Domu?! Kim był twój ojciec?- zapytał zaciekawiony Jason.
– Nazywał się John Hay. Był osobistym sekretarzem prezydenta Abrahama Lincolna. Oczywiście mieszkałam z nim w białym domu aż do mojego dziwnego zaginięcia. Potem zostałam wymazana z kart historii, bo i tak, co się okłamywać, byłam bękartem. Ojciec mówił, że moja matka zmarła zaraz po tym jak się pobrali, ale nie wielu w to wierzyło. Trudno… Mogę opowiadać dalej?
****
…problemy w Białym Domu. Nie przejmowałam się tym za bardzo. Oglądałam dalej ozdoby nie zwracając uwagi na stale obserwującym otoczenie Robbem. Był niezbyt „duży”, miał rude włosy i kozią bródkę. Trochę kulał, ale był bardzo silny. Widziałam jak położył na rękę Garego. Gdy już nie musiałam nosić sukienek, falbanek oraz tych wszystkich ceregieli zakładałam spodnie i wybierałam się w podróż odkrywając tajemnice domu prezydenta.
Błądziłam myślami pomiędzy Białym Domem, a świętami, gdy usłyszałam okrzyk Robba:
– Schowaj się, panienko!- zza rogu wyskoczyła dziwna istota. Miała głowę kobiety, a ciało ptaka.
Posłuchałam go, ale uciekanie w tym stroju było niemożliwe. Spróbowałam biec, przewróciłam się po trzech metrach. Z trudem wstałam. Zobaczyłam jak Robb walczy z tą półkobietą. Nie miał spodni, a nawet stóp! Jego nogi były owłosione, a na ich końcu lśniły kopyta. Nie miałam czasu by się dziwić.
Oceniłam sytuację:
Potwór napierał na półkozła, ale ten dzielnie się bronił. Powoli zdobywał przewagę. Syrena jednak wciąż wydawała się niezmęczona, a Robb tracił siły.
Chciałam coś zrobić, ale nie za bardzo mi wychodziło. Znów się przewróciłam. Monstrum zauważyło mój upadek. Ruszyło machając swoimi wielkimi czarnymi skrzydłami i kłapiąc ostrym dziobem prosto na mnie. Nie miałam szans. Wtedy Robb zrobił zaskakujący piruet w powietrzu i uciął głowę kobiecie. Ciało zniknęło.
Półkozioł pomógł mi wstać i otrzepać ze śniegu.
– To była Syrena. Już był czas tylko czekałem jak panienkę zaatakują- wyjaśnił.
– Dziękuję- wykrztusiłam.
– Musimy zniknąć. Zabiorę panikę do obozu- zaproponował.
-A mój tata? Nic mu nie jest? On też pojedzie?- zapytałam z dziecinną naiwnością.
– Nic mu nie jest, bo to nie o niego chodziło. Chodziło o panienkę. Wyjaśnię to potem. Musimy jechać.
– Dobrze- nie miałam siły się kłócić.
Nie wiadomo skąd pojawił się powóz. Wsiedliśmy, a ja po chwili już spałam. Obudziłam się w Obozie Herosów.
****
– Jak widzicie początek mojej przygody nie brzmi dość niezwykle- Sansa popatrzyła na twarze herosów.
– Nie, nie jest dość interesująca, ale ja jestem ciekawy jak wyglądał wtedy obóz- odezwał się Jason.
– To, kiedy indziej. Przyjdźcie jutro, bo dziś jest już późno.
– Opowiedz nam to teraz!- nalegał Leo.
– Aż tak wam się śpieszy?
Piper przytaknęła.
– No dobrze… tylko dorobię czekolady- zgodziła się patrząc na ich puste kubki.
CDN
były błędy, ale oprócz tego opowiadania bardzo ciekawe i wciągające. Cóż dzisiaj to już drugie dobre opowiadanie, które czytam I świetne zakończenie, wcale się nie nudziłam. Opisów było dużo, ale nie przeważały nad akcją. Co tu dużo mowić, gdyby nie błędy to było by to 10/10 ale z powody literówek i „Nie, nie jest dość interesująca…” to daje 9/10
Super 😛
Świetne Io :D.
PS. Pamiętasz mnie xP?
Jasne, że pamiętam
Fajne opowiadanie. Jest inne i to mi się podoba.
Coś ty Io? To ma być nudne? To jest megaciekawe, ale odrobinę za krótkie. Postaraj się aby kolejna część była odrobinę dłuzsza 😀 😉
Dłuższe? Komu będzie się chciało to czytać?
MI. I moim kumplom.
To spoko. Następne będzie dłuuugie, na wasze zamówienie : )
Zanim zaczniesz gadać o „nudzie” walnij się w łeb raz za każde słowo opowiadania.
Błędy były (literóweczki), ale LAĆ JE. Jest świetne, trzymaj tak dalej!
Ale mam guza
Bardzo fajne opowiadanie, idealnie wymierzona akcja po prostu świetne. Pomysł genialny 😀 Błędy obecne , ale …. przecież każdemu się zdarza
pozdro wasza elisabeth
* takie osobiste pytanie do autorki czy czytałaś może „grę o tron” R.R.Martina ?
** przygotuj siekierę żeby rozciąć ją sobie łeb gdy stwierdzisz ,że twoje opko jest nudne
Elisabeth Ja cię poprostu kocham!!! Wreszcie ktoś krone czytał Grę o Tron. Tak, użyłam imienia Sansa i Robb, bo książka mnie strasznie wciągneła. Kocham Martina! ( PS. Nie cierpię Sansy, jest zdradziecka i mało błyskotliwa, ale imię mi pasowało) (PSS. Za to lubię Aryę i Dangerous i oczywiście lorda Snow )
Sorry, klawiatura mi szfankuje. Chodziło mi o Dany ( wiesz, smocza leeway)
Ku*** KREW!! Pieprzony telefon
Jak czytałam opis sukni to czułam się jakbym czytała jedną z części „Trylogii czasu”. Świetnie napisane.
Bardzo fajnie napisane. I wcale nie jest nudne!
😀
musze przyznac ze gdyby nie błedy to super
Haha uwielbiam opowiadania stylizowane na te czasy ^^ te stroje, to jak się do siebie zwracali 😀 Swietniaste opko. Czekam na cd
Ciekawy pomysł i fajne wykonanie. Ja jak zwykle nie potrafie wyłapać błedów więc jest ok 😉 Czekam na cd
„Przyznaję, niezbyt interesująco wyszła ta część, ale tak musi być. Opowiadanie historyczno-fantastyczne…” Kłamstwo! Właśnie to (i nie tylko) wyróżnia to opowiadanie! No i nię będe oryginalna: opis sukienki był superhiperbombastyczny!