Tortury
Gdy Posejdon, Hades i Artemida wrócili do swoich zajęć, w obozie zrobiło się trochę luźniej.
Nie mówię o atmosferze, bo wszyscy obozowicze siedzieli w domkach przerażeni słowem „tortury”, którego Pan D. używał co kilka słów w zdaniu. Jestem pewien, że robił to celowo.
Mała grupka herosów i bogów zmierzała właśnie ku polom truskawek.
-No to gdzie masz tego satyra? – spytał Apollo Dionizosa.
-GROVER! – krzyknął Pan D.
Po kilku sekundach przybiegł mój przyjaciel żując z nerwów puszkę po Pepsi.
-T…tak? – zająkał się.
-Bierz piszczałkę. Jesteś nam potrzebny. – powiedział do niego miło Apollo.
Satyr trochę się rozluźnił i chyba poczuł pewniej nie słysząc grozy w głosie boga słońca.
Po zgarnięciu Grovera poszliśmy amfiteatru stojącego obok ścian wspinaczkowych.
-Ej, Percy. O co tu chodzi? – spytał mnie mój najlepszy kumpel.
-Chcą torturować Kreję. – wyjaśniłem mu. – Kreję, czyli Sarafine.
Przełknął głośno ślinę.
-A co takiego zrobiła? – spytał po chwili.
-Jest córką Kronosa. Śmiertelną. – powiedziała Thalia podchodząc.
-To Kronos może z śmiertelniczką…? – pytał Grover.
-Nikt nigdy o tym nie myślał, ale najwyraźniej tak. W tym problem, że laska jest potężniejsza niż ja albo Percy. – odpowiedziała.
-To chore. On siedzi w Tartarze. Jak mógł zapłodnić śmiertelniczkę? Na odległość?! – zirytowała się Annabeth, łapiąc mnie za rękę.
-To tu jest najdziwniejsze. – powiedział Grover.
-In Vitro? – palnąłem i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
Zeus spojrzał na nas i wypatrzył mojego przyjaciela.
-Satyrze. Podejdź tu. – nakazał.
Grover podszedł do niego i wziął do rąk piszczałkę.
-Graj najgorzej jak umiesz. – powiedział Apollo.
-Nie musi się zbytnio wysilać żeby to zrobić. – dogryzł satyrowi Dionizos.
Sarafine siedząca na krześle, związana, załkała.
Ann ścisnęła moją rękę. Spojrzałem na nią. Była przerażona.
-Możemy się wymknąć. – zaproponowałem, patrząc na nią.
-A Grover? – spytała.
-Thalia tu jest. – powiedziałem. – Nie pozwoli żeby coś się stało. – dodałem.
Przegryzła wargę i pociągnęła mnie w stronę jeziora.
-Nie odwracaj się. Mama patrzy. Udaj, że idziesz do swojego domku. Potem wyjdziesz, gdy tortury się zaczną. Usiądziesz na mostku i poczekasz na mnie. – powiedziała i poszła w stronę domku Ateny.
Tak też zrobiłem.
Gdy usłyszałem, że pokaz Grovera się zaczął, po cichu wyszedłem z domku Posejdona.
Usiadłem na mostku jak kazała Ann. Po chwili przyszła.
Spojrzałem w jej oczy i wziąłem ją za rękę.
CDN
Bardzo krótkie! Jakby to ująć? Nie wczułam się w tekst. Dużo dialogów, a mało treści. Tyle.
Zgadzam się w pełni z Alamanteją.
2= popraw sie
krótkie ale gdyby było dłuższe byłoby na pewno ciekawsze
Bardzo krótkie!!!!! Ale chyba jesteś nowa name blogu. … w każdym razie musi być dłuższe i mieć więcej opisów. Fajne to z in vitro, ale Zgadzam się przedmówcami
Nie jestem nowa.
Długo nie pisałam, ale nowa nie jestem.
nooo zgadzam sie z innymi
Co mam dodać, zgadzam się z resztą. Dialogi, nie wyjaśnią przecież wszystkiego, ale z chęcią dowiem się co dalej.
Sog ; p Z Almateją ; p wow, zwiadowca napisał. Wiem co to znaczy xd
Krótko! Ale fajnie.
PS Sog, mogłabyś nie stawiać ocen? To trochę wkurzające, jak czytam twoje komentarz to przechodzą mnie ciarki, bo przypomina mi się baba samo zło, przeklęty polski kozioł.
DŁUGOŚĆ.
Koniec przekazu.
Cóż, popieram Almateję. Oprócz długości, bo ta jest mi w każdym opowiadaniu obojętna. Ciekawy pomysł z tymi torturami, osobiście lubię takie sceny, lecz jest strasznie mało opisów. Ale i tak czekam na CD. 😉
KONCZYC ! W! TAKIM! MOMENCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ktos ci rece utnol???!!!
za krutkie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
sorry za „surowosc”
schodzadz z tematu to na przyrodzie pani klucila sie z moim kumplem o to ,ze SIEMA to JAK SIE MASZ.
Mogla sobie odpuscic … no nie??!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
sorry jak kogos tym znudzilam (ach…wielokrotnosc..:)