To opowiadanko dedykuję Eris i Kamillosowi. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytania
Chione
Jak z fotografii skrawka wskrzesić ją………
tę moc, co do końca światła ma twarz twą….?
Jak mam przeżyć, tu bez Ciebie,
Ciemność tylu chwil….?
Jak mam…. Jak mam dojść do siebie?
Pomóż mi!!!
Fragment piosenki Ewy Farnej Uwierzyć, z płyty EWA(kuacja).
Obudziłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu zalanym słońcem. Leżałam na czymś miękkim. Spróbowałam się podnieść, ale poczułam okropny ból w plecach. Na pewno te wszystkie wydarzenia okażą się snem. Herosi, potwory, bogowie przecież nie istnieli, nie istnieją i nie będą istnieć.
Moja macocha Anna zaraz tu wejdzie i każe mi wstawać. Jesteśmy zapewne w jakimś z pałaców, do których często podróżujemy. Ten ból, dziwaczny sen i niepamięć skąd się tu wzięłam, jest zapewne wynikiem tego, że z powodu ADHD strzelił mi do głowy jakiś iście genialny plan działania. Wysadziłam w powietrze jadalnię, czy coś takiego. Próbowałam sobie to wmówić, ale wiedziałam, że prawda jest inna.
– Ewa – usłyszałam szept, który na pewno nie należał do Anny.
– Wreszcie się obudziłaś – Christian siedzący przy biurku na drugim końcu pokoju, uśmiechnął się blado.
– Widocznie. Chociaż to wszystko wydawało się tylko złym snem.
Postanowiłam podjąć kolejną próbę wstania. Tym razem się powiodło. Cały czas miałam na sobie moje stare przesiąknięte krwią ubranie. Moja ulubiona bluza poszła się bujać. Zapewne do śmietnika. Cudnie.
– Gdzie jesteśmy? – spytałam Christiana.
– W Warszawie. W jakimś hotelu. Żeby cię przetransportować tu z Gdańska i jeszcze do pokoju hotelowego, musiałem zamienić cię w śpiącego pudla.
Słodko wyglądałaś w takim futerku. Normalnie zawsze wyglądasz jakbyś chciała się komuś rzucić do gardła.
Bez wyjątków. Te twoje oczy. Są straszne. Nie można na nie zbyt długo patrzeć, bo człowiekowi przesuwają się przed oczami obrazy własnej śmierci.
Posłałam mu mordercze spojrzenie. Takie komentarze na temat moich strasznych oczu mógłby sobie darować.
– Gdzie reszta? – spytałam go.
– Poszły na małe zakupy. Musimy coś jeść.
– Aha. – Nagle dostrzegłam drzwi balkonowe. – Muszę pooddychać świeżym powietrzem.
Wyszłam na skromny balkonik i od razu poczułam się lepiej. Nagle dostrzegłam osiedle, na którym mój ojciec kupił mieszkanie, żebyśmy spędzali tam jeden miesiąc w każde wakacje.
Mam nadzieję, że klucze nie wypadły mi z kieszeni. Szybko sprawdziłam. Były na swoim miejscu.
Już miałam wrócić do środka, gdy poczułam dziwny, metaliczny zapach. Zapach śmierci. Nie, to nie może być aż tak łatwe. To był zapach syna Hadesa.
Szybko wróciłam do pokoju.
– Christian. Jak tylko Annabeth i Percy wrócą, wynosimy się stąd bez gadania. Ok? Wiem, że to zabrzmi dosyć głupio, ale czuję zapach Nica.
– Niemożliwe. Żaden heros dotąd nie miał takiej zdolności, by móc wyczuwać zapachy innych. Zresztą nie wyjdziesz taka na ulicę.
No tak. Spojrzałam na sobie. Włosy sztywne od brudnej, portowej wody zmieszanej z krwią. Buty mokre, oblepione błotem oraz algami. Bluzka wyglądałaby całkiem normalnie, gdyby nie to, że wiedziałam przecież, że wcześniej była koloru białego, a nie czerwonego. Ten szkarłat był moją własną krwią. Zadrżałam. Dżinsy podarte na kolanach były chyba najmniej zniszczone. Otwarłam drzwi łazienki i zajrzałam w lustro, tak samo jak wtedy, gdy uświadomiłam sobie, że jestem zwierzyną łowną.
Przyjrzałam się swojemu odbiciu. Z brudnej, podrapanej twarzy, wyglądały szare, przerażone i straszne oczy.
– Jesteśmy! – Nagły krzyk wyrwał mnie z zamyślenia, tak nagle, że aż podskoczyłam.
Wysunęłam się z łazienki. Ostatnio moja psychika zaczynała się załamywać.
– Ewa! Jak ty wyglądasz?! Gorzej niż duch! – krzyknęła na mój widok Annabeth. Humoru mi tym nie poprawiła.
– Kupiliśmy ubrania dla wszystkich – oznajmił Percy.
Podał mi torbę. Zajrzałam do środka. Musieli wydać dość dużo pieniędzy. Trampki firmy Converse, takie tanie w końcu nie są. Do tego dżinsy-rurki, fioletowy T-shirt, szara bluza i dżinsowa bluza.
Szybko poszłam do łazienki i przebrałam się. Gdy wyszłam, Annabeth wręczyła mi nowy plecak. Przesypałam swoje rzeczy ze starego i byliśmy gotowi. Wyszliśmy nerwowo z hotelu. Uspokoiłam się dopiero wtedy, gdy stanęliśmy przed drzwiami mieszkania ojca.
Włożyłam klucz do zamka i poczułam zapach, którego nie rozpoznałam. Jakby śmiertelny.
Przekręciłam klucz trzy razy.
Usłyszałam zgrzyt i zamek puścił.
Wyjęłam klucz z mechanizmu.
Powoli nacisnęłam klamkę.
Drzwi uchyliły się.
Popchnęłam je mocno ręką.
Uderzyły z łoskotem o ścianę.
Dotknęłam framugi drzwi.
Cała drżała.
Nagle z mieszkania dobiegł mnie krzyk.
Ktoś krzyczał.
Wsunęłam się do środka i wyciągnęłam z pochwy Kariguana.
„Bogowie ratujcie” – pomyślałam.
W salonie przyciśnięta ze strachu do ściany znajdowała się moja przyrodnia siostra.
– Ewa! – wrzasnęła na mój widok.
– Co ty tutaj robisz?! I dlaczego masz w ręce ten długi nóż!? Co się tutaj dzieje?! Nie, mów, że przyjechałaś tu z Nowego Jorku! I kim jest ta trójka?!
– Spokojnie – powiedziałam do niej. – Myślałam, że mieszkanie stoi puste…..
– Ewa ty masz dopiero 16 lat!! Nie możesz podróżować po świecie sama! – Przerwała mi.
– Nie byłam sama. Podróżowali ze mną Annabeth, Percy i Christian.
Nawet nie zdałam sobie sprawy kiedy przeszłam z angielskiego na polski.
Trójka moich przyjaciół patrzyła na mnie w osłupieniu, gdy bez najmniejszego wysiłku, kłóciłam się z moją przyszywana siostrą. Oczywiście po polsku.
– Lena! Ten nóż…myślałam, że coś się dzieje. Dlatego go wyjęłam! – Krzyknęłam. – A zresztą, to także mój dom. Mam prawo tu przebywać, tak samo jak ty. Tata przecież tak powiedział.
– Ewa! Dość! Możecie tu spokojnie zostać. Za parę godzin mam samolot do Wirginii. Ale jak dojdą mnie słuchy, że działo się tu coś niewłaściwego to popamiętasz! I tak za chwilę wychodzę.
Zrobiło mi się żal siostry.
Ale ona już poszła do swojego pokoju, by wywlec stamtąd walizkę. Rzuciła jeszcze w drzwiach:
– Goodbay – po czym opuściła nas.
Odetchnęłam z ulgą.
– No to rozgośćcie się – powiedziałam do przyjaciół po angielsku.
***
Po paru godzinach wszyscy się zadomowili. Pokojów było wystarczająco dużo dla wszystkich. Ja zakwaterowałam się w moim stałym pokoju, Percy w pokoju Leny, Annabeth u mojej macochy Anny, a Christian u ojca. Uzgodniliśmy, że pod osłoną nocy, zaczniemy szukać Nica. Ponieważ mam ten extra węch, powinno nam to zająć tylko jedną noc, może z kawałkiem dnia. Ale i tak ktoś umrze.
Wyroczni nie da się oszukać. Gdy zapadnie zmrok, godzina odnalezienia potwora, będzie godziną śmierci jednego z nas. Na samą myśl o tym, chciałam wypaść poza tą straszną grę. To staje się okrutne.
Nie chcę w niej uczestniczyć, ale nie mam najmniejszego wyboru.
– Hej – Annabeth usiadła obok mnie.
– Annabeth. – Odezwałam się. – Wcześniej myślałam, że prowadzić misję jest fajnie. A teraz sobie uświadomiłam co spoczywa na moich barkach……. Jedno z was odejdzie jeszcze tej nocy. A co jeśli to będziesz ty? – spytałam.
Odpowiedziała mi cisza.
W końcu nie wytrzymałam i rozryczałam się na całego. Moja siostra objęła mnie ramieniem.
Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
Mam nadzieję, że miło się czytało.
Chione
Poza jedną literówką nie dorwałam NIC. No, może jeszcze przyczepiłabym się do tego, że kąpiel w JAKIMKOLWIEK zbiorniku wodnym w okolicach Danziga grozi śmiercią lub kalectwem (mieszkam tu, to wiem; w takiej np. Motławie jest więcej fekaliów niż wody).
Długość w miarę sensowna, dobrze się czyta.
CHCEMY WIĘCEJ!!!
Dzięki, Arachne. Takie komenty naprawdę wiele dla mnie znaczą :).
TY… TY… JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?!
Też się zastanawiam ;).
Jak zwykle… Ech, już mi się skończyły określenia. Dobra. CUDNE, PIĘKNE WSPANIAŁE. Masz bardzo fajny styl. Unikasz powtórzeń, a jeżeli się jakieś znajdzie, to takie maciupkie, w ogóle nie przeszkadzające w czytaniu. Oczywiście czekam na CD. 😉
Dzięki, Pallas Ateno :).
Podoba mi się.
Bardzo przypadło mi do gustu.
Cholernie mi się podoba.
Oszalałam na punkcie tego opowiadania!
Błagam, pisz szybciutko ciąg dalszy! 😛
Fajnie, że ci się podoba, Carmen ;).
Przeczytałam najpierw moje, a potem twoje opko i się załamałam… Czy ja kiedykolwiek będę pisać jak ty?! 😉 A tak w ogóle to super, pisz kolejne części!
Dzięki, Nadin ;).
hmm… Ciekawe 😀
Czekam na surową krytykę, a nie na hmm… Ciekawe :D.
Ale oprócz tego to dzieki ;).
Świetne!!! Pisz szybko cd, proszę!!!! 😀
Się robi :).
Bardzo SUPER!!!! 😀
Dzięki, Elizabeth.
Fajne opowiadanie! Ludzie, określenia mi się kończą! Mam dość pisania: cudne, piękne, genialne, wspaniałe, czy wciągające. Może ktoś wymyślić jakieś nowe, fajne słówko?
Podsuwam ci fenomenalne, Annabelle’o. Poza tym uważam, że ta częsc wypadła mi najgorzej ze wszystkich i nie zasługuję na takie miłe komenty jakie mi piszecie, ale poza tym dziękuję
Mam szczerą nadzieję, że wszystkim się podobała kolejna część Córki Ateny. Jeśli nie to przepraszam :).
Pozdrawiam wszystkich komentujących moje cudowne (ach ta wrodzona skoromność 😀 😉 ) opka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jesteście wszyscy fantastycznymi ludźmi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
*skromność
Mrocznie się robi … Geniusz.
Dzięki, arwen ;).