Małe info: to opowiadanie dedykuję Carmen Knight, magiap i Pallas Atenie. Co jeszcze…? Nie ponoszę żadnych konsekwencji za urazy psychiczne po przeczytaniu tego cuda.
Miłego czytania
Chione
Cześć. Nazywam się Amidala Thorne. Mieszkam w Katowicach. Moje życie nigdy nie było zbyt interesujące. Szkoła, nauka, trochę czasu wolnego, szkoła, nauka. Zero przygód i ani trochę adrenaliny. Zwykła, nudna codzienna rutyna. Właśnie siedziałam na niewygodnym krzesełku w tramwaju i przeglądałam gazetę. Jak co dzień. Nic ciekawego. Zaraz wejdę do domu, moja mama spyta jak było w szkole, nie odrywając jednocześnie oczu od ekranu komputera, ja odpowiem, że dobrze i pójdę do swojego pokoju.
Wysiadłam na przystanku przy ulicy Kościuszki. Stała się seria wyżej wymienionych zdarzeń po czym opadłam na łóżko. Jak zwykle spojrzałam na zdjęcie stojące na szafce nocnej. Zdjęcie mojego taty. To jedyne co mi po nim pozostało. Mama przez 12 lat mojego życia, ani razu nie powiedziała mi o nim ani słowa. Nie wiem nawet jak miał na imię.
Moja matka Klara Thorne w ogóle mnie nie rozumie. Unikamy siebie nawzajem. Z westchnieniem sięgnęłam po torbę i zabrałam się za „odrabianie” lekcji.
Matma. Nic nie rozumiem z poprzedniej lekcji. Powiem Antolkowej, że nie zrobiłam, bo nie rozumiałam. Chociaż pewnie tego nie kupi. Historia, jedyny przedmiot, w którym jestem dobra. Harówkę domową zadaną z tego przedmiotu odrobiłam w 5 minut.
Angielski, francuski, plastyka, polski. Tak to dalej leciało. Nie odrobiłam niczego z tego pakietu. Jest jeden prosty powód: nie umiałam.
********
Kolejnego dnia obudził mnie jakiś głos. Dochodził zza okna. Rozespana, podeszłam do szyby.
Która była godzina? Spojrzałam na zegar. Czwarta nad ranem. Świetnie. Do dzisiaj byłam przekonana, że żadna siła nie wyrwie mnie z łóżka przed siódmą.
Wyjrzałam na dwór. Byłam zdziwiona, że kogokolwiek tam zobaczyłam. Jakiś czarnowłosy chłopak, stał obok bardzo poważnie wyglądającej dziewczyny i o coś się z nią wykłócał.
Usłyszałam strzępek rozmowy:
– Ona musi tutaj mieszkać. Nie ma innego wyjścia. Przeszukaliśmy całą dzielnicę. Grover mówi, że jej zapach jest wszędzie, ale tutaj najsilniejszy. Musimy ją śledzić. – To ten chłopak.
– Percy, nie. To naruszenie prywatności. Nie zniżę się do śledzenia kogokolwiek. – To ta dziewczyna.
– Jakoś zazwyczaj nie masz z tym problemów.
– A weź się. – popchnęła go. Zrobiła to z taką siłą, że chłopak zatoczył się i upadł.
Nie zrobiła tego po przyjacielsku. Wręcz przeciwnie. Władowała w to całą swoją złość. Widać, że go nie lubiła. Albo, że była z nim skłócona.
– Annabeth! Co ty robisz?! Opanuj się!
– Wiesz, co? Nie powinieneś wtedy pomagać braciom Hood, we wlaniu mi wściekle różowej farby do szamponu. Przez ciebie wyglądałam przez miesiąc jak hipiska!
– No, ale Annabeth! To był tylko głupi żart. Żałuję.
– Odwal się! – w chwili gdy to krzyknęła, jej wzrok na sekundę spotkał się z moim. Zrobiła krok w tył.
– Percy, ona nas widzi. To na pewno jest ona.
Patrzyłam na nich jak na idiotów. To są chyba jacyś pomyleńcy. Uciekli z psychiatryka. Obserwowałam ich dalej. Dziewczyna schowała się razem z chłopakiem za węgłem. Po 5 minutach bezsensownego gapienia się w pustą ulicę, upewniłam się, że już stamtąd nie wyjdą i zaczęłam się szykować do szkoły. Zwykle zaczynam się budzić o 7. Czterdzieści minut to mała różnica.
Moja matka jeszcze spała. Przyszykowałam sobie śniadanko, zjadłam i puściłam sobie telewizor. No niby co innego miałam robić? Do wyjścia do szkoły zostało mi jeszcze ponad pół godziny.
Mimo, że mam kablówkę nie znalazłam w telewizji, niczego godnego, choćby krztyny mojej uwagi.
Nacisnęłam czerwony guzik na pilocie.
Już miałam z powrotem powlec się do pokoju, gdy wstając zawadziłam nogą o jakiś twardy przedmiot. Książka. Podniosłam ją z podłogi i zdmuchnęłam warstewkę kurzu. Tytuł brzmiał „Kiedy zegar wybije dziesiątą”. Jakaś moja książka, zostawiona tu przed paroma miesiącami. Zaszyłam się w fotelu i zaczęłam czytać. Jakaś powalająca to ta książka nie była.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Ktokolwiek to był, czego chciał 15 minut przed wyjściem do szkoły?
Rzuciłam książką w poduszki, zalegające na kanapie i
zwlekłam się z niej leniwie. Zdjęłam z drzwi łańcuch i otworzyłam zamek. Popchnęłam drewno koniuszkami palców, po czym drzwi uderzyły z hukiem o ścianę.
Niemożliwe, żebym miała aż taką siłę. Tylko lekko je popchnęłam. Ale nie miałam czasu, by się nad tym zastanawiać. W drzwiach stanął jakiś chłopak z obłędem w oczach. Jak zahipnotyzowany wszedł do środka bez pozwolenia. Nic w jego zachowaniu nie wskazywało, że jest człowiekiem.
– A więc tu jesteś, jedyna córko Artemidy – wyszczerzył zęby w grymasie, który miał chyba uchodzić za uśmiech. – Będę miał ten zaszczyt i dokonam mordu na pierwszej i ostatniej córce bogini łowów.
– Wiesz co? – Zaczęłam. – Wracaj do psychiatryka. Tam twoje miejsce. Tak jak tej dziwacznej, wiecznie się kłócącej dwójki pomyleńców.
Rysy chłopaka zaczęły się wyostrzać. Oczy zrobiły się czarne. Nagle bez żadnego ostrzeżenia, jego ludzkie ciało jakby pękło, a ze środka zaczęły się wyłaniać kolorowe łuski. Mimowolnie krzyknęłam. W tym samym momencie chłopak/potwór o zielonych łuskach rzucił się na mnie. Pociemniało mi przed oczami. Ostatnim co zapamiętałam, była ta pomylona dwójka dzieciaków próbujących odciągnąć ode mnie potwora.
Pierwsza!
a) Kłaniam się nisko w podzience za dedykację! 😀
b) Bardzo fajne, lekko napisane. Super, szybko się czyta 😉
e) Nie znalazłam żadnych błędów, ani usterek.
d) Córka Artemidy, hę? 😛 Niezły pomysł, ciekawa jestem, jak się dalej potoczy
Podsumowując -> bardzo mi się podoba! 😀
Dzieki, Carmen. Takie komenty wilele dla mnie znaczą :).
Och, dzięki za ded! 😀 Opo baaaaaaaaaaaaaaaaaardzo fajne. 😛 Tylko znalazłam jedno powtórzenie: książka. Ale gdybyś zobaczyła moje opowiadania, ile tam jest powtórzeń!
Tak czy siak, wypatruję CD. 😉
Dzięki, Pallas Ateno :).
Chione, czy ty aby nie za dużo piszesz? Wszystkie trzy dzisiejsze posty są twoje! Podziwiam Cię, na prawdę. Dobrze napisane, bez większych błędów. Podoba mi się.
Jak widać, Chione zapewne ma gigantyczną wyobraźnię i musi ją wylewać na kartki (a właściwie na Worda ;)), czego efektem są jej superaśne opa. 😉
Masz rację, Delfio. Przepracowywuję się :).
Genialne !, świetnie i lekko się je czyta, a fabuła taka fajna…czekam na CD
Dzięki, Rozalie :).
Ciekawe… choć dla mnie to za szybko to się potoczyło…
Ale tak to SUPER styl, fabuła ;D Tylko ten potwór to tak troche za szybko. Podziwiam cię DUUŻŻO piszesz 😀 Czekam na ciąg dalszy 😀
Fajnie, Melo56, że ci się podobają moje opowiadania :).
Najlepsze twoje opowiadanie dzisiaj przezchwile myślałem że mu chamsko drzwi przed nosem zamknie Pisz dalej tą serie
Dzięki, kłamczuchu 😉 :D. Mam nadzieję, że nie skłamałeś :).
Z całego serca dziękuję za dedykację. 😀
Dobrze napisane, wciąga i zaciekawia, ale… no, osobiście nie jetem zachwycona motywem córki Artemidy. Artemida to uosobienie dziewictwa, wiec jakikolwiek jej potomek jest bez sensu. Ale to twoje opowiadanie. Jeżeli dobrze pociągniesz akcję i utrzymasz swój ciekawy styl pisania, to sądzę, ze będzie to jedno z moich ulubionych opowiadań na blogu. 😀
Wiesz, Magiap, że czysto teoretycznie, Atena również jest dziewicą? 😛 A jednak ma gromadkę dzieci z tzw. „miłości umysłów’, czyli miłości platonicznej. W książce Percy’emu mówiła o tym Annabeth. Może to na przykład było dziecko narodzone… Z kropli krwi? 😉
Ale tu chodzi o to, że nie mogła się zakochać w żaden sposób. Dziecko musiało by być narodzone w brew jej woli, albo z czystego rozsądku.
Dzięki, magiap 😉 😀 :).
Popieram Carmen.
Eeej! Jak możesz obrażać „Kiedy zegar wybije dziesiątą”?! To bardzo fajna książka i ma nawet kontynuację – „Czarną Operację”! 😀 Oprócz tego OGROMNEGO błędu to bardzo fajnie 😀 ;P
Wiem przezczytałam obie książki i bardzo mi sie podobały ;).
Hmmm nawet fajne. Bardzo konstryktywny komentarz, wiem, ale jakoś nie mam nic więcej do powiedzenia 😉
Dzięki, Mykso :).
Ciekawe. Kontynuuj!
Fajnie, że ci sie podoba Almatejo :).
Najpierw byl schemat, ale potem zaczęo mi się podobać.
Dzięki, arwen_LivTyler. Takie miłe komenty bardzo podbudowują mnie pisarsko :).
Takie miłe komenty powinnaś dostawać, co nowe opo. Za wielki talent, pomysłowość i cierpliwość co do ciągłego pisania. Pisz dalej, bo twoje opowiadania są bardzo fascynujące
Dzieki, Arachne. takie komenty wiele dla mnie znaczą :).
Dziękuję wszystkim za miłe komenty 😉 😀 :).
Przepracowywuję się ostatnio. Zbyt wiele wysiłku wkładam w ten blog 😀 ;).