Remi:
Ceremonia otwarcia. Wspaniałe widowisko. Wszystko idealnie przygotowane. Jak ona wyglądała? Zaraz wam opiszę. Staliśmy na wielkiej arenie. Na trybunach siedziała ok. 500 osób, nie wliczając Syriusza, Kronosa i Nike. Syriusz wstał i palnął jakąś okropnie nudną mowę. Potwory z kamerami biegały po całym obiekcie. Spojrzałam na Mephisa. Był przerażony. Cały czas zerkał na Syriusza. Pewnie był pewien, że dostanie opier papier przy wszystkich, bądź sam na sam z tatuśkiem. Sam pan świata wydawał się być w znakomitym nastroju. Ubrał się jak rzymski cesarz, na głowie wieniec z liści laurowych, ciemne szaty… Ale wygląd tym razem miał 13 letniego chłopca. Obok niego siedziała ubrana jak cesarzowa Nike, a z drugiej strony Kronos w podobnym ubraniu (nie co Nike, ale jak Syriusz). Potem było wyróżnienie faworytów. Pan świata zszedł na arenę po schodkach. Miał na dłoniach białe rękawiczki. Uniósł rękę do góry na wysokość ust i chwycił brzeg jednej z rękawiczek zębami. Pomału ją ściągnął. Przyjrzał się czarnym jak smoła, długim paznokciem. Potem przystawił palucha do ust i mocno zacisnął szczęki. Zobaczyłam troszkę złotej krwi. Przyjrzał się jeszcze rance, wystawił język i dziwnym, specyficznym gestem, bezwstydnie polizał palec.
-Hmm… smaczna…- Mruknął z uśmieszkiem. Później dodał cicho.- Ale mi się chce pić…- Podszedł do nas, konkretni e do Miriam. Maznął jej tym palcem dziwny znak na poliku, naznaczając jako potencjalnego zwycięzcę. Mephis mruknął:
-On naprawdę jest chory, tak się zachowywać przy ludziach… – To co później zrobił Syriusz było jeszcze dziwniejsze. Ujął dłoń dziewczyny i przystawił sobie do ust. Z głupawym uśmieszkiem przystawił sobie do ust. WTF?! Ugryzł ją tak jak siebie. Znów oblizał się prowokująco. Dziewczyna wzdrygnęła się, gdy jej własną ręką narysował na drugim policzku identyczny symbol. Syriusz wręcz tanecznym ruchem zbliżył się do Drake’a. Powtórzył procedurę, ale chłopak pozostał niewzruszony. Potem zbliżył się do mnie. O nie! Ten koleś jest straszny. Przystawił swojego zakrwawianego złotą krwią palucha do mojej twarzy. Jego dłoń była przerażająco zimna. Potem ujął mą dłoń. Zamknęłam oczy. Poczułam ugryzienie. Zrobiło mi się niedobrze. Ledwo powstrzymałam odruch by walnąć go w twarz. Potem pokierował moją ręką rysując na drugim policzku ten znak. O fuj! Potem podszedł do Lawrence’a. ? Narysował swoją ręką znak i ujął jego. Ten w końcu okazał jakieś emocje (w sensie Larence, nie Syri). Jego mina nie była za wesoła. Ugryzł Moona i uśmiechnął się. Nie wziął od razu jego ręki do jego twarzy lecz ją polizał… Lawrence nie wytrzymał i… puścił pawia prosto na szatę boga. Mina Syriusza była bezcenna, a Mephis zaczął się chichrać. Jednak wszyscy zamarli. Liczyli że pan świata się wkurzy i zrobi z chłopaka krwawy placek. Jednak nic takiego się nie stało. Syriusz uśmiechnął się pobłażliwie i pstryknął palcami. Wymiociny zniknęły. Znów zaczął coś gadać. Nie słuchałam go. Już wiem mniej więcej jak 25 lat temu czuły się dzieci w szkole (przypis od aut.: Pozdro dla wszystkich uczniów!).
-Pora na ofiarę!- W końcu zawołał.- Jakiś ochotnik?- Zwrócił się do publiczności. Nikt się nie odezwał. W końcu jakaś dziewczynka wstała. Pan świata uśmiechnął się sadystycznie. Dziewczynka uniosła się do góry. Opadła na arenę.
-Czy jesteś gotowa zginąć w cierpieniach ku błogosławieństwu dla zawodników?
-Tak.- Odparła cicho.
-Świetnie.- Ponownie uniosła się górę. Zaczęła wrzeszczeć i wić się. Syriusz wpatrywał się w nią intensywnie szepcząc coś pod nosem. Drake patrzył na niego z podziwem. Po chwili dziewczynkę przeszyło niewidziane, gigantyczne ostrze. Krew rozprysła się na wszelkie strony, w tym na nas opadając jak deszcz. Syri rozłożył ręce i wystawił język.
-Błogosławię was przed turniejem uczestnicy! Macie moje błogosławieństwo. Niech wygra najlepszy!- Następnie skierował się ku swojej loży, a my pomału opuszczaliśmy arenę. Szepnął coś do Mephisa. Ten podleciał do trenera i coś mu szepnął. Tamten skinął głową, a chłopak pobiegł za ojcem…
***
Mephis:
Poczłapałem za tatuśkiem, ciekaw czego chce. Poszliśmy do jakiegoś dziwnego ogrodu. Mój tatuś usiadł na huśtawkę. Spojrzałem na niego z wyrzutem. Podczas otwarcia zachowywał się hmm… Tak że było mi za niego wstyd.
-Mimo, że jestem fanem świata, nie mogę ingerować w turniej…- Przemówił do mnie smutno.- Ale mimo to mam dla Ciebie mały prezent. Musisz wygrać, Meph.- Wyjął małe pudełko i wcisnął mi do rąk. Otworzyłem. W środku były… soczewki… Kiedy on zrozumie, że wolę okulary?
-To nie są zwykłe soczewki. Kiedy spojrzysz komuś w oczy, będziesz mu mógł kazać dowolną rzecz…
-Naprawdę?
-Tak.- I zabrał mi z nosa okulary.
-Nie, je też chce!
-No dobrze… Tylko używaj prezentu, bo właśnie przegrałem zakład z Kronosem…
-Jaki?
-Założyliśmy się, że przez 20 lat nie będę ingerował w turniej… Jeśli przegram będę musiał wziąć lekcje pływania…- Zacząłem się śmiać.
-Ty i woda?
-To nie jest śmieszne! Woda to ZUO!
-Powodzenia.
-Tobie też, musisz wygrać.- I pocałował mnie w czoło, a następnie ruszył do jakiegoś budynku… Zostałem z pudełkiem w ręce. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem szukać pozostałych uczestników.
***
Syriusz (pryp. Od aut.: nie mogłam sobie odpuścić, to mój ukochany bohater):
Ceremonia otwarcia była cudowna! Taka jak chciałem! I wręczyłem Mephiskowi prezent. Meph… Był mi nie synem, ale przyjacielem i wsparciem. Nie może przegrać. To byłby dla mnie cios poniżej pasa. Dałem mu szanse na zwycięstwo… Ale przegrałem zakład. Czeka mnie lekcja pływania. Może zapomniał. Może zapomniał…
-Syriusz! Wyciągaj kąpielówki! Przegrałeś!
-Nie!!! Czemu mi to robisz?!!- Kronos pociągnął mnie za rękę do swojego prywatnego kompleksu basenowego.
-Kto ma mnie uczyć?
-Twoja Nike.
-Chociaż tyle. Ona mnie nie utopi prawda?
-Nie wiem.- Po chwili stałem nad basenem. Oczywiście ciągle ubrany. Nike podeszła do mnie.
-Nie możesz w tym pływać.
-A to czemu?- Spytałem bardzo inteligentnie. Ale pstryknąłem palcami. Mój strój zmienił się na kąpielówki, kamizelkę ratunkową, rękawki, koła ratunkowe itp. Nike zrobiła dziwną minę.
-Nie możesz w tym wszystkim pływać. Wystarczą rękawki.- Niechętnie doprowadziłem do zniknięcia wszystkiego poza kąpielówkami i rękawkami. Było mi piekielnie zimno. Rozejrzałem się po basenie. Ten wielgachny okropny zbiornik wodny jest nie dla mnie… Ten będzie idealny. Pomału wszedłem do zbiornika z bulgoczącą wodą nazywanego powszechnie jaccuzi. Tu woda była nawet ciepła. Pomału siadłem na ławeczce i uważałem by się nie zachłysnąć. W gruncie rzeczy nie było to takie złe.
-Yyy… Syriusz… W tym się nie pływa. Idziemy tam.- I wskazała zabójczy zbiornik. Mam nadzieje, że Nike nie pozwoli mi się utopić. Czując przerażenie i drżąc jak osika pomału szedłem brzegiem basenu. Kronos się śmiał. W końcu po wielu próbach Nike wrzuciła mnie do wody. Była przeraźliwie zimna, myślałem że się utopie. Ale wróciły wspomnienia. Pierwsze było odległe i nierzeczywiste. Niewiarygodne. Z okresu gdy musiałem znosić katusze pod postacią człowieka. Wtedy co jakiś czas chodziłem na basen… Ale pływać się nie nauczyłem… Drugie było piękne. Wywołało lawinę miłych wspomnień, które jednak nie powodowały nic poza bólem… Britney… Wszystko związane z NIĄ wywoływało ból duszy i serca. Cholerna heroska… A teraz była martwa. Został po niej jedynie Mephis i bolesne wspomnienia. Mephis… Nie mogę pozwolić by zginął.
-Syriusz!- Teraz uświadomiłem sobie, że spokojnie opadam na dno. Nike wskoczyła i wyciągnęła mnie na powierzchnię. Przyszywająca fala zimna.
-Nienawidzę wody…- Mruknąłem plując nią dookoła.
-Syriusz… Jak zwykle uroczy…- Wyszeptała Nike.
-Ale teraz Syriuszek będzie się uczył pływać!- Zawołał Kronos, który rozłożył się na wielkim leżaku. Po chwili musiałem wymachiwać w te i we w te rękami i nogami, walcząc o życie. Przypłynąłem morderczy dystans: 5 metrów.
-Przypłynąłeś 1/5 przewidzianego na dziś dystansu.- Powiedziała Nike. Zostałem zmuszony do przepłynięcia olbrzymiego dystansu 25 metrów. To naprawdę było okropne… Nienawidzę wody. Gdy skończyłem byłem piekielnie zmęczony. Bez słowa przeteleportowałem się do swojej komnaty, zmieniłem pstryknięciem palców strój i ległem na łóżku.
PIErWsZA!Ceremonia otwarcia … hmmm, opis nawet nieży, ale to, co zrobil Syri, byo ohydne! Dobre byo to, jak Lawrence póści pawia i jak Syriusz uczy się [pywać.
Troche nie na temat, ale Myksa, mogabys przekazać Hobbita Alicji na jutro? Będę go omawiaa po feriach zimowych.
Super. Według mnie o wiele lepsze niż ostatnia część. Ale zachowanie Syriusza na turnieju: obrzydliwe.
I nie moge się powstrzymać: woda to ZUO!! xp
Syriusz jest zboczony. Fe.
Fajne! Jak zwykle Lu jest fajny.
Powiem tak: wyeksmituj powtórzenia i znaki interpunkcyjne, które przyleciały z kosmosu, dodaj szczyptę emocji i BĘDZIE ŚWIETNIE!
Syriuszek był świetny jak zwykle (basenik 😀 ). Nie uważam, by był jakoś wybitnie obrzydliwy (wygrałam z sucharkiem!), nie wiem, czego się czepiacie.
MYKSIA!!!!!!!
JEŚTEŚ PSZEGENIALNIA!!! 😀
SZORKA ŻE TA PIASZE ALE MI SZCZANA
POD ATOBUSZ WŚZAPDŁA :D.
CZAKAM NA CIAG DALSŹA 😀
Extra! Kocham to opko, jest po prostu prze-genialne. 😀
Eh… Jeśli uwarzacie że to było obrzydliwe to za 7 mnie zabijecie… Dzięki za komenty I wciaz licze na więcej 😉 Pozdrawiam
Przykro mi, ale nie podoba mi się Twoje opowiadanie. Nie przejmuj się Mykso, każdemu podoba się coś innego 😉
Nie lubię Syriusza, ale mam do niego słabość (:
Myks kocham twoje opo całym serduchem, ale proszę o więcej uczuc i będzie miodzio
Pozdro,elli
Myks kocham twoje opo całym serduchem, ale proszę o więcej uczuc i będzie miodzio
Pozdro,elisabeth
Ej, tylko nie waż się, nie, nie!
Niech Mephis nie będzie „kochający inaczej” (mam nadzieję że wiesz skjąd to cytat).