– Wybieraj rozważnie. Od tego zależy twoja przyszłość. Pamiętaj, nikt z Wielkiej Dwunastki, Wielkiej Trójki, ani z bogów pomniejszych nie może ci pomóc. Musisz przejść to sama – spojrzałam na moją przyjaciółkę zamkniętą w kuli energii. To o jej życie będę grała. Dusząc łzy wyszeptałam:
– Zgadzam się.
– Dobrze. Możesz wybrać sobie opiekuna, kogoś kto będzie ci radą i przestrogą. Ale nie może to być nikt z wcześniej wymienionych bogów, ani centaur Chejron. Na kogo się decydujesz? – przygryzłam wargę. Dlaczego życie mnie tak pokarało? Dlaczego muszę dokonywać wyborów, które, jeśli będą złe, zniszczą nie tylko mnie?
Nikt z wyżej wymienionych bogów… hmm… Może Ereb? Tartarus? Nyks? Nie… To zbyt potężni bogowie, nie chcę mieć jeszcze Olimpu do wyratowania na głowie. Nie skorzystam też z pomocy tytanów… Gaja i Uranos odpadają. Może Metyda? Nie, to przecież matka Ateny i na dodatek siedzi w brzuchu Zeusa. Pozostaje mi tylko jeden wybór…
– Proszę by mą opiekunką została…- dziesiątki par oczu patrzyło na mnie z niecierpliwością. Czy tak czuł się Tezeusz wchodząc na statek, który miał go zabrać na pewną śmierć? Czy tak czuł się Herakles przed każdym swoim zadaniem? Nie wiem. Ale się dowiem. Przecież między innymi dlatego zgodziłam się na to. Uśmiechnęłam się smutno i dokończyłam przerwaną wypowiedź:
-…została Hestia.
Zaskoczenie.
Niedowierzanie.
Drwina.
Stoję wśród bogów, herosów, satyrów… Wszyscy są inni, a jednak myślą to samo.
Nie uda jej się. Zginie.
Patrzę im hardo w oczy i rzucam wyzwanie. Nie chcieli mnie. Zostawili i odizolowali od świata. Bez powodu. Bez skrupułów. Bez sensu. Jedynie Hestia była ze mną, bo wiedziała, że zrobię wszystko dla rodziny. Wreszcie to zrozumiałam.
I wtedy nad moją głową pojawił się znak. Język ognia.
Kto dał się nabrać? Nie myśleliście chyba, że wysłałabym coś tak krótkiego. Arachne rozszarpałaby mnie na strzępy 😀 To właśnie jej chcę to opko zadedykować. Wiem w środku opka dedykacja… Ale teraz daję CD, bo nieźle się rozpisałam.
Uśmiechnęłam się szeroko w stronę drobnej kobiety w szarej prostej sukni uśmiechającej się łagodnie. Potem spojrzałam w stronę Zeusa stojącego z niepewną miną.
– Ale przecież…
– Hestia nie należy do Wielkiej Dwunastki. Boginią pomniejszoną też nie jest. O Wielkiej Trójce nie wspomnę… – zmieszana mina pełna niepewności zmieniła się we wściekłą. W powietrzu zapachniało ozonem, jak zawsze gdy Zeus się wścieknie. Zauważając fajczące się spodnie pana niebios, ukazujące czerwone majtki w kropeczki i Lea stojącego niedaleko mnie z miną niewiniątka prawie zaczęłam się chichrać. Ares nie miał tyle samokontroli i zaczął się histerycznie śmiać. Po chwili dołączył do niego Posejdon, który dopiero zauważył fajczącego się brata (ten to ma zapłon, już wiem po kim Percy jest taką fujarą), słysząc moje myśli Hestia zaczęła się śmiać, a po niej dołączyła cała reszta. Jedynie Apollo z krzywą miną przyglądał się nam i w pewnym momęcie wrzasnął:
– CIĘCIE! Papo! Zaangażuj się trochę bardziej! Valdez! Ma się palić jaśniej! Hermes, miałeś stać po prawej, nie po lewej stronie Ateny! A ty Posejdonie przestań się gapić na Artemidę! I tak się z tobą nie umówi! (Artemida daje z liścia Posejdonowi) Dlaczego nikt nie trzyma się scenariusza?
– Bo jest do niczego? – zasugerowałam przybierajac znudzoną pozę. To, że jestem córką Hestii wcale nie oznacza, że jestem miła dla Olimpijczyków. A już na pewno nie dla Apolla.
– Zaraz, zaraz. Czy ty masz we włosach wiśniowe pasemko? – zapytał siląc się na spokój.
– Tak, bo co? – odpowiedziałam oglądając paznokcie.
– TO PASEMKO MIAŁO BYĆ KARMAZYNOWE, NIE WIŚNIOWE! WYOBRAŻASZ SOBIE…- przestałam go słuchać po jakiś 5 sekundach. Po kolejnych 10 ziewnęłam pokazowo, czym doprowadziłam reżysera do szewskiej pasji.
Odkąd Apollo postanowił zostać reżyserem nie daje nam (czyli całemu Olimpowi i Obozowi Herosów) spokoju. Wybrał mnie do głównej roli po tym, jak jedną ze sztuk wystawianych na Olimpie (zgadnijcie kto grał główną męską rolę) przespałam donośnie chrapiąc. Zwykle unikam kłótni jak ognia, ale ten bóg mnie po prostu wkurzał! Nie dość, że gram rolę jakiejś pokrzywdzonej heroski (córki Afrodyty) ratującej swoją przyjaciółkę przed śmiercią, to jeszcze muszę słuchać jego ględzenia starej baby dzień w dzień. Zastanawiałam się kiedyś, kto wymyślił „Modę na sukces” i kto był inspiracją dla Edwarda ze zmierzchu. Odpowiedź właśnie się na mnie wydziera.
Już chyba wolę Afrodytę z jej odrażającymi różowymi mini, od tego samolubnego, ignoranckiego, zapatrzonego w siebie i irytującego boga. Jak można być takim snobem? Biedna Artemida. Ma za brata takiego pajaca.
Pan ideał w reżyserskim berecie jest boskim odpowiednikiem Johnego Brawo. Jak dla mnie Tanatos jest o niebo przystojniejszy i bardziej intrygujący od Apolla, ale to tylko moje własne zdanie.
Kolejnym pomysłem boga słońca jest to, że mam się w filmie zakochać w jakimś jego dzieciakiu. Jeszcze mi teraz brakowało drugiego ideała ze śnieżnobiałymi zębami.
Jego bachor przyjeżdża dziś po południu, a ja do tego czasu mam odegrać jeszcze jedną scenę, w której w głównej mierze płaczę, wzdycham jakie to życie jest okropne i dlaczego mój były mnie zdradził. Innymi słowy horror w wersji Apollina. Normalnie opera „Halka”. Jeszcze niech każe mi rzucić się z wierzy, a prawie mu współczuję.
Chcecie wiedzieć coś o mnie? Jestem czternastoletnią córką Hestii, ulubienicą Aresa, najlepszą przyjaciółką Clarisse, największym wrogiem Apolla. Ubóstwiam Thalię i inne łowczynie, ale nie mogę do nich dołączyć, bo nie zostawię Charles’a. Odkąd straciłam braci w pożarze, który sama wywołałam i w którym zginęła cała moja rodzina, Charles jest dla mnie jak malutki kuzyn. Nikomu nie pozwolę go tknąć. Nigdy. Stracił wszystko i teraz, w wieku siedmiu lat mieszka całkiem sam w domku Temidy. Matka go uznała, ale przyszło mu oglądać śmierć bliskich. Tak jak mi.
Całkiem miła i radosna, zmieniam się w córkę Eris tylko przy Apollu. Kocham moją gitarę elektryczną, książki (chyba jedyna w obozie nie mam dysleksji), mnóstwo rzeczy na „k”, śpiewać, piec i dużo innych rzeczy. Walka, mimo iż jestem córką Hestii, jest moim żywiołem. Na Olimpie czuję się jak w domu, choć właściwie jak w domu czuję się wszędzie (fajnie jest mieć za matkę boginię ogniska domowego 😀 ). Hera, mimo, że jest boginią małżeństwa lubi mnie, bo jako córka Hestii mam śmiertelną matkę. Hestia mnie tylko pobłogosławiła i obdarzyła mianem herosa. Takie dzieci zdarzają się niezmiernie rzadko i dlatego jestem tak niezwykła.
A wracając na plan, to Apollo nadal się drze, ja cały czas ziewam, a reszta towarzystwa, jak to bogowie, zaczęła się kłócić. Innymi słowy świetna okazja żeby zwiać.
Uciekłam bocznym wejściem chwytając łuk oraz moją gitarę i skierowałam się do ogrodów. Odkąd Annabeth przebudowała Olimp jest tu jeszcze ładniej. Posągi bogów (wszystkie Apolla mają podorysowywane wąsy. Zgadnijcie czyja to sprawka 😀 ) lśniły, ponieważ w większości były powykonywane ze złota, srebra, bądź spiżu. Nieliczne wykonano z czarnego, czerwonego, bądź białego marmuru. Fontanny z kryształową wodą szemrzą cicho dodając uroku temu miejscu. Driady dbały o to miejsce, gdzie każdy mógł przyjść pomyśleć (wyjątek: Apollo i Ares – oni nie myślą), poczuć się sobą.
Chwytając moją gitarę usiadłam na trawie i zagrałam na próbę kilka akordów. Potem rozśpiewałam się na całego. Gdy skończyłam usłyszałam ciche brawa tuż za moimi plecami. Momentalnie wstałam i, przystawiając sztylet do gardła intruza, stanęłam z nim twarzą w twarz.
– Niezły refleks – usłyszałam. Przycisnęłam mocniej sztylet i zapytałam:
– Kim jesteś i dlaczego się do mnie podkradasz?
– Nie poznajesz mnie Rossie…
Myślę, że arachne rozstrzępi cię na strzepy (i ja mam 5 z polskiego XD) za emotki w opku
Fajne, i już lubię bohaterkę ale dlaczego musicie kończyć w takich miejscach?
No i cóż… mogłoby być trochę dłuższe.
Ekstra 😀 Ciekawe I zabawne opko. Milo sie czytalo
Była jedna literówka, ale kit 😀 Opowiadanie zapowiada się ciekawie. Jest humorystyczne i wyróżnia się samym pomysłem. Cóż, czekam na cd
fajny i orginalny pomysł 😉
ale nie wstawiaj emotikonek, one wszystko psują -,-
ale takto fajnie
wow! niezłe! i nawet Myksie sie podobało xD chylę czoła i całuję stopy. będzie cd?
Extra! Bardzo mi się podoba, jak wszystkie Twoje opka z resztą. 😉 A Apollina jeszcze od takiej strony nie znałam… 😀 Super. Niecierpliwie czekam na cd. 😀
Ja też sądzę, że Apollo to debil, ale jego dzieci (w szczególności córki) nie muszą iść w ślady ojca. A z emotek mogłabyś zrezygnować, trochę przeszkadzają w czytaniu.
Opowiadanie świetne, tak trzymać!
Rozszarpywania nie będzie… na razie [morda diabła]. Ale BŁAGAM NA KOLANACH o brak emotek w tekście! Bo zrobię dziurę w ekranie kompa, że by tylko je usunąć!
Powaliła mnie wzmianka o „Edłordzie” [vomit] i „Modzie na szajs” [VOMIT] oraz fajczący się Zeusek. Apollo zachowuje się jak megaloman i ciotmen [Justin Zjeber], przez co ryczę (ze śmiechu).
Tak trzymaj!
Oryginalny pomysł! Ale czy Hestia przypadkiem nie złożyła ślubów wiecznego dziewictwa? I śmieszny zresztą też. GENIALNE było to z fajczącymi się spodniami Zeuska (wspominałam już o tym, ja ja GO „KOCHAM”?)
wreszcie MAM NOWE HASŁO!
eeeeeeeeee …. DLACZEGO JA JESTEM OD Hadesa?
Muszę przyznać, że świetnie się zaczyna. Dzięki Twojemu opowiadaniu znowu nabrałam chęci aby znowu czytać i analizować twórczości innych oraz dokańczać własne. 😉
Bardzo dobrze, Delfia! Opko swietne, byly literowki ale kit z nimi 😉