Ważna informacja: akcja opowiadania dzieje się po Ostatnim Olimpijczyku i przed Zagubionym Herosem. Jest to moje pierwsze opowiadanie i nie wiem czy wam się spodoba (mam szczerze mówiąc nadzieję , że jednak wam się spodoba). II część w przygotowaniu.
I miłego czytania.
Chione.
Rano obudził mnie dźwięk klaksonu. O matko! Szkoła . Przypomniałam sobie. W ciągu kilku sekund ubrałam się zbiegłam po schodach na parter.
– Ewo, pospiesz się, tata już czeka. Spóźnisz się do szkoły – powiedziała moja przybrana mama.
– Ok. – mruknęłam.
Chwyciłam drugie śniadanie i wypadłam przez drzwi. Nasz czarny opel, nazwany przeze mnie Cerber, stał przed domem. W środku zniecierpliwiony siedział już mój ojciec. Mój prawdziwy ojciec. Rzuciłam plecak na siedzenie. Mam dosyć dziwną sytuację rodzinną. Tata nie chce mi powiedzieć kim była moja prawdziwa mama. Nawet imienia mi nie zdradził. Tuż po moim urodzeniu tata ożenił się z Anną – moją macochą. Anna jest bardzo miła i kochana, ale czasami mnie nie rozumie. Miałam brata bliźniaka Cartera, ale zaginął w dziwnych okolicznościach rok temu. Rodziców wcale to nie zmartwiło, więc myślę, że nic wielkiego mu się nie stało. Dojechaliśmy z tatą przed szkołę .
-Dzięki tato. Pa – zawołałam .
Byłam nieco spóźniona. W klasie czekała już na mnie moja „best” przyjaciółka.
– Hej Ewa – krzyknęła.
– Hej Mistral – odkrzyknęłam.
Mistral Chersey mieszkała kiedyś w San Francisco, ale jej rodzice przeprowadzili się tutaj do Nowego Jorku. A teraz trochę o mnie! Nazywam się Ewa Holt. Mieszkam w San Francisco. Mam 16 lat, długie blond włosy i szare oczy. Jestem okropnie wysoka, jedna z najwyższych w klasie i mam (jak dla mnie) zbyt porcelanową skórę. Dlatego w młodszych klasach przezywali mnie wampirzycą. Teraz już tego nie robią, gdyż boją się, że ich uderzę. Jestem też uważana za jedną z najmądrzejszych dziewczyn z mojej klasy. I to mimo dysleksji, tego, że wywalają mnie po roku z każdej szkoły, talentu do ładowania się w kłopoty, ADHD, wielkiego temperamentu i umiejętności wkurzenia każdej napotkanej osoby po kilku minutach rozmowy. Usiadłam na miejscu obok Mistral. Ona jest dokładnym moim przeciwieństwem: ma czarne włosy do ramion, jest niska, ma oliwkową skórę i miodowe oczy. Do klasy weszła Eleonora Przewieszczańska – Kopryś nasza matematyczka. W przeciwieństwie do Mistral kocham matematykę, lecz nie znoszę naszej matematyczki. Jest straszna. Jestem pewna, że gdybym została z nią sam na sam rozgryzłaby mi gardło.
– Holt podejdź tu tylko – machnęła na mnie ręką.
Wspomniałam już, że gdy tylko ona nie słyszy, to mówimy na nią Koprysiara? Posłusznie podeszłam do biurka nauczycielki i stanęłam na baczność.
– Chersey ty też – Koprysiara skinęła w stronę Mistral.
– Weźcie plecaki .
Pełna złych przeczuć wzięłam swój plecak i prowadzona przez nauczycielkę razem z Mistral poszłam na korytarz. Nagle powietrze stało się trudne do oddychania, coś jakby wysysało z niego tlen. Upadłam na ziemię kaszląc i krztusząc się. Ostatnim co zobaczyłam, a było to prawie na pewno majakiem, była dziewczyna uderzająco podobna do mnie, wywijająca zręcznie nożem na coś, co przypominało 8-metrowego smoka o łuskach koloru szmaragdu. Nie, to na pewno był majak. Powoli mój mózg się wyciszał aż w końcu zasnęłam. Śnił mi się mój najgorszy koszmar. Gonił mnie Justin Bieber z gitarą wyśpiewując „ O bejbe bejbe bejbe o…”. Obudził mnie gęsty płyn o smaku cynamonu, wpływający ospale do mojej buzi. Zakrztusiłam się i chcąc nie chcąc go wyplułam.
– Obudziłaś się wreszcie – powiedział dziewczęcy głos.
Nigdy na 100% nie słyszałam tego głosu . Był mądry, ale z małą nutą agresji. Niechętnie otwarłam oczy. Stała przede mną ta dziewczyna. Gdybym jej wcześniej nie zobaczyła, pomyślałabym, że patrzę na własne odbicie.
– Pomóż mi wstać – poprosiłam.
Bez słowa wyciągnęła do mnie dłoń. Podciągnęłam się na niej i wstałam. Dopiero teraz zauważyłam wiele blizn znaczących rękę dziewczyny, jakby ktoś rozcinał jej skórę nożem. Zadrżałam.
– Mam na imię Annabeth. Annabeth Chase. – powiedziała nieznajoma .
– A ja Ewa Holt – odpowiedziałam grzecznie.
– Jakby ci to wszystko wytłumaczyć… – Annabeth zaczęła wyłamywać sobie palce.
– No więc Mistral została zabrana godzinę temu do obozu przez Grovera, a ty byłaś nieprzytomna, więc dostarczyć cię mam ja.
– Zaraz! – krzyknęłam.
– Co za Grover? Co za obóz?
– Dowiesz się w swoim czasie wszystkiego, a teraz ja wytłumaczę ci większą część. Jesteś herosem. Córką bogini i śmiertelnika. Grover to satyr. Ten obóz to Obóz herosów lub inaczej Obóz Półkrwi. Trafiają tam dzieci takie jak ja, ty czy Mistral. Nasze objawy to ADHD , dysleksja i parę innych rzeczy – powiedziała.
Parę sekund później zorientowałam się, że stoimy oparte o drzewo w Central Parku. A ja przed chwilą leżałam na trawie. Tragedia.
O co jej chodziło tej Annabeth ? Pod swoimi nogami dostrzegłam plastikowy kubek, z którego wylewał się płyn podejrzanego, srebrzystego koloru. Obok leżała przezroczysta słomka. Czym ona usiłowała mnie spoić? Środkiem usypiającym? Trucizną? Lekarstwem?
– Co to za płyn? – spytałam.
– Nektar. Ulecza herosów i jest pokarmem bogów. Kolejny dowód, że jesteś półkrwi: nektar nie zamienił krwi w twoich żyłach w płynny ogień, ani nie zmienił twych kości w pył.
Miałam nadzieję, że nie mówiła na serio z tą krwią i kośćmi.
– Skoro nasi rodzice są bogami olimpijskimi, to czyją córką jesteś?
– Ateny. A wnioskując, że jesteś do mnie uderzająco podobna, zapewne też jesteś jej córką. Powiedziała to z taką pewnością siebie, że niemal jej uwierzyłam.
– Hej, a gdzie właściwie jest ten obóz ? – spytałam.
– Jakieś 50 km stąd , musimy tylko wsiąść do taksówki – odparła z uśmiechem.
– Aha – nie zdobyłam się na bardziej inteligentną odpowiedź.
Niestety, nie było w okolicy żadnej taksówki. Więc Annabeth wyjęła komórkę i zadzwoniła. Gdy czekałyśmy, wyraźnie znudzona wyjęła brązowy (tak dobrze przeczytaliście: BRĄZOWY) sztylet i zaczęła go czyścić sprawnymi, płynnymi ruchami. Nie sprawiała wrażenia człowieka, który po raz pierwszy w życiu widzi ostrzejszy nóż. Wręcz przeciwnie. Dobrze tą broń znała i wiedziała jak się nią posługiwać. Ba, nawet umiała nią walczyć.
Po chwili taksówka przyjechała.
– Wchodź – Annabeth otworzyła mi drzwiczki.
– Na Mikerson Street. Szosa b4 – powiedziała do kierowcy.
– Ależ dziewczyno! To środek lasu.
– Chcę tam jechać i basta! – krzyknęła.
– Dobrze, już dobrze – wściekła mina dziewczyny podziałała na niego jak kubeł lodowatej wody. Jednym słowem, wystraszyła go.
Przez następną godzinę jechałyśmy w milczeniu. Annabeth nerwowo obracała w palcach paciorki malowane ręcznie wiszące na rzemieniu, który miała na szyi. Gdy kierowca mruknął: – To tu – miałam ochotę go uściskać za to, że przerwał moje przytłaczające sam na sam z moją siostrą/nie siostrą. Siostra/nie siostra dała zdziwionemu kierowcy zwitek banknotów .
– Reszty nie trzeba – mruknęła.
– Ależ oczywiście panienko – wydukał mocno zdziwiony.
Jak na oko niczego tam nie było. Weszłyśmy do lasu. Panowało między nami niezręczne milczenie, więc postanowiłam je przerwać.
– Macie tutaj dla każdego osobne mieszkanie ? –spytałam. Spojrzała na mnie jak na wariatkę.
– Oczywiście, że nie. Wtedy to nie byłby obóz herosów, tylko osiedle herosów. Każde dziecko np. Aresa mieszka ze swoimi, czyli ze swoim rodzeństwem.
– Aha – wydukałam.
Nagle powietrze przeszył nieziemski ryk. Był straszny. Miałam wrażenie, że jestem obdzierana z własnych wspomnień. Annabeth pobladła.
– Uważaj. To zaboli – krzyknęła do mnie.
Popchnęła mnie w krzaki, a sama wyjęła sztylet. Ostre gałęzie dotkliwie poraniły mi skórę. Ale teraz jak na to spojrzeć – dziewczyna uratowała mi życie.
Dokładnie w miejscu, w którym przed chwilą stałam ziajała czarna wypalona ogniem dziura.
Annabeth atakował dziwny potwór wyglądający jak 10-metrowy pluszowy miś pomieszany z jamnikiem. Wiem, że to zabrzmiało dziwnie, ale naprawdę tak wyglądał. Dziewczyna nie miała żadnych szans. Potwór złapał ją za kark jak szmacianą lalkę i uderzył nią o drzewo. Mojej uwadze nie umknął jeden istotny szczegół. Na ziemi leżał jej sztylet. Annabeth jeszcze żyła i to ja mogłam ją uratować. Bez namysłu rzuciłam się na plecy potwora i wbiłam mu nóż w plecy. Zamienił się w pył, ale moja uwaga skupiona była jedynie na Annabeth. Była ciężko ranna.
– Pomocy – jęknęła.
CDN
Mam wielką nadzieję , że wam się spodobało J.
CÓRCIA ATENY!!!!!!!! MY FAVOURITE GODDESS WKRACZA DO AKCJI!!!!! JEA, JEA, JEA, JEEEEEEEE!!!!!!!! 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 Pierwsza! 😀
Dzięki Pallas Ateno! Też uwielbiam tą boginię i jej córki 😉 .
Dobre opowiadanie, ale w wielu miejscach brakuje znaków interpunkcyjnych i spacji. Czekam na ciąg dalszy
Dzięki
A co do samego opka, to nawet fajne, gdyby nie, no wiesz, schemacik. Ale jest jeszcze szansa, że w następnych częściach nas zaskoczysz. Aha, i najlepiej, żebyś przed wysłaniem jeszcze raz przeczytała sobie opowiadanie, bo wyłapałam kilka powtórzeń. 😉
Wszyscy jadą po schemacie, nie ma się co dziwić. A jak inaczej mieliby zacząć opowiadanie?
Mój biedny schemat!!! Buuu!! Rzeczywiście po nim pojechałam :D.
Zrobię jak radzisz ;).
*Pallas Ateno
Wkurzyło mnie tylko to, że w złych miejscach robisz spacje!
Ale poza tym, świetne! CD szybko, pleas!
Na pocieszenie dla Magiap : jużzaczęłam pisać CDN 😉 .
Przepraszam upierdliwa jestem, ale wszyscy robią ten błąd więc:
MÓJ NICK PISZE SIĘ Z MAŁEJ!!!!!!!!!!!! Ponownie przepraszam.
Przepraszam, magiap. Nie powtórzę po raz kolejny tego błędu.
Zauważyłam 1 błąd. Jak w kilka sekund można się ubrać? Przecież ubranie bluzki zajmuje kilka sekund. Ale tak to fajnie. A będzie Percy?
Jasne, że będzie :). A jak mogłoby go nie być ? 😉
kocham percego…..on jest najczadowszy na świecie.
Na pocieszenie dla wszystkich : już kończę Córka Ateny (2) i mam zamiar jeszcze dzisiaj to wysłać (o ile oczywiście zdążę) 😉
Dzieki, ANNABETH22 😀 ;).
A tak na marginesie to Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku 😉 😀 ;D
*Dla wszystkich użytkowników i odwiedzających tę stronę ludzi oraz dla Adminki (Administratorki) 😉 😀
Nawzajem, Chione. 😉 I już nie mogę się doczekać części 2. 😉
Dzięki !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Takie pochwały znaczą dla mnie naprawdę wiele, gdyż jest to moje pierwsze opowiadanie 😉 😀
Trochę poleciałaś po schemacie, ale może być fajnie. 😉 Czekam na cd.
Dzięki Erynio !!
Fajne;] Czekam na cd.
Wesołych Świąt, tak poza tym^^
Dziękuję :). Tobie Stacy życzę również Wesołych świąt ;).
Dobre… Faktycznie schemacik, ale co tam… Na pewno przeczytam cd… Fajne. Nie przepadam za Atena, ale co tam.
@thalio da sie zaczac opo nie po schemacie. Jest pare osob ktorym sie to udalo.
Dzięki Mykso :D.
„Mistral Chersey mieszkała kiedyś w San Francisco, ale jej rodzice przeprowadzili się tutaj do Nowego Jorku. A teraz trochę o mnie! Nazywam się Ewa Holt. Mieszkam w San Francisco.”- To brzmi tak, jakby Mistral mieszkała w NY, a Ewa w San Francisco.
W kilku miejscach interpunkcja, spacje i entery się zjeb***, ale jest dobrze. Fakt, nieco zbyt szybko, ale da się przeżyć. Schemacik aż się bokami wylewa, ale nie szkodzi. To, że opowiadanie zaczyna się tak, a nie inaczej, nie przesądza o jego wartości jako całości.
POWODZENIA W DALSZYM PISANIU!!!
Dziękuję bardzo Arachne!! Prawie wszyscy znęcają się nad moim schematem. Ty nie należysz do tych osób. Dziękuję ci za to 😀 ;).
Wiem, Arachne moja interpunkacja jest godna pożałowania. Mam z nią na pieńku, od urodzenia. Na dyktandzie potrafię mieć zero błędów ortograficznych i 15 interpunkcyjnych.
Boskie, boskie, boskie!!! jedna z moich ulubionych bogów!!! Nie mogę się doczekać dalszych losów bohaterów 😉
Dzięki AnnabethLovePercy :). Atena to także moja ulubiona bogini:).
Schemat ale jest duża szansa że go przełamiesz w następnych częściach. Ten potwór z końcówki był ge – nial – ny!
Fajnie arwen_LivTyler, że potwór z końcówki wydał ci się genialny :). A tak na marginesie posiadam jamnika. Niestety nie posiadam nazwy tego potwora. Przejrzałam całą mitologię i nie znalazłam tam niestety żadnej szkarady która wyglądałaby jak misio-jamnik :(.
Dziękuję wszystkim za naprawdę miłe komentarze. Jesteście wszyscy naprawdę wspaniałymi ludźmi ;). I to prawda co piszecie – rzeczywiście nieco pojechałam po schemacie :).
Geniusz, brawo ten potwór na końcu mnie rozbroił
Dzięki, Annabeth19999 :).
Miło, że mój potwór z końcówki rozbroił kogokolwiek :).
Myślałam, iż nie rozbroi nikogo 😀 ;). Tym bardziej mi miło.