od autora: Przepraszam że nie pisałam tak długo. Miałam mnóstwo spraw. I na pewno w najbliższym czasie nie będę pisać. Opowieść ta została napisana szybko, bez sprawdzenia błędów. Wybaczcie mi jakby znalazł się tam jakiś byk.
Dedykuję tę opowieść wszystkim tym co uwielbiają czytać książki, moim kumplom z blogu i fanom twórczości R.Riordana. Od fana dla fanów 😀
Percy:
Był już wieczór. Razem z Nico, Thalią, Groverem i Annabeth siedzieliśmy w domku Posejdona.
Było to takie wieczorne spotkanie. Było lato i właśnie spęndzaliśmy czas ze sobą razem.
Nico i Thalia grali w ,,lochy i smoki”. Grover opychał się puszkami, a Annabeth prawiła mi jakiś nudny wykład.
-…i dlatego nie należy spać z otwartą buzią- zakończyła.
Miałem już po dziurki w nosie jej wywyższeń. Cały czas coś bredziła bez sensu. Nie słuchałem jej zbytnio, ale no ludzie! Gada już 5 godzin i mam już tego serdecznie dość.
-Tak, jasne-znudzony usiadłem na łóżku.
-Och przestań już!- marudziła- Cały czas jesteś zły na mnie!
-Nie jestem na ciebie zły, tylko ty po prostu nie umiesz się rozerwać!- powiedziałem urażony.
-Ja nie umiem się rozerwać?- dyszała ciężko.
-Nawet kawału nie umiesz wyciąć!- krzyknąłem
Dziewczyna była na mnie zła. Uwierzcie mnie, cokolwiek powiesz córce Ateny to ona się obrazi.
-Jestem najzabawniejszą dziewczyną w obozie- stwierdziła
Thalia, Nico i Grover rykli gorzkim śmiechem. Annabeth i żarty? Sam mimo wolnie uśmiechnąłem się.
Przecież Annabeth była gderliwa i nudziła wszystkich swoimi opowieściami. Ostatnio zaobserwowałem u niej dosyć dziwne zachowanie. Może to skutki dojrzewania?
Zdecydowanie uwielbiałem ją denerwować. Była taka słodka gdy marszczyła nosek.
Czy ja to naprawdę pomyślałem?
BLEEE!!!!
Annabeth prychnęła zła.
-Najzabawniejszą dziewczyną jest Rachel Dare!- wymsknęło mi się przypadkiem.
Oj- pomyślałem- Panna Mądralińska nie lubi jak opowiadam o innych dziewczynach, a szczególnie o Rachel, no to wpadłem jak śliwka w kompot!
Thalia i Nico zaczęli klaskać w dłonie i krzyczeć
-GORZKO! GORZKO! GORZKO!
Grover schował swoją głowe pod poduszkę i w strachu patrzył na dziewczynę.
Ja sam głośno przełknąłem ślinę i spojrzałem na Annabeth.
Była jakiegoś dziwnego koloru, purpurowa? Zauważyłem jak w jej oczach płomienie ogień, a uszami ulatnia się para.
Chwyciła mnie za koszulkę i uniosła w górę. Z przykrością zauważyłem jak nogi wiszą mi nad ziemią.
Zdecydowanie Annabeth posiadała jakieś ukryte super moce. Czyżby może zmieniała się w Hulka?
Wyobraziłem sobie jak Annabeth staje się zielona i ma ponad 3 metry. Biega po obozie i krzyczy ,,Annie głodna!!! Chce papu”.
Otrząsnąłem się z tej wizji.
-Daj spokój dziewczyno! Żartowałem!- machałem żałośnie nogami.
Nico i Thalia zaczeli głośniej krzyczeć
-GORZKO! GORZKO! GORZKO!!!!!
Annabeth nagle się opanowała i rzuciła mnie na łóżko.
-Zobaczymy Jackson!- krzykneła po czym ręką chwyciła Grovera za kopyta i siłą wyciągneła z domku.
Grover krzyczał dziko i wymachiwał rękoma.
-Ratunku! Annabeth oszalała! Zadzwońcie na 998!!!
Thalia natychmiast ruszyła pomóc satyrowi, a Nico został patrząc na mnie krzywo.
-Wiesz, nie powinnieneś zaczynać z Annabeth…- zaczął- Ona ma ostatnio jakieś odchyły od normy. Jest bardzo zazdrosna o ciebie… i dobrze ci radzę abyś ją teraz przeprosił.
-A w życiu! Powiedziałem przecież tylko, że Rachel jest najzabawniejsza, czy to coś złego?
Nico skinął głową
-Dziewczyny mają to do siebie, że są mściwe jak powiadał mój Tata ,,Baby i kijem się nie dobije”!
Uśmiechnąłem się jeszcze raz.
-Dzięki Nico, ale myślę, że dam radę!
-Nie mów, że ciebie nie ostrzegałem!- w podskokach wyskoczył przez drzwi.
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Byłem już strasznie zmęczony więc przebrałem się w piżamę i wpełzłem do łóżka. Myślałem o tym i owym. A to znaczy, że głównie o Annabeth.
Powinienem ją przeprosić?
Przecież nie zrobiłem nic złego! Wprost przeciwnie powiedziałem tylko to, co myślę więc dziewczyna nie powinna być na mnie wściekła.
Im dłużej o tym myślałem tym bardziej uznawałem, że to bezsensu. Wkrótce usnąłem twardym snem.
Nie wiedziałem jeszcze jak poteżna może być gniew kobiety. Tej nocy dowiedziałem się co znaczy zdenerwować Annabeth.
Zresztą sami zobaczycie…
P.S Mam jedno do powiedzenia dla facetów NIGDY! ALE TO PRZENIGDY NIE DENERWUJCIE KOBIET! SĄ ONE TAK DRAŻLIWE, ŻE MOŻECIE BAĆ SIĘ O TO CZY WSTANIĘCIE RANKIEM!
Annabeth:
Kto powiedział, że Zemsta nie jest słodka?
Ciągnełam Grovera jak najdalej od domku Posejdona.
-Nie rób mi krzywdy!- zaskrzeczał żałośnie.
-GROVER!- ryknełam na cały obóz – Daj mi amulet!
-Ale- ..to..nie..niebez..niebezpieczne- wyjąkał starając się na mnie nie patrzeć.
-Chłopakowi należy się nauczka- zaśmiałam się szatańsko.
-Annabeth, nie myślisz, że przesadzasz? Wiesz zazdrość zazdrością, ale…
-Nie jestem zazdrosna- powiedziałam pewnie- A teraz daj amulet! No już!
-Percy to mój przyjaciel, a amulet może mu trochę namieszać w głowie. Będzie się bał zasnąć. Może zwariować!
Chwyciłam satyra za rogi i posłałam mu moje najstraszniejsze spojrzenie jakie potrafiłam zrobić.
-No dobra dobra!- podał mi czerwony błyszczący amulet na łańcuszku.
Założyłam go na głowę i puściłam kozła.
-Dzięki!
-Zaczekaj!- uniósł się na dwa kopyta po czym ostrzegł mnie- To może również zmienić twój punkt widzenia. Dowiesz się troche więcej o Percy’m.
-O jego głupocie? Wiem wszystko! Pa! – założyłam na głowę czapkę niewidkę.
Grover zaczął coś jeszcze krzyczeć, ale ja pognałam do domku Posejdona. Były zgaszone światła, a więc mój plan mógł się powieść.
Cicho weszłam do pokoju i spojrzałam na łóżko. Glonomózdżek spał spokojnie.
Miał na sobie same bokserki z napisem ,,Wtorek”. Ale zaraz… czy dzisiaj nie był ,,Czwartek”? Wolałam nie wiedzieć!
Podeszłam cicho na palcach i ścisnełam Amuklet Morfeusza w ręce.
Nie myliliście się jeżeli przeczytaliście Morfeusza. Tak to właśnie jego amulet pozwalał on oczywiście na wiele rzeczy związanych z marzeniami i snem.
Choćby można było dzięki niemu wejść w głowę śpiącego i trochę tam nagmocić.
Można było władać marzeniami, widzieć co widzi śpiący, zmieniać pragnienia, obawy. Wszystko co tylko ktoś mógł sobie wyobrazić.
A skąd tą zabawkę miał Grover?
Sama nie wiem. Pewnie znalazł ją albo zakosił komuś.
Pomyślałam o swojej zemście i jak bardzo pragnę wejść do snu chłopaka. Amulet zaczął błyszczeć i poczułam się jakoś dziwnie.
I tak zaczeła się moja przygoda, której nigdy nie zapomniałam…
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Obudziłam się na leżaku. Byłam na plaży w skwarze dnia. Nikogo oprócz mnie na niej nie było.
Słońce świeciło niemiłosiernie. Niedaleko błękitne morze wyrzucało fale z cudownym dźwiękiem.
Rozejrzałam się dokładnie i spostrzegłam jakomś czarną kropkę na morzu.
Doskonale znałam tą osobę. Był to Percy w samych kąpielówkach. Stał na desce surfingowej i właśnie załapywał się na fale.
Fala wzniosła go wysoko, a on począł wyprawiać jakieś numery z deską np. wyskakiwał z nią najdalej jak mógł i obracał się w powietrzu pare razy wokół swojej osi.
Zbliżył się do mnie w zastraszającym tempie.
Teraz mogłam go dokładnie obejrzeć. Jego włosy były delikatnie dłuższe niż w rzeczywistości, miał idealnie białe zęby i był dużo wyższy. Jego skóra była mocno opalona, był bardziej umięśniony, a jego twarz przypominała modela.
Wyglądał jak laluś. Wolałam starego Percy’ego. To był tylko wymysł chłopaka. Czyżby chciał tak wyglądać w rzeczywistości.
Gdy mnie zauważył podbiegł do mnie natychmiast.
-Och hej Annabeth! -napiął swoje muskuły.
Czyżby mi się podlizywał?
-Wyglądasz inaczej niż w rzeczywistości!- powiedziałam
-No przecież ja śnię- wytłumaczył delikatnie dotykając swojego sześciopaku- Jestem tutaj panem! Mogę śnić o czym mi się podoba.
Uniosłam brwi, ale on mnie ubiegł.
-Popatrz sama!
Spojrzał na leżak, na którym przed chwilą siedziałam. Skupił się. Zmarszczył czoło i nagle BUFF!!
Przede mną stało czerwone Porsche. Lakier lśnił w słońcu a chłopak wyszczerzył białe ząbki w uśmiechu.
-Widzisz? Panuję nad wszystkim!
-Nie wydaje mi się!- krzyknełam po czym wskazałam na Amulet- Widzisz to? To amulet Morfeusza! Mogę panować nad wszystkim co jest związane z marzeniami i snem!
Percy spojrzał na mnie krzywo
-Ty nie jesteś Annabeth z mojego snu? Jesteś PRAWDZIWĄ Annabeth!- szeroko otwarł oczy w zdziwieniu.
Amulet zalśnił ochoczo w mojej ręce.
-Nie użyjesz tego przeciw mnie?- cofnął się przerażony- Wiesz jeżeli o to chodzi to przepraszam…
Zamknęłam oczy i skupiłam się na innym celu. Usłyszałam znowu BUFF!
Znajdowaliśmy się teraz w obozie. Percy zaczął maleć, stawać się wypompowany, a jego kształty modela i białe zęby wracały do normy.
Spojrzałam na niego z szyderczym uśmiechem. Znowu był sobą.
-No wiesz… Pomyślałam o małego rodzaju zemście… Czyli…
BUFF!
Obok nas stała Clarisse opancerzona wraz ze swoją straszną elekryczną włócznią.
-Persiu!- staneła tuż przy chłopaku- Może pokażę ci toaletę? Do którego kibla ciebie wrzucić?- zastanawiała się głośno.
-Ufam, że Clarisse zajmie się tobą.
Dziewczyna mocno uderzyła chłopaka w pierś swoją włócznią. Percy odleciał kilka metrów dalej. Podniósł się z trudem i spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Chyba jesteśmy przyjaciółmi? co? -zapytał wstając
-Tylko w realu!- krzyknełam po czym wydałam rozkaz Clarisse- Bierz go!
-Z przyjemnością!- ruszyła na chłopaka, który zaczął uciekać.
A tymczasem ja, pobawie się w jego umyśle.
BUFF!
Znajdowałam się w dziwnym pokoju z wielkim komputerem i wieloma drzwiami. Na każdych drzwiach była karteczka z krótkim napisem.
Drzwi znajdowało się setki. Popatrzyłam na niektóre z nich.
,,Marzenia Percy’ego”
,,Strachy Percy’ego”
,,Przyjaźnie Percy’ego”
,,Miłoście Percy’ego”
I tak dalej…
Spojrzałam na komputer. Pisało na nim ,,Wspomnienia Percy’ego”. Siadłam przy wielkim komputerze i zaczełam go przeglądać.
,,Żenujące Wspomienia”
,,Wspomnienia od 8-10 lat”
A to co? ,,Rachel”? Co to za folder?
Otworzyłam go i spostrzegłam, że było tam wiele zdjęć Rachel, nagrań oczami Percy’ego, plików dźwiękowych. Otworzyłam jednego z nich.
-…Annabeth jest fajną dziewczyną ale jest strasznie nudna, nawet nie umie wyciąć dobrego kawału…- powiedział głos Percy’ego.
Poczułam jak coś mi pęka w sercu.
-Jest w porządku, trochę zazdrosna i nudna ale w porządku. Rany… przez 3 godziny opowiadała mi jak zdychał jej pies- powiedział głos Rachel.
Co? Nie podobało jej się? -pomyślałam- Przecież wkładałam w to tyle emocji. Opowiadałam jej tyle o tym jak przejechał go samochód. O tym jak musiałam składać psa z ulicy. W tym jego śledzioną, która zapaskudziła całą ulicę. No i inne organy. Przecież to jest ciekawe! No nie?
-Może i nudna, ale jest wspaniałą przyjaciółką , jest w dodatku miła, dobra, mądra i te jej fajne oczy…- rozmarzył się chłopak.
Zrobiło mi się w sercu ciepło. Czy on naprawdę to myślał? Był taki słodki… znaczy był miły mówiąc to.
Usłyszałam jak Rachel klepie go w ramię.
-Zapomnij o niej Romeo! Przecież jesteśmy na randce! -usłyszałam cmokniecię.
Dosyć! Wyłaczyłam pliki. Zastukałam nerwowo w klawiature i pomyślałam o pendrivie.
BUFF!
W rece właśnie miałam mały czarny kształt. Podpiełam go do komputera i zaczełam kopiować pliki z niego do komputera.
Zaraz? Właściwie ile ma taki mały Pendrive.
Kliknełam na właściwości i spostrzegłam wiadomość ,,Brak Ograniczeń”
Ucieszyłam się wielce.
,,Przesyłanie plików 5%”
Zakręciłam się nerwowo po krześle i spojrzałam na drzwi z tabliczką ,,Strachy Percy’ego”. Coś mnie zakorciło.
Powoli podeszłam i przekreciłam klamkę.
To co zobaczyłam rozbawiło mnie. Nie mogłam powstrzymać łez od śmiechu. A wiec tego boi się tak naprawdę ten wielki heros?
Zamknełam drzwi i wskoczyłam na krzesło ponownie. Pomyślałam o tym co robi Percy i nagle… zgadnijcie co? BUFF!
Na ekranie pokazał się chłopak nurkujący głową w klozecie. Clarisse trzymała go za szyję i wpychała głęboko w muszle klozetową.
-Przestań- rozkazałam.
Clarisse wyciągneła chłopaka. Był cały mokry i ciężko dyszał.
-To znowu ja! –krzyknełam, a chłopak wydawał się mnie słyszeć.
-Annabeth? CZEMU JESTEŚ TAKA MŚCIWA! TO NIE W TWOIM STYLU!
Poczułam, że mówi prawdę. Zrobiłam to tylko… z zadrości którą tak bardzo gardzę.
-Ponieważ mnie wkurzyłeś herosku!- ryknełam głośno.
-Straciłem przez ciebie moje herosowe moce! Jestem słaby… Annabeth! Jesteś moją przyjaciółką, na bogów!
Wyobraziłam sobie to czego boi się chłopak. Starałam się nie śmiać, ale jakoś same wargi ulatywały mi w górę.
-AAAA!!!!- usłyszałam krzyk glonomóżdżka.
Otarłam oczy i spojrzałam przed siebie. Na ekranie stał przerażony Percy, a nad nim stał 5 metrowy żelowy misiu.
Jedliście kiedyś żelki Haribo? No to wyobraźcie sobie wielkiego żyjącego żelowego misia.
Misiu ryknął niczym prawdziwy niedźwiedź.
-Tego się boisz?- zapytałam złośliwie.
-TAK! ANNABETH PRZESTAŃ!
Misiu chwycił chłopaka swoją łapką i uniósł na wysokość swoich oczu.
-RRRrrr…- warczał.
Percy wyglądał na przerażonego… w jego oczach widziałam strach, mało tego nawet płakał. Dyszał ciężko, gorzej niż po zabawie w klozecie z Clarisse.
Zamknął oczy i zrobił coś głupiego… odgryzł ręke misiowi, który go trzymał. Miś ryknął z bólu. A Percy wylądował na ziemi…
-CO ZA KANIBALSTWO!- przemówiła głosem wielka żelka.
Percy zamknął oczy i mocno się skupił. W jego ręce pojawiła się paczka żelków Haribo.
Chłopak zrobił się nagle wyczerpany. Teraz rozumiałam… niewielka ilość mocy, którą użył w śnie bardzo zużywała jego energię.
Otworzył paczkę i wyjął z niej żelka misia małych rozmiarów.
Duży miś spojrzał na niego jakby z rozpaczą.
-Hej! Dotknij mnie tylko, a odgryzę mu głowę! MAM ZAKŁADNIKA! NIE ZAWAHAM SIĘ GO SKRZYWDZIĆ!
Duży przyklęknął posłusznie przy chłopaku i spojrzał niechetnie na swoich braci.
-Jakieś pomysły jeszcze Annabeth?
-Mnóstwo, doskonale poradziłeś sobie glonomóżdżku!- warknęłam zła.
Pomyślałam o jego kolejnym strachu. O wielu jego strachach…
Spojrzałam na ekran i dostrzegłam jak obok Percy’ego znajduje się ogromny stwór znany dobrze wszystkim z Muminków… BUKA! CO W NOCY STRASZY WSZYSTKIE DZIECI!
Przypomniałam sobie, że też nie lubiałam tej potworzycy. W nocy bałam się spać. Z resztą każdy brzdąc, który zobaczył Bukę nie spał pare nocy… Ach te wspomnienia.
Niedaleko jeszcze znalazł się podręcznik do historii (Dziwne, że bał się zwykłej książki) oraz jakaś kobieta w stroju kucharki. Miała na sobie brudny fartuch, garnek jakiejś brei, sporo brodawek i mocny zarost…blee!!!
-Czemu nie chcesz warzyw?!- wydarła się na niego typowo męskim głosem- Są takie pyszne! Zjedz bo ja już nie dam rady zjadać resztek!
Spostrzegłam, że wszytko zgrało się na pendriva. Wyciągnełam go i wstałam od biurka.
Percy miał zajęcie na kilka godzin.
Zastanawiałam się nad jednym Marzeniami chłopaka.
Otworzyłam drzwi i spostrzegłam widok, który nie jedna dziewczyna chciała zobaczyć.
Było ciepłe lato. Percy siedział z dziewczyną na kocu tuż pod cieniem ogromnego drzewa. Leżeli razem roześmiani na kocu. Dziewczyna kramiła chłopaka udkiem kurczaka. Mieli wspólny piknik. Razem cmokali się, przytulali i szeptali czułe słówka.
Poczułam nieprzyjemną zazdrość.
Spostrzegłam, że dziewczyna, która jest z Percy’m to nikt inny jak…ja?
Tak to byłam ja. Byłam taka szczęśliwa. Kochałam Percy’ego i nic już tego nie zmieni. Był moim herosem. Skarbem nad skarbami.
Czułam jak coś się we mnie łamie. Czyłam ból i cierpienie.
Czemu tak nie jest?
Powoli po policzku ściekała mi łza.
Nagle obraz samej mnie się zmienił. Zamiast mnie była Rachel…
Ale dlaczego?
Nagle zrozumiałam… Percy mnie znienawidził, skoro więc mnie nienawidził chciał być z Rachel… tak naprawdę kochał mnie, a ja odwzajemniałam uczucia… padłam na swoje kolana i krzyknełam.
-STOP!!!!
Percy:
-Chodź tu kotku, zgadnij co będziesz miał w środku!- kucharka włożyła rękę do garka i wyjęła spory kawał brei.
Nagle wszyscy znikneli.
Co jest?- pomyślałem- Czyżby Annabeth miała inny plan zabawy ze mną?
Nagle przede mną staneła dziewczyna w całej swojej okazałości.
-Czemu wróciłaś?- stanąłem gotów do ataku.
Ale ona zatrzymała się i padła na kolana przede mnie.
-Przepraszam…- płakała pod nosem- Za wszystko, za to że byłam zazdrosna… za to, że tak się na tobie wyżywałam. Jak chcesz możesz się odegrać!
Płakała tak rzewnie, że aż chciałem chwycić ją w ramiona i zacząć pocieszać. Moje serce zmiękło.
Nie mogłem patrzeć jak wypłakuje sobie oczy. Żaden człowiek z sercem nie może pozwolić cierpieć drugiej osobie. Byłbym potworem.
Poza tym mężczyzna nie potrafi patrzeć jak dziewczę płacze. To rozdziela serce.
-Wybaczam ci- powiedziałem twardo.
-Percy…ja, naprawde ciebie przepraszam, byłam zła bo powiedziałeś, że Rachel jest zabawna i …
-Rozumiem- przerwałem jej
-Tam w twoim umyśle zobaczyłam jak… całujemy się i kochamy- spojrzała na mnie swoimi szarymi oczami.
Zaniemówiłęm. Kochałem ją… była moim słodkim skarbem. Raz kozie śmierć. Teraz albo nigdy!
-Annabeth, w sprawie tego… ja czuję do ciebie coś wiecej niż przyjaźń. Przepraszam, że zdenerwowałem ciebie. Proszę… nie kłoćmy się.
Wstała i rzuciła się w moje ramiona. Ja tylko delikatnie poklepałem ją po plecach.
-Ja też to czuję… masz rację, nie sądziłam, że kiedyś to powiem- szeptała mi do ucha- nie kłóćmy się!
Mocno ją uściskałem i nasze usta złączyły się w pocałunku.
To było coś niesamowitego! Jakby prąd mnie mocno kopnął!
Była taka ciepła i krucha, że marzyłem tylko by trzymać ją w swoich ramionach.
Pachniała cudownie. Aż zyskałem dziwną ochotę aby… ją ugryźć. Dobra… wiem jak to brzmi.
Może lepiej oszczędzę wam opisów moich uczuć, dobra? Powiem wam tak… BYŁO WSPANIALE!
Nigdy nie byłem dobry w opisywaniu uczuć więc wybaczcie mi…
Annabeth odsunęła się ode mnie, jedną dłonią gładziła mój policzek, a drugą mocno ściskała moją dłoń.
-Wiesz… a co to znaczyło co powiedziała Rachel? Jesteśmy na randce? -zapytała mnie nagle
Sięgnęłem pamięcią do tego wydarzenia….
-Wiesz.. Doskonale wiesz, że mam problemy z koncentracją? Co nie?
Skineła głową.
-Więc skoro wiesz… to tak jakby nie dosłyszałem słowa ,,nie”.
Jej wyraz twarzy mówił sam za siebie. Wydawało mi się, że mówi ,,Ależ z niego idiota!”. Na całe szczęście dziewczyna nic nie powiedziała.
-Tak dokładnie powiedziała… Nie jesteśmy na Randce – dodała
Dziewczyna tylko pomachała głową niezadowolona.
-Okej…Więc może skoczymy na drinka?
Zdziwiłem się mocno.
-Tutaj?
Uniosła brwi. Znowu miałem wrażenie, że myśli po cichu jaki jestem głupi.
-To tylko sen…
Uśmiechnąłem się niepewnie po czym skupiłem swoje myśli na tym aby pojawiła się tutaj mała budka z napojami.
BUFF!
Otworzyłem oczy i spostrzegłem dokładnie to o czym pomyślałem. Małą budkę z napojami w stylu hawajskim. W niej siedział facet ubrany w spódniczkę z liści palmy.
-Alloha!- skłonił się ku nam nisko – Co podać państwu?
W mojej dłoni pojawiło się z nikąd menu.
-A może… 2 ,,Małę Kiki Ko Ku”?
Mężczyzna posłał nam uroczy uśmiech i mrugnął do Annabeth okiem.
-Już się robi szefie!
Zniknął za ladą.
Chwyciłem delikatnie dłoń dziewczyny i delikatnie ją musnąłem.
-Wiesz… takie randki w śnie to dopiero życie!
Nagle jakby z nikąd pojawił się Grover w spódniczce z liści palmowych i kokosowym staniku. Do tego wszystkiego wesoło kręcił tyłkiem i śpiewał coś.
Rozgniewany spojrzałem na Annabeth. Ona tak samo na mnie.
-Dobra… dlaczego wyobraziłaś sobie Grovera w spódniczce i staniku?
Jej srebrne oczy zamigotały.
-Nie wyobrażałam sobie go! Myślałam, że to ty!
-Nie… nie wyobrażałem sobie go!
-Więc to znaczy że…
-JESTEM TUTAJ NAPRAWDĘ! -wybeczał kozioł do nas – Kelner! Poproszę parę puszek!
Poczułem jak szczęka mi opada. Annabeth też…
-Może lepiej nie umawiajmy się na randki w śnie…
-Zgadzam się!- przytakneła.
Musnąłem ją w policzek i delikatnie przyciągnąłem do siebie. Dziewczyna schowała twarz w moją pierś i wydała z siebie cichy chichot. Ja także zaśmiałem się cichutko. Jaki miły sen…
KONIEC
Bardzo fajny pomysł 😉 Widzę, że Percabeth powraca! 😀
Było parę literówek i gdzieniegdzie zabrakło interpunkcji, ale ogólnie jest ok! Czekam na kolejne opka.
Dobre
*Ciekawe.
Złe
*Niestety ma MASĘ błedó. Nie ma opisów wogóle. Jak dałaśteen amulet to powinnaś opisą trocha.
*Głupota bochaterów mnie dobija, zachowuja sie jak bezmózgi.
*Skad Grover miał tak potęrzny amuet.
*Sposub pisania pracy mnie denerwóje. Mogłaś nie robić co chwilie przerwy.
*Te dziwne opowieść Ann nie mogły trwać 5 godzin.
*Bardzo dziwne rzeczy dzieją się w mózgupercego. I za mało tłumaczysz. Dlaczego boi sie żelek.
*Więcej nie wipisze rzeby cię nie dołować.
Przepraszam za błedy.
zaje*ste 😀 😀 😀
Bardzo mi sie podoba XD
genialna jesteś 😀
Powinno być do ,,gabumon1″ a nie ,,gamubon1″ ale no cóż….
Pisałam już że jest mnóstwo błedów i nieprzemyśleń bo zostało to stworzone na szybkiego. Poza tym jestem dyslektykiem xd
Ja też nim jestem. To nie usprawiedliwia tego opowiadanie. Mogłaś wysłać dzień później.
Zależało mi na czasie 😀 Nie wiem kiedy następny raz wejdę na komputer. Mam strasznie dużo pracy. Dlatego chce od czasu do czasu coś napisać i wrzucić na bloga
Ok, już komentuję (o północy nie miałam już siły, bo walczyłam z dedykacją…).
Najpierw podszywam się pod Sog:
-LITERÓWKI WYLEWAJĄ SIĘ BOKAMI!!! Tak trudno RAZ w całości przeczytać własne opowiadanie? Rozumiem, że za pewne typy błędów może odpowiadać „nieoceniony” Wordzik (tudzież inny, pokrewny mu program), ale już „glonomóżdżka” (z małej litery!!!) to mogłaś zauważyć…
-Czasem Annabeth zachowuje się jak kompletna IDIOTKA. Rozumiem, że głupota Percy’ego może być zamierzona, ale, do jasnej ciasnej, ANNABETH TO CÓRKA ATENY i z definicji nie powinna być debilką!
-Przydałoby się minimalnie więcej opisów, ale nie jakoś dużo.
Ok, a teraz zmieniam się we mnie i piszę do Sog:
-Nie mamy pojęcia, skąd Grover ma amulet (nie wie tego nawet Annabeth), ponieważ możliwe, że jest to materiał na osobne opowiadanie.
-To przerywanie faktycznie sprawia, że ciężko się czyta, ale mnie jeszcze bardziej ***, co z tym zrobił blog (rozsunięcie linijek i od ponad roku niszcząca moje oczy biała czcionka) <- żeby nie było: nie narzekam tylko się wypowiadam.
-Co do "dziwnych opowieści Ann" to pewnie była hiperbola (nie bierz "pięciu godzin" dosłownie, jako "300 minut", lecz jako "o wiele za długo").
-Co do krwiożerczych Haribo i innych takich: nie wiemy, dlaczego przerażają Percy'ego i możemy się sami domyślić… Ja osobiście jestem za wersją, że żelki roztopiły mu się w kieszeni i skleiły Orkana. 😀
Gabumon, poprzednie opowiadania były zdecydowanie lepsze… PROSZĘ, wróć do tamtej jakości!!!
Wiem że to było słabe opowiadanie ale mam jeszcze mnóstwo pomysłów, ta opowieść została zrobiona na szybciora i myśle że wiecej nie będe robić takich opowiadań.
Rozmyślam jeszcze nad dalszym ciągiem zakochanych herosów lub nowe opowieści w których głównym bohaterem będzie Nico. Ale raczej zrealizuję to 2.
gabumon1 to chyba jedyne opko przy którym się uśmiałam na blogu wogóle brakuje opek przy których mogę spaść z łóżka ze smiechu i oprócz masy literówke itp. to zapamiętam to opko bo było… inne w pozytywne sensie tego słowa 😀 czekam na więcej takich opek. tylko kurcze zeby nie było wysłałam podobne opko już eony temu też z żelkowymi misiami :/ i też akcja działa się we śnie, ale napisałam to aby dowalić zwiadowcy 😛 dobra ale opko jest zaiste 😀
Wszystko co bym tu napiisała juz zostało powiedziane wiec oprócz tego tamtego i owego co moi poprzednicy juz napisali opowiadanie mi się podobało
W sumie, to poza literówkami okej, ale bardzo przeszkadzało mi, że bohaterowie zachowywali się jakby nie byli sobą. zachowanie Annabeth, ta cała jej mściwość pasuje mi bardziej do Clarisse albo Thalii. nie wspomnę o innych podobnych zmianach w charakterach postaci… bardziej podobały mi się Twoje inne opowiadania…
Fajne! Fakt troche gorsze od poprzednich opek… Ale mnie się tam podoba
Twoje poprzednie opka były zdecydowanie lepsze, ale nie narzekam. A ten pomysł z Nico może być fajny, dlatego kiedy wejdziesz następnym razem na kompa, to pisz! A taka zmiana charakteru Ann, była świetna. 😉
No wiesz … nie lubię pisać o typowych charakterach bohaterów. Annabeth i może jest mądra ale to nie znaczy że w każdym opowiadaniu musi taka być. Lubie nadawać bohaterom nowy sens ich charakteru. Nienawidzę opowiadań w których cały czas jest to samo. Tworzę więc nowe ich obliczę. 😀
A co do Nica… mam pewien pomysł Chce aby to opowiadanie było trochę inne od wszystkich . Nico będzie głównym bohaterem. Mam zamiar opisać też życie z jego persektywy… nie będzie to zbyt wesołe opowiadanie. No może momentami będzie się coś działo wesołego 😀 ale koniec będzie smutny .
Gorsze od poprzednich opek, ale podobały mi się strachy Percy’ego.