Remi:
Władca był naprawdę wściekły.
-Kto śmiał?!- Wrzasnął. Mephis stał z rozdziawionymi ustami.
-Panie, kazałeś wpisać do losowania wszystkich ludzi i hybrydy. Herosi zaliczają się pod hybrydy…- Odezwał się Stary, gruby potwór będący sędzią głównym turnieju.
-Co mnie to obchodzi! Mój syn nie jest hybrydą idioto!
-Wedle regulaminu jest. I musi startować bo Ten kto zostanie wylosowane bez względu na okoliczności losu musi stanąć do turnieju. Od tej reguły nie ma żadnych wyjątków. Jest to jeden z głównych przepisów i…
-Idiota!
-Podpisałeś ten regulamin Panie. Ba… Sam go stworzyłeś.
-I co z tego? Chcę go zmienić.
-Nie możesz… Musi się…- Syriusz nie wytrzymał. Gniewne błyski w jego oczach były przerażające. Poderwał potwora do góry. Ten zaczął się dusić. Z determinacją na twarzy wykonał jedną z rąk dziwny gest i głowa potwora oderwała się od ciała. Nie rozsypał się w pył, ale zielona krew poleciała w powietrze. Jej kropelka wylądowała na moim ubraniu. Sama głowa poleciała parę metrów w bok i spadła na jakąś dziewczynkę, która zaczęła głośno wrzeszczeć.
-Cicho będziesz dziecko?- Spytał Syriusz i spojrzał na nią. Padła na ziemię i zaczęła wić się w spazmach. Kobieta, która stała obok niej była przerażona. Ciało potwora bez głowy zaczęło się miotać. Władca przeniósł wzrok na nie. Po chwili rozsypało się w pył. Dziewczynka żyła, ale była przerażona, płakała i drżała jak liść na dużym wietrze. Kobieta ją pocieszała. Oczy naszego pana wciąż miotały błyskawice. Schowałam się za grubasem, który też startował w turnieju. Podobne akty okrucieństwa były codziennością, ale za każdym razem wstrząsały. I tym razem też byłam przerażona. Zielona krew wyżarła mi dziurę w ubraniu.
-A teraz chcę zmienić zasady. Syn władcy nie może brać udziału w zawodach.
-Panie, regulamin może zmienić tylko sędzia główny zajmujący to stanowisko od co najmniej 3 lat.- Powiedział ktoś i po chwili został z niego krwawy placek.
-Właśnie nowym sędzią głównym będziesz ty!- Zawołał Syriusz i wskazał palcem na jakiegoś potwora.
-Ja?
-Tak ty. Mój syn musi startować? Zgoda. Pożegnajcie się z życiem.- Zwrócił się do pozostałych uczestników turnieju.- Mephis wygra.- I uśmiechnął się złowrogo. Sam Mephis wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. Spojrzał jeszcze na mnie i naprawdę to zrobił. Byłam wstrząśnięta.
***
Mephis, dzień wcześniej:
Krew. Ciemna. Nawet bardzo. Spłynęła mi po ręce. W drugiej chwiejnie trzymałem żyletkę. Klęczałem w swoim pokoju. Ból sprawił mi ulgę. Ciąłem po raz drugi. Uśmiechnąłem się i zacząłem śmiać się histerycznym śmiechem szaleńca. Drzwi nagle otworzyły się. Stanęła w nich służąca. Odwróciłem głowę i rzuciłem jej kpiący uśmiech. Miała mnie pilnować. Złapała się za głowę. Podbiegła i błyskawicznie wyrwała mi ostre narzędzie.
-Coś ty zrobił?!- Odpowiedziałem głupkowatym uśmieszkiem. Chciałem doprowadzić ich wszystkich do wściekłości. A moje samo okaleczanie zdecydowanie ją wywoływało. Złapała mnie za rękę i gdzieś pociągnęła. Ból mnie otumaniał. Nie czułem jej dotyku wyraźnie. Zaprowadziła mnie do jakiegoś pomieszczenia szybko wyjęła opaskę uciskową by zatamować krwawienie.
-Nie. Dajcie mi odejść.- Spojrzała na mnie groźnie i zajęła się opatrunkiem. Po co to zrobiłem? Nienawidzę siebie! Nienawidzę tego kim jestem. Ostatni heros świata. Syn ześwirowanego pana świata boga-sadysty i jakiejś porąbanej heroski. Dziedzic wielkiego królestwa, którego nigdy nie odziedziczy mając nieśmiertelnego tatuśka. Syriusz… Nienawidzę go! Jest głupi. Jest podły. Jest szalony. Jest… taki jak ja. Zbyt podobny do mnie. Nie nadaje się na ojca. Znaczy Syriusz nie ja. Ja jestem Mephis- syn Syriusza. I moim największym marzeniem jest znaleźć się już po drugiej stronie. Mówię całkiem serio. Nienawidzę siebie! (Wspominałem już o tym?)
-Mephisie…- Przemówiła do mnie łagodnie. -Przykro mi, ale psychologowie nie występują od 25 lat. Nie okaleczaj się. Znajdź inny upust dla emocji.
-Taa…- Nie potrzebuję psychologa. Jestem całkowicie normalny… Taki żarcik. Poprawiłem okulary na nosie… Tak noszę okulary. Bez nich prawię nic nie widzę.
-A teraz musimy iść do Pana…
-Do Syriusza! Nie!- Zapierałem się, ale ona mnie pociągnęła. Weszliśmy do przytulnego pokoju. Na mega wygodnej kanapie leżał mój ojciec ze znudzonym wyrazem twarzy dzierżąc pilota. Oglądał TV. A czy jesteście na bieżąco z faktami z Postapokaliptikala? Tak, mój ojciec uznaje prawo do kablówki dla każdego. Każdy ma telewizor. Mamy 4 kanały. Najciekawszym programem jest transmisja na żywo z turnieju śmierci, ale turniej się jeszcze nie zaczął… Mój tatuś przełączał kanały, wiercił się i mruczał ,,nuda, nuda”. W tej chwili był w swojej ulubionej formie chłopca niewiele starszego ode mnie. Oczywiście jak zawsze był przerażający. Śnieżno biła karnacja, krwisto czerwone oczy, te jego wystające kości…
-Panie…- Służąca przemówiła.
-Czego?- Odparł znudzony.
-Mesphis znowu się okaleczał…- Zerwał się gwałtownie i zaczął się wydzierać.
-Miałaś go pilnować!- Uderzył ją w twarz.
-Przepraszam…- Był wściekły.
-Jeśli nie zejdziesz mi zaraz z oczu to zginiesz!- Wrzasnął do niej. Uciekła. Ja zacząłem się powoli wycofywać.
-Ile razy mam Ci powtarzać żebyś tego nie robił?!- To było skierowane do mnie. Złapał mnie za łokieć i postawił przed sobą. Przemówił spokojnie:
-Mephis… Nie wolno Ci, rozumiesz?- Pogładził mnie swoją lodowatą, kościstą dłonią zakończoną czarnymi, długimi paznokciami. Wzdrygnąłem się.- Chcesz żebym przez Ciebie zszedł na zawał?- Nie no nie żartuj staruszku. Ty na zawał? Chciało by się.- Pokaż mi rękę.- Zrobiłem to niechętnie. Odsłonił rękaw bluzki. Przez świeży opatrunek przesiąkała krew. W innych miejscach było pełno blizn.
-Tato, ale…
-Żadnych, ale! Masz szlaban na ostre przedmioty! Na to też!- I zdjął mi okulary z nosa.
-Bez nich nic nie widzę!
-Ale mógłbyś to potłuc i się tym pokaleczyć…
-Dzięki za pomysł!- Klepnął się w czoło.- Ale proszę Cię oddaj mi okulary.
-Masz soczewki…
-Nienawidzę ich!
-No dobrze, ale jutro, gdy będziesz wyczytywał nazwiska włożysz soczewki.
-Dobrze…- Spojrzałem w jego przerażające oczy i aż zmrużyłem powieki. Później opuściłem biegiem pokój. Straż nie odstępowała mnie na krok.
Następnego dnia musiałem czytać nazwiska ,,szczęściarzy” którzy mieli wziąć udział w turnieju. Mój tatulek kazał mi włożyć soczewki, których nienawidzę. Nie lubiłem im tego robić. Stłoczony tłum był przerażony. Wszyscy bali się, że na nich padnie. 22 miejsca w turnieju muszą zostać zapełnione. Zacząłem czytać. Wyczytałem 21 osób. Jedna dziewczyna rzuciła mi się w oczy. Miała czarne włosy i żółte oczy. Była koścista i wysoka. Będę na nią głosował. Ostatnie nazwisko.
-Mephis Palagras-Evanson…- Że co? To przecież ja! Czas stanął dla mnie w miejscu. To co się działo nie docierało do mnie. Mój tata się darł. Krew się lała… Mam nadzieję, że mi załatwi bym nie musiał brać w tym udziału. Aż tu nagle:
– Tak ty. Mój syn musi startować? Zgoda. Pożegnajcie się z życiem.- Że co?!!! Zgodził się. Nienawidzę was wszystkich!!! Zrobiło mi się ciemno przed oczami i poleciałem do tyłu…
PIERWSZA! Genialne!!!!!!!!!!!!! Już się nie mogę doczekać turnieju! Wspóczuje Mephisowi imienia.
Świetne opowiadanie!!! Czekam na więcej…..
Are you fu*** kidding me?! Dwa komentarze?! Ludzie, ja się starałam, na napisanie tej części poświęciłam jakieś 6 godzin, chciałam by wszystko było ok I wam się podobało… Ale komu? Jak nikt już nie czyta mojej twórczości… Spytam więc ponownie: Are you fu*** kidding me?!
Kocham, wielbię, jest genialne! Troszeczkę mało się dzieje, ale jest genialne! 😀
Mykso, miałam na dyni dwa mieszkania i tyrałam jak dziki osioł, ale JUŻ NADRABIAM:
Złe
-Momentami brak wyrazów wprowadzających
-Eee…
-Poczekaj chwilę…
-Muszę coś wymyślić…
-***! Tu nie ma się do czego przyczepić!!!
Dobre
-PORZĄDNA długość (masz u mnie taką ilość plusów, że nawet sobie tego nie wyobrażasz)
-Powalające zachowanie Syriuszka po wyborze jego syna
-Niepowtarzalny Myksowy styl
-Literówki nie zostały wykryte
JESTEŚ HARDCOREM!
Sorry że nie było mojego komentarza – ale po prostu chyba od miesiąca tu nie byłem. Niestety – nie mam już czego pisać, żeby się nie powtarzać, bo wszystkie pozytywne epitety napisałem w komentarzach do innych Twoich opowiadań
Powiem tyle: to opowiadanie jest Twojesze niż każde inne 😀