Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam leżącego Minotaura przemieniającego się w pył i Jet’a stojącego w pozycji bojowej z mieczem w ręce.
– Jet?- szepnęłam
– Gwen, co to było?
– N-nie mam pojęcia, to stało się tak szybko…- próbowałam wstać, ale od razu upadłam na ziemię.
– Uważaj! Jesteś słaba… Potrzeba Ci nektaru.- wyciągnął z plecaka termos i nalał trochę zawartości do kubka.- Masz. Pij.
Napój był złoty, wyglądał jak sok jabłkowy, ale jak pociągnęłam łyk poczułam smak czekolady i herbatników. Ciepło rozeszło się po moim ciele i odzyskałam siły.
– Czy raczysz mi to wytłumaczyć?!- krzyknęłam podnosząc się szybko z ziemi.
-Nie, jeszcze nie mogę. Teraz musimy iść po twoje rzeczy i złapać jakiś transport.
– Nie! Nigdzie nie jadę!- usiadłam na ziemi i założyłam ręce.
– Gwenny, proszę. To dla twojego dobra. Błagam nie każ mi teraz tego tłumaczyć.- jęknął.- Zrobię to w Obozie…
– Jakim obozie?
– Obozie Herosów.- powiedział i zrobił kilka kroków.- To jak, pójdziesz ze mną?
Zrobił oczy małego pieska i mnie przekonał. Miałam mieszane uczucia co do tego całego „Obozu Herosów” ale Jet to mój przyjaciel i wiem, że chce dla mnie dobrze.
– Dobrze. Idę, idę.
Przeszliśmy przez drzwi domu dziecka, w którym mieszkałam. Przemknęliśmy korytarz na palcach i znaleźliśmy się w moim pokoju. Byłam tutaj najstarsza więc mogłam liczyć na własny kąt. Mieściło się tam łóżko, szafa i biurko. Nie miałam zbyt wiele rzeczy więc pakowanie trwało krótko. Jet spakował wszystko co było pod i na biurku. A ja wyjęłam wszystko z szafy.
Po chwili w pokoju były już tylko meble, dwójka nastolatków i duża oklejona naklejkami z logo kapel, ulotkami, menu z restauracji i starymi fotografiami walizka.
– No to już…- sapnął Jet i usiadł na starym, skrzypiącym łóżku.
– Teraz trzeba stąd wyjść…
Wyjście było o tylko trudniejsze niż wejście zważając na walizkę i panią Jones, która właśnie rozpoczęła dyżur. Musieliśmy wybrać bardziej „sensowne” rozwiązanie. Mianowicie wyszliśmy oknem i zjechaliśmy po rynnie. Nie było to trudnie, przynajmniej dla mnie. Kiedy już stałam twardo na mokrej ziemi Jet rzucił mi walizkę, która o mało co nie zgniotła mnie, po czym odwracając się tyłem do zejścia runął w dół w krzaki pod ścianą. Co za ciele! Żeby nie umieć zjechać?!
– Jak zwykle przy tobie jest śmiesznie!- parsknęłam śmiechem wyszarpując go z zarośli.
– Dzięki!– wyszczerzył zęby.
– Zmywajmy się. Jones’ówna może coś podejrzewać. Nieźle łupnąłeś!
– Teraz muszę złapać te starocie- mruknął, bardziej do siebie niż do mnie.
Wyjął z kieszeni złotą monetę wielkości medalu i rzucił ją na asfalt. Nawierzchnia wchłonęła pieniądz. W miejscu, w którym przed chwilą leżała teraz kłębił się tam ciemnoszary dym, który zaczął przybierać kształt samochodu. Powoli zaczęłam dostrzegać wszystkie szczegóły.
– Co to jest?!- wrzasnęłam na widok trzech staruszek siedzących na przednim siedzeniu.
– To są Graje.- odpowiedział ze spokojem.
– No tak, przecież to takie oczywiste!- parsknęłam sarkastycznie.
– Przepraszam. Zapomniałem, że ty nie ten…- odpowiedział zmieszany.
– Dobra. Jedźmy, chcę to mieć już za sobą.
Wsiedliśmy do środka.
– Tam gdzie zawsze.- rzucił trzem staruszkom Jet.
Mknęliśmy ulicami Nowego Yorku kierując się na Long Island.
Zarzuciło pojazdem u podnóża pagórka, na którym stała wielka sosna. Przy, której… zaraz, zaraz… to jest smok?!
– Ej, J-jet… Czy to j-jest smok?
– Tak. To smok, ale nie bój się, nic Ci nie zrobi. Jest oswojony.
– Dobrze…- byłam strasznie oszołomiona, mój przyjaciel opowiadał o tym tak normalnie.- Czyli mogę zobaczyć tutaj coś jeszcze bardziej dziwnego?
– No jasne. To dopiero początek.- wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
Wspięliśmy się po wzgórzu. Roztaczający się z tamtąd wspaniały widok na całą dolinę. Jet zaczął oprowadzanie mnie od dużego niebieskiego budynku.
– To jest Wielki Dom. Siedziba władz obozu i tymczasowa miejscówka Wyroczni, czyli Rachel.- oznajmił.- Chejron i Pan D. zwykle o tej porze grywają w karty, w remika.
– A co z pogodą?
– A czyli zauważyłaś! Kontrolujemy pogodę, żeby była korzystna dla nas. Ćwiczenia fizyczne wymagają słońca i jakiej takiej temperatury. Tak więc przez cały rok mamy tu lato. Czasami pozwalamy żeby trochę popadało.
Mój przyjaciel opowiadał mi o zwyczajach i historii Obozu.
– Jet?!- ktoś krzyknął.- Co ty tu robisz?! Przecież miało Cię tu nie być!
Odwróciliśmy się. Za nami stała dziewczyna. Miała jasnorude włosy, szmaragdowe oczy, masę piegów na zgrabnym nosie i jasną karnację. Ubrana była w pomarańczową, obcisłą koszulkę z napisem „Obóz Herosów”, szorty koloru khaki i kalosze w kwiatki. Między kosmykami włosów błyszczały złote kolczyki, które pasowały do bransoletek i wisiorków. Włosy spięła w luźny warkocz opadający na lewe ramię.
– Katie?! Cześć!- dziewczyna imieniem Katie rzuciła mu się na szyję, a on ją przytulił.
– Co ty tutaj robisz? Miałeś wrócić dopiero na ferie.
– Przyjechałem wcześniej z powodu przyjaciółki.- wskazał na mnie.
– Cześć, jestem Gwen.
– A ja Katie.- powiedziała i podała mi rękę.
– Idziemy do Chejrona, idziesz z nami?- spytał Jet.
– Nie, mam dużo pracy.- wskazała na narzędzia ogrodnicze.- Potwory wszystko zniszczyły, cały domek pracuje.
– Szkoda, to widzimy się później.- Jet pocałował ją w policzek.
Nareszcie mogliśmy pójść do tego Chejrona, czy jak mu tam… Weszliśmy po drewnianych schodach na werandę i przeszliśmy do jednego z pokoi. Były tam trzy osoby: gruby facet w hawajskiej koszuli z puszką coli light w ręce i talią kart w drugiej; drugą osobą był mężczyzna w średnim wieku w tweedowej marynarce z przerzedzonymi włosami, na wózku inwalidzkim; trzecią osobą był jakiś młodziak z tacą pełną przekąsek w rękach.
Tak szybko przyjęła te wszystkie dziwactwa? Ale poza tym to jest super i nie mogę się doczekać CD
pierwsza!
Fajne 😀
czekam na cd 😀
Suuuuuuuuperaśne 😉
czekam na cd
Chyba… nic nie znalazłam. A to się rzadko zdarza 😉
Supcio podoba mi się Jedno małe zastrzeżenie według mnie trochę za szybko to wszystko przyjęła, chyba wiesz o co mi chodzi ,jeśli nie to ja się nie obrażę
Fajnie, ale pierwsza część lepsza. Uwielbiam jednak to opo. Ale widać że pisząc to gdzieś się spieszyłaś…
„włosy miała związane w luźny warkocz opadający na lewe ramie” to jet słowo w słowo z Lady…
ale tak ogólnie to fajne
Jakby się tak czepiać każdego zdania, to połowę opowiadań należałoby uznać za plagiat…
Dzięki. Wiem, że wygląda jakbym się spieszyła, ale się nie śpieszyłam. Byłam wtedy na wakacjach. I wiem, że pierwsza część lepsza, zawsze tak jest. Sel5ene, o co Ci chodziło?
Podoba mi się. Jak był ten opis Katie to myślałam, że to opis Rachel. Tylko za szybko mkną wydarzenia. Zwolnij trochę, to będzie jeszcze bardziej fajniejsze niż teraz. Czekam na CDN.
Nawet fajne.