25 lat po apokalipsie. Cywilizacja pomału zaczyna się odradzać. Oczywiście pod władzą Syriusza. Syriusz- pan i władca absolutny. Populacja wzrosła. Okazuje się, że oprócz głównej grupy ocalałych istniały jeszcze 2 inne przez 13 lat kryjące się w podziemiach Azji i europy. Gdy zabrakło im jedzenia (które i tak wystarczyło na bardzo długo) wyszły z podziemi. Gdy Syriusz dowiedział się o nich, był wściekły. Przyłączył je do nas. Zorganizował zbiórkę całej ludności i okazało się, że jest nas ok 500. Przesiedlił wszystkich do stanów. Nawet jemu zaczynało brakować żywności. Utworzyły się miasta, w których ludzie byli zaledwie 40% populacji. 60% zapełniały potwory, któryśch znowu było bardzo dużo. Wybudowaliśmy wielkie fabryki produkujące żywność. 50 % całej populacji (potwory i ludzie) w nich pracuje. Jako że cywilizacja pomału staje na nogi trzeba gdzieś pracować gdyż nie ma nic za darmo. Mamy nawet swoją walutę: potworne drachmy. Istnieją już sklepy. Jakieś 4 lata po utworzeniu mieszanych miast na ulicach zaczęły się pojawiać potworne hybrydy ludzi i potworów. Nikt nie był nimi zachwycony, ale okazało się, że hybrydy dysponują olbrzymią siłą fizyczną, ludzką inteligencją oraz mocami potworów. Od utworzenia miast minęło 9 lat i aktualnie hybrydy stanowią 10 % populacji, potwory 50%, a ludzie 40%. Oczywiście około. Życie w postapokaliptycznym świecie jest lepsze niż chociażby 15 lat temu, czyli wtedy kiedy się urodziłam. Dokładnie 15 lat temu. W dzień wielkiego gniewu. Dziś przypada rocznica: zarówno mych urodzin jak i wielkiego gniewu. Wszyscy żyjemy w Ameryce. Z okazji rocznicy wielkiego gniewu w europie organizowany jest pewien turniej. Na śmierć i życie. Raczej śmierć. Biorę w nim udział wyłącznie hybrydy i ludzie. 10 wyzwań, 10 uczestników, 1 żywy zwycięzca. Każdy od 10 do 18 roku życia może zostać wylosowany do udziału w turnieju. Losowanie dziś o 14. W mieście Syriawille, czyli stolicy był niezwykle duży ruch.
-Chcę to, ale dam tylko 5 drachm. 10 to za dużo.
-Nie obniżę specjalnie dla pani ceny.- Mruknęłam. Byłam sprzedawczynią w jednym ze sklepów. Syriawille było wielkie. Na obrzeżach fabryki, w centrum gigantyczny pałac Syriusza. W rocznice dnia wielkiego gniewu wszyscy muszą się stawić w tym mieście.
-Ma mi pani obniżyć!- Wrzasnęła gruba potworzyca. Zdecydowanie nie należała do moich ulubionych klientów. Wolałam obsługiwać ludzi. A kim ja byłam? Nie była potworem, nie byłam człowiekiem. Nie wiem czy byłam hybrydą, do tego mi było najbliżej, ale nie byłam silna ani nie wyglądałam jak hybrydy. Miałam rzadkie czarne jak noc włosy, bladą karnację, piegi na twarzy i żółte (?) oczy. Poza tym byłam koścista jak licho mimo, że nawet dobrze się odżywiałam. Do 14 zostało pół godziny. Do sklepu wszedł mój szef:
-Remi! Co ta pani chcę?
-Żebym obniżyła cenę produktu.- Mój szef był hybrydą. Wyglądał jak bardzo wysoki człowiek, ale był niebieski, miał ogon, pazury i pionowe źrenice w żółtych oczach.
-Oczywiście, że nie obniżymy pani tej ceny. Promocje będę dopiero za 2 miesiące.- Odratował mnie.
-Grr…- I potworzyca wyszła patrząc na nas nienawistnie.- Ludzie i hybrydy… Syriusz powinien ich zniszczyć.- Mruknęła.
-Dzięki Raf.- Tak się nazywał, a ja powinnam mówić mu szefie, ale był mi jak starszy brat, którego nigdy nie miałam. Nie pokazywał się często w sklepie. Hybrydy były wyrzutkami. Ni to ludzie ni potwory. Nikt ich nie szanował. Tylko gdy w telewizji oglądali turniej. Wtedy jakkolwiek się liczyły. Jednak Raf był sklepikarzem. Nie pracował w fabryce jak większość hybryd. I dzięki niemu ja też uniknęłam tego losu.
-Chodźmy już na plac główny. Nie martw się, na pewno Cię nie wylosują.
-Mam nadzieję. Nie chcę jeszcze ginąć. A zresztą kto pomagał by Ci w sklepie.
-O to się nie martw. Wszyscy marzą o takiej pracy.- Doszliśmy na plac główny. Było to tuż pod pałacem. Pałac był wielki i imponujący. Była to budowla z czarnego marmuru bardzo wysoka i strzelista. Na placu były tłumy. Zszedł się tu już cały tysiąc mieszkańców postapokaliptycznego świata. 20 minut, które dzieliło nas od rozpoczęcia losowania szybko minęło. Na ambonę wyszła smukła, nawet ładna potworzyca.
-Witajcie na 15 rocznicy wielkiego gniewu mieszkańcy Postapokaliptikala! (oficjalna nazwa tego świata) Zebraliśmy się tu by wylosować 10 szczęściarzy, którzy wezmą udział w turnieju śmierci! Oto i nasz pan i władca! Padnijcie na kolana. Drzwi jednego z balkonów w pałacu otworzyły się. Najpierw wkroczyły 4 potwory-strażnicy, 2 ludzkie służące i ON. Mógł przybrać jaką tylko chciał postać. Tym razem była to znana już postać czarnego, kudłatego psa o czerwonych oczach. Wszyscy padli na kolana. Pies wyszczerzył pysk w coś na kształt uśmiechu. Po chwili na balkon wleciał też 15-letni chłopiec. Ostatni heros świata, syn Syriusza. Spojrzał na tłumy na dole i zrobił zakłopotaną minę. Jego ojciec mruknął coś do niego.
-Yyy… W imieniu mojego ojca uważam losowanie za otwarte!- Zawołał niepewnie. -Ja będę losować. – Syriusz wygiął pysk w coś na kształt zadowolenie i klepnął swoim kudłatym tyłkiem na poduszkę. Syn Syriusza wtrynił swoją rękę do szklanej kuli z nazwiskami. Po chwili ją wyciągnął:
-Stanley Wergen.- Powiedział. Jakaś biedna hybryda została wyciągnięta z tłumu i wepchnięta na ambonę.- Lucinda Hetka.- Taki sam los spotkał blondwłosą dziewczyną.
-Biedacy…- Mruknęłam. Syn Syriego wyczytał jeszcze 6 biedaków.
-Remi Undergoutner.- Wyczytał. Że what? To przecież ja! Nie. To niemożliwe. Szczena mi opadała. Raf patrzył na mnie oniemiały. Nie byłam zdolna do ruchu. Zobaczyłam jak jakiś potwór i człowiek zbliżają się by wypchnąć mnie na ambonę.
-Wiej!!!-Wrzasnął mój szef. Zadziałało jak zimny prysznic. Wzięłam nogi za pas. Wysiliłam się na maksimum i przepchałam przez tłum.
-Łapać ją!- Wrzasnęła potworzyca z ambony. Myślał, że udało mi się uciec kiedy ktoś chwycił mnie za ramię. Po chwili stałam na nieszczęsnej scenie.
-I ostatni uczestnik.- Zawołał syn władcy.- Mephis Palagras-Evanson…- Jego oczy gwałtownie się rozszerzyły, a blada karnacja jeszcze zjaśniała. Rozdziawił usta ze zdziwienia. Syriusz gwałtownie wstał. Zmienił postać na czarnowłosego nastolatka o krwistoczerwonych oczach.
-Kto śmiał dopisać mojego syna do losowania?!
Juhu jest! Jestem zadowolona z tego opa. Nie wiem czy wam się spodoba, ale uważam że nieźle mi wyszło.
A i zmieniam jedną rzecz: tam jest 10 uczestników. Zmieniam na 22 😉
Bardzo fajne
KU***!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Myksa, I’ll kill you!!! [po angielsku komputerek gróźb nie rozpoznaje…]
Opowiadanie jest zajebi***, nawet nie umiem znaleźć w nim błędów… Przez Twój geniusz mam ochotę wyskoczyć przez okno…
Napisałam opowiadanie, o którym myślałam, że jest oryginalne i niepowtarzalne, byłam nawet trochę z siebie dumna, a potem… BUM! Na chacie gadacie o „Igrzyskach Śmierci”, a ja prawie dostaję zawału, bo realia są dość podobne… Ale dobra, zmieniam odrobinę i nie ma plagiatu… Wysyłam opowiadanie, już się zacieszam… i drugie BUM!- pojawia się Twój tekst, pierdyliard razy lepszy od mojego… WYSŁANEGO WCZORAJ!!! CHOLERA, jakbym wiedziała, że wyślesz coś TAKIEGO, to swoje bym dała śmietnikowi na pożarcie…
Myksa, z jednej strony Cię wielbię, a z drugiej nienawidzę… Życie jest naprawdę pojeb***…
robi wrażenie. turniej może być ciekawy
Arachne, spokojnie. Na pewno coś jeszcze wymyślisz 😀
KOCHAM TWOJE OPOWIADANIA, MYKSO!!!! Wielbię cię, jesteś genialna!!! Twoje opka przewyższają moje o wysokość Mount Everestu! 😀
aaaaaaaaaaaaaa TO NAJWSPANIALSZE OPO NA ŚWIECIE!! a tak przy okazji czy zaczerpnęłaś wątek z igrzysk śmierci ( wszędzie rozpoznam motyw turnieju , gdzie jeden przeżywa ) twoje opko wymiata ,a moje przy twoim to marny pył i kupka gruzu …. nie wiem co jeszcze dodać po prostu geniusz i oczywiście w pełni zgadzam się z moimi poprzedniczkami
jeej to chyba mój najdłuższy koment na tym blogu
Dziękuję wam wszystkim. Arachne nie musisz mnie nienawidzić 😉 Masz swój niepowtarzalny, cudowny styl pisania, którego nigdy nie pobije. Ja mam po prostu pomysły. Elizabeth: owszem na motywach igrzysk, ale to będzie coś innego. Model akurat tego turnieju miałam wymyślny zanim przeczytałam Igrzyska. Powstał on podczas gdy musiałam zajmować się siostrą. Jest ona pierwszym odbiorcą moich historii od dawien dawna opowiadam jej bajki. Jedna z nich nosiła tytuł ,,turniej wybrańców”. To na jej podstawie. Tyle że wersja do PŚ jest brutalniejsza, ma innych bohaterów I inne realia. O ile w bajce udział w zawodach był zaszczytem to tu jest to przykra konieczność. Pozdrawiam
Genialny pomysl BARDZO fajnie że kontynuowaaś. Nie czytaam jeszcze Igrzysk Śmierci, ale mam zamiar. Przypomniaaś mi.
Jak już pisalam, pomysl genialny,nawet lepszy od „Postapokaliptystycznego świata”ale gorzej go przedstawiaś w tym jakby prologu na początku. Troszeczkę drętwo i bez wczucia. Ale to nic, bo to GENIUSz!
Wiesz o co mi chodzilo, prawda? Pierwszy akapit to genialne, ale suche fakty. Brak humoru. Mogo być lepiej.
Syriusz się wkurzyl, o je! Gadka prezenterki czy kogoś takiego mnie rozwalila!
Czekam na więcej…..
zgodzę się z arwenLivTyler co do początku – pierwszy akapit był trochę za suchy i czytało się trudno. Sam pomysł bardzo podobny do Igrzysk Śmierci, jednakże ma się wrażenie, że czymś tam się różni. Poza tym czytając, dziwnie przypomniały mi się Gwiezdne Wojny.. ciekawe..
Zobaczymy co będzie dalej.
OPO GENIALNE PADAM U STÓP MYKSOWYCH 😀
CZEKAM NA CD
Tak, krasnoludki wreszcie zemściły się na Syriuszu!
Oh jeah!
Sorry 😉