-Casandro! Pozwól tutaj!- krzyk starszego pana, czyli mojego dziadka rozniósł się echem po ogromnym domu.
-Idę, już idę!- odkrzyknęłam i zeszłam na dół po marmurowych schodach.
-Casandro, Casandro, Casandro…- ostatni raz wymówił moje imię jakby z wyrzutem- Co Ty na siebie włożyłaś?!
-Ehm… Ciuchy?- zaryzykowałam.
-Nie! Nie, nie, nie! To nie ciuchy! To… to… to…- najwyraźniej zabrakło mu słów i tylko spojrzał z pogardą na mój strój.
Miałam na sobie szeroki top z rozcięciem na plecach i nazwą mojego ulubionego zespołu oraz krótkie, jeansowe spodenki. Na nogi włożyłam proste japonki.
-Nie wyglądasz ani trochę elegancko!- wykrzyknął zbulwersowany.
Całą awanturę zauważyła, a raczej usłyszała babcia i podeszła do nas.
-Casi! Dlaczego tak się ubrałaś?- spytała.
-Bo idę na imprezę na plaży do Jasmine.
Babcia uśmiechnęła się i przytuliła mnie jednocześnie spoglądając na mojego dziadka jak na głupca.
-John, chyba nie myślałeś, że pójdzie na imprezę na plaży w sukni balowej i butach na obcasie!
-Dobrze by było, gdyby tak się stało!
Babcia zdenerwowała się i delikatnie mnie odepchnęła.
-Wszystko potrafisz zrobić na swój sposób. Wszystko uczynisz eleganckim, sztywnym i wyrafinowanym!- krzyknęła.
-A co jest w tym, że coś jest eleganckie i szykowne! Przecież to, co jest eleganckie, jest piękne!
-Nie! To, co jest eleganckie, jest sztywne!
Nasłuchałam się już tych kłótni wiele razy, więc wyszłam. Jakoś nigdy nie potrafiłam sobie wyobrazić, że babcię i dziadka połączyła miłość. Przecież to dwie zupełnie inne osobowości! W każdym razie dobre jest to, że jeżeli masz sztywniaka i eleganta nad wymiar jako dziadka zawsze przy jego boku znajduje się czuła i opiekuńcza babcia- zupełne przeciwieństwo dziadka.
Na plażę doszłam w 10 minut. Mieszkam blisko plaży i bardzo lubię pływać rankiem w morzu. Kiedy nie ma tam wrzeszczących i biegających bez celu dzieci jest bardzo przyjemnie.
Przy morzu stało kilka osób. Rozpoznałam moją przyjaciółkę, Jasmine, dziwnego chłopaka- Marka ale też Lucy, Mary, Lary’ego i całe mnóstwo osób znanych mi jedynie z widzenia. Podeszłam do Jasmine i powiedziałam:
-Hej, co tam?
Jasmine odwróciła się i wykrzyknęła:
-CASI! Tak się cieszę, że Cię widzę!
Szybko odciągnęła mnie od ludzi, w kierunku lasu, dzielącego mój dom i plażę. Dopero teraz zauważyłam, że na jej policzkach były mokre ślady.
-Jasmine, płakałaś?- spytałam.
-T-tak….- wyjąkała i wybuchnęła płaczem.
-Ale co się stało?- zapytałam.
Jasmine odsunęła się ode mnie i spojrzała na mnie poważnie. Jakby zastanawiała się, czy mi odpowiedzieć, czy odwrócić się i wbiec do morza. Nie podobała mi się ta mina.
-Hej! Co wy tam robicie?!- krzyknęła Mary- Impreza jest tam!
-Tak, wiemy, ale chciałyśmy tylko…- nie dokończyłam, bo zauważyłam, jak roześmiana Jasmine biegnie w stronę morza.
Co tu się dzieje? Przecież przed chwilą płakała!
Chcąc nie chcąc poszłam za nią w stronę imprezy. Pół godziny temu cieszyłam się, że na nią idę. Teraz nie jestem już tego taka pewna.
* * *
Tak jak myślałam nie bawiłam się dobrze. Cały czas myślałam o Jasmine i o powodzie jej płaczu, a potem o zmianie humoru. Wieczorem podeszłam do niej i spytałam:
-Jasmine, co Ci się stało?
Ale ta skierowała na mnie pytający wzrok i odpowiedziała pytaniem na pytanie:
-Czemu cokolwiek miałoby mi się stać?
Widząc ją, zaskoczoną, ale i szczęśliwą odpuściłam i poszłam do domu. Gdy tylko weszłam przez próg zostałam zasypana lawiną pytań mojego dziadka:
-O której to się wraca, co?! Czemu wróciłaś tak późno?! Z kim tam byłaś?! Czemu tak ciężko oddychasz?! Uciekałaś przed kimś?! Czemu nie masz jednego buta?!
Spojrzałam na swoje stopy. Rzeczywiście, brakowało jednego japonka. Musiałam go zgubić biegnąc do domu.
-Dziadku, jutro porozmawiamy…-spróbowałam łagodnie i wyminęłam go idąc do mojego pokoju.
Kiedy wchodziłam na schody dziadek orzekł:
-Jutro będzie futro! Wracaj tutaj! W tej chwili! I nie garb się!
Tego już miałam dość. Rzuciałm mu wściekłe spojrzenie i wysyczałam:
-Jutro porozmawiamy, teraz jestem zbyt zmęczona!
-Ale…
-JUTRO!-krzyknęłam i czym prędzej wbiegłam po schodach do mojego pokoju.
Tam rzuciłam się na łóżko i włączyłam mój plazmowy telewizor. Sięgnęłam reką pod łóżo w poszukiwaniu mojego tajnego zeszytu. Piszę w nim, kiedy stanie mi się coś złego, dziwnego, lub gdy po prostu mi się nudzi. Nie było go tam! Sięgnęłam głębiej. Pusto! Zeskoczyłam z łóżka i chwyciłam latarkę. Poświeciłam nią pod łóżkiem, ale tam leżały tylko moje ciuchy, okulary i książką o dobrym wychowaniu od dziadka. Dziadek! To pewnie on ukradł mój zeszyt!
Zbiegłam po schodach i wbiegłam do sypialni, ale nie zastałam tam go. Pobiegłam do kuchni. Nic. Sprawdziłam jeszcze kilka miejsc, ale w żadnym z nich nie znalazłam ani babci, ani dziadka. Gdzie oni się podziali? Może wybrali się na spacer?
Wyszłam z domu i krzyknęłam:
-Dziadku! Babciu! Gdzie jesteście?!
Odpowiedziała mi jedynie cisza. Nie, chwila! Słyszę jakiś szelest w krzakach! Nie, to niedorzeczne, żeby babcia i dziadek chowali się w krzakach! Poza tym właśnie wyszedł z nich mały piesek.
-Ojej! Ale ty jesteś słodki!- powiedziałam i podniosłam go, żeby lepiej mu się przyjrzeć.
Nie miał obroży, więc chyba to jakiś przybłęda.
-Skoro nie masz właściciela zamieszkasz ze mną!-zdecydowałam i weszłam z nim do domu.
Tam zobaczyłam dziadka. Stał w tej samej pozie i miejscu, w którym widziałam go, kiedy wchodziłam na górę. Była jednak jedna znaczna różnica. Teraz się nie ruszał, ani nie krzyczał. Pobiegłam do kuchni, skąd wcześniej słyszałam radio. Na krześle siedziała babcia i czytała gazetę. Naprawdę czytała. Ruszała się, oddychała i mamrotała coś o podwyższeniu cen produktów spożywczych.
-Babciu!-krzyknęłam- Skąd się tu wzięłaś?
-Och, Casi, jestem tu cały czas. Przy okazji, nie podobało mi się to, że nakrzyczałaś na dziadka. Owczem, wiem, że jest denerwujący, ale…
-Nie, nie byłaś tu cały czas!- przerwałam jej- I co się stało z dziadkiem?
-A co niby miało się z nim stać?- nie zroumiała.
-Chodź- odparłam i zaprowadziłam ją do drzwi wejściowych, przy których nadal stał dziadek.
-Och, och, Johnie- powiedziała troskliwie na jego widok- Znowu?
-Co znowu?-spytałam.
-Nic, nic. Idź do siebie, za chwilę do Ciebie przyjdę.
-Ale…
-Casi! Już!
Nie miałam zamiaru z nią dyskutować. Z tego całego zamieszania nie zauważyła nawet tego małego pieska, którego ukryłam pod bluzką, ale i tak było go trochę widać. Posłusznie poszłam do pokoju, a gdy tylko się w nim znalazłam wyciągnęłam pieska spod bluzki. Ten od razu zainteresował się moimi rozsypanymi po podłodze paluszkami i spełnił rolę odkurzacza. Może i cały nasz dom musi być elegancki, ale ponieważ nikt nie ma wstępu do mojego pokoju mogę w nim bałaganić ile chcę. Właśnie! Skoro zawsze zamykam mój pokój na klucz, a klucz zawsze noszę ze sobą, to jak dziadek, albo ktokolwiek inny mógł ukraść coś, zamkniętego w moim pokoju?
Spojrzałam na pieska, który, jako że pozbierał już paluszki, rozłożył się wygodnie na moim łóżku. Mam już dość dzisiejszego dnia. Za dużo się zamartwiałam. Muszę trochę odreagować.
O, nie! Mój nowy pies właśnie przerwał mi poduszkę na pół! Zły pies! Bardzo, bardzo zły pies!
Zapomniałam go nazwać. Jakie imię można by wymyślić dla psa, którego znalazło się przed domem, który jest chyba niewidzialny dla babci (nie wiem, co z dziadkiem, no bo raczej go nie widział), który je plauszki z dywanu szybciej od odkurzacza i który właśnie rozwalił moją ulubioną poduszkę, którą mam od mamy?
A właśnie! Mieszkam z dziadkami w tym ogromnym, eleganckim domu (oczywiście ich, ja mieszkałam w małym mieszkaniu w centrum miasta), ponieważ (jak twierdzą moi dziadkowie) rodzice zginęli w tragicznym wypadku. Nigdy nie mówili mi o jaki wypadek chodziło- samochodowy, lotniczy, wodny, uduszenie, samobójstwo itd. Wykluczyłam jednak wypadek samochodowy (nie mieliśmy samochodu), lotniczy (byliśmy zbyt biedni, nie było nas stać na podróż samolotem), wodny (ta sama przyczyna, chociaż po dłuższym zastanowieniu wypadek wodny to nie znaczy tylko na statku, ale też np. utopienie, więc wypadek wodny jest dalej możliwy).
Bardzo tęsknię za rodzicami. Po mamie została mi tylko ta poduszka, którą dała mi na urodziny (to był dzień przed jej śmiercią: okropne), a po tacie jego koszula. Właściwie z poduszki zostało już tylko trochę puchu i materiału… Szkoda, była naprawdę piękna. A co mi po koszuli taty? Przecież jej nie włożę! A do poduszki mogłam się przytulać.
Od tego momentu moje życie zmieniło się i to znacznie. Szkoda, że nikt mnie o tym nie uprzedził…
Jejku jakie tajemnicze i polątane.Ja bym pieska nazwaa opd koloru jego sierści albo na pamiętkę Twojej wielkiej greckiej przygody.
Super. Ciekawe. 😀
Nudne i standardowe. Jeżeli nie odbiegniesz od schematu to chyba zasnę przy następnym rozdziale. Oprócz tego za dużo dialogów. Jak trochę popracujesz to będzie niezłe.
Przepraszam za ostrość komentarza. Wszystkie zażalenia proszę przesłać na maila sog13@op.pl .
Ciekawe
Interesująco się zapowiada 😀
fajniste
LITERÓWKOM MÓWIMY NIE!
Wywal „owczem” i inne takie, bo to nie jest śmieszne. Jest ***rwiające.
Niektóre reakcje bohaterów są z lekka nieautentyczne… Ale już lubię jej dziadka 😀 Grandfatherkiller normalnie 😀
Jest trochę jazdy po schemacie, ale znam przynajmniej trzy schematyczne opowiadania, które (pomimo oklepanej fabuły) są świetne (należy do nich np. „Braterstwo krwi” Voyta). Może Twoje będzie równie dobre? Lub lepsze? Nie zniechęcaj się, trzymam kciuki!
Zupelnie nie zgadzam się z Sog. To jest genialne! Dziadek killer wymiata (ale mój z śmiertelnej mocy był jeszcze gorszy xd) !!! Nie jest nudne. Mi się to bardzo podoba. Zaintrygowało mnie. Nie jest to jazda po schemacie, bo schemat do czegoś takiego to : nazywam się xxxx I jestem herosem. Wygladam tak I tak mam tyle I tyle lat (…) Oto co mi się przytrafiło. Zapowiada się super. Czekam na cd.
Jak się czepiać, to się czepiajmy.
Po pierwsze: Jak już walisz pełne angielskie słówka to dbaj o ich pisownie. Cassandra piszę się przez dwa „s”.
Po drugie: Wiele sytuacji wydaje mi sie po prostu nienaturalnych. Nastepują po sobie za szybko np. płacze, a potem zaraz biegnie do morza. Mogbabyś je oddzielić np. opisem wyglądu przyjaciółki w tym przypadku lub po prostu uczucia bohaterki w tej sytuacji lub odjechac z czyms zupełnie innym, żeby rozbawić czytelnika(tylko żeby za bardzo nie odjeżdżac!)
Napisz kontynuajcje, bo jestem ciekawa jej przygód. Może psiak będzie ogarem?
Radziłabym poczytać Ci pare książek (najlepiej przygodowych), tak, żeby zobaczyć jak takie opowiadania piszą profesjonaliści. Często tak jest, że jak jesteś przyzwyczajona do tekstu, łatwiej jest Ci redagowac zdania, bo znasz od razu więcej przykładów i synonimów. Ja tak mam. Po prostu tyle się naczytałam, ze łątwo mi już jest pisać. Mozesz tez skorzystać z tutejszych opowiadań za przykład. Voyt, Arachne, Myksa tworzą zdacydowanie piękne opowiadania. I tyle!
SUPER CHCE WIĘCEJ!!!!!!!!!