Może ciekawi was co nieco z mojego życia? No dobra najpierw wygląd. Mam długie brązowe włosy, zielone oczy i ładną twarz. Nie myślcie, że się chwalę. Po prostu to prawda. Wszyscy mi to mówią. Moim ulubionym kolorem jest zielony, żółty, różowy, herbaciany, fioletowy, biały (pomieszany z jakimś innym kolorem, bo samej bieli nie znoszę. Kojarzy mi się z zimą brr) w skrócie: wszystkie kolory jakie wam przyjdą do głowy myśląc wiosna. Tak, uwielbiam wiosnę, zresztą cały mój dom jest w tym stylu.
Zawsze jest tam jasno, ciepło, miło, wiosennie. Może uważacie, że przesadzam? Nie. Ani trochę.
Zresztą nie ważne i tak wam go opiszę dokładniej, ale potem.
Lubię roślinki. Te małe i duże, ładne i brzydsze, pachnące i…yyy takich nie będę wymieniać. Właściwie to lubić nie wystarcza, żeby mieć ogródek, niestety. BŁĄD. Błąd przez wielkie B. Wystarczy. No przynajmniej w moim wypadku.
Hmm… co by tu jeszcze dodać? W sumie nic. Pewnie i tak coś wyjdzie w czasie opowiadania, ale teraz nic nie nasuwa mi się na myśl.
OK. Nadszedł czas na pytania. Nie macie żadnych? Dobra, ale odpowiem na parę, które dla was mogą się wydawać dziwne.
Czy wiecie, dlaczego mogę mieć ogródek nic nie robiąc? Nie? A dlaczego mogę posłużyć się wiatrem? Może jeszcze chcecie wiedzieć czemu nie mogę mieć większej rany albo czemu nie chcę, żeby mój tata mówił, niektórych rzeczy? Odpowiedź jest prosta. Pewnie się zdziwicie nawet jak prosta. Otóż nie jestem zwykłym człowiekiem, jestem…
-Nienormalna, pokręcona, głupia. Masz rację-wystawił mi język mój kuzyn, Nate. Chłopak posiada dar czytania w myślach. A skąd on się tu wziął? Nie mam pojęcia.
-Wypad ziemniaku-z tym ziemniakiem była nawet ciekawa historia. Chcecie ją usłyszeć? No, więc zaczęło się tak, że…
-To nie było zabawne ty zielsku jeden i nie, nie mam nawet zamiaru iść. Razem z tatą przyszliśmy w odwiedziny-usiadł na moim łóżku, które odrazu stało się lodowe.
-Nie, nie, nie!-krzyknęłam.-Dlaczego? I to w moje urodziny!
Odrazu pobiegłam do mojej szafy i wyjęłam z niej bluzę. Była zielona i wyglądała jakby ją oplątał bluszcz. Mi osobiście ten motyw bardzo się podoba.
-Bo tak. Po co ci ta ohydna kurtka? Ble-wykrzywił się Nate.
-Po pierwsze to nie kurtka, a po drugie jest śliczna.
-Wcale nie. -Jesteś na tyle głupi, że nie zauważasz nawet naturalnego piękna.
W czasie kiedy to mówiłam mój kuzyn zaczął robić kulkę śnieżną. Nawet mnie nie pytajcie skąd ją wziął, bo odpowiedź jest obleśna. Zrozumiałam jego intencje.
-Nie ma rzucania się niczym w domu. Po ostatnim razie musiałam sprzątać całe dwa dni.
-Co twój ojczulek już śniegu nie umie roztopić. Stracił facet niestety reputację w tej dziczy z tym chwastem-spojrzał na mnie z nienawiścią.
-Odwal się. No, ale przynajmniej moja mama jest kimś. Nie to co twoja ni…
-Allie, Nate chodźcie na chwilę-zawołał nas surowy głos, zimny tak, że aż tu poczułam chłód.
-Ha, pewnie mój tata chce ci dowalić-zaśmiał się szyderczo.
-Zamknij się, bo zaraz to tobie ktoś przywali-wymówiłam przez zęby.
Zeszliśmy do salonu. Było tam całkiem normalnie. Cisza i spokój oprócz tego, że przy stole siedział mój wujek, brat taty. Przed nim stał niewielki pakunek.
-Witaj wuju-powiedziałam z niesmakiem.
-Dzień dobry-spojrzał na mnie po czym na swojego syna.-Nate pamiętasz co miałeś zrobić.
-Tak-westchnął. Wziął ze stołu paczuszkę i podszedł do mnie od niechcenia.-Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, bla, bla, bla-mówiąc to dał mi paczkę.
Spojrzałam na niego krytycznie po czym otworzyłam prezent zdala od swojej twarzy. No wiecie muszę mieć pewność, że nagle nie pstryknie coś na mnie atramentem. Lekko zaglądnęłam do środka.
Był tam tylko jedenprzedmiot, mała moneta z jednej strony z wizerunkiem boga, Zeusa, a z drugiej górą przypominającą Olimp.
-Yyy… dziękuję-zareagowałam z małym opóźnieniem.
Tata spojrzał do pudełeczka, a potem na mnie. Miał niewyraźną minę.
-Co sugerujesz, że ma z tym zrobić?-spytał wujka.
-Nie wiem. Może wybrać się na Olimp w…
-Ale po co przecież wiesz, że…
-Jest na tyle duża, żeby się tam znaleźć-wuj zakończył rozmowę.
-O co chodzi?-zapytałam, lecz oczywiście jak zawsze po ostatnich słowach zimnego wujaszka nikt mi nie odpowiedział.
Zauważyłam, że Nate podszedł do swojego ojca i powiedział mu coś na ucho. Wujkowi chyba się to nie spodobało. Wstał i zaczął się zbierać do wyjścia.
-Musimy już iść. Może wrócimy za długi czas. Do widzenia.
Po tym zniknęli.
-Po co oni tu byli!-krzyknęłam.-Nate zamroził mi łóżko i nie mam zamiaru po nim sprzątać!
-Spokojnie All. Nie cieszysz się z prezentu?-zapytał tak jakbym nie powinna się cieszyć.
-Yyy…
-No co?-popatrzyłam na niego krytycznie. Mój tata postanowił zmienić temat.-Chcesz mieć imprę? Tak to teraz się mówi prawda?
Zlekceważyłam drugie pytanie.
-Nie wiem. Kogo bym zaprosiła? Do tego mam brzydki pokój.
-Wcale nie. Moglibyśmy zaprosić na przykład-zamyślił się.
-No właśnie. Ech i tak już jest dość późno. Może posiedzę w pokoju.
Poszłam w kierunku schodów.
-Tylko przyjdź na tort!-zawołał jeszcze za mną ojciec, lecz nie chciało mi się już nawet go słuchać.
Doszłam do mojego pokoju. Z obrzydzeniem spojrzałam na łóżko. Nie znoszę zimna. Poszłam do garderoby. Wiecie, właściwie garderoba nie jest taką garderobą, jeśli rozumiecie o co mi łazi.
W większości używam jej, gdy chcę być sama. Mogę się tam wygodnie rozłożyć, bo praktycznie cała podłoga uwalona jest poduszkami.
Położyłam się, zamknęłam oczy, włożyłam do uszu słuchawki (oczywiście włączyłam muzykę) i zaczęłam myśleć. Na tym świecie jest tyle spraw nad którymi trzeba myśleć. Często coś
idzie źle i trzeba się z tego wyratować, albo dostaje się coś (nie mówię tu o rzeczach) czego tak naprawdę nigdy się nie chciało. Pamiętam dzień, gdy dowiedziałam się kim jest….
-Allie!-usłyszałam głos taty.
-Co znowu!-krzyknęłam do niego.
-No chodź, że na ten tort!
-Przecież wcześniej mnie nie wołałeś to co jesteś taki zły-spytałam.
-Nie wołałem? Ja nie wołałem! Przecież od pięciu minut wykrzykuję, żebyś przyszła.
-Spokojnie, spokojnie-mówiłam schodząc po schodach.
Tata odetchnął głęboko, żeby odgonić złość po czym powiedział:
-Jaki chcesz smak?
-Hmm. Brzoskwiniowy. To ciasto wyboru? A jaki rodzaj? -Nie było jogurtowego-popatrzył na mnie przepraszająco.
-Trudno. Taki też może być- uśmiechnęłam się.
-To dobrze. Ile mam dać świeczek?
-Jedną. Bez liczby. Po prostu zwykłą, najtańszą świeczkę.
-Ok.
I w torcie pojawiła się samotna świeczka. Jedna, mała, leciutko świecąca świeczuszka, prawie taka jak ja. Zgasiliśmy światło.
-Pomyśl życzenie.
-Chcę…-zdmuchnęłam nasze jedyne źródło jasności.
Komentarze
Zostaw komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
całkiem fajne opko, ale nic się nie dzieje
Trochę mało akcji, ale całkiem sympatyczne. 😀
O wieeeeeeeeeeeeeeele lepiej. Poprawiłaś się. Tylko tak dalej. Od razu polubiłam Nate’a Bo ja osobiście kocham zime, lód I śnieg. Fajne opko
Lubię Ziemniaka 😀
Jest dużo lepiej niż poprzednio i CHRZANIĆ, że nic się nie dzieje- mi to nie przeszkadza. Jest fajnie, dowiadujemy się wielu rzeczy… Mi akurat trochę przeszkadza walenie prosto z mostu „Mam takie i takie włosy, oczy w tym i w tym kolorze, a moja twarz wygląda taki i tak”… ALE- tylko trochę.
Sporo dialogów, ale są opisy, wyrazy wprowadzające itd., więc się nie czepiam.
A, zapomniałam dodać, że bardzo podobało mi się zakończenie 😀
Z niecierpliwością czekam na następną część!
Z
ziemniaka fajny koleś opko też fajne coraz lepiej coraz lepiej choć ja wolę odstępy po myślnikach
Bardzo ciekawe opko. Czekam na cd, ale ja się mniej- więcej domyśliłam kto jest czyim dzieckiem itp. bo osobiście pracuję nad czymś bardzo podobnym. Tylko jedna rzecz nie ma takiego słowa jak ,,zaglądnąć”! Może być ,,zajrzeć” albo ,,zerknąć”.