Właśnie wracałam ze śniadania. Szłam powolnym krokiem i nuciłam po cichu jakąś piosenkę. Pogoda dopisywała, ptaki śpiewały, a piękno natury wprawiało mnie w radosny nastrój. Gdzieniegdzie przechadzali się obozowicze, satyrowie przyśpiewali na piszczałkach, nimfy pielęgnowały pola truskawek…
Moje rozmyślenia przerwał mi „ktoś”, kto położył mi dłoń na ramieniu. Obróciłam się na pięcie i spostrzegłam tam Simon’a. Okej, krótko o nim. Chłopak ma siedemnaście lat i jest synem Apolla. To wysoki, umięśniony blondyn o pięknych, błękitnych oczach i niepowtarzalnie śnieżnobiałym uśmiechu. To w skrócie mówiąc, SUUPER CIACHO! Od dawna do niego wzdycham. Ma niezłe branie u lasek. Nie raz o nim fantazjowałam. Jak go widzę to piszczeć mi się chce, ale nie mam odwagi do niego zagadać. Wolałabym już zostać córką tego śmierdzącego capa Dionizoska. Tak, i będę nosić koszulkę w tygrysi wzór… oo nie! Cofam to! Powróćmy do wydarzeń teraźniejszych…
– Sieeemka Olivia!- powiedział Simon.
– Oo, cześć.- wydukałam.
– Co u Ciebie słychać?- spytał.
– Aaa… no wiesz… leci.- odpowiedziałam.- A u Ciebie?
– Całkiem wporzo.
– Too, no chyba dobrze.- palnęłam.
– Nieźle śpiewasz… Może kiedyś wspólnie połączymy nasze głosy.- po tych słodkich słowach, uśmiechnął się filciarsko.
Otworzyłam szeroko oczy i na mojej twarzy zagościł bananek. Aaaaaaaaaaaaaa! Bogowie, zaraz zemdleję! Czy on sugeruje teraz… no spotkanie ?! Aa co tam, powiem to. RADNKA!! Piorun. Czyżby mojemu ojcu to się nie podobało? Albo jest też drugie wyjaśnienie… To ja ze szczęścia trzaskam na prawo i lewo piorunami!
– Ty… Ale tak na serio?
– Nie śmiałbym okłamywać równie pięknej dziewczyny.
– Czy Ty… no my… na randkę?
– Czyli zrozumiałaś aluzję.- i znów pokazał te swoje białe ząbki.- Dzisiaj nad jeziorem?
– No oczywiście!- powiedziałam ledwie łapiąc oddech.- Tak, ale o której?
– Będę na Ciebie czekał o zachodzie słońca.- przeciągnął dłoń po moich włosach. Mimowolnie zarumieniłam się.
– Okej. To do zobaczenia.- powiedziałam.
Simon zrobił w tej chwili coś, czego bym się nigdy w życiu nie spodziewała! Mam ochotę robić fikołki, przygotowywać sobie grzanki i ciąć mieczem jakiegoś potwora jednocześnie. Syn Apolla przytulił mnie! Och, jakie miał śliczne perfumy. Wszędzie rozpoznam tą markę. „Playboy”. Cudne. Ta sielanka nie mogła trwać wiecznie, wiedziałam to. Musieliśmy wrócić do swoich zajęć. Stałam i patrzałam jak chłopak odchodzi.
* * *
Siedziałam sobie spokojnie na ganku domku Ateny razem z Annabeth. Dziewczyna czytała jakąś książkę o architekturze po grecku. Norma u dzieciaków od bogini mądrości. Natomiast ja włożyłam do uszu słuchawki i puściłam muzykę z mojego mp4. Mam dzisiaj jakiś muzyczny dzień, no nie? Może to rzeczywiście przez randkę z synem Apolla. No bo jakby nie patrząc, Apollo to fachowiec od muzyki i tych innych spraw. Przypuścić można, że to jakieś błogosławieństwo. Ale po co się tym zadręczać? Na to mam chęć i tyle. Zamknęłam oczy, głowę oparłam o ramę krzesła i zaczęłam planować dzisiejszy wieczór. Aj tam, wiecie… babskie sprawy, typu w co się ubiorę, etc. Nagle coś mną potrząsnęło. Zerwałam się w piorunującym tempie z krzesła.
– Spokojnie! Co się tak od razu do walki rwiesz?!- powiedziała Annabeth, sprawczyni zaistniałej sytuacji.
– Dziewczyno! Nigdy więcej mi tak nie rób!- powiedziałam oburzona.
– Ja chciałam tylko pogadać, ale skoro nie chcesz…
– Nie sorki, nie powinna była tak wybuchać. Nooo to… o czym chcesz porozmawiać?
Dziewczyna podparła dłonią podbródek, stukając delikatnie jednym z palców o policzek.
– Hmm… W sumie to wiesz, te córeczki Afrodyty to niezłe plotkary, nieprawdaż?
– No tak, nie raz się o tym przekonałam. O tym chcesz gadać?
Uniosłam brew pytająco.
– I jak nie patrzeć… To, no wiesz. Jak tylko coś zobaczą, to w przeciągu godziny cały obóz wie o danej sprawie.
– Annabeth! Nie mów, że dowiedziały się o Cerberze?!
– Nie no coś Ty! Zgłupiałaś?!
Skrzywiłam się lekko i zapytałam:
– No to do czego prowadzi ten temat?
– Oj, no dobra. Koniec zabawy w „kotka i myszkę”, tak?
– Słuchaj jesteś moją przyjaciółką, powiedz mi o co Ci do cholery chodzi?!
– Spokojnie, jasne? Podobno widziano Cię z Simon’em…
– To nie prawda!- wrzasnęłam.
– Łżesz, a poza tym to nie koniec. Z tajnych mi źródeł wiem, że idziesz dzisiaj z nim na randkę…
– Nnn… nie.- powiedziałam speszona.
Ej, no do jasnej ciasnej! Zabiję te tandetne pudernice! Jak śmiały nas podsłuchiwać?! Czy te laski mają sumienie? No i na dodatek tak bezkarnie puszczać plotki. Nie no, dajcie mi broń! Tak się z nimi rozprawię, że będą wyglądały jak Justin Bimber zdeptany przez kurę mutanta! One są jak wrzody na tyłku. No trzeba czasu, żeby się do nich przyzwyczaić i żyć albo też czasu na pozbycie się tych, tych, tych… plastikowych idiotek!
– Przestań, a ten rumieniec, to tak o, sam z siebie pojawił Ci się na twarzy? Proszę Cię, nie wkręcaj mnie.
Nachyliłam się do dziewczyny, pewnie zrozumiała co mam zamiar zrobić, bo również obniżyła głowę na dół.
– Ann, przysięgnij mi jedno!- powiedziałam szepcząc.
– Wiesz… jeśli to nie przysięga na Styks. Choć zrozum, nie składam nigdy obietnic itp. Więc też, nie mogę Ci przysiąc, ale możesz mi powiedzieć.
– Di immortales, dziewczyno! Jaka Ty potrafisz być irytująca.
– Olivio, gadaj rzesz wreszcie!
– Nie piekl się tak… Chciałam Ci powiedzieć, no… że to prawda.
– Wiedziałam!- córka Ateny zerwała się z miejsca.
– Ale ćśś! Nikomu ani słowa!- powiedziałam.
– Luzik. Dziewczyno, ale Ty masz FARTA!
– JA WIEM!
Dziwne, ale obie zaczęłyśmy skakać i piszczeć. Wszyscy patrzyli na nas jak na wariatki, ale my na to zlewałyśmy.
– Na Bogów! Przecież to taki PRZYSTOJNIAAAAAK!- wykrzyczała piskliwym głosem Ann.
– Wieeeeem! Nadal w to nie wierzę!
Kolejna fala pisków i skoków. Fajnie jest się tak komuś zwierzyć, choć i tak wszyscy o tym wiedzą, ale nie w tym tkwi sens. Teraz mogę pogadać o tym z Annabeth, może ona mi coś doradzić itp.
Kiedy już się ogarnęłyśmy, znów zajęłyśmy nasze miejsca, postanowiłyśmy spokojnie i w miarę dojrzale o tym porozmawiać.
– Gdzie się spotykacie?- spytała Annabeth.
– Nad jeziorem. O zachodzie słońca.- odpowiedziałam rozmarzona.
– O jeejku.- westchnęła.- Czemu mój Percy nie jest taki romantyczny?!
– Co Ty wygadujesz?! Już nie pamiętasz Waszego pierwszego pocałunku?
– Ach… To było coś cudownego, niesamowitego, niezapomnianego…Och…
– No właśnie. To nie gadaj głupot.- powiedziałam karcąc dziewczynę.
– Racja, bo wiesz Percy jak chce to potrafi być uroczy, czarujący i taki romantyczny… Mam ochotę się teraz do niego przytulić.
– To idź go poszukaj i problem z głowy.
– Taak, tak mogłoby się wydawać, ale dzisiaj przez cały dzień go nie widziałam i Chejrona też, a przecież miałam z nim porozmawiać.
– Ano miałaś coś wyciągnąć od Chejrona.- wspomniałam.
– Wiem, ale skoro go nie spotkałam, to znaczy, że ma ważniejsze sprawy na głowie. Jutro go jakoś złapię.
– Okej, tylko mnie od razu powiadom o nowych wieściach.
– Jak jakieś w ogóle będą.- rzekła ze zblazowaniem dziewczyna.
– Będą, na pewno.- uśmiechnęłam się do niej zachęcająco.
W tej właśnie chwili na ganek wkroczył nie kto inny, jak zaginiony chłopak z Platonem w gaciach. Tak, o taaaaak, pan PERCY JACKSON. Braaawa! Ależ on ma wyczucie czasu! Jest niemożliwy! Nie, że go nie lubię czy coś, ale potrafi być bardzo wkurzający i nie ja jedna tak sądzę.
– Oo hej dziewczyny.- powiedział.
– Czeeeść!- wrzasnęła Annabeth i rzuciła się chłopakowi w objęcia.
– Taa, siema.- odpowiedziałam.
– Chyba Wam nie przeszkadzam?- spytał i spojrzał na mnie tym wzrokiem: „lepiej, żebyś wiedziała co odpowiedzieć, bo obrzucę Ci łajnem pegaza!”.
– Ależ skąd.- powiedziałam słodkim tonem, wymuszając na mojej twarzy przyjemny uśmieszek.
– Tak też myślałem.- powiedział złośliwie.
Nagle córka Ateny odskoczyła od chłopaka.
– GDZIEŚ TY BYŁ CAŁY DZIEŃ! WIESZ JAK SIĘ O CIEBIE MARTWIŁAM!!- wrzasnęła.
Na to czekałam, nareszcie jakaś komedia. Dostanie za swoje. Już widzę, jak robi tą swoją minę szczeniaczka i przepraszam dziewczynę. Ha ha ha ha ha ha!
– Ann… Ja byłem u… ojca.- wybełkotał i tak, jak myślałam „mina szczeniaczka”.
– Mogłeś mi powiedzieć!- powiedziała zdenerwowana i klepnęła chłopaka w ramię.
– Tak wiem, przepraszam.- rzekł czule, podszedł do dziewczyny, objął ją w pasie i pocałował. Kiedy już skończyli, wyszeptał jej do ucha.- Wybaczysz?
– Och, no pewnie.- powiedziała tkliwie.
– Bleeeeeeeeeeeeeeeee.- burknęłam z obrzydzeniem.
– Oj przestań, mądralo. Sama dzisiaj idziesz na raaaaaaandkę.- powiedział Percy, z naciskiem na słowo „randka”.
– Pfh, no i co Ci do tego?- warknęłam.
– No i będzie ” buzi buzi, cmok cmok”!- odpowiedział irytujący mnie powoli syn Posejdona.
– BO CI ZARAZ PRZYWALĘ!!!- wrzasnęłam.
– SPOKÓJ!- krzyknęła Annabeth.
– No już, przecież i tak by mi nic nie zrobiła. Paaamiętasz, kąpiel w Styksie?- powiedział z ironią chłopak.
– A CO SĄDZISZ O PIORUNACH?!- wydarłam się.
– Peercy, chodźmy może na spacer, co?- zapytała Annabeth.
– Tttak, to świetny pomysł.- odpowiedział.
– Też tak myślę.- burknęłam.
– Paa Olivio!- powiedziała dziewczyna.
– No narka.
Bardzo dobrze, że ten wyrzutek już poszedł, bo nie wiem czy wytrzymałabym jeszcze minutę. Choć z drugiej strony, miałam jakieś zajęcie, a teraz nie mam co robić. Może pójdę do… hmm. Oo! Już wiem. Odwiedzę złodziejaszków. Stęskniłam się za nimi, a przecież tam nigdy nie jest nudno.
Ciąg dalszy nastąpi…
HA HA HA 😀
ŚWIETNE!!!!!!! 😀 😀 😀
Kurde ! Adminka pominęła moją 7 część, a był e-mail z potwierdzeniem no ! Zaraz napisze czemu jej nie ma ?! ;xxxx
Ups, hahahhahah, to ja zapomniałam wysłać 😀
Ale i tak powinna się za niedługo pojawić 😉
sorka za zamieszanie xD
kurde ja se tera wyobrażam sobie mojego byłego wuefiste. ale to nie komplement. mam nadzieje, że olivia porazi go piorunem czy coś, bo ja go nie lubie.
Sweeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeetaśne!!!
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!
TO JEST BOOOOOOOOOOOOOOOOOOSKIE <33333333333
WYJECHANE W KOSMOS OPOWIADANIE DAGA <33333333333
JA CHCE WIECEJ <33
satyrowie przyśpiewali na piszczałkach- chyba „przygrywali” (no… jeśli ich piszczałki śpiewają, to zwracam im honor i mogą spokojnie zaintonować „We are the champions”) …
„One są jak wrzody na tyłku.”- to chyba jakaś nowa choroba…
JAK DLA MNIE NIECO ZA SŁODKIE…
Ale to mnie rozwaliło:
„[…]będą wyglądały jak Justin Bimber zdeptany przez kurę mutanta!”- chciałabym go w takim stanie zobaczyć 😀 😀 😀
Cud miód czekoladki Supcio! Simon fakt troszke wkurzający, ale to opo jest zaje… Opisy córek Afrodyty genialne, wspaniałe, cudowne. (Arachne istnieje coś takiego jak wrzody na tyłku…) Mam nadzieję że randka się im uda. Kłótnia z Percym była super!
Genialne! Ubóstwiam to tak jak książki o stracharzu (czyli BAAAAAAAAAAAAAARDZOOOOO)!
Zgadzam się z Myksa zaslodzilo mie