Z dedykacją dla „gabumon1” 😉
Och, Clarisse i ten jej szatański umysł. Ta dziewczyna to geniusz. Powinnam do niej częściej zgłaszać się z problemami. Sama bym nie wpadła na tak chytry plan. Już Wam piszę co i jak. Otóż przez pół dnia ganiałam za Hood’ami, którzy wykręcili mi kawał. Według nich to był ”pożegnalny żarcik”, którego celem było to, abym ich lepiej zapamiętała. W sumie to, no wiecie, tak w nieskończoność wspominać takich ludzi w Krainie Umarłych, czemu nie? Tak dla jasności- to był sarkazm. Moi kochani Travis i Connor, wrzucili mnie do jeziora, kiedy strałam się odprężyć na kajaku. Bogowie, pierwszy raz tyle przebyłam POD wodą. Poziom agresji podniósł mi się do maximum. Biegałam za nimi dobrych parę godzin, póki córka Aresa, nie zaoferowała mi czegoś baaardzo ciekawego. Powiedziała, że wie jak mogę dorwać Głupiego i Głupszego. Bez zastanowienia się zgodziłam. Nasz plan, był mniej więcej taki:
Poprosiłyśmy córki Afrodyty o wsparcie. Ich udział polegał na zwabieniu bliźniaków do naszej pułapki. Pewnie myślicie, dlaczego akurat te puste laleczki, no nie? Tłumaczę. Travis i Connor mają straaszne parcie na laski, a gdy wchodzą do gry dziewczyny Bogini Miłości, dostają fioła i zapominają o całej reszcie świata. A drugi powód był taki, że Hood’owie niedawno zrobili dziewczynom żart i podrzucili im do domku fałszywe złote mango z napisem ”Dla najpiękniejszej”. Cóż wynikła z tego niezła afera, więc to będzie ich taka mała zemsta. Widzicie, same zalety. Wszyscy zadowoleni, hura! Powracając do planu. Jak dziewczęta spotkają braci, mają ich zaciągnąć prosto do naszej zasadzki w lesie nad strumykiem. Razem z Clarisse zawiesliśmy nad wodą dużą siatkę, która spadnie na Hood’ów. Zastanawiacie się jak? Niepotrzebnie, już wyjaśniam. Więc tak. Kiedy ślicznotki zwabią ich do lasu, szybko pobiegną do strumyka i bokiem miną nasze sidła. Chłopcy pewnie będą zdziwieni, więc zyskamy na czasie. Dobra, jak już doczłapią swoje zmulone tyłki do strumienia, dziewczęta użyją swojego uroku, pozarzucają trochę włosami i zawołają ich na drugą stronę. Bliźniaki przejdą i BUM! Spada na nich siatka. Wybiegamy z krzaków z wiadrami farby. Dajemy parę kubełków córkom Afrodyty i zaczynamy atak. Otwieramy ”niezmywalne” (cśś, w tajemnicy wyjawię. Wmówimy im, że są niezmywalne, owszem, ale to jest kłamstwo. Farba schodzi po paru dniach, chyba że ktoś się ostro szoruje przez 3 godziny.) farby we wszystkich kolorach tęczy i ochalpujemy nimi Travis’a i Connor’a. Potem obrzucamy ich srebrnymi mangami i zwiewamy. Niegłupi pomysł, prawda?
* * *
Około godziny po całym zdarzeniu…
– SŁUCHAJ MNIE TY MAŁA PODSTĘPNA ZARAZO!!- wydarł się mój barwny przyjaciel Connor.
– Słucham?- uśmiechnęłam się do niego złośliwie.
– TY NAM TAKI KAWAŁ WYKRĘCAĆ?!
– NOO!! I JESZCZE WYKORZYSTYWAĆ TE PIĘKNOŚCI OD AFRODYTY?!- wrzeszczał Travis.
– I TO RAZEM Z TĄ CLARISSE ??!!
– Tak, a bo co?- powiedziałam spokojnym, obojętnym tonem.
– TY ! … TY! …- próbował wykrzyczeć Con.
– No wykrztuś to istoto, podobna do człowieka!
– TY JESTEŚ…
– GENIALNA!!- dokończył jego brat.
– Sam jesteś… zaraz, co proszę?!
Słuchajcie, potrzebuję pomocy. Macie numer jakiegoś dobrego laryngologa, bo mam chyba problemy ze słuchem. Numery wysyłajcie mi na mail’a jak coś. Czy te dwa pustaki określili mnie jako genialną? Łaał. Chyba zapach tej farby nieźle namieszał im w główkach.
– No bo, jak nie patrzeć to na serio był świetny plan. Córki Afrodyty, sieć, farba, srebrne manga. Godne podziwu.
– Pokłony dla Ciebie o Pani.- powiedział Travis i zaczął zginać się w pół przede mną.
– Wy tak na serio?- zarumieniłam się mimowolnie.
– No oczywiście, że tak. Co tam, dostaliśmy za swoje, zbyt duża dawka barwnika jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a te pare siniaków- kilka dni i po sprawie.
– Na dodatek zwróciliśmy uwagę dziewczyn Bogini Miłości. A to duży krok dla nas. Jesteśmy już coraz to bliżej randki, z którymiś z nich.
– Dzięki.- powiedział czule Connor, po czym obydwaj mocno mnie ścisnęli.
Stałam oniemiała. Przecież to kurcze miała być zemsta!!! A wyszło z tego jakieś gówno (za przeproszeniem). Ja miałam tu triumfować! Mieć radochę z ich porażki!! Beznadzieja. Wyślijcie moje zdjęcie do jakiejś gazety dla luzerów i podpiszcie ”nędza”. Na dodatek ten durny uścisk! Poplamili mi ubrania farbą!! Wyślę im rachunek z pralni.
– Jak… Przecież… Mango… Niezmywalna… ZEMSTA…- wydukałam.
– Och, nasze słoneczko zapomniało języka. Jakie to urooocze.- rzekł pieszczotliwie Travis.
Zaprzedałam mu lepa, z resztą sobie też. Musiałam się wreszcie jakoś ocknąć. Connor śmiał się z nas, to jemu też pożądnie dałam z liścia. Wyglądaliśmy jak trzy spoliczkowane ofiary losu. Nie minęła chwila i zaczęliśmy brechtać z tej całej zaszłej sytuacji.
* * *
Byłam właśnie z przyjaciółmi na polanie, którą niedawno odkryliśmy. To miejsce jest fantastyczne. Za dnia zielona trawa świeci się w blasku słońca, polne kwiaty pachną tak, że aż chce się oddychać. Powietrze jest takie czyste. Panuje tu wieczny spokój. Żadnych herosów, satyrów, nimf i innych stworów. Na dodatek mamy doskonały widok na cały obóz łącznie z jeziorem. Zaś pod wieczór, jest tu tak romantycznie. Gdy słońce stopniowo zniża się ku horyznotowi, a niebo mieni się odcieniami czerwieni i pomarańczu, człowiek przestaje zadręczać się problemami i cieszy się chwilą. To chyba jakaś magiczna polana. Kiedy już pożegnamy się z Apollem, atmosfera robi się bardziej intymna dla PAR. No bo wiecie, światło księżyca, blask tysięcy gwiazd…
Siedziałam razem z Brandon’em i Niną. Każde z nas wyraźnie nad czymś myślało. No, akurat ja nie miałam nic ciekawego do przemyślenia. Po prostu rozkoszowałam się przyrodą. Od czasu, gdy moja przyjaciółka wyjawiła nam tajemnicę o sprawie z Cerberem, często właśnie to staje się tematem naszych rozmów. Tak, jak na przykład teraz.
– Są jakieś nowe wieści o Cerberze?- zapytałam.
– Ja nic nie mam.- powiedziała córka Demeter.- A Ty Brandon?
– Olimp milczy, a Cerber staje się coraz bardziej porywczy.
– Czyli niewiele zostało nam czasu…- burknęłam.
– Na co?- spytała ze zdziwieniem Nina.
– Pomyśl, przecież jak zawsze nadchodzi jakaś walka, a Olimp milczy, to na pierwszy ogień idą herosi.
– To znaczy, że co? Mamy walczyć z tym wyrośniętym, zmutowanym psem?!
– Na to wygląda…- wyszeptał chłopak.
– Ejj, ja wiem, że będzie Ci ciężko stanąć przeciwko przyjacielowi,- powiedziałam z naciskiem na słowo „przyjaciel”.- ale… Co ja plotę, skąd mogę wiedzieć co i jak się wydarzy…
– No właśnie. A może nie będzie potrzeby do wojny przeciwko Cerberowi. Jest przecież wiele innych możliwości.- pocieszyła chłopaka Nina.
– Miejmy taką nadzieję.- powiedział ponuro Brandon.
Dziwne, ale wydaje mi się, że ktoś nas podsłuchuje… Od czasu do czasu coś zaszeleszczy. Albo to moja wyobraźnia płata mi figle? No nieźle. Nadomiar problemu ze słuchem, mam coś jeszcze z głową. Szelest. Dobra, teraz jestem pewna, że w coś jest w krzakach.
– Może już stąd chodźmy?- spytałam speszona.
– Czemu?- zapytał z irytacją chłopak.
– No bo…- obróciłam się i zobaczyłam jak coś szerokiego idzie w naszą stronę.- ZWIEWAMY!!
Jak na rozkaz wstali, ale Nina jakoś nie rwała się do ucieczki.
– CO TY ROBISZ?!?!- wrzasnęłam.
– Na serio? Nie rozpoznajecie tych sylwetek?
– NIE I NIE MAM ZAMIARU PRZYGLĄDAĆ SIĘ IM Z BLISKA!
– DZIEWCZYNO RUSZ SIĘ!- krzynkął na nią Brandon.
– Przecież to…
Już po nas. Potwór był za blisko. Ucieczka jest już na marne. Miło było, ale ja już idę do Hadesu. Powiedźcie Michelle, że to ja podarłam zasłony w jej sypialni, a nie Bruno (nasz pies). To narka ludziska!
– Czeeeeeeść dzieciaczki.- powiedział męski głos. Doskonale go znałam.
– Glonomóżdżku, przestań. Sam jeszcze zachowujesz się jak bachor.- skarciła go Annabeth.
– A co to ja ich podsłuchiwałem?!- wybuchnął chłopak.
Dziewczyna dała mu kukusańca w bok.
– Zaraz, podsłuchiwaliście nas?!- wydarłam się.
Oboje spuścili głowy w dół.
– Olivia, daj spokój. Tak prędzej czy później ktoś by się o tym dowiedział.- powiedziała spokojnie córka Demeter.
– A skąd znacie to miejsce?- spytałam z ciekawości.
– Och, proszę Cię… Nie jesteście tu pierwsi. Tu jest jedno wielkie randkowisko, podczas pokazu sztucznych ogni. A tak, to tu nikt nie wpada. Tylko czasem z Percym przychodzę tu „omówić pewne sprawy”.- zrobiła gest cudzysłowia.- Tak jak dzisiaj.
Brandon podrapał się po głowie i usiadł na ziemi. Zrobiłam to samo, tyle że bez targania włosów. Po chwili wszyscy byliśmy już na glebie. Trwaliśmy w ciszy przez parę minut, po czym odezwała się Ann.
– Ile wiecie?
– Niewiele. Jedynie, że Olimp milczy, ale to już wiesz.- odpowiedziałam.
– O co w ogóle chodzi?!- zapytał Percy.
Stęknęłam głośno i opowiedziałam mu o całym tym zajściu z Cerberem. Córka Ateny również przysłuchiwała się mojej opowieści.Na koniec syn Posejdona rozdziabaczył gębę na maxa.
– To tyle. Więcej nie wiemy.- powiedział Brandon.
Annabeth wstała i zaczęła nerwowo przeskakiwać z nogi na nogę.
– Dobra… No, ale to trzeba iść z tym do Chejrona, on na pewno coś poradzi, przecież…
– On też w tym siedzi.- wtrąciła Nina.
– Świetnie, po prostu suuuper! Czemu zawsze dowiaduję się ostatnia?!- wykrzyczała Ann.
– Spokojnie.- powiedział Percy, po czym wstał i wziął dziewczynę w objęcia.
– Dobra, jaki macie plan?- spytała.
– Nie mamy planu.- powiedziałam obojętnie i wzruszyłam ramionami.
– Di immortales. Musicie działać. Nie możemy tak siedzieć i czekać, aż cokolwiek nam powiedzą.
Miała rację, ale niby co takiego moglibyśmy zrobić? Pójść do Cerbera i dać mu się pożreć? Tak, świetne wyjście.
– Nie ma takiej potrzeby.- powiedział syn Hadesa.
Córka Ateny, poprzestała się wiercić i zamknęła oczy. Po chwili przemówiła.
– Spróbuję coś wyciagnąć od Chejrona. Pójdę do niego jutro i pogadam z nim. Percy, – spojrzała na chłopaka.- Ty idziesz ze mną.
– Jak zawsze.- uśmiechnął się szczerze.
– Ale powiesz nam, jak się czegoś dowiesz?- zapytała Nina.
– Oczywiście. Jest jeszcze jedna kwestia. Dotyczy ona Ciebie, Olivio…
– Czemu akurat niej?- spytała urażona Nina.
– Nieważne, słuchaj. Musisz iść do jaskini Rachel. Zobaczymy… może Ci coś przepowie, ale to jeszcze nie czas. Powiem Ci kiedy, dobrze?
W odpowiedzi skinęłam głową. Jejku… jak ja już dawno nie gadałam z Rachel. No i podobno ciarki po ciele przechodzą, kiedy przemawia jako Wyrocznia. No cóż, to już sama osądzę. Siedzieliśmy tak około godziny rozmawiając na różne tematy. Potem powoli zaczęliśmy się rozchodzić…
Ciąg dalszy nastąpi…
cuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudo <333
wyczepiste opko tak ja wszystkie twoje <333
czekam baaaaaardzo niecierpliwie na CD
Taaak, czyli jednak szybciej pojawiła się ta przez przypadek pomylona część 😀 Sorki jeszcze raz xp Mam nadzieję, że się spodoba 😉 Dzięki za komentarze do opek i liczę na więcej ;] Miłego czytania
Świetne!!! cudowne!!! herosowe!!!
Daaaaaaaaaaaaaaaag!!!
ty wiesz co ja o tym myśle, ale umę to tak:
ja nie wiem jak to ująć, brak mi oryginalnego pomysłu, a zakres mojego słownictwa, nie działa prawidłowo, gdyż jestem pod zbyt dużym wrażeniem.
GENIO!!
Chyba coś nie po kolei…
Ale jest świetnie, zemsta przyprawiła mnie o atak śmiechu (tęczowo mi… 😀 ).
Tak, bo pomyliłam części w wysyłce, jeśli o to chodzi 😉
Buahaha 😀 😀 😀 😀
Świetne Pip świetne 😀
właśnie coś zauważyłam
Co takiego ? 😀
Tęcza i srebrne mango!!! Supciooooooooooooooooooo!!!!!!!!!!!! 😀
Geniusz! Uwielbiam to opko! Zemsta była genialna. Ha Ha ha biedni hoodowie. To jest super
mega !!!!!!!!!!!!!!!! kocham to opowiadanie!! masz talent!! chce wiecej