Z dedykacją dla Myksy, Hermesowej21, Filio i Sog.
– Co tu robisz Nico?
Spytał się Percy, jednocześnie nakazując wszystkim opuszczenie mieczy.
-Słyszałem, że jest jakaś impreza, więc przyszedłem. Mam dla ciebie prezent.
Zwrócił się do mnie. Wyciągnął zza pazuchy małe pudełko.
-Użyj tego, kiedy będziesz w potrzebie
Nico powiedział to z uśmieszkiem na ustach.
Podeszła do mnie jakaś dziewczyna od Afrodyty i wręczyła mi lusterko.
-W tym lustrze będziesz widział swoich wrogów i fryzurę, która najbardziej będzie Ci pasować w danej sytuacji. Ale uważaj na synów Hermesa.- ściszyła głos – podobno kiedyś podmienili takie lusterko Panu D., który później zrobił sobie afro.
Odeszła, a ja starałem się nie roześmiać na cały głos. Podszedł do mnie syn Apolla i wręczył mi zeszyt.
-W odpowiedniej chwili pojawi się, a w nim rady i haiku.
Otworzyłem zeszyt i zobaczyłem haiku, niewątpliwie prosto od Apolla:
Impreza Przednia,
Prezenty James dostaje,
Ależ jestem Boski*
Ze zniszczoną którąś z połów mózgu zarejestrowałem, że podchodzi do mnie dziewczyna z domku Demeter i dała mi długopis.
-Możesz z jego pomocą wtopić się w rośliny. Wystarczy powiedzieć tylko słowa Salsitxes per a mi.
Zdziwiłem się, że owo zaklęcie nie było po grecku, a w dodatku miało dziwne znaczenie, ale dzięki haiku Apollina nie zwracałem na to zbytniej uwagi.
Podszedł do mnie chłopak z domu Hypnosa i podał mi grubą poduszkę
-To jes…
Nagle ziemia się zatrzęsła. Drzewa zaczęły się przewracać, a nad swoją głową usłyszałem jakiś świst. Wszyscy zaczęli się na mnie gapić. Spojrzałem do góry. Nad swoją głową ujrzałem jaśniejącą postać orła. Nagle błysnęło i dwa pioruny uderzyły w ziemię. Kiedy zniknęły, na ich miejscu stały dwa olbrzymy w czarnych marynarkach i kapeluszach tego samego koloru.
-Przybywamy żeby go zabrać! – zagrzmiał jeden z nich i wziął gitarę elektryczną jednego z synów Apolla, żeby użyć jej jako wykałaczki.
-Kogo? – spytał się Percy występując przed szereg – i dlaczego?
-Jego – powiedział drugi olbrzym i ku mojemu przerażeniu wskazał swoim ogromnym palcem na mnie.
-Przecież to jest zwykły heros! – krzyknął w oburzeniu ktoś od Hefajstosa. Olbrzym zaśmiał się ochrypłym głosem i powiedział.
-Jego matką jest Tytanida! Odsuńcie się, bo inaczej sami zginiecie!
Zobaczyłem jak obozowicze wyciągają swoje bronie. Łuki, kusze, miecze, topory, a kilka córek Afrodyty wyjęło zaklęte lusterka (chyba po to żeby olbrzymy miały pecha). Olbrzymy zamieniły swoje garnitury na pełne zbroję greckie. Popatrzyłem po obozowiczach gotowych mnie chronić. Nie, pomyślałem nie mogą zginąć przeze mnie. Kliknąłem przycisk na plecaku i po chwili stałem w zbroi. Założyłem hełm. Jego pióropusz przywdział złoto-brązowe barwy. Wyciągnąłem mojego smartphone’a i szybkim ruchem zamieniłem go w miecz. Wziąłem Ipoda i zmieniłem go w tarczę.
-Za Fojbe! – krzyknąłem nie z własnej woli i ruszyłem na wrogów. Nagle niebo pojaśniało i wielki orzeł mknący z prędkością błyskawicy wbił się w brzuch większego potwora, który upadł. Podniosłem z ziemi jakiś miecz, wbiłem go w nogę tego grubszego i odbiłem się. Przemieniłem Arca w telefon i włączyłem aparat z fleszem.
– Uśmiech- powiedziałem do nic nie podejrzewającego olbrzyma, a po chwili rozbłysło boskie światło i olbrzym stracił wzrok. Z pomocą Arca przemienionego z powrotem w miecz wbiegłem po olbrzymie i podskoczyłem w powietrze. Kiedy spadałem zmieniłem utwór w mojej tarczy na „Babe”. Miałem szczęście, że akurat w chwil przemiany były na nim słuchawki. Potwór zaczął odzyskiwać wzrok, kiedy uderzyłem w jego głowę tarczą z piosenką. Potwór zaczął rozsypywać się w proch. Spojrzałem obok. Jego brat wyjął orła z brzucha i walczył z nim. Zdając się na instynkt odnalazłem plik Arrow na komórce i posłałem go bluetoothem do „ten wyższy i przystojniejszy”. Po chwili olbrzym zaczął się rozsypywać w proch. Z daleka dobiegł grzmot piorunów. Z mojej flanki ziemia się zatrzęsła i wychodziła z niej Armia Ciemności. Na domiar złego od strony zatoki, z wody zaczęły wychodzić morskie stworzenia. Byłem otoczony. Tylko za mną była luka. Wezwałem szkieletowego konia i zaszarżowałem. Przerażeni obozowicze ustąpili mi z drogi. Na telefonie wyświetliło mi się „Aplikacja „Fire” została prawidłowo pobrana. Aby ją teraz uruchomić przejdź do…” uruchomiłem ją i zmieniłem smartphone’a w miecz. Zaczął płonąć.
-”Fajnie. Ciekawe jak to zużywa baterię”- pomyślałem.
Byłem już w połowie drogi, do przerwy w wojskach bogów. Nagle przede mną wyrosła z ziemi postać Hery. Niewiele myśląc zmusiłem konia do szybszej jazdy i ułożyłem się z Arcem jak lancą. Wydłużył się i przybrał kształt lancy.
-Za Perla*!
Krzycząc zrobiłem najgłupszą rzecz jaką mogłem zrobić. Zaszarżowałem wprost na Herę.
Od autora: Niestety mam teraz mało czasu, więc kolejne części będą się ukazywać wolniej.
*Perl – język programowania
Świetne, po prostu jest takie super, że dłuższe czekanie mi nie zaszkodzi 😉 a więc, czeeekam na cd 😀 .
Dziękuje za dedykacje opowiadanie. Opowiadanie świetne czekam na więcej.
Zarąbiaszcze! Rozwaliło mnie to lusterko 😀
Dzięki za pozytywne komentarze, staram się znaleźć czas ma pisanie.
Nie no świetne! Styl walki idealny dla mnie. Biedny Sony ericson xperia arc, bo to jego pełna nazwa nie? Dzięki za dedykacje Super opko!
Tak, to jego pełna nazwa. Tylko wyszła z Arc lekka ironia…
Świetne! Bardzo mi się podobało 😀
Dziękuję za dedykację.
geniuszu!!!!!!!!!!!!!!!! super opo