Odłożyłam pogryzioną szczoteczkę do zębów do wyszczerbionego kubka, który stał na małej umywalce. Stara świetlówka przestała na chwilę świecić i znowu się zapaliła z cichym bzz. Przeglądnęłam się w lustrze nad toaletą. Czarna bluzka z długim rękawem opinała moje niemożliwie wychudzone ciało, które przeszło wiele traumatycznych przeżyć zapisanych boleśnie w mojej pamięci.
Za pięć minut przed moim „domem” miał stanąć szkolny autobus. Chodziłam do Appelgate School. Szkoły dla dziwnych dzieciaków z domów dziecka, z bolesną przeszłością, lub dla takich z ADHD.
Appelgate School mieści się na Brooklynie. Parszywa okolica tylko wypełnia krajobraz. Naprzeciw budynku szkoły stoi poprawczak, a zaledwie dwieście metrów na wschód jest więzienie obok, którego muszę przechodzić kiedy spóźnię się na autobus czyli dość często.
Był koniec listopada więc w autobusie górowały sportowe i puchowe kurtki, najróżniejszych kolorów. Ja zadowoliłam się zwykłą, czarną kurtką do snowboardu, którą udało mi się kupić za grosze. W środku było ciepło dzięki nowo zakupionej klimatyzacji i ogrzewaniu.
Kiedy wyszliśmy z busa uderzył nas przenikliwy chłód, postawiłam wyżej kołnierz kurtki i schowałam w nim połowę twarzy.
Gmach Appelgate School był w kolorze czekolady. W oknach były zasunięte fioletowe zasłony.
Szkolny korytarz nie miał w sobie nic szczególnego. Podeszłam do rzędu stalowo-szarych szafek po prawej stronie korytarza. Prawie od razu przyczepił się do mnie szkolny oferma- Lean McLevis.
– Cześc.- powiedział uśmiechając się idiotycznie.
– Czego chcesz Lean?
– Niczego. Chciałem tylko się o coś zapytać.
– No?
– Pouczysz mnie chemii?
– Lean. Powtarzam Ci to po raz ostatni. Nie potrzebujesz pomocy z chemii, a jeśli już to ja na pewno Ci w tym nie pomogę.- powiedziałam i trzasnęłam górnymi drzwiczkami szafki.
W szkole miałam tylko jednego przyjaciela, nazywał się Jet Fredric.
– Cześć, Gwen.- przywitał mnie szkolny dowcipniś.
– Heloł, Jet.- takie powitanie stosowałam od pojawienia się w szkole tak zwanych pokemonów.
– Napisałaś to wypracowanie na historię?- spytał, machając mi zapisaną kartką przed nosem.
– Oczywiście.- wyciągnęłam pracę z torby.
Jet był to zwykły nastolatek. Miał kręcone, orzechowe włosy; czekoladowe oczy i skórę koloru kawy z mlekiem. Normalnie cud, miód i orzeszki! Zwykle nosił wojskową kurtkę, szare wytarte jeansy i dziurawe trampki, ale to była prawie zima więc miał na nogach stare glany. Nauczyciele nazywali go „nadworny błazen”, bo cały czas wycinał komuś numery i opowiadał kawały. No i tylko jemu nie przeszkadzało to, że mieszkam w domu dziecka.
– Oj, widzę, że glanioki Ci się rozsypują. Mógłbyś coś z nimi zrobić!- krzyknęłam.
– Oj tam, oj tam! Nie ważne…- mruknął wpatrując się w moje zadanie.- Chciało Ci się tyle pisać?! Tu jest jakieś pięć stron!
– Przecież to nie dużo! A poza tym temat był ciekawy!
– Taa. Bardzo! „Podaj przykłady zachowań bogów olimpijskich wobec magicznych stworzeń występujących w mitologii greckiej.” Zacytował temat wypracowania.
– No ciekawy!
– A co to w ogóle są magiczne stworzenia?! Czy jednorożce się do nich zaliczają?! Takie z tęczową grzywą i ogonkiem.- powiedział i zrobił słodkie oczy.- Musiałem użyć gogli (czyt. Google) żeby się czegoś dowiedzieć!
– Na serio? Przecież to było łatwe! I nie, jednorożce się nie zaliczają, nie występowały w mitologii greckiej.
– Przecież wiem, to był sarkazm…- odpowiedział z obrażoną miną.
– Tak, tak wie. Zawsze to powtarzasz!
Wybuchnęliśmy śmiechem i pognaliśmy na historię, równo z dzwonkiem.
Nauczyciel przedmiotu, który jest uważany za najnudniejszy, miał około sześćdziesiątki, burzę siwych włosów, okrągłe okulary a la Harry Potter, zawsze obecny krawat i pomarszczoną twarz. Jednak na jego lekcjach nigdy nie było nudno. Zawsze opowiadał ciekawe historie. Wsypaliśmy się do klasy i usiedliśmy na swoich miejscach.
Na dzisiejszej lekcji czytaliśmy prace domowe. Profesor wyszukiwał w nich błędy jak radar. W każdym wypracowaniu odnajdywał coś co mijało się z prawdą i zwracał uwagę czytającemu. W każdym, każdym, tylko nie moim. Czytając swoje zadanie nie słyszałam żadnych uwag ani wtrąceń.
– Dobrze…eee… Jambell szóstka. Jesteś jedyną dumą klasy. Siadaj.- powiedział i wpisał ocenę do dziennika.
Usiadłam do ławki i spojrzałam na Jet’a, który wyszczerzył zęby i podniósł oba kciuki do góry.
Lekcje się skończyły i jak zwykle szliśmy z Jet’em do domu drogą obok więzienia. Przechodząc przed żelazną bramą usłyszeliśmy nienaturalny chrzęst i stukot jakby coś próbowało się wydostać. Przystanęliśmy. Potem to „coś” zaczęło walić w metal tworząc głębokie wgniecenia i rycząc wściekle.
– Co to było?- szepnęłam, ściskając Jet’a za ramię.
– Nie m-mam poj-jęcia. –powiedział drżącym głosem.
Kątem oka zauważyłam, że trzyma się kurczowo kieszeni.
Ziemia zaczęła drżeć, a brama wygięła się w naszą stronę.
– Może uciekniemy?- spytałam
– Taaak… Dobry pomysł.
Zaczęliśmy biec, po paru metrach mur więzienia eksplodował. Odłamki cegły poleciały w każdą stronę. W odpowiedzi włączył się alarm i zaświeciły się czerwone światła. Rozległ się mrożący krew w żyłach ryk. Odwróciłam głowę i zobaczyłam potwora. Wyglądał jak dwu-metrowy facet z futrem na klacie, w białych gaciach i z wielkimi, łaciatymi rogami. Jego dłonie były wielkości mojej głowy.
Oczy zaświeciły się wściekle na czerwono kiedy tylko ujrzał.
– O bogowie! O bogowie! O bogowie!- powtarzał cały czas Jet.- Dlaczego to on?! Dlaczego?! Gwenny, co widzisz?!
– Wielkiego kolesia z futrem i rogami.- sapałam.
– Nie! To nie może być prawda!
– Niedobrze?- spytałam.
– I to cholernie!
Nie zwalnialiśmy. Minotaur był jakieś dziesięć metrów za nami. Skręciliśmy i to był błąd. Ulica kończyła się ceglanym murem o wysokości piętnastu metrów. Wpadliśmy na ścianę i zwróciliśmy się w stronę potwora. Popatrzyłam mu prosto w ślepia. Oczy mnie zapiekły, czaszkę przeszył ból, serce zatrzymało się na parę sekund i zamgliło mi wzrok.
Świetne! Czekam na CD ; )
Bardzo fajne 😉
fajne! 😀
Minoś miał rogi w łaty?
A do glaników dobra jest taśma izolacyjna- sama stosuję.
Nie kończ w takich momentach! Booooskie!
Bardzo mi się spodobało! Z chęcią przeczytam ciąg dalszy!
Mi się podoba 😀
Geniusz! Super! Bardzo bardzo fajne! Żądam cd! Już lubię głównego bohatera. To jest wspaniałe!
Przy okazji masz boski avek z L! Też go uwielbiam I mam na avku
Fajne.
Opko świetne
Czekam na więcej 😉
świetne 😀
znakomite 😀
Dzięki za komentarze, miałam mały problem z wysłaniem następnej części, ale powinna się wkrótce pokazać. 😀
O tym cudownym avku mówiłam ^
Żeby przerwać w takim momencie ? Pisz szybko CD bo nie mogę się doczekać
Kończenie w takich momentach jest moją specjalnością. Wszyscy mogą potwierdzić! ^^ I dzięki, Myksa. 😀
wow, robi wrażenie super 😀
GE-NIA-LNE. To opowiadanie jest boskie. Wow. Masz wielki talent pisarski. Niecierpliwie czekam na CDN. 😀 😉
Suuuuuper, nic dodać nic ująć 😉