Nie taki zły
Gapił się na mnie. W końcu przemówił:
-Chciałaś mnie zabić?
-Tak, ale się rozmyśliłam. Przepraszam panie.
-Zniszczmy ten przedmiot.- Mówił drżącym głosem.
-Dobrze, ale jak?
-Tak!- Wystrzelił z dłoni dziwnym światłem. Odbiło się od jajka i wypaliło dziurę w suficie.
-Nie… Zniszcz to. Eh…- Padł na podłogę. Zwijał się.
-Nie! Zostaw! Wiem! Nieeeeeee!- Darł się. Czy to wina jaja? Wzięłam je. Wydawało się kruche. Na półce leżał miecz. Wbiłam go w jajo. Zaświeciło i rozpadło się na kawałki. Syriusz ciągle się zwijał. W końcu przestał. Teraz tylko drżał.
-Ty.- Wyszeptał do mnie.- To ty, nie pozwolę mu… Gdzie on jest?- Podniósł się.
-Kto?
-On… A ty nie wiesz nie ważne. Muszę Cię chronić.
-Ty mnie chronić?- No cóż, nieźle porąbany jak na pana świata.
-Nie ważne. Jak się nazywasz?
-Britney Sarah Evans.- Otrząsnął się. Jego ruchy były jakieś takie dostojne i pełne gracji.
-Witam w moim pałacu. Mam nadzieję, że Bodzio dobrze Cię potraktował.
-Bodzio?
-Taki gruby wilkołak.
-Yyyyy… Raczej niemiło.- Wciągnął powietrze nad moim ramieniem (Tak, był ode mnie wyższy o dobre 10 cm)
-Racja, zaprowadzę Cię do łazienki.
-Mam ją wyczyścić?
-Nie, możesz się umyć. Choć.- Otworzył drzwi i o dziwo nie wyprowadził z ozdobnej, luksusowej części, która była jego prywatna. Zaprowadził mnie do wielkiej, luksusowej łazienki. Zamiast prysznica było tu jacuzzi.
-Jessica!- Zawołał Syriusz. Przybiegła dziewczyna o czarnych włosach w czystym stroju pokojówki. Znałam ją. Kiedyś mieszkała w naszej wiosce, ale ją zabrali.
-Pomóż jej się umyć.
-Tak jest panie.- I wyszedł z łazienki.
-Hej Jessica!
-Brit!- Przytuliłam ją.
-I co? Jak być służką Syriusza?
-Nie jest tak źle. Co prawda taka jedna wyleciała przez okno, ale zdążyłam już zapamiętać, że należy uciekać kiedy Syriusz kicha.
-Aha…
-A ty co tu robisz?- Opowiedziałam jej wszystko. Jes słuchała z otwartą gębą. Potem pomogła mi się wykąpać i umyć. Dała mi czyste ciuchy. Była to śliczna niebieska sukienka z bardzo delikatnego materiału.
-Od mojego pana.- Dodała.- Choć. – Wyszłyśmy z łazienki. Zaprowadziła mnie do eleganckiej jadalni. Przy bogato zastawionym stole czekał ON.
-Jes zostaw nas samych.
-Oczywiście Panie.
-Częstuj się, to wszystko dla Ciebie.- Sam wypił łyk ze swojego kryształowego kielicha wypełnionego czerwoną cieczą. Westchnął z przyjemnością.
-Wątpię byś chciała spróbować mojego trunku.- Oznajmił na widok mojej zaciekawionej miny.- Lepiej skosztuj tego.- Wstał i nalał mi napoju w jasnym kolorze. Smakował jak… nutella. Tak ten cudny orzechowy krem, którego nie było w postapokaliptycznym świecie. Wypiłam wszystko.
-Jeszcze!
-He He. Wystarczy, bo spłoniesz. To nektar. Jak dla Ciebie smakował?
-Jak nutella.- Podał mi słoik cudownego kremu. Łapczywie zjadłam cały naraz. Smakował bosko. Syriusz uśmiechnął się pobłażliwie. Ogólnie cały posiłek był najlepszy jaki jadłam w życiu. Pan świata uśmiechał się słodko do mnie. Nie był taki zły jakim go malowano. Zdecydowanie nie.
***
Syriusz:
Britney. Dziewczyna z wizji. Musiałem ją chronić przed NIM. Przydźwigała tu to cholerstwo, jajo ofiotaura, ale potem je zniszczyła. Była piękna. Oczywiście dostałem przy niej napadu… Nieźle się przeraziła. Wróćmy do tego, że była piękna. No cóż żaden bóg, heros, potwór czy śmiertelnik nie był obdarzony taką urodą. Jej śliczne lekko falowane oczy były jasne i delikatne. Oczy były w kolorze nutelli, którą tak uwielbiała. Usta miała duże i kształtne. Nie należała do najwyższych śmiertelników. Była niższa od mojej oficjalnej formy, w jakiej zwykłem przybywać o 10 cm. Ale jej odwaga to było coś… Chciałem jej dotknąć, ale nie po to by zadać jej ból. O nie. Ale najgorsze było to, że wyczuwałem JEGO obecność. Tu, na jawie. Co jak go spotkam? Czy będę umiał go pokonać? Miejmy nadzieję. Po uczcie dałem Britney jakąś komnatę, a sam postanowiłem osobiście udać się na dół do wioski obok zamku. Podobno Ci herosi, którzy zwiali przybyli z powrotem. No by Britney w końcu z nimi była. Postanowiłem zobaczyć co się tam dzieje. Stanąłem przed lustrem. Zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem zamiast wysokiego, piekielnie chudego, czarnowłosego nastolatka, o czerwonych tęczówkach ujrzałem małego chudego chłopca, o rudych włosach i niebieskich oczach. Przybranie formy z innymi włosami niż czarne było dosyć trudne. Nie były to formy naturalne, więc nie czułem się w nich swobodnie. Teraźniejsza forma zupełnie nie przypominała Syriusza. Prze teleportowałem się do wioski. Nie musiałem czekać długo.
-Dziecko, co ty robisz na ulicy o tak późnej porze? Potwory Cię zjedzą!- Zawołała jakaś starsza kobieta.
-Stoję.
-Zmykaj do domu.- Nie odpowiedziałem, ale przechyliłem głowę w bok.
-Oh, chodź do nas.- Poszedłem za kobietą. Trafiłem w dziesiątkę. Ta kobieta mieszkała z niedoszłą kochanką Zeusa i… heroską! Z tego co sobie przypominam tu mieszkała także Britney.
-Co tu robi ten chłopczyk?- Spytała ta niedoszła kochanka mojego ojca.
-Ligio, chyba się zgubił.
-Coś mi tu nie pasuje.- Mruknęła heroska. No tak, oni czasem wyczuwają potwory i bogów tak jak my ich.
-Dajmy mu jeść.
-Akurat mam świeże szczury z sosikiem.
-Mniam.
-Blee…- Wydałem z siebie.
-Szczury są pyszne malutki. Jak masz na imię?
-Chris.- Odpowiedziałem swoim śmiertelniczym imieniem.
-Proszę.- Ligia podała mi talerz z ugotowanym szczurem. Mam bardzo delikatny żołądek, przyzwyczajony do jedzenia z najwyższej półki. Od samego widoku chciało mi się rzygać. Heroska wtryniła mi do buzi jeden kawałek. Zwymiotowałem potężnie. (No co wy sobie myślicie? Że bogowie, którzy rządzą światem nie wymiotują?)
-Nie chce jeść!- Wrzasnąłem.
-Dobrze maleńki, to co chcesz?- Wkurzały mnie. Nie jestem znowu taki malutki. Mam w końcu parę tysięcy na karku.
-Spać.- Skłamałem. Następnego dnia dowiedziałem się, że herosi byli na misji i Britney miała mnie zniszczyć. Nie zrobiła jednak tego. Powróciłem do pałacu. Pewnie będą teraz szukać tego małego, słodkiego chłopca. Zmaterializowałem się na korytarzu. Wpadłem na Kroniego.
-Siema stary, gdzie byłeś?
-W wiosce.
-Jakieś nowe nowinki?
-Hmmm…
-Słyszałem, że twoja nowa pokojówka wpadła Ci w oko.- Uśmiechnął się.
-Ona jest dziewczyną z moich wizji. To ona zawsze próbuje mnie w nich chronić, a ON ją zabija.
-Wiesz mogłeś nie zabijać wszystkich psychoterapeutów.
-Sugerujesz, że coś ze mną nie tak?
-Ależ oczywiście, że nie.-Zmierzyłem go badawczym spojrzeniem.
-Obejrzymy Gwiezdne wojny?!
-Oh, Kroni… Miałem inne plany, ale płyta jest w odtwarzaczu. Idź obejrzeć sam.
-No proszę Syri.
-Nie dzisiaj. Oglądamy to non stop.
-Jak chcesz, ja idę oglądać.-I pobiegł do wielkiego pokoju telewizyjnego. Ja poszedłem do pokoju Britney. No dobra przeteleportowałem się tam. Stała właśnie na balkonie i gapiła się na bezkres mojego królestwa. Zmaterializowałem się obok niej. Trochę się przestraszyła.
-Tak, to wszystko i jeszcze więcej. O wiele więcej należy do mnie.
-Skromny jesteś.- Uśmiechnąłem się. Przez chwilę trwaliśmy w milczeniu. Położyłem moją dłoń na jej. Wzdrygnęła się. Spojrzałem na nią pytająco. Pokręciła głową i uśmiechnęła się.
-Zimno mi.- Stwierdziłem
-Jesteś bogiem i Ci zimno?
-No co? Jestem ciepło lubny.- Zachichotała. Zdjęła swoją bluzę i położyła mi na ramiona.
-Nie mogę pozwolić damie marznąć.- I okryłem ją drugą połową bluzy. Przysunąłem się do niej. Staliśmy tak pod jedną bluzą, bliziutko siebie. Pomalutku, delikatnie objąłem ją ramieniem. Chyba nie miała nic przeciwko. Jej śmiertelnicze ciało było ciepłe. Delikatne i ciepłe. Chciałem dotknąć je bez ubrań. Poczuć gładką fakturę jej skóry. Namiastka słońca właśnie zachodziła.
-Syriusz…- Wyszeptała Britney.
-Tak?
-Dlaczego wszyscy mówią, że jesteś zły?
-Bo jestem.- Wzruszyłem ramionami.
-Nie jesteś taki zły. Wiesz co ludzie o tobie mówią?
-Mniej więcej.
-Myślę, że nie mogłeś zniszczyć świata.
-Nie? Uważasz, że nie jestem potężny?- Wyciągnąłem ręce przed siebie. Zobaczyłem jakieś drzewka (rzadkość w Postapokaliptycznym świecie). Wycelowałem i po chwili z drzewek został popiół.
-Nie musiałeś tego robić.
-Nie?
-Nie. A nie było Ci żal zniszczyć świata? Nie szkoda tych ludzi, których zabiłeś?
-Mi? To mi sprawiło przyjemność. Jestem sadystą moja droga i nic tego nie zmieni.
-Słodkim sadystą.- Mruknęła i wtuliła się w moją koszulkę. Pogłaskałem ją w te jej śliczne, delikatne włosy. Mógłbym tak trwać wiecznie…
Super!!
Geniusz! Dlaczego ja tak nie piszę? Byłoby o wiele lepiej
Kroni i Gwiezdne Wojny… Ten fragment mi nie pasuje… ale KOCHAM to opko. Jego pojawienie się odbieram jako nagrodę za przebiegnięcie trzech kilometrów z plecakiem na plecach (15 kg…)! Myksa, wielbię Cię!!!
TO OPO JEST GENIALNE BOSKIE (…) SWIETNE (…) i tak dalej 😀
Czekam z niecíerpliwoscią na cd 😀
Dziękuję! Mam nadzieje że nie pogniewacie się że zmieniłam te I następną część w durne romansidło. W 8 za to bedzie the end I ktoś zginie (buhaha, myślicie zrobiłabym happy end!?) Ale nie martwcie się bedzie postapokaliptyczny świat II, a w nim… Zobaczycie sami 😉
Nie bój się, nie zrobisz takiego romansidła jak JA :d
Jak ja uwielbiam twoje opowiadania!!! Jesteś niesamowita!!!
DO PO PROSTU GENIUSZ NAD GENIUSZE!!!! JESZCZE, JESZCZE, JESZCZE!!! BŁAGAM JESZCZE!!!
Miałam to przedpremierowo, ale i tak wciąż zapiera mi dech genialność tego opka.! Koooocham Kroniego i jego gadki w postapokaliptystycznym świecie.
A w ogóle to ile czsu trwa już postapokalitystyczny świat?
Ty chyba nigdy nie zabijesz Syriusza (chciałam napisać Syri, ale ta ksywa mi się nie podoba). I dobrze!
Jeśli chodzi o romansidła, to jak przyjrzysz się 3 i 4 mojego opka, to zmienisz zdanie, że twoje to nędzne romansidło.