Percy:
Siedzieliśmy na ręcznikach przy plaży. Świeciło słońce i wszyscy ledwo wytrzymywaliśmy w upale. Grover i Annabeth się opalali. Uwierzcie mi, że widok opalającego się satyra był co najmniej dziwny. Wsłuchałem się szum fal i ku mojemu zdziwieniu przyłapałem się na patrzeniu na Annabeth. Gdy to sobie uświadomiłem zarumieniłem się. Najwyraźniej dziewczyna to zauważyła. Powoli usiadła.
-Co jest Glonomóżczku?-z jej oczu promieniowało szczęście.
-A nic. Właśnie sobie coś uświadomiłem.
Spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
-Co?-ja nie chciałem jej odpowiedzieć. Zrozumiała, ale nie ustąpiła.-No proszę, Percy-poruszyła parę razy powiekami.
-Spostrzegłem, że… jesteś bardzo ładna-znowu się zarumieniłem, Annabeth chyba też.
-Och gołąbeczki-zobaczyliśmy Grover’a szczerzącego się w uśmiechu.
-My… Ach nieważne-powiedziałem. Nie było sensu się z nim kłócić.
-Ha ha. Uwielbiam to. Ty nigdy nie zaczynasz się kłócić w tej sprawie. Może naprawdę macie się ku sobie-dodał teraz rozradowany satyr.
Spojrzeliśmy sobie z Annabeth w oczy, po czym spuściłem wzrok.
-Nie-krzyknęliśmy prawie w tym samym czasie. Wszyscy spojrzeli w naszą stronę.
-Czemu tak długo nie odpowiedzieliście. Normalnie wystarczy perę sekund, a nie pół minuty-Grover wyraźnie się z nami droczył.
Zapadła cisza.
-Może poszedłbyś odwiedzić Kalinę?-spytała w końcu Annabeth tonem nie znoszącym sprzeciwu.
-Wiesz chyba nie. Wolę tu z wami posie…
-Grover!-wrzasnąłem z całej siły.
-No dobra, dobra- wstał i oddalił się, podśpiewując: Zakochana para Percy i Annabeth. To chyba do siebie za bardzo nie pasuje. Nie ważne-a potem znowu zaczął śpiewać.
-Ach, ten stary poczciwy satyr-uśmiechnęła się do mnie Annabeth.
Potem parę minut siedzieliśmy obok siebie. Nagle zrobiłem coś dziwnego. Zacząłem powoli wędrować ręką w stronę ręki dziewczyny i w końcu złapałem jej dłoń. To było silniejsze ode mnie. Koleżanka spojrzała na mnie zdziwiona, ale w końcu się uśmiechnęła, jakby nie miała nic przeciwko temu.
Znowu parę minut posiedzieliśmy. Za sobą zobaczyłem cień. Właśnie jakieś wielkie łapy (najwyraźniej należące do Clarisse) chciały nas złapać, ale byłem szybszy, zrobiłem unik, wyjąłem Orkan i przyłożyłem go do szyi naszego prześladowcy (przynajmniej tak mi się wydawało). Właśnie miałem spojrzeć Clarisse w twarz, gdy okazało się, że to nie ona. Przede mną stał wysoki chłopak z brązowymi włosami i jednym okiem.
-Tyson?-zapytałem zdziwiony.
-Percy! Misiaczka bracie-szybko wziął mnie w objęcia. Czułem, że zaczynam się dusić. Nagle mój brat zwolnił uścisk tylko po to, żeby go ponowić tylko tym razem przycisnął do nas jeszcze naszą koleżankę.
-Annabeth!-krzyknął radośnie.
Tyson ścisnął nas tak, że razem z przyjaciółką prawie dotykaliśmy się twarzą. Dziewczyna chyba chciała odgarnąć włosy i poruszyła głową. Chyba niechcący potarła swoim nosem o mój, tak jak to robią zakochani lub rodzina. Prawie całą twarz miałem czerwoną, a Annabeth jakby nigdy nic po prostu się do mnie uśmiechnęła. Ostatnio dość często to robi.
Nagle poczułem przerażający ból prawie na całym ciele. Mój brat prawie nas zgniatał. Moja przyjaciółka też strasznie zbladła.
-Tyson!-wysyczałem. Nie mogłem mówić, bo jak, gdy brakowało mi powietrza.-Tyson! Tyson! Tyson!
Annabeth zauważyła moje nieszczęsne próby ratowania nas. W ogóle uświadomiłem sobie, że ona bardzo często rozumie o co mi chodzi. Zebrała w sobie całą siłę i wykrzyknęła:
-Tyson zaraz nas zabijesz!
Nagle poczułem ulgę. Mogłem w końcu swobodnie oddychać.
-Dzięki stary-wycharczałem. Po czym wziąłem głęboki wdech.
-Przepraszam-wyszeptał Tyson.-Ja nie chciałem. Po prostu bardzo się za wami stęskniłem.
Wiedziałem, że chłopak zaraz może się rozpłakać.
-Nic się nie stało, co nie Annabeth?
Dziewczyna nie odpowiadała. W końcu zacząłem się rozglądać. Przed sobą zobaczyłem nieprzytomną córkę Ateny. Ratując nas wyczerpała wszystkie swoje siły. Miałem według niej dług.
Uklęknąłem koło niej i próbowałem zbadać czy coś jest nie tak. Trzeba chyba zmierzyć puls czy tętno, czy coś tam na szyi. Hmm… Mi to za bardzo nie wychodzi. Ale muszę jakoś się dowiedzieć czy moja najlepsza przyjaciółka przeżyła. Przyłożyłem, więc ucho do jej piersi. Co prawda usłyszałem bicie serca, ale bardo i to bardzo słabe.
Przeraziłem się nie na żarty.
-Tyson biegnij po kogoś od Apollina. Szybko! Pomocy!
Na plaży była już tylko nasza trójka, bo zbliżała się pora kolacji. Wiedziałem, że pewnie nikt nas nie usłyszy, ale i tak rozpaczliwie wołałem pomoc. Chwilę potem zjawił się Will Solace z apteczką. Zbadał szybko Annabeth, dał jej trochę ambrozji, po czym nakazał nam zanieść ją do Chejrona. Tak zrobiliśmy. Bardzo chciałem to ja nieść moją koleżankę, ale Tyson się uparł. Musiałem mu ustąpić. Czuł się winny całej sytuacji. Chociaż ja uważam, że to nie do końca jego wina. Mój brat jest dużo od nas silniejszy i nie wie ile użyć siły przy ludziach.
Doszliśmy w końcu do Wielkiego Domu. Chejron jakby wiedział, że coś jest nie tak, stał na werandzie.
-Co się stało?-spytał centaur.
Streściłem mu całą historię (oczywiście ominąłem wszystko o mnie i Annabeth), a on spojrzał tylko smutno na Tysona po czym zajął się pacjentką.
-Nie smuć się mój mały cyklopku-zwrócił się do mojego brata.-Nie lubię patrzeć na takie zmarnowane istoty.
-Kiedy ona wyzdrowieje?-spytałem w tym samym czasie co Tyson.
-Na razie Percy przygotuj się do kolacji. Potem przyjdź tu. Ty Tysonie zostań. Chcę z tobą porozmawiać.
Spojrzałem ostatni raz na Annabeth, po czym niechętnie się oddaliłem.
Od autorki:To moje pierwsze opowiadanie i proszę o dość łagodne ocenianie. Jeśli wam się podoba to napiszę ciąg dalszy, a jeśli nie to wymyślę (przynajmniej się postaram) coś lepszego.
Dzięki za czytanie. Narka.
Suuuuper !!!!!!
ja chce cd !
aaaa i jeszcze coś PIERWSZA !
DRUGA! To jest boskie, świetne, genialne, herosowe, zajefajne… ach, wstawiaj tu co chcesz, jest o wiele lepsze od mojego pierwszego opka!
aaaaaaaaaaaaaaaa boskie uwielbiam takie opka
DAWAJ CIĄG DALSZY i nie marudź :D:D
SUPER, DO JASNEJ CIASNEJ!!! jak ty możesz mieć wątpliwości co do tego?! JA CHCE CD!!!! 😀
Ja chce ciąg dalszy SZYBKO!!!!!!!!!!
Dziwne, ale może być. Nawet fajne, ale za dużo miłości!!!!!!!!!!
Och, tomgez mój ty głupi braciszku hehe. Dziękuję za dość miłe słowa jak na brata.
Glonomóżczku!!!!!!!!!!!!!!! Kurde, LITERÓWKI W PRZEZWISKACH?!
„Miałem według niej dług.”- chyba „u niej”.
Ogarnij to i nie będzie źle- tego typu błędy wynikają z nieuwagi, a nie z głupoty, więc nie bierz tego na ambicję i się nie obrażaj. Popraw i zapomnij.
Sorki, nie zwróciłam uwagi. Dzięki, że mówisz. Nie obrażę się. Tu chodzi o krytykę i pomoc 😀
Mi sie tam podoba 😀
Fajne (itp, itd) 😀 .
czekam na cd 😉
Zgadzam się z poprzednikami ! Czekam na CD!
Nie przejmuj się Arachne 😉 Ona zawsze wyłapuje wszystkie błędy, ale sama świetnie pisze. Opo cudowne 😀
opko świetne! ERYNIO! śmietnik czternaście, natychmiast!
Skoro to twoje 1 opowiadania to OK. Tylko tyle powiem: jeśli będziesz ćwiczyć pisanie, czytać dużo książek i nie uciekniesz od swojego fachu, wtedy dostrzeżesz co tu mogłoby być lepiej ;]. Ja tak miałam, z opowiadania które pisałam 3 lata temu śmieje się do dziś. Ćwicz dalej, na pewno będziesz w ty, dobra.
ARMERSMO! śmietnik nr 14 migiem!
D: CO ja złego zrobiłam?! CO?!!
Sweetaśne;)
Ejej… Jak przeczytałam początek to walnęłam się w czoło ,,kolejne love story o Percabeth! Tylko nie to!” Jednak weszłam i przeczytałam. Nie zachwyciło mnie. Myślę że Tyson nie doprowadził by Annabeth do takiego stanu (nawet jeśli nie miał złych zamiarów), a nawet jeśli do dziewczyna wybroniła by się i wyszła bez szwanku z takiej sytuacji. Poza tym nuda! Nie zbyt mi się podobało. Nie obrażaj się na mnie. Ja tylko wyraziłam swoją opinię by następnym razem było lepiej. Każdy od czegoś zaczynał.