Bu ha ha! Nie ma to jak podbudować napięcie, co? Jeszcze was troszkę potrzymam w niepewności, co? No dobra. Nie będę okrutna. Już mówię co wraz z Connorem zobaczyliśmy. Ekhm..
Widząc Percy’ego stojącego na pomoście i… wręcz macającego Bethany Smile, córkę Afrodyty, no aż nas z Connorem wbiło w ziemię. „Szybko się pociesza…” pomyślałam zdegustowana tym widokiem. Syn Hermesa odchrząknął. Dwójka… całujących się odskoczyła szybko od siebie. Wymieniliśmy spojrzenia. O tak. To znaczyło tylko jedno. Wywiad.
-A więc Percy… – powiedziałam. Zaczęliśmy okrążać parkę patrząc na nich badawczo. – Widzę, że masz nową koleżankę. – stanęłam nagle i spojrzałam na Beth.
-T-to nie tak, jak myślicie… – zaczął się tłumaczyć syn Posejdona.
-A jak?! – Connor stanął przed nim tak nagle, że chłopak, aż odskoczył.
-Kim wy jesteście? Jego matką, że tak go przepytujecie? – spytała buntowniczo Bethany.
-A ty się blondzia nie wtrącaj. – powiedziałam tonem mówiącym jej jasno i wyraźnie, że tym razem nie o niej mowa.
-Bo co mi zrobisz? – ściągnęła brwi. Zaśmiałam się szyderczo.
-No nie wiem… -teatralnie podrapałam się po głowie – złamie paznokcie!
-Nie zrobisz tego. – w jej oczach pojawiło się przerażenie.
-Już nie raz to robiłam kochanie. – zaśmiałam się. Dziewczyna zamilkła i odsunęła się kawałek. Jeden problem z głowy. Pałeczkę przejął Connor.
-Percy… Percy… Percy… – powiedział kręcąc głową.- Wiesz, że Annabeth nie będzie zadowolona. –Percy zrobił wielkie oczy.
-Nie powiecie jej, prawda? – i tu zaczyna się najlepsze. Szantaż.
-No wiesz, jest nasza przyjaciółką. Głupio by było jej nie poinformować.
-Od razu powiedzcie co chcecie. – westchnął cicho. Zaśmialiśmy się. Wzięliśmy Percy’ego pod ręce i odprowadziliśmy kawałek.
-Rzecz jest prosta. – zaczęłam.
-Chcemy, żebyś pojechał z nami na misję. – dokończył Connor.
-Ale skoro wiemy, że i tak to zrobisz mamy jeszcze jeden warunek. – Connor ściągnął brwi. – Stawiasz nam lody. – powiedziałam i zaśmiałam się. Percy ściągnął brwi. – Oczywiście te pierwsze po misji. – uśmiechnęłam się. Percy pokiwał głową i spojrzał w stronę Beth. – Pożegnaj się z koleżanką. Długo się nie zobaczycie. – powiedziałam, przez śmiech, a Percy zgasił mnie spojrzeniem. Spojrzał przepraszająco na córkę Afrodyty i ruszyliśmy w stronę jego domku. Po drodze w skrócie wytłumaczyłam mu o co chodzi w misji i o tym jak się dowiedziałam, że mam boską matkę i ogólnie. Wiem, wiem. Dopiero co zrobił taki wybryk, a ja już go zasypuje nowinami, ale warto żeby na razie o tym zapomniał, a potem go jeszcze trochę poszantażuję. Dopiero pod samymi drzwiami domku trzeciego zdaliśmy sobie sprawę, że cały czas, krok w krok, dreptała za nami Beth. Stanęłam przed nią buntowniczo.
-Czego chcesz?
-Iść z wami.
-Wszystkie miejsca są zajęte. Przykro mi, blondi. – uśmiechnęłam się szyderczo. No co? Trzeba czasem być wredną. Beth zrobiła „pfff”, czyli pufnęła . Nie wnikajmy. Blondynka uniosła wysoko swoją przykrytą make up’em mordkę, odwróciła się na pięcie i machając tyłeczkiem odeszła. Z tą babką od zawsze mam na pieńku.
Wciągnęliśmy z Connorem Percy’ego do środka i przyparliśmy go do ściany. Równocześnie krzyknęliśmy:
-POGIEŁO CIĘ?! BETH!? – oczywiście syn Posejdona spalił raka. Dziwne, przed chwilą dopiero co byłam umierająca, potem dostała misję, a teraz drę się na Percy’ego. To jakiś dobro zły dzień, że tak powiem. Stawiając raczej na dobry.
Percy zaczerwienił się jeszcze trochę bardziej, po czym razem z Synem Hermesa zorientowaliśmy się, że go trochę przyduszamy więc odsunęliśmy się na odległość dającą mu oddech. Jackson zaczerpnął głośno powietrza i odkaszlnął.
-No więc co masz na swoją obronę lowelasie? – zapytałam i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Ona zaczęła. – powiedział, oboje z Connorem podnieśliśmy brwi. – Stałem sobie na pomoście, a ona do mnie podeszła i spytała o Annabeth. Pewnie zrobiłem głupią minę bo zaczęła mnie pocieszać i w końcu jakoś tak wyszło.
-Jakoś tak wyszło? – zapytał z niedowierzaniem w głosie Connor. Znaliśmy się z Percy’m jak nikt i jakoś mu nie uwierzyłam. Connor chyba też nie za bardzo. Ściągnęłam brwi, ale jakoś nic nie powiedziałam. „Jak nie chce to niech nie mówi”, pomyślałam. Odchrząknęłam.
-Pakuj się, chcę wyjechać jak najszybciej. Muszę jeszcze znaleźć Annabeth, więc ty go Connor przypilnuj bo Beth może się gdzieś tu kręcić. A więc spakujcie się i spotykamy się pod Wielkim Domem. Pamiętajcie: Wielka Siostra patrzy. – powiedziałam i wyszłam z domku Posejdona.
Gorączkowo zastanawiając się gdzie też może wałęsać się córka Ateny szłam żwawym krokiem przez Obóz Herosów. Aż tu nagle: ŁUBUDUBU!, wpadłam na nikogo innego jak samą Annabeth.
-Millien, wiem że mnie szukasz. – zaczeła od razu dziewczyna nie dając mi nawet dojść do słowa. – Ale odpowiedź brzmi nie. Nie pojadę z wami na misję. – już miałam zapytać czemu, ale ona najwyraźniej czyta w myślach. – Sprawa prywatna, a konkretnie to i Travis nie jedzie i… – i tu już nie wytrzymałam.
-JAK TO TRAVIS NIE JEDZIE?! –wrzasnęłam. – Od kiedy to decydujesz za niego co robi a co nie? Jeszcze nie całe 10 minut temu był chętny do drogi. – powiedziałam zaciskając pięści. Annabeth jest kochana, ale potrafi człowieka zdenerwować.
-Mamy swoje problemy. – powiedziała ze stoickim spokojem. – A we trójkę spokojnie znajdziecie pióropusz Hery, czy co tam będzie szukać. – kiedy tak mówiła, zauważyłam że patrzy za mnie wyraźnie się wyłączając. Odwróciłam się i zobaczyłam Beth siedzącą na werandzie domku Afrodyty. Spojrzałam z powrotem na Córkę Ateny.
-Co wiesz? – zapytałam podejrzliwym tonem.
– Co? Ja? Yy.. Nie chodzi o nią. – machnęła ręką. – Po prostu z Travisem jedziemy do jego matki. – wytrzeszczyłam oczy. Ale na chwilę. Potem zrobiłam w miarę inteligentną minę i powiedziałam:
-Ok. Rozumiem, że jesteś specjalnym gościem. Ok., ok., rozumiem. – dodałam zanim zdążyła coś powiedzieć. – Zajrzymy może po drodze. – uśmiechnęłam się i zaczęłam odchodzić.
-Millien! To nie tak! Wy wszyscy jesteście zaproszeni, ale skoro jedziecie! – krzyczała za mną.
-Nie musisz się tłumaczyć. – odkrzyknęłam i spokojnie weszłam do 11.
Na łóżku siedział Travis i myślałam, że mnie coś zaraz trafi. Spojrzałam na niego pełnym wyrzutu spojrzeniem, chwyciłam mój spakowany plecak i trzaskając wyskoczyłam z domku. Usłyszałam jeszcze tylko swoje imię i pobiegłam w stronę Wielkiego Domu. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale w biegu jakoś je hamowałam. Po drodze chyba minęłam Connora i Percy’ego, ale jakoś nie zwracałam na to uwagi. Wbiegłam na werandę, na której Chejron i Dioniz grali w brydża.
-Już jedziemy. – powiedziałam wściekła. Boskie sadło, czyli bóg wina, spojrzał na mnie zirytowany.
-Nikt cię dziecko nie nauczył, że się starszym w grze nie przerywa. – powiedział z wyrzutem. Wywróciłam oczami. Chejron przejął patyczek.
-Ile was jedzie? – zapytał.
-Trójka.
-Gdzie zamierzacie wystartować? – i na to pytanie nie byłam przygotowana, ale znając mój mózg, który znajduje odpowiedzi w 3 sekundy odpowiedziałam:
-Zamierzamy spotkać się z Apollem. Skoro jeździ po niebie może coś widział.
-A jak zamierzacie go spotkać?
-Łowczynie. Mamy tam znajomą, Talie. Ma ona wejścia u Artemidy, a dalej to już można się domyślić.
-No dobrze. Masz moje „błogosławieństwo”. – uśmiechnął się centaur. Uśmiechnęłam się lekko, pożegnałam i zeszłam z werandy. Na dole czekali już Connor i Percy.
-Idziemy? – zapytałam.
-A Annabeth i Travis? – zapytał Jackson.
-Nie jadą. Postanowili wybrać się do rodziny Connora i Travis w odwiedziny. Idziemy w trójkę. – powiedziałam i ruszyłam w stronę szosy. – Mam nadzieję, że zabrałeś swój wypasiony długopis, co? – w odpowiedzi usłyszałam tylko ciche mruknięcie. Westchnęłam, to nie będzie łatwa misja.
W końcu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Cudowne!!!!!!!!!
Cuuuuuuudo 😀 . Tak dłuugo czekałam <3
Akcja się kręci- faaaaajnie xp
czekam na cd 😉
Nareszcie!!! Bombowe! jak wszystkie części!
Super! Wreszcie się doczekałam!
wow, mega 😀
CZEKALIŚMY WIEKI!!!
Dziewczyno, chyba z pół roku nie było Twojego opka!!!
super!!!!!
kiedy dalsza część??
Arachne, no wieeeeeem. Ale takiego lenia miałam, że cho cho! 😀
A kiedy ciąg dalszy? Who knows? Postaram się jakoś szybciej. xd
Jejuuuu! Tyle czekałam na to opowiadanie, ale ono jest BOSKIE! Strasznie mi się podoba i mam nadzieję, że szybko dodasz kolejną część. ^^
Świetnie piszesz, mam taki luźny styl… ;p
I znowu musimy czekać…