Z dedykacją dla ‘’niewidzialnej’’.
Percy:
W pewnym momencie usłyszałem jakiś dziwny szmer. Odruchowo sięgnąłem do kieszeni po długopis. Odetkałem go. Teraz w mojej dłoni jasną poświatą mienił się mój miecz- Orkan. Po cichu wstałem rozglądając się we wszystkie strony. Nikogo nie było… ale jestem pewny, że coś słyszałem!! Przecież… NAGŁE OLŚNIENIE! Dobra, już Wam tłumaczę. Jak wiecie, byłem umówiony, tu… na molo… nad jeziorem z przyjaciółką Annabeth- córką Ateny. Ta dziewczyna ma w posiadaniu pewien bardzo interesujący przedmiot magiczny. Jest nim czapka bejsbolowa Jankesów, która ma pewne ciekawe właściwości. Otóż, gdy założy się ową czapeczkę na głowę, staje się niewidzialnym… kumacie już o czym myślę? Tak. Annabeth jako córka bogini mądrości, jest święcie przekonana, że jeśli przyjdzie na to spotkanie niewidzialna, zdoła mnie wystraszyć. Nie tym razem kochana, o nieee… Nie zrobisz z Glonomóżdżka idioty.
– Nieźle Ci wychodzi skradanie Ann.- powiedziałem z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
Nagle coś uderzyło mnie w plecy. Obróciłem się. Nikogo nie było. Dopiero po paru sekundach zobaczyłem, że stoi tam moja przyjaciółka z czapką w ręce. Wyglądała ślicznie. Włosy miała rozpuszczone (a lubię, gdy nie ma ich spiętych), parę kosmyków osunęło się jej na oblicze. Jej szare oczy lśniły. Na twarzy gościł szeroki uśmiech. Dziewczyna ubrana była w niebieską, zwiewną sukienkę sięgającą do kolan. Dopasowała do tego białe rzymianki. Gdy zobaczyła, że bacznie się jej przyglądam, szturchnęła mnie z bara.
– No i na coś się tak patrzysz Glonomóżdżku? Przez Ciebie mój plan zawiódł.
– Jaki znowu plan?- podniosłem brew pytająco.
– Chciałam Cię wystraszyć i wepchnąć do wody.
– Fajnie, dzięki. Ja przewidziałem jedynie tylko jego pierwszą część, ale dobrze jest być poinformowanym. Usiądziemy?
– Pewnie
Razem usiedliśmy na skraju mola. Nogi zamoczyliśmy w wodzie. Powiewał lekki wiatr. Niebo było pełne gwiazd. Kształt księżyca odbijał się w tafli jeziora. Annabeth przymknęła oczy i zaczęła głęboko oddychać. Wymarzona chwila na powiedzenie prawdy. Na Bogów! Mam trudności ze złapaniem oddechu, serce wali mi jak młotem, a w dodatku nie mogę powiedzieć ani słowa, bo czuję, że mam sucho w gardła. POMOCY!! Czy jest jakiś lek na stres wyznaniowy?!
– Dalej Percy, teraz albo nigdy!!– myślałem z nadzieją.
Ale to nie była jedyna z myśli, za to ta, była tą czołową. Wszystkie inne pędziły mi po głowie, jakby ktoś zbudził je ze snu. Ręce mi drżały. Chciałem mieć to z głowy. Otworzyłem usta, żeby zacząć mówić, gdy nagle poczułem coś dziwnego. To ‘coś’, zaczęło oplatać moje nogi. Spojrzałem w dół. Woda!!! Woda oplatała moje nogi, jak i również nogi Annabeth.
– Percy… Percy co… co się dzieje ?!Co Ty znowu robisz?- głos jej się załamywał.
– Ann to… to nie ja!! Czułbym to! Nie mogę zapanować nad tym CZYMŚ.
Woda wciągnęła nas do jeziora. Szybko stworzyłem wokół nas bąbel z powietrzem, bo kto wie co się może jeszcze stać. Ciągnęło nas w głąb. Byłem przerażony. Czyżby komuś nie podobało się nasze spotkanie? Moja przyjaciółka nie wyglądała na uradowaną tą całą sytuacją. Miała taki sam wyraz twarzy co ja. Starałem się jakoś nas uwolnić, ale na marne. To było silniejsze ode mnie i znacznie lepiej panowało nad wodą. W pewnym momencie dostrzegłem jakieś światło. Ale nie to, które się widzi w ostatnich chwilach życia, nie to z tunelu. Po prostu coś świeciło się pod nami, a my byliśmy ciągnięci ku niemu. Dostrzegałem pewne kształty. Im bliżej, tym lepiej rozpoznawałem co tam jest. Dopłynęliśmy, a raczej zostaliśmy dociągnięci do tego miejsca. Dowleczono nas do rafy- zjawiskowej rafy. Już wiedziałem co jest na rzeczy. Mianowicie tym światłem, były dwie świeczki, które jakimś cudem paliły się pod wodą. Pewnie miały jakieś cechy, które dawały im tą możliwość. Świece stały na pięknie przygotowanym stole. Biały obrus, talerze, sztućce, szklanki, srebrne muszelki dla ozdoby… no wszystko co przyda się do romantycznej kolacji. Po obu stronach stołu stały krzesła. Domyśliłem się, kogo to sprawka.
– Dzięki tato.– powiedziałem w myślach.
Mina Annabeth zmieniała się co chwila. Z początku było zdziwienie, potem lęk i podejrzliwość, następnie zachwyt. Staliśmy obok stołu. Jak na dżentelmena przystało, odsunąłem jej krzesełko, po czym sam usiadłem na przeciwko. Na talerzach była karteczka z informacją ‘’Jeżeli masz ochotę na jakieś danie lub napój, wystarczy, że o nim pomyślisz, a po chwili się pojawi. Miłego wieczoru’’.
– Percy… czy Ty to… Łaał. Jest cudnie, dzięki.
Uśmiechnęła się do mnie czule.
– Emm, no tak… tak, nie ma za co.- wybełkotałem.
Skoro Posejdon zadał sobie tyle trudu (podajże), więc po co to marnować? Pomyślałem na co mam ochotę. Hmm… spaghetti. A napój, moooże niech będzie zwykła szklanka wody. Mam nadzieję, że nie dadzą mi tej z jeziora, bo… ughh, nie byłby to dobry pomysł.
– Spaghetti i szklanka wody.– poprosiłem w myślach.
Zaraz potem, na moim talerzu pojawił się makaron z sosem. Spojrzałem na Ann, która patrzała gdzieś w dal. O dziwo dziewczyna zamówiła to samo co ja. Przypadek? A może to działa tak, że jak pomyśli jedna osoba, to obydwie dostają to samo? Nie wiem. Ale wydaje mi się, że nie.
– Smacznego.- zwróciłem się do Annabeth.
– Oj, udław się tą swoją uprzejmością ;p
Zaczęliśmy jeść. W ciszy. Odgoniłem od siebie myśl o moim wyznaniu, gdyż stwierdziłem, że mam jeszcze czas.
Zaraz po ‘’wmuceniu’’ naszych deserów, zaczęliśmy wspominać. Duża dawka śmiechu i sprzyjająca miła atmosfera (świece i te inne) świetnie się dopasowały. Trwało to tak z dwie godziny. Jakoś nie mieliśmy ochoty, by wracać na ląd. Moglibyśmy tak siedzieć całą wieczność, z dala od problemów, treningów, misji… Wpatrzeni w siebie opowiadaliśmy najdziwniejsze sytuacje z naszego życia. Ann ze śmiechu pociekły łzy. Nachyliłem się do niej i delikatnie palcem otarłem je z policzka. Doszedłem do wniosku, że zrobię to teraz. Powiem jej.
– Annabeth posłuchaj mnie teraz uważnie, muszę Ci coś powiedzieć.- wyszeptałem.
– Dobrze, więc słucham.
Wziąłem głęboki oddech. Nie miałem pojęcia jak zacząć.
– No bo… przyjaźnimy się. Ja Cię lubię… i dobrze o tym wiesz, ale … -spojrzałem jej w oczy.- lubię Cię inaczej… tak mocniej, jak dziewczynę…
Zapadła cisza. Moja przyjaciółka ani drgnęła. Przeraziło mnie to trochę.
– Percy… -głos miała taki jakby miała się zaraz popłakać.- możemy… możemy wrócić już do obozu?
– Ta, jasne.- powiedziałem obojętnym, smętnym tonem.
Wstaliśmy od stołu. Bańka uniosła się ku górze.
Staliśmy już na molo, susi. Annabeth przez cały czas nic nie mówiła. Nawet na mnie nie spojrzała. Po paru minutach obróciła się i poszła w stronę obozu, bez słowa… Zostałem sam. Było już trochę zimno. Mieliście może kiedyś taką sytuację, że zostaliście zranieni, przez bliską osobę? Osobę, na której Wam zależało, po której byś się czegoś takiego nie spodziewali. Tak właśnie czułem się ja. Straciłem chęć życia. Najchętniej to poprosiłbym Mojry, aby ucięły nić mojego życia. Lub też mogłem rzucić się do wody i tonąć. Ale syn Posejdona topiący się w jeziorze? Upokorzenie dla mnie i mojego ojca. Zrezygnowany wróciłem do domku Trzeciego.
Ciąg dalszy nastąpi…
świetna kiedy ciąg dalszy???
Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie. Szybko pisz cd.:)
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa dziękuję za dedykację :*:*:* <333333333333333333333333333333333333333
kiedy wyslesz CD?
boziu ale emocje, ja tu nie wyrabniam chce ciag dalszy teraz, zaraz juz
chociaż wiem ze bedziesz później :P:P
Emoty w tekście to złooo!
O! bez urazy ale temat banalny za to wykonanie świetnie. no bo każde opowiadanie o tym temacie kończy sie wyznaniem i ,,ja cie też,, zwariować można. a to nie! ma charakter! brawo za orginalność w wykonaniu
To jest takie smutne! Teraz moja depresja się pogłębiła… Mam głębokiego, bezdennego niczym Tartar doła…
A sam rozdział jest super, tylko zakończenie takie smutne. Biedy Percy…
Ciekawe a nawet trochę fwjne. TYLKO BŁAGAM BEZ MINEK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ciekawie napisane, pełne emocji, czekam na CD !
póki co nie mam głowy co do Percy’ego i jego spraw sercowych, sooorki 0 weny no i przepraszam za emotki, to jakoś z przyzwyczajenia. czekam na dalsze opinie i zachęcam do czytania moich poprzednich i kolejnych opowiadań. xp
Mistrzowsko wykonany temat !!! podoba mi się bardzo
Zafebiste opowiadanie! 😀 Doskonale napisane, ciekawa treść a jedyną wadą jest to że jest za krótkie… mam nadzieje że napiszesz więcej następnym razem Z niecierpliwością oczekuje ciągu dalszego. Mam nadzieje że Percy i Annabeth przeżyją mocną przygodę
to już mogę Ci i Wam zapewnić, dzięki
Emotki w tekście nie są najlepszym pomysłem. Masz świetny styl pisania, ale zajmujesz się oklepanym pomysłem. Szkoda marnować takiego talentu do narracji 1 osobowej, w tak nie originalnym pomyśle. Jednak opowiadanie bardzo mi się podoba
Dzięki Czy sugerujesz, że mam tworzyć opowiadania i opisywać zdarzenia w paru narracjach? Czy jak ?
OOOOO myksa miałaś mi dac gg 😀
W sumie to i tak kontynuowanie Głębi wydaje mi się zbędne, bo jakoś już mnie to nie fascynuje, ale jak trzeba to pociągnę ją do 5 części 😉 Za to Olivia, będzie miała ich spoooooooro.
To w takim razie trza 😉