Nie zdajecie sobie sprawy jak niektórzy ludzie potrafią być irytujący. Weźmy na przykład takich braci Hood. Poprosiłam ich, aby pomogli mi przenieść parę walizek do domku i zaczyna się. Szłam z przodu ciągnąc za sobą dwie walizki. Dziesięć metrów za mną człapali się Travis i Connor. Każdy niósł po jednej torbie. Bogowie, żebyście widzieli co oni robili. Cały czas marudzili, jakie to ciężkie, co ja tam napakowałam, że zaraz sama będę musiała sobie to nieść, bla bla bla. ALE! Gdy obok przechodziła jakaś dziewczyna bądź grupka dziewczyn, Ci dwaj nagle stawali się jakimiś WIELKIMI STRONGMENAMI. Otóż wtedy podnosili torbę i że niby ona taka lekka i w ogóle. Zaczynali też te swoje ”podrywcze manewry”, czyli puszczali oczko, strzelali palcami, a z ust wydawali jakiś dziwny dźwięki, coś takiego jak ”czik czyk”. Zazwyczaj każda z dziewcząt wybuchała śmiechem, choć nie powiem, ale zawsze miały tego rumieńca.
* * *
Stałam przed drzwiami domku pierwszego. Już z zewnątrz był niesamowity. Wykonany z białego marmuru, miał wiele złotych zdobień. Na ścianach wyryte był różne obrazy. A to greckich bóstw, a to z jakiejś walki, itp. Przy wejściu stały dwie wysokie, śnieżnobiałe kolumny. Drzwi też były w tym kolorze, a na ich środku był grecki napis, który bez problemu rozszyfrowałam. Napisane było ‚ZEUS – WŁADCA NIEBIOS’. Złapałam za złotą, kulistą klamkę i przekręciłam ją. Weszłam do środka. Pierwsze wrażanie opiszę jako „łaał”.
Na samym środku pokoju stał ogromny posąg mojego ojca z piorunem piorunów w dłoni. Pan Nieba ubrany w klasyczną grecką szatę spoglądał w górę. Nie wiem czemu, ale popatrzałam tam. Kolejne zaskoczenie. Sufit. To było coś pięknego. Kopulaste sklepienie, ozdobione niebiesko-białą mozaiką. Przypominała ona pochmurne niebo. Chyba nawet tak miało wyglądać. Swój wzrok przeniosłam na ściany. One również były ozdobione licznymi malowidłami. Były też w nich nisze, na których postawiono małe figurki orłów na piedestałach. W rogach ścian stały łóżka. Jak spostrzegłam przy każdym z nich stał piecyk wykonany z brązu. Dobra, muszę przestać się tak zachwycać tym wystrojem. Przecież to zwyczajny domek, myślałam. Więc podeszłam do wolnego miejsca, położyłam obok moje tobołki, a sama uwaliłam się ze zmęczenia na wyrko. Po 3 minutach już spałam. Tego snu nie sposób zapomnieć…
Stałam przy wejściu do małej chatki. W kącie werandy rozłożony był fotel wypoczynkowy, a na nim leżała jakaś książka. To była zwykła, drewniana chałupka. Wyglądała na dość starą, gdyż gwoździe odstawały od desek, a framugi popękały gdzieniegdzie. Za oknami wisiały koronkowe firanki, które dodawały urokowi wiejskiemu domkowi. Drzwi były lekko uchylone. Na tabliczce, przyczepionej do nich napisane było ”A. Martin”.
Obróciłam się.
Za domem rozpościerało się niewielkie podwórko, otoczone płotem. Po lewej stronie był ogródek z warzywami. Obok rosły drzewa. Rozpoznałam je. To grucha i jabłoń. Między gałęziami przebijały się promienie słońca, odbijające się od dojrzałych owoców. Teraz spojrzałam na prawą stronę. Była mniej tłoczna, ponieważ ustawiona tam była tylko huśtawka, a obok niej kwitnął krzak rododendrona. Podobało mi się tu. Czułam się, jakbym była u siebie… Nagle usłyszałam dźwięk stłuczonej szklanki, dochodzący z wewnątrz.
– Do cholery, co ze mnie za niezdara!- powiedział kobiecy głos, karcąc się.
Chciałam wejść do środka i sprawdzić do kogo on należał, gdy spostrzegłam coś, co wzbudziło we mnie lęk. Ku drzwiom zmierzała jakaś postać, w ciemnej szacie i z kapturem na głowie. Zaczęłam się cofać. Kiedy to ‚coś’ doszło do drzwi, nawet mnie nie zauważyło. Zdziwiłam się, ale nie chciałam tego zmieniać. Lepiej dla mnie. W pewnej chwili z domku wyszła kobieta z kubkiem kawy w ręce.
Miała wycieniowane, blond włosy i prostą grzywkę. Jej piwne oczy połyskiwały, a mały, zgrabny nosek był lekko zaczerwieniony. Rumiane policzki świetnie dopasowywały się do jej pełnych, malinowych ust. Była wysoka i na dodatek w ciąży. Liliowa sukienka, którą miała założoną, delikatnie falowała w podmuchu wiatru.
– Oo.- widok „widma” spowodował, że pobladła.- Witaj, czym zawdzięczam sobie Twoją wizytę?- spytała, następnie podeszła do fotela i usiadła.
– Daruj sobie.
– Przecież nie robie nic złego.
– Tak? To ciekawe…
– Może kawki?
– Nie!- warknęła istota w ciemnym odzieniu.
– Dobrze. Mogłabyś powiedzieć wreszcie, po co tu przyszłaś?
– Z prośbą, groźbą i tymi innymi sprawami.
– Och, Hero… Czemu od razu z groźbą?
– Słuchaj mnie, nędzna śmiertelniczko.- matrona w szacie ściągnęła z głowy kaptur. Na głowie miała złoty diadem z gwiazd, podtrzymujący jej upięte, kasztanowe włosy. Oczy błękitne i duże biły rządzą mordu, a swoje cienkie usta zacisnęła ze złości.- Zakazuję Ci spotkań z moim mężem, albo gorzko tego pożałujesz!
– Nie możesz mi tego zabronić!! Nie boję się Ciebie, rozumiesz!!
– Na Twoim miejscu zmieniłabym zdanie. I nie denerwuj się tak, bo poronisz, a tego byśmy nie chcieli.- rzekła czule bogini.
– Od kiedy Ty się tak zamartwiasz o stan mojego zdrowia?! Nie wiem, jak Zeus może wytrzymać z taką zołzą!! Nie jesteś jego warta!! On mnie kocha!! Nie zmienisz tego! NIGDY!!
Hera podeszła do niej. Sięgnęła ręką do kieszeni i wyciągnęła sztylet. Podstawiła go do gardła bezbronnej kobiety.
– Lepiej uważaj, bo ucierpisz na tym Ty i Twój bobasek. Hmm… Może tak mała klątwa, co? Będzie zabawniej. Oo tak, z klątwami zawsze jest ubaw.
– Słuchaj!!- wykrzyczała przez płacz.- To sprawa między nami!! Nie wciągaj w tego mojej córki!!
– Och… No dobrze. Skoro tak sądzisz, to zrobię coś innego…
– Rób do woli co chcesz, tylko nie tykaj mojego dziecka!
– Zapamiętaj moje słowa… Kiedyś się z Tobą policzę, a wtedy…- lekko rozcięła sztyletem podbródek kobiety.- Do zobaczenia, Audrino.- po tych słowach zmieniła się w pył.
Ciężarna leżała na ziemi i płakała. Krew z jej podbródka poplamiła sukienkę. Podeszłam do niej, mówiłam, pocieszałam ją. Chciałam pomóc, ale ona mnie nie słyszała. Jakbym była jakimś duchem. To by wyjaśniało, czemu mnie nie zauważyły. W pewnym momencie usłyszałam grzmot pioruna. Obróciłam się. Z nikąd pojawił się Zeus. Podbiegł do kobiety. Przytulał ją, wypytywał…
Niestety, ale obudziłam się. Co za dureń mną potrząsał?!
– Ejj! Obudź się no!- mówił chłopak.
– A może… Oo! Budzi się. Zostaw już ją Will.- powiedziała jakaś dziewczyna.
– Co do… co jest grane?- zapytałam sennym głosem.
– Nie, nic. Zaraz obiad.- odpowiedziała.- A tak w ogóle, to cześć!
– Coo?! Spałam bite trzy godziny?!
– Noo… Nie chcieliśmy Cię wcześniej budzić…
– Dobra, nie szkodzi…To Wy jesteście moim nowymi współlokatorami?
Dziewczyna pokiwała twierdząco głową.
– Aha. Jestem Oliwia.
– Miło mi, Phoebe (czyt. fibi).
Uśmiechnęłam się promiennie i podałam jej rękę. Uścisnęła ją.
– A Ty jesteś…?- wskazałam palcem na chłopaka.
– Will.- powiedział ostrym tonem.
– Oł… no dobra. Fajnie Was poznać.
– Ciebie też. My za 15 minut idziemy do jadalni, może pójdziesz z nami?
– Okej. To w takim razie, muszę się szybko ogarnąć.
– Dobra. To poczekamy na zewnątrz.- i oboje wyszli.
Powoli podniosłam się i usiadłam na krańcu łóżka. Przetarłam oczy i postarałam się fragment po fragmencie, przypomnieć sobie mój sen. A więc było tak: kobieta w ciąży o imieniu Audrina, groźna Hera, Zeus. Może to dziwne, ale wydaje mi się, że nie bez powodu miałam taki sen. Jeszcze to wczorajsze spotkanie z ojcem. Nie no, teraz jestem pewna! Ta ciężarna kobieta, to moja matka! Nie sądzę jedynie po imieniu, no ale to nasze podobieństwo. Jeny… Dobra, znowu zaczynam. Koniec. Potem sobie pomyślę o takich rzeczach. Do cholery Olivia! Otrząśnij się! Wstałam stanowczo. Sięgnęłam ręką do walizki, wyciągnęłam obozową koszulkę i niebieską bluzę, po czym udałam się do toalety.
Ciąg dalszy nastąpi…
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
super, boskie, herosowe ach i och normalnie brak mi słów Piper oby tak dalej
czekam na CD 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀
odwalone w kosmos 😀 tylko tak dalej… 😀
łał nie mogę się doczekać reszty
Wykryłam jedną literówkę („grucha”- chyba powinno być „grusza”), ale poza tym superaśnie! Trzymaj tak dalej, uwielbiam to opko!!!
powiem tak:
Daaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaag, ty wiesz co o tym myśle, ale mam to w głębokim poważaniu!!
TOOO OOOOPOOOOO JEST GENIALNE I ŻĄDAM CIŚGU DALSZEGO, NIE WIEM JAK MASZ TO ZROBIĆ, ALE MASZ TO ZROBIĆ!!!!!
PS. przepraszam za maltretowanie caps-locka
zgwałciłaś caps-locka lae SIE ZAGDZAM Z TOBA W 100% SEL5ENE DAGUUUUUUUUUUŚ WIESZ CO CI ZAWSZE MÓWIĘ NA TEMAT TWOICH OPEK I MIELIŚMY PISAC TAKIE JEDNO WIESZ JAKIE WIEC NIEDŁUGO SIE DO ROBOTY WEŹMIEMY 😀
gwałciciele nieuzależnieni 😀
dzięki za komentarze
czadziowe!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
szybko pisz ten ciąąąąąąąąąąąąąąąąąąąg dalszy!!!
BŁAAAAAAAAAGAAAAAAAAAMMMMMMMMMM!!!
to opo rządzi!!
A jacie kręcę! Geniusz w najczystszej postaci. Piper to opo jest świetne! Uwielbiam je! A to z tej Hery wredna zołza. Już się domyślam co mogło się stać…
Gra, piosenka itp 😀
cieszymy się, że Wam się podoba jak na razie 😉
sory, to powinno iść do Battlefield 😀
Rzeczywiście Battlefield fajniej się zapowiada, ale en był GE-NiA-LNY.
Sen nie en, oczywiście.