-Witaj siostrzyczko. Jak dawno się nie widzieliśmy. Jestem Carter Darknes- Twój brat.- Carter Darknes, śmieć pomyślałam i skupiłam się. Blond włosy gościu zaczął się śmiać.
-Przykro mi panienko, ale to nie działa na inne dzieci śmierci. Zechcesz się do nas przysiąść? Mamy we trójkę dużo do obgadania.
-Ja też tak myślę.- I usiadłam.
-Nosisz naszyjnik? To dobrze.- Powiedział Carter.
-Dostałam go od Rileya gnojku.
-Riley, Riley, Riley, no cóż był tylko pionkiem, którego należało się pozbyć po wykonaniu ruchu… To ja dałem mu naszyjnik by dał go tobie.
-Co?
-Tak, to rodzaj ochrony. Jesteś niewykrywalna i możesz zamienić się w fioletową mgłę.
-Czemu zabiłeś Rileya?- Łzy zaczęły napływać mi do oczu.
-To było konieczne, musiałem Cię sprowadzić do nas.- Zbliżył się do mnie i zaczął bawić końcówkami włosów. W jego oczach, tak podobnych do moich zauważyłam iskierki. – Prawda Tanatosie?
-Oczywiście panie Darknes.
-Ale czemu?- Uśmiechnął się delikatnie.
-On był JEGO synem.
-I co z tego?- Wkurzał mnie maksymalnie. Najgorsze było to, że widziałam w nim siebie. Moje ruchy, gesty, spojrzenie, uśmiech…
-Co sądzisz o bogach?
-Eeee, że to zadufane w sobie głupki, które myślą, że wszystko im wolno?- To akurat była prawda.
-Właśnie. Krąży legenda, że pojawienie się 2 dzieci śmierci oznacza koniec świata. Wcale nie świata, tylko bogów i odrodzenie świata. Już bawisz się w tworzenie lepszego świata. To twoje przeznaczenie. Razem zmieciemy bogów i niegodziwych z jego powierzchni. Stworzymy lepszy świat. Tanatos nam pomoże.
-Jesteś świrem.
-Ty też. Przyłącz się do nas. Mamy już armię.
-Gdzie?
-Wszędzie. Na całym świecie budzą się potwory gotowe, ba chętne by stanąć przeciw bogom. Pójdą za naznaczonymi mocą śmiertelną.- Tanatos cały czas się szczerzył.- Stworzymy ten lepszy świat! I będziemy nad nim panować.- Nagle poczułam, że jego bezsensowne słowa mają sens. Nie słyszałam już jego ględzenia, wiedziałam, że jest słuszne.
-Pomogę wam.- Powiedziałam jak w transie. Tanatos brechtał się jak nic, ale mi to nie przeszkadzało.
-Dobrze. Dzięki wam w końcu zostanę doceniony. – Czułam się otumaniona, ale mi to nie przeszkadzało.
-No więc mamy komplet. Sophie pozwól wtargnąć potworom do obozu herosów.
-Pozwalam potworom wtargnąć do obozu herosów.- Powiedziałam bez zastanowienia. Usłyszałam grzmot.
-Dobra. Zostaniecie na razie tutaj, a ja idę zaatakować obóz herosów.- Mówił bóg.
-Zostaniemy tutaj.- Wyrecytowałam.
-Dobrze.- Weszliśmy do środka kawiarni. Okazało się, że należy do Tanatosa. Zamknął sklep, a mnie i Cartera w nim. Wypowiedział parę zaklęć i odleciał na czarnych skrzydłach.
***
Obóz herosów:
Armia potworów czekała na przywódcę. Zadziwieni herosi stali po drugiej stronie bariery, nie świadomi że ta ich już nie chroni. I przyleciał on. Rozdziawili gęby ze zdziwienia, w końcu był bogiem.
-Atak.- Zawołał cicho, lecz stanowczo. Ku zdziwieni i przerażeniu półbogów potwory przedarły się przez barierę bez problemu. Herosi dobyli broni. Potwory miały jednak przewagę liczebną. Rozgorzała walka. Szala zwycięstwa przechylała się na stronę potworów. Jednak pewien heros imieniem Bob wpadł na wyśmienity pomysł. Ile sił w nogach pognał na kuchni. Tchórz myślicie pewnie? Otóż Bob wyjął z szafek wszelki zapas fasolek w puszkach i je zjadł. Czuł coś się zapowiada. Wrócił na pole walki. Jakiś potwór właśnie atakował małego herosa, który nie był w stanie się obronić. Wysoka heroska zablokowała śmiertelny cios. Tuż nad głową dziecka. Była niepokonana. Okazało się, że Maria Digitales wcale nie jest taka beznadziejna. Bob wpadł na dziewczynę w różowej zbroi walczącą z piekielnym ogarem.
-Bieber.- Szepnął do niej. Heroska odcięła ogarowi głowę i pognała do swojego domku. Nie dostrzegana w wirze walczących rozstawiła głośniki.
-Kryć się!!!- Wrzasnął Bob, który czuł, że śmiercionośny gaz jest już w drodze na zewnątrz. Herosi zaufali Bobowi i pochowali się do domków. Potwory stały zdezorientowane. Katie kliknęła play. Potwory zaczęły zatykać uszy. A Bob zrobił to co robił ciągle- pierdnął. Włożył w to całą moc i siłę. Wiatry były tak silne, że parę potworów poleciało w powietrze. Parę zemdlało ze smrodu. Reszta się kapitulowała. Nagle przybiegł gruby facet w piżamie.
-Co tu tak jedzie? Dlaczego tak hałasowaliście? Nie można się nawet zdrzemnąć!
-Uratowaliśmy obóz herosów przed Tanatosem panie D.- Zameldowała Maria z zatyczką na nosie. Dionizos machnął ręką i smród się ulotnił.
-Tanatos by się nie odważył.
-Jednak się odważył.- Herosi powychodzili z domków i wzięli się za szacowanie szkód. Nad głową Marii pojawił się piorun.
-Zostałam uznana! Jest! Jest! Jest! W końcu!
Nad głową Katie zajaśniał różowy gołąbek, a Boba kłos pszenicy. Tak więc domek 20 został pusty…
***
-Atak nie powiódł się przez taką jedną 3 nieudaczników.- Oznajmił nam Tanatos. Jednak myślę, że możemy przystąpić do ceremonii zniszczenia świata i nadania wam mocy zabicia bogów. Potrzeba tylko ofiary. Już wiem kogo. Carter mój drogi znajdź mi tego miłego chłopca od Gigi i zaprowadź na tamto wzgórze, co wczoraj oglądaliśmy.- O dziwo nie wiedziałam o kogo chodzi. Nic nie czułam. Wiedziałam tylko, że Tanatos ma rację. Carter posłuchał. Tanatos spojrzał mi w oczy i zaczął się brechtać.
-Nie ma co, opłacało się przeznaczyć 200 lat na naukę wywierania wpływu…
-Jakiego wpływu?
-Nic, nic ślicznotko. Choć.- Złapał mnie za rękę. Poczułam ścisk w żołądku i pojawiliśmy się na jakimś ślicznym wzgórzu. Nad oceanem lub morzem. Staliśmy na stromym, wysokim urwisku. I zobaczyłam związanego Georga i Cartera…
Od autorki: Sorry za beznadziejność tej części. Szczerze mówiąc była pisana trochę na siłę. To najbardziej niedopracowany fragment opowiadania. Wiem, motywy wykorzystane już wcześniej, głupie i źle opisane. Następna część będzie lepsza. Proszę przeczytajcie ją. I w ogóle saga zbliża się do końca jeszcze tylko 2 części.
Ciekawe
Czekam na cd
Myksa, weź się stuknij!!! Jeśli ta część jest niedopracowana i do bani, to całe moje opowiadanie nadaje się tylko i wyłącznie na paszę dla Biebera.
Więc nie pierdol, tylko pisz!!!
Ogółem zgadzam się z Arachne, ale zauważyłam kilka błędów- powtórzenia „nie przeszkadzało mi to)
– trans Sophie jest sztucznie i płytko opisany
– niektóre błahe momenty w fabule są źle opisane, np. „Weszliśmy do kawiarni. Okazało się, że należała do Tanatosa”. Niby nie ma się nad czym rozpisywać, ale to się dziwnie czyta.
– za krótkie!
– ta obrona Obozu Herosów jest zbyt niieprawdopodobna.
To, że ofiara będzie George, to świetny pomysł. Nie uwierzę własnym, jeśli przeczytam, że Sophie go zabiję.
Ej ludzie, co tak mało komentarzy?
Jeśli to jest niedopracowane, to ja jestem święta Hermenegilda! (jeśli taka święta istnieje xD)
Nigdy nie widziałam tak zbulwersowanej Arachne ;o
arwen_LivTyler – fakt, są błędy, ale wiem co to znaczy pisać ma MUS, oraz jak to strasznie męczy. Ja się osobiście nie dziwię, że są powtórzenia i inne błędy.
Wielbię opowiadanie i Cb Myksa! Czekam na cd 😀
E, tam. Zgadzam się z Arachne na 100% pisz szybko 😀
GENIUSZ!!!!!!!!!!
Ejj, nie narzekaj, jest super 😉
Ale bitwa była za szybko opisana… Powinno być w niej więcej opisów 😉
Ojej dziękuje Arachne w części 9 starałam się dać z siebie wszystko. Naprawde mi miło, ale I tak uważam że nie jest to najlepsze opowiadanie. arwen_LivTyler, powiem jedno… Albo nie będę spoilerować- dowiecie się później 😉
A I Arachne moje wypociny w porównaniu z twoimi to jedno wielkie $#&@
Nie martw się. Rozdział jest dobry. Jeżeli ten jest według Ciebie o słabszy to czekam na następny.