Na początku chciałam przeprosić za długą przerwę między częścią 3, a 4. Jakoś nie chciało mi się pisać tej części. Mam nadzieję, że dobrze ją przyjmiecie i że ktoś to przeczyta w ogóle. Przypominam co działo się w poprzednich częściach:
Britney i jej przyjaciele to jedyni herosi, którzy przetrwali koniec świata. Nad takowym panuje teraz bóg zniszczenia- Syriusz. Herosi marzą o tym, by go obalić. Znajdują na to sposób: moc boga można zamknąć w jaju potwora zwanego ofiotaurem. Wyruszają na misję do wód podziemnych by je zdobyć. Po drodze wstępują do wulkanu Romano- siedziby Hefajstosa. Ten podarowuje im łódź. Jadą do Hadesu, by Styksem dopłynąć do wód podziemnych. Śledzi ich tajemniczy Ryuk. Dzieje się coś dziwnego: tajemnicze koszmary Britney, a nawet tajemnicze wizje złego boga Syriusza nie zwiastują niczego dobrego. W ostatnim koszmarze Brit ujrzała wyrocznie, która wypowiadała tajemniczą przepowiednie…
Cześć 4
Dołącza do nas wyrocznia oraz niezbyt miłe spotkanie Syriusza i bogini magii
Potem zasnęłam ponownie, obyło się bez koszmarów. I nagle ktoś mną potrząsnął. Otworzyłam oczy i zobaczyłam zaniepokojoną twarz Lisy.
-Brit, ona ględzi coś o jakimś Ryku i… jest ranna. Bardzo ranna. Ledwo się do nas doczołgała… Pomóż mi!
-Już wstaje Lis.- Wyszłam z namiotu i zobaczyłam JĄ- dziewczynę z mojego koszmaru. Rana na nodze wyglądała okropnie. Podbiegłam do niej. Ron starał się ją uspokoić miłymi wizjami, a David karmił ją ambrozją. Wiktor i Kathldzieja trzymali się za ręce i coś szeptali. Ben podskakiwał nerwowo wokół Rona (pewnie bał się, że ten znowu coś sknoci). Podeszłam do niej. Złapała mnie za rękę. Jej oczy byłe jadeitowe.
-Nie, wybór, wybór ty… Zabij Ryuka, zabij go…
-Widzisz Brit, ciągle ględzi o jakimś Ryku, czy Ruku…
-Ryuku- Poprawiłam ją.
-Może chodzi jej o Syriusza?
-Nie, nie dziecię zniszczenia! Istotę strachu! Zabij, zabij go! – Ron odezwał się.
-Ona nie jest zwykła, jej umysł… Ona jest wyrocznią!
-Wyrocznia!?- Wrzasnął Ben.
-Tak- Odpowiedział Ron. Nagle zawiał wiatr. Był w nim jakiś złoty pył. Osiadł na mnie. Zaczęłam się świecić. Usłyszeliśmy głos.
-Och źle się dzieje w zniszczonym świecie
Gdzie panuje zniszczenia dziecię…
-Daruj sobie.- Mruknęła ranna dziewczyna.- Lepiej byś mi pomógł.
-A myślisz, że po co marnuję energię, wiesz ile ta sztuczka mnie kosztuje? Przez tydzień nie ruszę się z łóżka w celi!
-Kim jesteś?- Spytałam.
-Jestem Apollo, bóg…
-Apollo, o jacie! – wydarła się Lisa.
-A więc udzielam swojego błogosławieństwa Britney Sarah Evans. Masz moc uzdrawiania wszelkich ran.
-Dziękuje panie, czy jestem twoją córką?
-Nie, przykro mi. Idą straże! Muszę kończyć!- Ja przestałam błyszczeć, ale czułam w sobie dziwną siłę. Położyłam rękę na nodze wyroczni. Po chwili rana zniknęła.
-Brawo Brit.
-Udało wam się ją wyleczyć?! Ja Kathldzieja już coś osiągaliśmy!- Wrzasnął Wiktor. Kathldzieja puściła jego dłonie.
-Co oni robili?
-Lepiej nie pytaj. Coś w deseń medytacji.
-Aha.- Patrzyłam oniemiała na swoje palce. To może się nam przydać. Wyrocznia odezwała się, ale już normalnie.
-Dziękuję za pomoc, jest Ginewra, ale mówcie mi Gwen- wyrocznia i córka Hadesa.
-Nie ma za co.
-Mogę iść z wami?
-No raczej tak, wiesz po co płyniemy?
-Tak, jestem wyrocznią, niestety nie mogę wam powiedzieć wszystkiego o moich wizjach oraz o tym, co przydarzy się podczas wyprawy.
-Spoko, złe niespodzianki już nas nie dziwią, żyjemy w Postapokaliptycznym świecie.- Uśmiechnęłam się.
-Nie ma to jak optymistyczne podejście do życia.- Stwierdził Ben. Zaczęliśmy się brechtać. Przypominam, żyjąc w postapokaliptycznym świecie trzeba się umieć śmiać ze wszystkiego. Poskładaliśmy namioty i ruszyliśmy w drogę naszą łodzią podwodną. Zbliżaliśmy się do celu. W pewnym miejscu Styks zmieniał się w wodospad. Daliśmy się ponieść prądom i wpadliśmy do ciemnej wody. Ciągnęła się w nieskończoność. Zanurkowaliśmy i płynęliśmy przy dnie. Mam nadzieję, że znajdziemy tu jajo ofiotaura, w końcu to już wody podziemne.
***
Syriusz:
W tym miejscu nie było przyjemnie, nawet jak dla mnie. Szedłem przez pustkowie, które sam stworzyłem. Gdzieś tam było jej więzienie. Pewnie nie zechce mi pomóc, ale spróbuje. Nie zrobi mi krzywdy: jestem potężny, a jej moce są ograniczone. Mój ciepły płaszcz nie chronił mnie dobrze przed zimnem jakie tu panowało.
-Panie na pewno chcesz iść sam?- brzęczał mi w uszach głos mojego sługi. Zakręciło mi się w nosie. Jakieś drzewo bez liści zostało posłane w powietrze. Robiło się coraz cieplej. Sprawiłem, że nad moją ręką pojawiła się kula światła. Szedłem dalej. W końcu doszłam do podniszczonej, ponurej twierdzy. Strażnicy pozdrowili mnie i zaprowadzili do celi gdzie przebywała ona.
-Idźcie.- Otworzyli drzwi celi, wszedłem i oddalili się. Nie musieli zamykać, ona nie ucieknie przy mnie.
-Syriusz, nowy pan świata, co sprowadza Cię w moje skromne progi?- Spytała ona. Rude włosy opadały jej na twarz. Ubrana była w jedwabną sukienkę. Ramiona i nagi poniżej kolan miała gołe. Nie wiem jak wytrzymywała w tym chłodzie w takim wdzianku- w końcu miała jakieś cieplejsze. Ja trząsłem się w dość grubym płaszczu. Siedziała na kanapie. Stworzyła resztkami mocy jakieś warunki do życia w tej ponurej celi.
-Nie zimno Ci?- Spytałem z udawaną troską.
-Nie Syri, moja krew jest gorąca, a na widok twojej paskudnej, zdradzieckiej gęby wprost się gotuję.
-Myślałem, że z zewnątrz jestem słodki.
-Zależy dla kogo, parszywy szczurze. Gadaj po co tu przylazłeś? Chcesz się nade mną poznęcać? Dawaj wypal mi wnętrzności i tak się zregeneruję. Może wolisz użyć swojej mocy? No dalej, nie będę wrzeszczeć nie dam Ci tej satysfakcji.
-To kusząca propozycja, ale nie po to tu jestem.- Czy miałem jej powiedzieć o wizjach? Bogini magii powinna wiedzieć co znaczą. Tak, tą kobietą była Hekate.
-To czego chcesz?
-Ostatnimi czasy miewam… yyyy… wizje.- Opowiedziałem jej o moich koszmarach. Zaczęła się śmiać.
-Malutki Syriuszek ma problemy z koszmarami, ha ha ha.
-Nie wygłupiaj się.
-Powiem Ci co znaczą: twój upadek, to ty będziesz niedługo klęczał na kolanach i błagał o litość. Jednak ON Ci jej nie okaże, o nie. Twoje nędzne moce Ci nie pomogą. Twoi wrogowie Cię zniszczą, a ON zapanuje.- Mówiła wciąż się śmiejąc.
-Nie wygaduj głupstw.- Wymruczałem zaczynając się denerwować.
-Ja nie gadam głupstw, upadniesz Syriuszu i to niebawem.
-Nie prawda!
-Prawda, jesteś słaby.
-Ja Ci zaraz pokażę jaki jestem słaby!- Uniosłem ją do góry i zacząłem dusić. Jej twarz zrobiła się czerwona, może i była boginią i nie mogłem jej zabić, ale mogłem zadać jej ból i sprawić by cierpiała. Cisnąłem nią o ścianę. Oczywiście ja nawet nie ruszyłem się z miejsca: wszystko robiłem mocą. Cisnąłem w nią śmiercionośnym światłem wypalając dziurą w brzuchu. Jeszcze raz cisnąłem o ścianę i wściekły opuściłem celę. Strażnicy zaraz zamknęli jędzę na 4 spusty. Opuściłem twierdzę. Słyszałem jej drwiący śmiech.
Super, masz talent
Czekam na więcej!!!!!!!!!!!!
Co tu duzo gadac… :
GENIALNE KONIEC KROPKA! !! 😀
spoko
Ciekawe 😉
czekam na CD.
Dzięki za przypomnienie!
Narracja Britt taka średnia, szczególnie pod koniec zrobiłaś wielki skrót (pewnie Ci się śpieszyło do narracji Syriusza,co? Pewnie Britney jest dla Ciebie za dobra. Postaraj się jednak bardziej), za to Syriusza: cud, miód, malinka.
Trochę za krótkie, ale chyba nic dziwnego, że przerwałaś w takim momencie.
Już niedługo poznacie mój diaboliczny talent do kończenia części w wkurzających momentach, bo wysłałam wreszce 2 cz. MZG.
Fajne. Mam nadzieję, że szybko nastąpi CD.
Super i nie mogę się doczekać CD 😀
Dziękuję wszystkim serdecznie Części 5 I 6 już grzeją kolejeczke 😉 Część 7 pisze I jutro skończę. Pozdrawiam tych co czytają xd
świetne, ale jak dla mnie początek nieco zbyt chyaotyczny
Co tu dużo mówić… super! Uwielbiam twoje opowiadania!