Posejdon:
Zawsze herosi zadają te same pytania: Jak być bogiem? Jak jest na Olimpie?
Dzisiaj mogę na nie odpowiedzieć.
A więc dowiedzie się co robią bogowie w wolnym czasie.
Na Olimpie:
Wszyscy bogowie (łącznie z Dionizosem) siedzieli na swoich tronach.
-Hej… strasznie tutaj nudno- stwierdził Hermes spoglądając gdzieś daleko.
-No… taka klapa, że mucha nie siada- westchnęła Hera -Mężusiu…- zwróciła się do Zeusa-ZRÓB COŚ!
-Co mam zrobić?- zapytał Zeus drapiąc się po głowie.
-Zrób coś albo wyrzucę twoją kolekcje paznokci!
W ręce Zeusa pojawił się piorun
-Zbieram ją od ponad 2000 lat! Mam nawet paznokcie Aleksandra Wielkiego! POZA TYM JAK ŚMIESZ MÓWIĆ TO PRZY BOGACH!
Spojrzałem na małżeństwo. Kłócą się znowu… co za nudy. Spojrzałem na innych bogów i wstałem głośno mówiąc
-Co powiecie na małą rozrywkę? CZEGO CHCĄ BOGOWIE?
-ROZRYWKI! – ryknęli chórem. Nawet ta zrzęda Atena.
Chwyciłem trójząb w ręce. Zamigotał złoto po czym wystrzelił z niego złoty promień.
Wokół nas pojawiły się stoły z jedzeniem, krzesła, kolorowe lampy disco, świecący parkiet, stoisko DJ i głośniki.
Bogowie głośno krzyknęli uradowani.
-Hermes leć no po jakieś towarzystwo! Mamy imprezę!
Hermes ukłonił się nisko i poleciał w swoich skrzydlatych butach.
-Demeter zapuść jakąś muzę!
Demeter niechętnie podeszła do sprzętu DJ’a. Nerwowo zerknęła na nas po czym zaczęła drapać płyty i zapuszczać muzykę.
-OŁ JEEEE!!!-wszyscy ruszyli na parkiet.
-Zacznijmy od Makareny! -powiedziała pewnym głosem Demeter.
Wszyscy zaczęli tańczyć Makarene. Skorzystałem więc z okazji by poderwać parę lasek.
-Kręć pupką! -zawołałem do Ateny, która wyglądała jakby chciała mnie chlasnąć po twarzy
No dobra… zły początek. Stara Atena nie lubi jak do niej się odzywa. Jest chłodna.
-Rusz się Posejdonie! -powiedziała do mnie Afrodyta delikatnie dotykając mojego ramienia.
Było to coś cudownego… Sam dotyk Afrodyty sprawiał, że bogowi chce się żyć. Była w dodatku taka ładna…miała taką ładną twarz, włosy, oczy i jeszcze tam… parę rzeczy. Ale była mężatką. Ale i tak nie bardzo ją to kręciło…. może dlatego, że jej mąż oprócz tego, że był niezbyt urokliwy to w dodatku nie znał się na miłości.
Ale za to Posejdon umiał zawrócić kobiecie w głowie.
-Wiesz może ty, ja…razem na łożu mił…
Ares spojrzał na mnie spod łba. Wiedziałem żeby z nim nie zaczynać.
-Nieważne- obróciłem się w napięciu i wpadłem na Dionizosa, który podpijał wino.
-Och hej…
Odszedłem na bok i patrzyłem jak Hera i Zeus nadal się kłócą.
-…TY STARA *****(niecenzuralne słowo),CAŁY CZAS NARZEKASZ! JAK JA CI **********!!!
-TY CAPIE! GDZIE JA MIAŁAM OCZY GDY ZA CIEBIE WYCHODZIŁAM! ZDRADZASZ MNIE NA PRAWO I LEWO!
-TY **** ********** NA BRUK!
Wolałem nie przysłuchiwać się dalej ich kłótni.
Tymczasem Hermes zaprosił kilka pomniejszych bóstw i potworów. Rozpoznałem nawet Meduzę w czapce przysłaniającej jej oczy i wężowe włosy.
Osz… Co ona tutaj robi? Czy nie powinna żyć? Może jej się nie da dobić.
Rzuciłem się na ziemię i pełzałem po niej wśród nóg bogów. Na moje nieszczęście weszłem pod sukienkę Hestii.
Hestia spoliczkowała mnie po czym wydała z siebie krzyk
-BOGOWIE! ZBOCZENIEC! POSEJDON TO ZBOCZENIEC!
Meduza usłyszawszy moje imię zaczęła zmierzać w moją stronę.
Chwyciłem pobliską kobietę niby do tańca. Na moje nieszczęście okazało się, że tą kobietą jest Atena, która wydała dźwięk jakby miała mi za chwilę skoczyć do gardła.
-Co ty robisz Posejdonie? – zapytała delikatnie dając mi prowadzić
-Udawaj, że tańczysz ze mną- syknąłem do niej
Spojrzała za moje ramię i zobaczyła Meduzę. Uśmiechnęła się ironicznie. Już pewnie chciała zawołać Meduzę, ale ona odwróciła się i rzuciła na Chipsy i sos.
Dionizos rzucił się o walkę o półmisek chipsów.
-Oddawaj!
Meduza zasyczała wściekła wydarła mu z rąk półmisek po czym czmychnęła w moją stronę.
To jakiś żart!
Zaczęliśmy tańczyć wolnego tańca. Atena chciała protestować gdyż była bardzo blisko mnie. Czułem jej oddech.
Fuuj! Czy ona jadła cebulę?
Meduza zobaczywszy nas razem podeszła.
-Co ty jadłaś?- zapytałem Atenę – Śmierdzisz jak ryba!
Atena spojrzała na mnie urażona po czym zobaczywszy Meduzę obok syknęła
-Masz dług wobec mnie! Zachowuj się!
Obróciłem się by zobaczyć zamaskowaną Meduzę
-Hej kotku!- powiedziała ciepło zobaczywszy, że tańczę z Ateną ryknęła zła- Co ty robisz z nią?! Myślałem, że jesteś ze mną!
-No wiesz… wiele się zmieniło.
Chwyciła mnie za moją hawajską koszulę i zaczęła potrząsać zdenerwowana.
-Wiesz chyba wole Atenę!
-Ale ona śmierdzi rybą!- krzyknęła.
Atena delikatnie chuchnęła na rękę po czym powąchała.
-Faktycznie, śmierdzę rybą.
Spojrzałem na Meduzę
-Wiesz, my jesteśmy razem- objąłem Atenę ramieniem na co ona fuknęła zła.
-Ach tak? Nie wydaje mi się jakoś…
Jedyne co musiałem teraz zrobić to udowodnić Meduzie, że naprawdę chodzę z Sowią głową.
Wykonałem dziwny manewr. Jedną ręką chwyciłem w pasie Atenę i delikatnie pochyliłem po czym muskałem ustami jej wargi.
Muszę przyznać, że mi się to naprawdę podobało… ale jako że Atena i ja jesteśmy skłóceni… wolałem tego nie mówić głośno.
Wkładałem w pocałunek wiele sił. Musiało to wyglądać bardzo prawdopodobnie. Chyba za bardzo się wczułem gdyż Atena zaczęła klepać mnie rękoma po plecach.
Opuściłem ją łagodnie po czym spojrzałem na Meduzę. Cała kipiała z gniewu.
Tak właściwie kto jej pozwolił wejść na Olimp? Nieważne z resztą…
Przyjrzałem się Atenie, która nie wyglądała lepiej od Meduzy. Widziałem jak w oczach płonie jej gniew.
-Cholerka…- przekląłem
-JAK ŚMIAŁEŚ TO ZROBIĆ!- ryknęły jednocześnie na mnie.
Głośno westchnąłem i spojrzałem na nie
-Hej, to ja może już…- i rzuciłem się do biegu.
Miałem nadzieję, że uda się mi je zgubić. Albo może przestaną się na mnie gniewać? Nie, kobiety tak łatwo nie odpuszczają.
Usłyszałem za sobą krzyk Ateny
– POSEJDONIE! JAK TYLKO CIEBIE ZŁAPIĘ TO …
Rzuciłem się pod stół z Nacos.
Jestem za ładny i młody żeby umierać! – pomyślałem – Szczególnie za ładny! Muszę się stąd niepostrzeżenie ulotnić!
Nie miałem fartu, gdyż usłyszałem głośny huk i stwierdziłem, że nie znajduje się już pod stołem. Stół był cały połamany, a na nim leżał czkający bóg Hades.
Czyżby on sie opił? Ale to chyba niemożliwe żeby bóg i to w dodatku Hades się opił.
-Co za melanż – pełzłem po podłodze.
Usłyszałem jak Dionizos podnosi Hadesa
-Mówiłem ci żebyś tyle nie pił! Poza tym to było z moich prywatnych zbiorów! One potrafią nawet działać na boga!
Hades wydał z siebie gaworzenie.
-Oby Persefona cię takiego nie znalazła. Zabije ciebie i mnie.
Dionizos wziął boga i próbował go doprowadzić do stanu normalności.
Pełzłem dalej …
Miałem nieszczęście gdyż wszedłem znowu ,,przypadkowo” pod sukienkę Hestii.
-TO ZNOWU TY?!
Próbowałem uciec, ale Hestia chwyciła mnie za moją hawajską koszulę i wykonała dziwny ruch kung -fu.
W każdym razie przeleciałem przez całą salę i grzmotnąłem o tron jednego z bóstw.
Widziałem gwiazdki nad moją głową.
-TO ON!- krzyknęła Meduza
Podniosłem się i szukałem kryjówki…
Jeżeli chcecie wiedzieć… tak wygląda normalny dzień boga. W tym wypadku impreza. Hades opity, Atena i Meduza chcą mnie zabić, Hestia uznaje mnie za zboczeńca, a Zeus i Hera kłócą się całą imprezę. Normalka nie? Wy też macie takie imprezy? Uwierzcie mi, miałem gorsze… przykładowo kiedyś Hermes zaprosił na naszą prywatkę olbrzymy, które prawie rozwaliły Olimp.
Zobaczyłem jak z tłumu wybiega Atena i Meduza. Obie wkurzone, obie wściekłe i obie mogły mi nieźle dowalić. Normalka…
Zobaczyłem jak Ares do mnie macha. Szybko skoczyłem ku niemu.
-Potrzebujesz pomocy z panienkami? – powiedział szorstko i wskazał na swój motor przy windzie – Skorzystaj z Amandy. Tylko pamiętaj by ją dobrze zatankować.
-Pomagasz mi? Ty?
Wzruszył ramionami
-Nie jestem twoim fanem, ale wiem co to znaczy wkurzona kobieta…
Mocno go ścisnąłem
-Niech ci pobłogosławię w dzieciach!
Ogień w jego oczach mocniej zapłonął.
-Nie koniecznie w dzieciach… mam dosyć już tych bachorów. W każdym razie Powodzenia!
Szybko rzuciłem się na motor i wcisnąłem gaz…
Motocykl zerwał się nagle i wjechałem do windy.
Atena zobaczywszy mnie wskazała na mnie palcem i głośno krzyknęła. Ale drzwi windy zamknęły się nim zdążyła coś więcej zrobić.
Usłyszałem warkot silnika i wesoły ,,BIB” jak zjeżdżałem po każdym piętrze.
,,I co teraz?” – pomyślałem -,, Atena i Meduza już wiedzą, że uciekam windą. O rany! Gdziekolwiek będę znajdą mnie! No w każdym razie Atena…. Chyba, że moje królestwo! Muszę szybko uciec zanim coś złego mi się stanie!”
Winda otworzyła się i zobaczyłem koszmar…
Atena i Meduza stały przy drzwiach windy…. Z tym, że Atena w rękach miała kij bejsbolowy, a Meduza łom….
Jak one się tutaj… ach no tak Atena przeniosła Meduzę i siebie tutaj. Przecież jest boginią!
Czasami o tym zapominam. Ale ja też jestem bogiem! Niestety, ale nie mogę ot tak pojawić się w moim królestwie gdy ściga mnie bóg.
Wiecie… jest takie prawo zabraniające bogowi uciekać z pola bitwy za pomocą swojej boskiej mocy. Bóg musi zasłużyć na swoje miano i sam się wydostać z opresji. Głupie prawa! Muszę poprosić Zeusa aby je zmienił.
Ponownie nacisnąłem pedał gazu i machina ruszyła wprost na Meduzę i Atenę. Meduza odskoczyła na bok, ale nie Atena. Ona rzuciła się wprost na kierownicę motoru.
Nie zwalniałem… nie mogłem pozwolić Atenie mnie dorwać. Jechałem mimo tego, że Atena trzymała się mocno kierownicy.
– POSEJDONIE! – krzyknęła bijąc mnie kijem po głowie.
Próbowałem nie zważać na ból w głowie i jechać dalej…
Usłyszałem głośne ,,Chrup”. Kij bejsbolowy był złamany na dwie części.
Atena krzyczała.
-ZATRZYMAJ SIĘ! ZATRZYMAJ SIĘ DO DIASKA!
Nie zatrzymam się… nie mogę… inaczej będę już martwy.
Byłem coraz bliżej zatoki …. Atena postanowiła działać.
Cudownym ruchem skoczyła tuż za mnie. Razem siedzieliśmy teraz na motorze.
Zaczęła mi wyrywać kierownice z ręki… ale ja nie dałem jej kierować. Skutek był taki, że jechaliśmy dziwnym chwiejnym ruchem.
Szarpałem się z nią nadal. Była bardzo mocna.
Ludzie widząc nas krzyczeli i uciekali.
-UWAŻAJ! DRZEWO – ryknęła Atena.
Oboje wydaliśmy z siebie cichy jęk gdyż drzewo znajdowało się od nas 5 metrów… już…4…3…2…i ojoj!
Poczułem ogromny ból…
Otworzyłem oczy i spostrzegłem, że leżę obolały na środku ulicy…
Wokół mnie zebrali się ludzie.
-Nic mu nie jest! Nie ma nawet ani zadrapania! –krzyknął ktoś z tłumu.
Wstałem i zorientowałem się co się stało. Motor był wgnieciony w drzewo. Wyglądał masakrycznie, cały zgnieciony, porysowany… ciężko było stwierdzić co to jest… dla każdego przechodniego, który nie widział wypadku była to po prostu kupa złomu…
Oj nie dobrze… Ares zabije mnie! Zabiłem Amandę!
Rozejrzałem się i spostrzegłem, że niedaleko leży Atena, która właśnie się budzi…
Wyglądała na całkiem zdrową. Tak jak ja. Nie miała nawet ryski. Normalny człowiek by tego nie przeżył.
Skupiłem swoją moc na motorze…. Chciałem żeby znów wyglądał jak przed wypadkiem.
Udało się… w jednej chwili wszystkie części motoru złączyły się w jedną całość.
Pomyślałem następnie aby motor pojawił się znowu na Olimpie.
Udało się ponownie… maszyna zaświeciła po czym wyparowała.
Aresa mam z głowy… Została jeszcze Atena!
Atena właśnie się obudziła i zmierzała w moim kierunku.
Chciałem uciekać… ale postanowiłem zrobić coś zupełnie nie w moim stylu. Rzuciłem się ku kwitnącemu drzewu z kwiatami i zerwałem parę z nich po czym przykląkłem na jedno kolano tuż przed boginią.
Atena wydała z siebie dźwięk zdziwienia.
-Najdroższa Ateno – powiedziałem donośnie – Chcę cię bardzo przeprosić za to co uczyniłem! Wybacz mi! Jestem ci winny przeprosiny za wszystko! Oto w geście przeprosin ofiaruję ci tę wspaniałe kwiaty!
Oczy bogini mądrości już nie płonęły ogniem gniewu…
Wyjęła z mojej dłoni kwiaty i upajała się ich zapachem… zamknęła oczy i zaczęła recytować
-Wybaczam ci Posejdonie, panu mórz… Królu wszystkich podwodnych stworzeń! Panu wód! Mężu….- nie słuchałem co mówi
Skorzystałem z okazji, że miała zamknięte oczy i cicho podbiegłem do zatoki. Spojrzałem za siebie i dojrzałem, że Atena nadal stoi z zamkniętymi oczami i recytuje swoje wierszyki. Nudziara jedna… A więc da się oszukać Atenę! Posejdon górą!
Miałem właśnie skoczyć do wody, ale przed tym chciałem uświadomić boginię, że udało mi się jej zwiać.
-Naiwna Atena! Jeden zero dla Posejdona! – ryknąłem w jej kierunku.
Bogini otworzyła oczy i dopiero teraz zorientowała się, że zdołałem jej uciec.
-Osz ty! – rzuciła się w moją stronę.
Miała pecha bo rzuciłem się ku wodzie.
Zanurzyłem się aż po głowę. Poczułem przypływ sił. Czułem jak staje się potężniejszy.
Atena stała nad krawędzią skały. W ręku trzymała maczugę.
-JESZCZE KIEDYŚ WYJDZIESZ STĄD! WTEDY CIĘ ZŁAPIĘ! ZOBACZYMY WTEDY! ZETRĘ CIĘ W PYŁ!
Uśmiechnąłem się szyderczo i pokazałem jej język.
-Taaa… jasne. O ile wyjdę z wody!
Atena wycelowała we mnie maczugą.
-Wyjdziesz, wyjdziesz! Jakoś musisz się pojawić na Olimpie! Co nie? Co się stanie jak nie pojawisz się na przyjęciu Zeusa?
Poczułem jak język zlepił mi się z podniebieniem. Zeus nie lubi jak ktoś zaproszony nie przychodzi na jego przyjęcia. Może to wywołać nawet 3 wojnę światową.
Atena radośnie do mnie pomachała maczugą.
-Po jeden! Atena wymiata!
I zaczęła swój taniec radości. Wyglądało to jakby miała zaraz wykorkować. Przy tym śpiewała ,,Atena górą!”.
Pomachałem głową zniechęcony… Albo wyjdę i Atena mnie zabije albo Zeus to zrobi.
W każdym razie nie mam dużego wyboru…
**************************************
Tak wygląda typowy dzień boga. Drodzy herosi, wcale to nie jest takie łatwe. A wy ciągle narzekacie, że ciężko być półbogiem. A jak dopiero ciężko być bogiem? Przemyślcie to…. KONIEC
super
Śmieszne i trochę głupkowate ale fajne
Fajne
haha superowe!!!!
wow! świetny pomysł i mistrzowskie wykonanie!
Extra! Bardzo fajne! Śmieszne jak nic!
To jest ZACZEPISTE! Na Olimpie mają całkiem niezłe imprezy, się okazuje ;D
No to teraz banan z twarzy mi przez chyba miesiąc nie zejdzie 😉 podsumowywując super opko
super a kiedy dalszy ciąg”
byc u twego boku”?
hej… mam pytanie ile trzeba czekać od wysłania opowiadania do momentu pojawienia sie go na blogu? (nie chce wiedziec dokładnie tylko tak mniej więcej)
Zaczepiście zarąbiste opowiadanko xD Aż chce się chodzić na imprezki bogów xD
*Blanka97: to zależy od długości kolejki, jak jest więcej prac to czeka się dość długo a jak mała ilość to kilka dni max ;p
dzięki