Nate:
Po 2 godzinach przekonywania mnie o prawdziwości mitologii (wśród moich prób przekonania jej, że wizyta u psychiatry bardzo by jej się przydała) byłem gotowy uwierzyć we wszystko. Kolejne 2 godziny zajęło jej przekonywanie mnie bym przyłączył się do ich głupawej armii.
-No dobra…
-Yes!!!- Zaczęła skakać i mało nie rzuciła mi się na szyję. Na szczęście w porę się opanowała.
-Dobra, zobaczymy czy potwory naprawdę Cię słuchają, a potem skoczymy do obozu herosów poszpiegować i zobaczyć czy znajdzie się ktoś, kogo można by przeciągnąć na naszą stronę!
-Nie za szybko z tymi planami?
-A skąd! A tak przy okazji jeszcze Ci się nie przedstawiłam. Jestem Erin Zuersten, córka Hadesa, 1 generał w zbrojnej kampanii przeciw bogom.- Pociągnęła mnie za rękę. Przebiegliśmy parę korytarzy i dobiegliśmy do czegoś w deseń gigantycznej areny. Miała wielkość lotniska i po brzegi była wypełniona potworami.
-Mamy 5 takich baz w stanach, 3 w europie i 2 w Azji.- Wycofała się.- Rozkaż im wstać.
-Eeee… Rozkazuję wam wstać.
-Głośniej.
-Rozkazuję wam wstać!?- Potwory obrzuciły mnie spojrzeniem w stylu ,,a wal się człowieku”.
-Nie wiem jak to się robi, ale jakieś gesty, odpowiedni ton głosu, WIĘKSZE zaangażowanie?- Skupiłem się i wyciągnąłem rękę do przodu. Poczułem elektryczność w powietrzu.
-Rozkazuję wam wstać.- Powiedziałem stanowczo. Potwory wstały. Erin podbiegła do mnie.
-Świetnie!!! Wiesz pojedziemy teraz do obozu herosów.
-Po co? To chyba nasi wrogowie.
-My to wiemy, a oni nie.- Ponownie złapała moją dłoń i pociągnęła mnie ze sobą. Wepchnęła mnie do samochodu. Usadowiła się obok mnie (nie pytajcie co było kierowcą) i ruszyliśmy.
***
Charlotte:
– To naprawdę wygląda niebezpiecznie, ale co ja mam z tym wspólnego? Dla mnie cudem jest, że jeszcze nie oszalałam, widząc nauczyciela, jako pół konia, bez obrazy- zwróciłam się do Chejrona.
– Ty nie rozumiesz powagi sytuacji, prawda?- spytał.
– Chejronie, spokojnie, dziewczyna dopiero dziś się dowiedziała o świecie mitologii, jest niesamowicie silna, pamiętasz jak ja się zachowywałem, jak tu trafiłem?- spytał Ryan, który uparł się, żeby zostać ze mną.
– Pamiętamy panie Moste- odezwał się Pan D., który jak się przed chwilką dowiedziałam, to tak naprawdę Dionizos, robiący za dyrka obozu.
– Ale ta…przepowiednia jest taka…zawiła, skąd wiecie, że to o mnie chodzi?
Chejron zaczął recytować jeszcze raz:
Jak Zeus Kronosa tak on ojca swego
Uratować pana niebios może tylko niebieskooka zwyciężczyni
Przed długowłosym synem, którego słuchają potwory
Od paru decyzji zależy zagłada lub zbawienie
Śmierć lub uwielbienie…
– Nikt, oprócz ciebie, z domku Nike nie ma niebieskich oczu, nawet osoby, które przyjeżdżają na lato.
– Ale ja..nie…- westchnęłam- czego ode mnie chcecie?
– Nie możemy dopuścić do wojny, dlatego trzeba znaleźć tego syna Zeusa i namówić go na przejście na naszą stronę.
– I jak mniemam, ja mam mu przemówić do rozsądku?
– Tak, ale najpierw musimy go namierzyć, na razie zostaniesz w obozie i będziesz ćwiczyć sztuki walki.
***
Tak, mniej więcej minął mi tydzień. Nic tylko machałam mieczem albo strzelałam z łuku.
Ogółem nudy i tyle… aż do dziś.
– Odsunąć się!!!- krzyczał Chejron. Targał za sobą dwójkę dzieciaków. Jedną, czarnowłosą dziewczynę. I chłopaka, o blond włosach, które wyglądały, jakby pokłócił się z fryzjerem podczas strzyżenia. Tylko tyle widziałam, bo głowy mięli spuszczone.
– Pomóżmy im- powiedział Ryan i rzucił się w stronę centaura.
Ruszyłam za nim. Ryan podniósł dziewczynę, a ja chłopaka oparłam o ramię i ruszyliśmy w stronę szpitala.
Położyliśmy ich na łóżkach.
– Ryan, chodź na chwilę!- wykrzyknął Chejron.
– Już idę- i zostałam sama z nowymi.
Przyjrzałam się uważniej chłopakowi. Skąd ja go znam? Dziewczyna była jakaś dziwna, ale ten chłopak…
– Hej!- zaczęłam pstrykać palcami nad jego twarzą. Dziwne, miał szramę na twarzy, która wyglądała tak, jakby zrobił ją sobie specjalnie.
***
Nate:
Wysiedliśmy z samochodu przed jakimś wzgórzem zaczęliśmy się wspinać. Erin wyjęła miecz cięła się w rękę i w nogę. Potem zamaszystym ruchem przejechała mi ostrzem po policzku. Krwią z miecza natarła nasze ubrania.
-Ej!- Walnęła mnie tym żelastwem w rękę. Krew trysnęła.
-Cicho, potwory nas zaatakowały.
Doszliśmy do jakiejś kamiennej bramy. Erin jak gdyby nigdy nic przeszła przez nią.
-No chodź!- Nie pewnie przez nią przeszedłem. Widząc moje powolne kroczki złapała mnie za rękę i pociągnęła. W towarzystwie Erin często ląduje się na ziemi. Już przyzwyczaiłem się do ciągnięcia i popychania. I nagle z za zakrętu wyskoczył centaur!
-Aaaaaa!!!
-Uspokój się idioto to Chejron.
-Erin! Gdzieś ty była? Co się stało?
-Ja jestem grzeczniutka. Poszłam tylko po mojego kolegę Nate’a. Zaatakowały nas potwory. – Zaczęła udawać, że płacze. Chejron zmierzył nas surowym spojrzeniem i pociągnął za nadgarstki. Jeszcze trochę, a nie będę mógł ruszać palcami. Pociągnął nas w tłum jakiś dzieciaków wrzeszcząc:
-Odsunąć się!!!- I zobaczyłem ją. Charlotte Woner.
-Pomóżmy im!- Krzyknął jakiś kolo. Natychmiast opuściłem wzrok. Podeszła do mnie i pomogła mi stanąć. Podniosłem głowę i wyszczerzyłem się w głupawym uśmiechu. Erin ciągle udawała, że płacze.
-Niech ktoś mi pomoże! Boli mnie nóżka!- Ja ciągle szczerzyłem się do Charlotte. Jakiś chłopak wziął wrzeszczącą Erin. Oczywiście te wrzaski były udawane. Zaprowadzili nas do jakiegoś szpitala i położyli na łóżkach.
– Ryan, chodź na chwilę!- wykrzyknął Chejron.
– Już idę.- I zostaliśmy sami z Charlotte.
-Hej!- Powiedziała pstrykając palcami nad moją głową. Nie odezwałem się. Wpatrywałem się w nią jak w obrazek.- Jak się nazywasz?
-Nate…
-Ja jestem…
-Charlotte Woner.- Przerwałem jej.
-Wolę Charlie. Nate to pełne imię?- Skinąłem głową.
-Na nazwisko mam Garter.
-Auu!!! Przynieś mi ambrozji!!!- Warknęła Erin.
-Już zaraz.- Charlotte wstała i wyszła. Rzuciłem Erin najgorsze z możliwych spojrzeń.
-To był twój pomysł z tymi ,,potworami”.
-Przecież tylko udaje. Zwiałam stąd rok temu. Wróciłam tylko po to by szpiegować. Czyli grać Nacie Garterze.- Obok łóżka stało lusterko. Odwróciłem się i wrzasnąłem. Moje włosy były bardzo okropnie skrócone. Na ukos. W najdłuższym punkcie były takie jak wcześniej, a w najkrótszym sięgały połowy szyi. Dobrze, że tą kobietę-wąż piorun trzasnął. Poza tym były strasznie potargane. Erin nie chciała łaskawie pożyczyć mi szczotki. Po chwili Charlotte wróciła z 2 miskami budyniu.
Yes! Super opowiadanie , jak zwykle !
fajne 😛
Budyń rządzi 😀
Fajne, mam nadzieję że do końca będzie się codziennie pojawiać.
Bomba!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.!!!!!!!!!!!!!!!!
Kolejna świetna część! 😛
Suuuuper!!! Świetne! Piszcie szybko następną część!
świetne!
Jak zwykle genialne.
Dziękujemy Następna część jest w kolejce, ale raczej nie pojawi się jutro 😉
Budyń!!!
No normalnie lepsze niż „Śmiertelna moc 8”! Świetny humor Nate’a, narracja Charlotte – taka sobie.
Piszcie dłuższe opka, bo nie mogę nigdy doczekać się Cd!
A tak poza tym: napisałam jakby prolog do 2 części „Miłości z gwiazd”. Zaledwie 2 stronowy, ale tajemniczy. Wysłać teraz sam prolog czy później pełną część?
Rozumiem że to pytanie do mnie, tak? 2 strony?! Jak to miało 4, czy 5. Pisz dalej. Już nie mogę się doczekać
Tak konkretnie to było pytanie do wszystkich blogowiczów, ale dobra. Będę pisała szybciej.
kolejna część super