Z dedykacją dla lonely.smile
-Co się stało?- zapytała Alice- Czemu się tak na mnie patrzysz?
-J-Jesteś… j-jej c-córką?- wyjąkałam przestraszona, wiecie od kiedy wygnano tytanów, nie sądziłam że mają dzieci ze śmiertelnikami, szczerze, to nigdy o nich w ten sposób nie myślałam, a poza tym to ona musi być naprawdę wyjątkowym i potężnym herosem. Zaraz.. herosem?! Ona w ogóle jest herosem? Przecież heros to pół-człowiek pół-bóg.. więc czym ona jest?!
Spojrzałam przerażona w jej stronę. Dziewczynka spoglądała na mnie niewinnym wzrokiem, przez chwilę zrobiło mi się jej żal, ale to uczucie szybko minęło. Czułam się zagubiona i przestraszona jak małe dziecko, zaczęłam się bać małej dziewczynki. „Jest ze mną naprawdę źle”- pomyślałam.
* * * *
Teraz siedzę na werandzie Wielkiego Domu, pan D. jak zwykle zrzędzi na swoją robotę. Czasami myślę, że to nie dla niego kara tylko dla nas. Alice jest na „dywaniku” u Chejrona. Później moja kolej, ehh… Więc tak wygląda życie niańki.
-Bee… Chejron cię woła- usłyszałam cichutki głos Alice. Miała zaczerwienione oczy… Czyżby płakała??
Centaur siedział na swoim wózku inwalidzkim i popijał kawę zbożową. Wyglądał co najmniej komicznie. Jego mina była zatroskana, ale surowa. Czasami wygląda jak starogrecki posąg, ale później odzyskuje swoje „kolory”.
-Usiądź – powiedział ostro – Powiedz dokładnie co widziałaś?
Opowiedziałam wszystko co zdarzyło się na treningu. Trochę poczerwieniałam jak opowiadałam o pięknym locie sztyletu.
-Rozumiem..- odparł, wyraźnie zamyślony. Wtedy jego twarz przypomina trochę kabaczek (ale oczywiście mu o tym nie powiem)- Sądzę, że trzeba będzie ją wydalić z obozu..
-Co?! – przerwałam niemal natychmiast i twarz Chejrona nie przypominała kabaczka- Chcesz ją wyrzucić z powodu jej rodzica?! To śmieszne.. to jest rasizm!
–Rasizm?- spytał zdziwiony
-No… może tak trochę, ale na pewno to nie fair!- szczerze mówiąc trochę polubiłam tą małą.
-Ehh… Zrozum, ona nie jest herosem. Nie może tu zostać, bogowie muszą się tym zająć.
-Chcesz żeby spotkało ją to co Kalipso? Myślisz, że ci hipokryci zmienili się przez te lata?
-Nie musisz mi przypominać, Bee. Wiem jak może skończyć, ale ona jest niebezpieczna.. Zrozum, ona tu nie pasuje.
-Pasuje jak ulał! To ty nie rozumiesz! Doskonale znaczy tych po…- nie skończyłam po na zewnątrz rozległ się grzmot, a później w drzewo uderzył piorun- Ups…
-Posłuchaj, też mi się to niepodobna, ale to jedyne wyjście.
-Nie jedyne. Na pewno coś można zrobić!
-Co? Co według ciebie można zrobić?- powiedział zażenowany centaur.
-Może..- szukałam w pamięci jakiegoś wydarzenia z mitów, czegokolwiek co by pomogło. Ale jak na złość, mój mózg postanowił sobie dziś zrobić odpoczynek od wszelkiego myślenia.- Wyślij ją na misję, nie będzie w obozie, więc nie będzie mogła zrobić czegoś „niebezpiecznego” dla obozu.
-Świetnie – odparł z sarkazmem- A kto z nią pójdzie? Nie mogę jej wysłać samej, bo jest za mała. A jak ktoś z nią pójdzie to będzie to niebezpieczne.
-Ja pójdę, będę uważać. Proszę, daj mi szansę.
-Ehh… Zastanowię się. Dostaniesz odpowiedź po bitwie o sztandar- Wstał z wózka i ruszył w kierunku drzwi- A i jeszcze przekaż Alice, że nie bierze udziału.
* * *
Siedziałam na łóżku po turecku i słuchałam szlochów małej. Płakała w kącie na podłodze, nikt jej nie słyszał i nikt nie zwracał na nią uwagi. Mimo, że siedziała na drugim końcu domku, słyszałam wyraźnie jej płacz, może to dla tego, że zżerało mnie okropne poczucie winy, ale to przecież nie moja wina.
Nawet mój cięty języczek i dobry humor mnie opuściły. Serio, od tamtego czasu nikomu się nie odgryzłam. Depresja normalnie, ta mała mnie złamała. Wielu próbowało, a jej się udało.
Na kolacji siedziałam jak na szpilkach, nie mogłam się doczekać „ogłoszeń parafialnych”. Chejron miał ogłosić nowe misje, oby moja była zatwierdzona. Plis…
-Proszę, tato- szepnęłam wrzucając do ogniska kawałek naleśnika, ulubiona przekąska dymna mojego taty.
Kolacja dobiegła końca, Chejron jeszcze przeżuwał bułkę z dżemem.
-Co tak gapisz się na naszego guru?- zaśmiał się Matt.
-Nie twój biznes – syknęłam. W tej chwili nie miałam ochoty na żadne żarty.
Wreszcie, Chejron skończył bułkę i wstał.
-Katy McLegen, Emma Bush i Carl Wilson. Macie pozwolenie na misję. – rozległy się wiwaty i ze stolika Aresa wstała dobrze zbudowana dziewczyna o karmelowych oczach i brązowych włosach z niebieskim pasemkiem.- Szczegóły omówimy później możesz usiąść.
-To wszystko?! –krzyknął ktoś od Zeusa.
-Nie, to nie wszystko- odrzekł spokojnie Centaur- James Soaring, Alice Anie Arm i Bridget Lively.
Krótkie ale ciekawe…
supeer
Pisz dalej
Zgadzam suę z Io, krótkie ale ciekawe
Świetne, no i wielkie dzięki za dedyk 😀 Jak zwykle kończy się w ciekawym momencie… zobaczymy co z tego wyjdzie 😀 Jestem dzisiaj w bardzo dobrym humorze i Chejron jako kabaczek doprowadził mnie wręcz do łez 😀 Oby tak dalej!