Odrzwia otworzyły się ze skrzypieniem i weszliśmy do środka cali obsypani płatkami śniegu. Hol był olbrzymi. Wiedziałam, że to szkoła wojskowa, ale widok broni wiszącej na ścianach, przez całą długość sali odebrał mi mowę. Popatrzyłam na moich towarzyszy. Percy sięgał do kieszeni po Orkan, a Thalia pocierała swoją srebrną bransoletkę. Wiedziałam co im chodzi po głowie (a przynajmniej domyślałam się) w tym miejscu czai się coś groźnego.
-Zastanawiam się, gdzie…-zaczęłam mówić.
Jednak nie dane mi było skończyć. Drzwi bramy zatrzasnęły się za nami.
-O-okej-wymamrotał glonomóżdżek.- Chyba spędzimy tu chwilę.
Z końca korytarza dobiegały dźwięki muzyki. Pewnie odbywała się jakaś zabawa taneczna.
Położyliśmy nasze plecaki za filarem i poszliśmy za dźwiękami muzyki. Nie uszliśmy daleko. Przed nami pojawili się mężczyzna i kobieta. Oboje mieli na sobie wojskowe mundury i nie sprawiali wrażenie zadowolonych.
-No, no-odezwała się kobieta.-Co wy tu robicie?
-Eee…-Percy jak zwykle zabłysnął inteligentną gadką.
Zresztą ja też nie wiedziałam co powiedzieć. Jakoś podczas jazdy tutaj nie zastanawiałam się jak wytłumaczymy nasze przybycie w środku nocy. No ale na nasze usprawiedliwienie mam to, że nie spodziewaliśmy się, że o tej porze ktoś będzie jeszcze na nogach.
-Ha!-wykrzyknął nagle mężczyzna- Goście nie mają wstępu na bal. Zostaniecie wyyyrzuceniii!
Mówił z dziwnym akcentem. Pewnie nie był stąd. W ogóle to cały był nietypowy. Oczy miał dwukolorowe. Jedno było brązowe, drugie niebieskie. Nagle Thalia pstryknęła palcami. Wiedziałam, że rzuciła na wszystko mgłę. Bardzo dobre posunięcie.
-Ależ my nie jesteśmy gośćmi, proszę pana-powiedziała.-My tu chodzimy do szkoły. Przecież pan nas zna: ja jestem Thalia, a to są Annabeth i Percy. Jesteśmy w ósmej klasie.
Widziałam ogłupiałą twarz chłopaka. Pewnie nie miał pojęcia o co chodzi.
Nauczyciel zamrugał oczami i spojrzał na swoją koleżankę.
-Panno Utschniack, czy zna pani tych urwisów?
-No… tak. Tak mi się wydaje.- Spojrzała na nas spod przymrużonych powiek.- Annabeth. Thalia. Percy. Czemu nie jesteście na sali gimnastycznej?
Nagle zza rogu wyskoczył zdyszany Grover.
-Jesteście! Udało się wam…
Zatrzymał się na widok nauczycieli.
-Och, pani Utschniack… Panie Cierniak! Ja tylko…
-O co chodzi panie Underhwood?-przerwał mu nauczyciel. Widać było, że nie za bardzo go lubi. -Co pan rozumie przez: udało im się? Przecież ci uczniowie tu mieszkają.
fajne kiedy cd?
bardzo fajne 😀 kiedy nastepna część?
zabieram się za pisanie;)
Bardzo fajne… jednak trochę za krótkie
krótkie !! ale fajne