Annabeth:
-Co ty robisz?!
-Uspokój się! Po prostu chodzę po necie! -odpowiedziałam w usprawiedliwieniu.
Moja Mama popatrzyła na mnie krzywo. Ale zapewne nie wiecie kim była moja mama… no tak.
Więc w dużym skrócie… moja mama jest Ateną. Grecką boginią mądrości. Znaną z tego, że wyskoczyła z głowy Zeusa.
A ja kim jestem? Nazywam się Annabeth, znacie mnie doskonale z serii książek ,,Percy Jackson i bogowie olimpijscy”.
Moja mama przybyła gościnnie do domu mojego taty na weekend. Próbuje żyć niczym śmiertelnik czyli gotuje obiad, sprząta, pierze… a przynajmiej się stara.Widać, że nie za dobrze jej idzie.
Próbuje odnowić życie z moim tatą, który właśnie rozwiódł się z macochą.
Ja tymczasem patrzę sobie na laptopa, a moja mama wchodzi i zerka mi przez ramię. No wiecie, jest bardzo troskliwa o mnie jak matka.
Zakazuje mi wiele rzeczy…
Czasami wydaje mi się, że mnie nie rozumie. Wiem o wiecznym konfikcie dzieci z rodzicami, ale moja mama ma troszkę więcej niż normalny rodzic. Tak właściwie ma parę tysięcy lat i jest nieśmiertelna. W dodatku bardzo uparta.
Patrzyłam na profil Percy’ego na naszej klasie (jak już tam będziecie możecie do mnie napisać)
-Znowu wchodzisz na profil tego herosiny? Przecież wiesz jak ja go nienawidzę- zacisnęła pięści zła.
-Ależ mamo! Percy to mój najlepszy przyjaciel! Nie jestem dzieckiem!- burknęłam do niej.
-Jesteś moją córką! Nie obchodzi mnie co do niego czujesz albo nawet do kogoś innego, masz postępować zgodnie z moją wolą.
-Mamo! Nie przesadzaj, uratował przecież Olimp tyle razy!
Nie lubiła jak to wypominałam.
-Masz więcej nie spotykać cię z tym chłopakiem- powiedziała stanowczo.
-Nie jestem dzieckiem! -Ponownie jej przypomniałam- Nie rozkazuj mi!
-Masz szlaban moja droga! – wyciągnęła kabel z gniazdka. Komputer nieprzyjaźnie zgasł- Zakaz wychodzenia stąd, spotykania się z tym chłopakiem i komputera!
Wyszła trzaskając drzwiami.
Poczułam się zażenowana. Nie jestem dzieckiem ale nastolatką!
Moja mama ma zawsze z tym problemy. Czułam się jak brzdąc. Wątpię w to czy pozwoli mi dorosnąć.
Muszę mojej mamie pokazać, że nie jestem dzieckiem! Zrobie coś głupiego, ale za to moja mama zrozumie, że powinna traktować mnie jak nastolatkę.
Niby jestem córką Ateny więc powinnam myśleć jak ona. Ale nie tym razem! BUNT!
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer.
-Halo?- odezwał się męski głos.
-Hej Percy! To ja Annabeth! Mam dla ciebie poważną propozycję. Chcesz zaszaleć? – powiedziałam szybko.
-No… jasne że chcę. Z tobą zawsze,gdzie mamy się spotkać?- powiedział ciepłym głosem
-Przybędziesz do mnie? Ale nie od frontowych drzwi tylko podejdź do okna!
Chłopak na chwilę zamilkł.
-Czy to nielegalne co chcesz zrobić?
-Można tak to określić. Będę miała straszne kłopoty, ale warto. Sam zobaczysz!
-Uciekasz z domu?- zgadywał
-Robię taką małą wycieczkę do miasta! Przybądź!
Rozłączyłam się i czekałam na niego.
Wzięłam wszystkie swoje drobniaki. Ubrałam na siebie niebieski sweter. Niebieski głównie ze względu na Percy’ego.
Był moim najlepszym kumplem. Ale czasami miałam chęć na więcej. Czułam w jego obecności motyle w brzuchu. Byłam szczęśliwa, czułam się jak w 7 niebie. Ten chłopak pobudzał wszystkie moje zmysły. Chciałam być w centrum jego zainteresowania. Zawsze ostro reagowałam gdy mu się coś stało, nie było go dłużej przy mnie niż 10 minut lub rozmawiał z inną dziewczyną. Tak to ostatnie mocno mnie wyprowadzało z równowagi. Prawda jest taka, że zawsze byłam cholernie zazdrosna…
Chłopak za to był dla mnie wspaniały. Zawsze razem mogliśmy porozmawiać, pośmiać się i no wiecie… było mi z nim jakoś bardziej swojsko.
Usłyszałam uderzenie w szybę. Obróciłam się i spostrzegłam przylepioną twarz chłopaka do szyby.
Co on robi na piętrze? Jak on się tam dostał?
Podeszłam do okna i cicho je otworzyłam.
Percy wyglądał jak zawsze, te same czarne włosy, zielone słodkie oczka i cudowny uśmiech.
-Bądź cicho- ostrzegłam go.
-Czemu?
-Bo moja mama…
Nie musiałam nic więcej mówić. Percy doskonale wiedział o Atenie.
Zauważyłam, że unosi go woda do mojego okna.
-Jak ty to..- przypomniałam sobie, że był synem Posejdona, znał jeszcze tyle sztuczek- Nieważne.
Wskoczyłam w jego ramiona.
Chłopak mocno mnie chwycił jedną ręką, a drugą kazał wodzie nas opuścić.
-To gdzie idziemy?- wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Raczej uciekamy!- chichotałam pod nosem.
Zawsze z tym glonem była niezła jazda. Bawiłam się na 102.
-Jak to UCIEKAMY? Ty zwariowałaś? Posłuszna Annabeth ucieka z domu?- uśmiechnął się do mnie zalotnie.
Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam.
-Chodź… to będzie naprawdę szalona noc.
-A dlaczego uciekasz ze mną?- zapytał zdziwiony.
-Znasz innego przystojniaka, który potrafi zawrócić w głowie dziewczyny?
Zarumienił się nagle.
-w sumie to nie znam. Ale w końcu przyznałaś, że jestem przystojny…
-TY ZAWSZE BYŁEŚ PRZYSTOJNY!- stwierdziłam. Chyba naprawdę zwariowałam.
Coś się ze mną złego stało. Powiedziałam mu naprawdę, że jest przystojny? Nieważne z resztą!
Szliśmy razem przez ulice, wyglądaliśmy razem jak para. W sumie to mi nie przeszkadzało to… Od czasu kiedy powiedziałam komplemet glonomóżdżkowi chodził cały wypięty, jakby dumny.
-Hej, a co jest naszym pierwszym przystankiem?- odezwał się.
-Zobaczysz! A jesteś na tyle odważny by zrobić to ze mną?
Skinął głową. Szliśmy przez ciemnie ulice śpiewając głośno piosenkę.
Przepijemy naszej babci majty w kratę
majty w kratę, majty w kratę
takie duże flanelowe i włochate
jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś
Darliśmy się na całą ulicę jakbyśmy byli pijani. Powinnam częściej uciekać z Percym. To zarazem takie romantyczne i podnosi adrenalinę.
Satanęłam przed moim celem.
-Jesteśmy!- oznajmiłam wesoło.
Chłopak spojrzał na budynek. Jego źrenice poszerzyły się gwałtownie.Wcale mu się nie dziwię. Mój pomysł był zwariowany.
Mocniej chwycił moją dłoń.
-KIM JESTEŚ I CO ZROBIŁEŚ Z ANNABETH?- warknął- To nie podobne do starej Annabeth!
-Wiem, że to głupie, ale ja tego chcę Percy! Powiedziałeś, że zrobisz to ze mną!
-Nie wiedziałem, że to będzie to!- odparł- Wiesz… poza tym ja się trochę boję. A jak twoja mama to zobaczy? Jak myślisz co powie?
-Właśnie o to chodzi chłopaku! Cykasz się?- prowadziłam go za rękę do budynku- Będę przy tobie… glonomóżdzku…
Zrobiłam minę smutnego psiaka. Po moich policzkach skapywała łza, głośno zaszlochałam i uniosłam głowę, aby spojrzeć na twarz glonomóżdżka.
Był zmieszany, chciał mnie uszczęśliwić, ale z drugiej strony się bał.
-Och…- podrapał się za głową- No wiesz, ostatecznie mogę. Ale chyba nie jesteśmy pełnoletni!
Wyjęłam z kieszeni dokumenty. Podałam mu.
-Proszę od dziś nazywasz się Bob Marley!- wskazałam na kartkę.
-Od kiedy to już planowałaś, że zrobiłaś nam dokumenty?- spytał z uśmiechem
-Od paru tygodni- powiedziałam delikatnie wyrywając mu kartki.
Spojrzał raz jeszcze i głośno westknął.
-Chodźmy więc i zaszalejmy!
-Dzięki- spojrzałam na niego zalotnie i delikatnie musnełam ustami jego policzek.
Chłopak wywrócił oczami, zrobił się cały czerwony i delikatnie się zachwiał. Patrzył gdzieś w dal. Widziałam jak się uśmiecha pod nosem i coś szepta do siebie.
-No chodź!- pociągnełam go za ramię.
Razem weszliśmy do budynku z napisem ,,Piercing „.
Tam zaczęła się nasza przygoda… ale o tym poczytacie w następnym rozdziale
CDN
Fajne! Annabeth zwariowała! Ona nigdy by się tak nie zachowała. Atena też raczej taka nie jest. Ale to jesy fan fiction! Tu wszystko dozwolone! Mnie się podoba.
Super!!! Wysłany cd?? 😉
Fajne
Zarąbczaste! Bardzo mi się podoba!
GITES
No Wysłałam cd
Odwaliło jej…
No i super!! Tylko kto będzie miał piercing?? Annabeth czy Percy?? Albo nie nie mów przeczytam w następnym rozdziale 😀
Annabeth odwaliło….
Mnie się podoba, tak jak powiedziała Myksa to jest fan fiction dlatego można sobie tutaj pozwolić na rózne wymysły 😀
SUPER! Czekam na CD.
Za dużo coca-coli 😉
Dżiss… że też adminka to przepuściła…
Więcej albo śmierć O_O!
Eee… Voyt, ja też się dziwię… Ale w sumie? Skoro Adminka przepuściła moje wypociny rojące się od „ciekawych” słów… to może szajbę Annabeth też toleruje?