Zanim przeczytacie te wypociny, chcę poinformować zainteresowanych (jeśli tacy są), że zawieszam historię „Córka bogini. Niestety-Sog racja- nie poradziłam sobie z umiejętnościami bohaterki, dobiło mnie to. Postanowiłam zacząć od początku. Miłego czytania i proszę o komentarze (negatywne mile widziane, poprawiajcie mnie).
Prolog
„Coś o mnie”
Wszystko zaczęło się pewnego pięknego poranka. Do mojego królestwa wmaszerowała kobieta, która według mojego ojca mogła zapewnić mi ciepło rodzinne. Super, zawsze chciałam mieć matkę.
Ale zacznijmy od początku, nazywam się Vanessa Scott, miałam 11 lat, gdy się TO zaczęło. Mój tato, Brad Scott, postanowił się ożenić. Nie mam nic przeciwko temu. Niech będzie szczęśliwy. Powinnam chyba opisać siebie. Więc tak, mam długie blond, kręcone włosy (to nie jest mój prawdziwy kolor, przekonacie się czemu), niebieskie oczy i mocno czerwone usta. Jestem opalona (hej, mamy środek lata). Mam 170cm wzrostu. Jestem włoszko-amerykanko-francusko-greczynką. Tak dla tłumaczenia, mój tato urodził się we Włoszech, babcia we Francji, dziadek w Ameryce, a ojciec dziadka w Grecji. Nieźle pomieszane, może właśnie dlatego jestem taka dziwna. Mieszkam we Włoszech, w Rzymie. Kocham to miasto, jego kulturę. To jakie jest spokojne w nocy. Kocham ludzi z tego miasta. Znam każdy z moich rodowych języków, a także sardyński i friulski (tymi językami posługują się niektóry Włosi). Lubię się uczyć, kocham muzykę i taniec. Ogólnie lubię wiele rzeczy, przekonacie się o tym niedługo. Ah… jeszcze coś, mam ADHD i dysleksję (z dysleksją walczę). Dotąd żyłam jak księżniczka (nie przesadzam). Do czasu gdy nie pojawiłam się Amanda Gold- teraz Scott- moja nowa macocha. Nie zrozumcie mnie źle, na początku była miła i w ogóle, ale… nie będę zdradzać szczegółów. Sami to oceńcie. Zaczynajmy przedstawienie!
Rozdział 1
„Początek koszmaru na jawie”
Dzisiaj tatuś ma przyjechać z moją przyszłą macochą. Tak się cieszę, wreszcie będę mieć mamę, o której tylko śniłam. Dobra chyba muszę wstawać. Poczułam, że ktoś mną potrząsa:
-Vanesso, mam na ciebie wylać wiadro wody?- moja opiekunka, a zarazem kobieta, która wychowuje mnie całe życie. Zaczęła kiedy miała 16lat i tak zostało. Zna mnie jak nikt inny.
-Już wstaję- całą noc myślałam o tym jaka jest moja przyszła macocha.
-Vanesso, chcesz źle wypaść na pierwszym spotkaniu z macochą?- to mnie otrzeźwiło, zerwałam się z łóżka. Spojrzałam na Julię, uśmiechnięta jak zawsze. Ruszyłam do łazienki, umyłam się i w samym ręczniku dopadłam do opiekunki, która siedziała na moim łóżku i jakby nigdy nic jadła kanapkę.
-W co ja się ubiorę? Muszę wyglądać ładnie, ale też dorośle. Ona musi mnie polubić- krzyknęłam na jednym wdechu. Zgadnijcie co zrobiła Julia .Zaczęła się śmiać, kiedy już się opanowała (trwało to z pięć minut) powiedziała spokojnym głosem:
-Ubierz się w co chcesz. We wszystkim ładnie wyglądasz- ależ mi pomogła. Dzisiaj poznam moją macochę. Na pewno jest cudowna, mam nadzieję, że mnie polubi. Nie wybaczyłabym sobie gdyby było inaczej. Weszłam do garderoby i spojrzałam na moje ubrania. Co lepsze sukienka, czy spodnie? Chyba sukienka, bardziej dziewczęca. A co jeśli ona nie lubi sukienek? Na pewno lubi. Wzięłam żółtą sukienkę w kwiatki. Ubrałam się w nią i założyłam do tego żółte baleriny. Przejrzałam się w lustrze, zobaczyłam, że do garderoby weszła Julia. Stanęła obok mnie i odezwała się:
-Mówiłam, że we wszystkim ładnie wyglądasz- spojrzałam na nasze odbicie i westchnęłam. Tupnęłam nogą i szepnęłam:
-Ja jestem płaska- Julia spojrzała na mnie ze śmiechem
-Kochanie wczoraj skończyłaś 11lat, masz jeszcze czas- starała się mnie pocieszyć, ale zdołowała mnie. Taty nie było na moich urodzinach.
-Nie martw się, dzisiaj już przyjeżdża- od razu zrobiło mi się lepiej. Rozczesałam moje brązowo- rude włosy (to prawdziwy kolor) i uśmiechnęłam się do swojego odbicia.
-Chodź na śniadanie- poszłam za Julią. Musicie wiedzieć, że mieszkam w willi niedaleko centrum Rzymu. Jest tu spokojnie, wszyscy się znają. Zjadłam śniadanie i pobiegłam na lekcję gry na… nie na skrzypcach, fortepian też nie, na gitarze elektrycznej. No nie żyjemy w XIX wieku, że tylko na tym mogę grać. Później trochę popływałam. Wreszcie około trzynastej popołudniu wyszłam na taras, aby wypatrywać ich przyjazdu. Siedziałam i rozmyślałam o tym czy macocha mnie polubi. Zobaczyłam długą białą limuzynę. Wstałam ze schodka, na którym siedziałam i wybiegłam przed willę. Podekscytowanie to za mało powiedziane, jestem w euforii. Auto zatrzymało się przede mną i wysiadł z niego szofer, otworzył drzwi. Z auta wyszła kobieta na oko trzydziestoletnia, za nią dziewczynka w moim wieku i wreszcie:
-Tatuś- wrzasnęłam- podbiegłam do mężczyzny, który ma 31lata i rzuciłam mu się na szyję-mój kochany tatuś
-Mój skarbeńku, przepraszam, że nie byłem na twoich urodzinach, ale mam dla ciebie prezent- wziął mnie na ręce i odwrócił w stronę szofera, który właśnie wyjął niebieskie pudełko z dziurami. Podszedł do nas i postawił pudło obok:
-Wszystkiego najlepszego księżniczko- odezwał się Jack- szofer, uśmiechnęłam się do niego. Tato postawił mnie na ziemi, a ja ukucnęła przy pudełku. Powoli je otworzyłam. Wyskoczył z niego mały czekoladowy labrador.
-Kupiłeś mi pieska tatusiu, dziękuję- tata się zaśmiał, a ja pogłaskałam pieska po pyszczku. Zaszczekał cichutko i zaczął merdać ogonkiem. Przyjrzałam mu się, ma orzechowe, inteligentnie i łagodnie wyglądające oczy.
-Ma trzy miesiące- powiedział tato. Wzięłam pieska na ręce. Uśmiechnęłam się do mojej nowej rodziny.
-Vanesso, to jest twoja przyszła macocha Amanda i twoja przyszła siostra Kate- obie uśmiechnęły się do mnie.
-Na pewno polubicie się z Kate, jesteście w tym samym wieku kochaniutkie- rozpromieniłam się. Faktycznie na początku było extra.
Niestety po miesiącu Amanda miała dość Rzymu i wymyśliła, że zamieszkamy w Nowym Jorku (czyli na drugim końcu świata). Tata zgodził się. W NY wzięli ślub i mój koszmar się zaczął. Tato zaczął jeszcze więcej pracować, aż wreszcie obchodziła go tylko praca. Rok, tyle czasu Amanda i jej córka były miłe, gdy ojciec oddał się pracy, zaczęły mnie traktować jak służącą. Mam 14 lat i nikt mnie nie zna. Nikt nie wie kim jestem, co lubię, jak wyglądam. Zapraszam, poznajcie moje życie. Mam prośbę, znajdźcie najpierw dobrego psychiatrę w LA pewnie są nieźli. Ta historia nie należy do przyjemnych. Jak na razie, ale ja wierzę, że wszystko się zmieni. Bądźcie ze mną.
jee 1
a opowiadanie spoko
Fajne! Troche to mi się kojarzy z miłością z gwiazd arwen_LivTyler, ale jest bardzo fajne. Lubię takie opka. Geniusz!
Za bardo dramatyczne. Postać pokrzywdzona i tego typu. Będziesz miała kłopoty. A oprócz tego ciekawe tylko lekko kopciuszkowate. Czekam na więcej.
Nie jest źle, ale zgadzam się z Sogiem (a ja nie lubię się zgadzać z innymi)- wali mi to kopciem!
kopeć
jest fajne wogóle, ale lepsze by było gdyby, nie było to takie kopciuszkowate
Chyba „KUCNĘŁAM przy pudełku”. Ale ogólnie fajne. 😉
Niezłe ;). Ale powtórzenie cię zjedzą… Mam pytanie Alexis: jesteś fanką Vanessy Hudgens?