Zbliżałam się do dziewczyny.
-Biegnij i wołaj o pomoc! Wołaj jak najgłośniej potrafisz! Najlepiej Chejrona albo Dionizosa! – nagle się zatrzymała jakby nie rozumiała, co do niej mówię. – Leć!
Musiałam odwrócić uwagę stwora od dziewczyny. Ona przebiegła obok mnie, a ja skierowałam bieg w jego stronę. Przekroczyłaby granicę, bezpieczna, gdyby nie ogon tego głupiego potwora. Uderzyła ją i wylądowała przy Peleusie. Wściekła stanęłam pod Chimerą, która skupiła się na tej dzielnej dziewczynie. Nawet się nie zorientowała, kiedy nagle wbiłam jej sztylet w brzuch.
-Za tatę! – wyciągnęłam sztylet i znowu wbiłam. Chimera nie wiedziała co robić. – Za nią! Za Chris’a! I za moje cierpienia nędzna szkarado!!! – ostateczny cios. Poleciał na mnie czarny pył.
-Żałosne.
Odwróciłam się. Dwa metry za mną stał Peleus cały czarny – zresztą tak jak ja. Popatrzył na mnie tymi swoimi słodkimi oczkami i udał się w stronę pracy – czyli pilnowania obozu. Mój wzrok powędrował w stronę dziewczyny. Była nieprzytomna. Nie wiem jak szybko do niej biegłam. Nie wiem jak długo niosłam ją do wd. Nic nie wiem. Wiem tyle, że jej nic nie jest, a ja znowu się pogrążyłam w swoich złych myślach.
* * *
-Słyszałam o kolejnej Twojej porażce, debilko.
Bosko. Jeszcze jej brakowało.
-Tak, rzeczywiście teraz musiałam popatrzeć w Twoją twarz. – odparłam spokojnie, co ją rozzłościło.
-Przynajmniej jestem ładniejsza! Nie mam pryszczy!
-Hm. Za to masz przetłuszczające się włosy, nos i usta po tacie. Reszta zapewne po mamusi, co? Nawet rozum wielkości orzeszka? Nie wierzę, że jesteśmy siostrami. Jesteś zbyt zapatrzona w urodę, a wnuczki i córki Ateny takie nie są.
-Też są brzydkie.
-A Tobie ciągle uroda w głowie …
-Nie tylko. Mam zamiar się na Tobie wyżyć.
-Och. Uważaj, bo Ci się uda. – spojrzałam na nią ze szczerym rozbawieniem – Zawsze się kończy, że to TY jesteś zła. Twoje super uwagi na mnie nie działają.
Zaczęła się zastanawiać. Nagle uśmiechnęła się wrogo.
-Może i tak. Przykro mi, że Chris Cię porzucił. Zresztą nie tylko Ciebie. Świetnie przytula! I ta jego woda kolońska! Można się rozpuścić.
Poczułam ukłucie zazdrości.
-Bredzisz. On by Ciebie nigdy nie przytulił.
-A mnie mówił coś innego. – puściła oczko i poszła. Nie wiem, co działo się przez następne 10 sekund. Czarna dziura. Potem leżę na Sarah i trzymam swój sztylet jakiś 1cm od jej szyi.
-A mnie mówił, że jesteś najgłupszą dziewczyną w obozie, która zmienia chłopaków jak rękawiczki i jeżeli się do niego przyczepisz, to Cię zabije. Szkoda, że nie potrafisz kłamać. Cóż, chyba mogę już sobie iść, skoro wytłumaczyłam Ci pewne sprawy.
-Nie musiałaś mnie atakować! – wycharczała.
-Masz rację, ale to ty byś mnie uderzyła. Pa pa.
Wstałam i ruszyłam w kierunku WD.
-Piep*a s*a! – nie zareagowałam na jej słowa. Po chwili byłam przy dziewczynie i karmiłam ją ambrozją. Zaczyna otwierać oczy. To dobrze.
-G … gdzie ja jestem?
-Nic nie mów i jedź.
Wpychałam do jej buzi ambrozję, a kiedy się skończyła, dałam do picia nektar.
-Smakuje? – zagadnęłam.
-Jaasne. Jakim cudem tamto smakowało jak biały Kit Kat, skoro to była papka?
Zdziwiłam się. U mnie tak samo smakował. Ukochany baton, a nektar to sok bananowy. Mmm …
-Każdy ma inny gust i kocha co innego. To była ambrozja. A to co pijesz, to nektar.
-Ojej. Smakuje jak sok bananowy. Gdzie jestem?
Tego było za dużo. Ratuję jej zadek i się okazuje, że smakuje jej tak samo, jak i mnie!
-W obozie półkrwi. – odpowiadam szorstko.
-Trafiłam. Na szczęście! Tata kazał mi tutaj iść i odjechał z piskiem opon. Tyle go widziałam. A potem to coś! Wyobraź sobie, że niby bogowie olimpijscy istnieją! Powinien iść do psychiatry!
-Istnieją. Serio. Jesteś herosem, tak jak ja i inni.
-Nie to nie może być prawda …
-Na werandzie siedzi jeden z bogów. Chodź.
-To bezpieczne?
-Tak, jeżeli jesteś ze mną.
Stanęłyśmy na werandzie, przy stoliku, gdzie grał Dion i Chejron – w remika.
-Chejronie, obudziła się.
-Ach tak. Witam na Obozie Półkrwi. Wiesz kim jest Twój boski rodzic?
Rozdziawiła usta.
-Trafiłam do jakiegoś wariatkowa?
-Uważasz mnie za wariata, młoda damo?!
Dionizos spojrzał na nią gniewnie. Ona się wystraszyła, ale zamknęła usta.
-Panie D., proszę … – powiedziałam błagalnym głosem.
-Mallory, oprowadź dziewczynę po Obozie. Wiesz wszystko. – machnął teatralnie ręką i pogrążył się w swoich kartach.
-Zapewne nie wiesz, kto jest Twoim boskim rodzicem. – zaczął Chejron – Mallory, jak powiedział Pan D. oprowadź ją po obozie i oddaj łóżko Chris’a, jeśli będzie to potrzebne. Dziecko, jak Ci na imię?
-Jestem Nina Vanessa Blackburn.
Pociągnęłam Ninę w stronę obozu.
-Nie znam Twojego imienia.
-Och. Mallory jestem.
-Tyle?
-Yhh. Mallory Luisa Stone. A moja siostra to Sarah Nathalie Stone … Na Zeusa! Przyznałam się do tej debilki!
-O co chodzi?
-Sarah jest moją przyrodnią siostrą. Mamy tego samego tatę, ale inne matki.
-A kto jest waszym boskim rodzicem?
-Źle mnie zrozumiałaś. Ona to córka Afrodyty, a ja nie wiem. Jestem najdłużej nieokreśloną osobą tutaj. Zazwyczaj rodzice akceptują dzieci do pół roku. A ja jestem tu 6 lat. Nasz tata nie żyje, więc jesteśmy całoroczne. – tak jak on, pomyślałam.
-Przykro mi.
Pokazałam jej cały obóz, nie licząc lasu. Potem zaprowadziłam ją do doku Hermesa.
-Dlaczego domek Hermesa? Jestem jego córką?
-Ponieważ Hermes jest – oczywiście nie tylko – bogiem wędrowców. A ty jesteś wędrowcem, ponieważ potem Twój boski rodzic Cię zaakceptuje i odejdziesz do odpowiedniego domku. Na razie siedzisz u Hermesa.
-Aha.
-Jest wolne łóżko?! – wydzieram się wniebogłosy.
-Nie, tylko te od Chrisa! – odpowiedział mój zastępca, Sam. Przejęłam obowiązek po Chrisie. Zostałam grupową. I to bez mojej zgody.
-Będziesz musiała zając miejsce obok mnie. Masz szczęście, jeśli chodzi o łóżka.
-Ach. A kto to Chris?
-Później Ci powiem. Mówisz, że Twój ojciec Ciebie tu podrzucił?
-Tak, samochodem.
-Czyli Twoim boskim rodzicem jest kobieta …
-Jak myślisz, która bogini?
-Nie mam pojęcia. To się okaże. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Miałyśmy zbyt dużo wspólnego.
-Wiesz, nienawidzę swojego ojca. Nigdy o mnie nie dbał. Ciągle powtarzał, że nie jestem mu potrzebna, że gdyby jej nie spotkał, byłoby dobrze. Mógł mnie oddać do przytułku! Wolałabym tam siedzieć, niż siedzieć z tym idiotom! Mówił tak zawsze, kiedy przynosiłam jedynki i dwóje ze szkoły, czyli prawie zawsze …
-Chodź na kolację. – przerwałam jej monolog. – Jestem głodna i burczy mi w brzuchu.
-Oo a co jest na kolację?
-Zależy o co poprosisz. Driady przyniosą Ci wszystko co chcesz. Poza tym są magiczne puchary – prosisz o colę, jest cola, prosisz o sok jabłkowy w kolorze wiśni – pojawi się.
-Wow!
-Czasami może się to znudzić po dłuższym czasie.
-Ile tu jesteś?
-Hm. Mówiłam już. 6 lat. Dziś jest rocznica. Za równy miesiąc mam urodziny.
-Czyli 19 lipca?
-Tak.
-Jesteś rakiem.
-Tak? Nawet nie wiem. Nie znam się na zodiakach.
-Aha. Ja miałam miesiąc temu i jestem bykiem.
-Fajnie się złożyło. Czyli to oznacza, że jesteś ode mnie starsza o dwa miesiące?
-Na to wygląda. – długie milczenie. Boję się, że zada pytanie, co wcześniej. – A powiesz mi teraz, kto to Chris?
-Praktycznie nikt ważny. Wszyscy go lubią, a on się zadawał z dziewczyną, która niby jest zapatrzoną w siebie mądralą. Większość dziewczyn od Afrodyty za nim przepadały. Był przystojny i pewnie jest nadal. – kolejne ukłucie zazdrości.
-Co się z nim stało? Dlaczego go tutaj nie ma?
-U … Uciekł. – odpowiedziałam zrozpaczona. Zauważyła to.
-Mgła. Płacz, ulży Ci na sercu.
-Płaczę od kiedy uciekł ! Nic to nie daje, nic! Płaczę, a go nie ma!
-Ciii. – przytuliła mnie, co spowodowało, że jej koszulka się zamoczyła moimi łzami. Opanowałam się, przez dźwięki dochodzące z mojego tułowia.
-Chodź na kolację, bo umieram z głodu. – zanim się zorientowałam, jej już nie było obok mnie. Przecież dopiero co to powiedziałam! Ruszyłam za nią. Kiedy dotarłam do pawilonu jadalnego, poprosiłam o sałatkę warzywną i herbatę poziomkową. Stwierdziłam, że muszę coś jeszcze zjeść – wczoraj walczyłam z ONĄ, a dziś tylko zjadłam śniadanie. Wybłagałam jeszcze o kawałek pizzy, udko z kurczaka, dwa tosty. Jednego z tostów oddałam swojej mamie, pomimo iż nie wiedziałam kim ona jest. Kiedy kończyłam, zauważyłam otwartą buzię Niny.
-Chyba nie jadłaś przez rok.
-Yghmn. – tak zabrzmiało moja odpowiedź ` Nie, śniadanie tylko. `
Pochłonęłam wszystko, popiłam herbatą i zostawiłam Ninę, która męczyła się ze spaghetti. Padłam na łóżko i od razu zasnęłam.
Budzę się w środku nocy. Mam złe przeczucia, ale je ignoruję. Wychodzę i siadam na schodkach. Zaczynam się zastanawiać, kogo córką jest Nina. Atena? Nie, nie wygląda na aż tak inteligentną. Afrodyta? Nie jest pusta, jak jej córeczki. Hera, Artemida, Nike odpadają. Nemezis też. Wątpię, żeby byłą mściwa. Hekate? Absolutnie nie! Nie przypomina Persefony, na pewno też nie Eris. Może Nyks? Hebe wykluczona. Tyche też. Amfitryta tym bardziej! Ejlejtyja – chyba mózg mi się przegrzał. Tak to by już była w ciąży. Mogłaby być każda bogini, którą wymieniłam, w porównaniu z jeszcze jedną – Enyo. Zapewne już bym była zgwałcona albo pobita. Zostaje Iris. To możliwe, tak jak Nyks. Nina jest fajna – teraz jako jedyna mnie lubi, nie licząc Peleusa, Diona i Chejrona.
-Po takim wytężeniu komórek nie zasnę. Idę na plażę.
Tak jak powiedziałam, tak się stało. Siedziałam na piasku przez jakieś pół godziny, a następnie rozebrałam się i wskoczyłam do wody. Pływałabym tak, gdyby moje zęby nie zaczęły szczękać. Cała mokra ubrałam się w moja piżamę. Następnie przeszłam przez pole minowe domków, nawet nie zorientowałam się, kiedy znalazłam się przy domku numer 2 – od Hery. Zawsze wydawał mi się najpiękniejszy. Coś mnie do niego ciągnęło. W głównej trójce moich ulubionych domków znajdował się także domek Iris i Nyks na 3 miejscu. Drugie miejsce dla pani Hery, a pierwsze należy do Hermesa, pomimo że był wypełniony po brzegi. Musiałam zawrócić. Pobiegłam do Hermesowego, rzuciłam się na łóżko i znowu spałam. Tym razem miałam sen. Pierwszy od dwóch tygodni. I żałuję…
Fajne! Kiedy bedzie cd? Oby niedługo. Podoba mi się.
świetne, bardzo mi się podoba. Czekam na CD
Czekam na ciąg dalszy. !
ps. czy ktoś mi podpowie jak pisać tu bloga, mam już konto ale nie wiem gdzie kliknąć żeby pisać ! Pomóżcie !
Odpowiedzi na te pytania znajdziesz tutaj:
http://blog.percyjackson.pl/pytania-do-admina/
Co do opowiadania to z opinią poczekam na więcej.
Już dwa rozdziały wysłałam dawno temu, no ale cóż, taka kolejka. Dziękuję za miłe słowa! 😀
Mam nadzieję, że się niedlugo wyjaśni kim są Mali i Nina. Nienawidzę Sarah!