Obudziłam się zlana potem. W głowie cały czas miałam kobiecy głos powtarzający:
-Zabraniam Ci!- nie pamiętam co mi się śniło. Kiedy wstałam od razu skierowałam się w stronę łazienki. Spojrzałam w lustro. Po mojej twarzy zlewał się pot, ale ja ciągle czułam w ustach smak najlepszego jedzenia pod słońcem. Pamiętam niesamowity ból i głos chłopaka. Mrocznego chłopaka, ale intrygującego. Umyłam się, umyłam zęby i rozczesałam włosy. Przechodząc przez pokój do garderoby w oczy rzuciła mi się książka leżąca na łóżku. ”Percy Jackson i bogowie olimpijscy: Ostatni Olimpijczyk”.
-No tak- westchnęłam. Ja i moje dziecinne książki. W dzieciństwie marzyłam o tym, aby być heroską.
Według niektórych źródeł heroinką. Wikipedia schodzi na psy, no bo kto nazywa dziewczynę herosa- heroinką. Co to narkotyk? Wracając do tematu. Byłam dzieckiem kiedy przeczytałam pierwszy tom Percy’ego, ta książka mnie zauroczyła. To było kiedy miałam 12lat. Teraz mam 14 i nadal je uwielbiam. Pomyślicie, że jestem chora psychicznie, ale tak jest. Prawie nikomu o tym nie powiedziałam. Jest jedna osoba, która zna moją ciekawą tajemnicę, Rosie moja najlepsza przyjaciółka. Ale nie o tym mówię. Sen- nie pamiętam go. Jedynie twarz utkwiła mi w pamięci. Nie wiem do kogo należała. Nawet nie wiem czemu ją zapamiętałam. Weszłam powoli do garderoby. Kiedy już się ubrałam znów spojrzałam w lustro.
Znacie historię o Królewnie Śnieżce? Jej macocha chciała być najpiękniejsza pod słońcem. Nie jestem najpiękniejsza na świecie, ale należę do elity. Całe moje życie to imprezy, brak rodziców, chłopcy, ludzie udający przyjaciół by dostać moje pieniądze. Złapałam nożyczki, które leżały na stoliku i rzuciłam nimi w lustro. Rozbiło się. Jeden z odłamków zranił mi twarz. Upadłam na ziemię i zaczęłam płakać. Spojrzałam na szczątki lustra. Odbijała się w nim dziewczyna. Odgarnęłam włosy z twarzy i westchnęłam:
– Co się gapisz, myślisz, że wygląd ci wystarczy? Nikt nie widzi prawdziwej Ciebie. Zabiliby za twój majątek. Rodzice cały czas w pracy. Mdli mnie na widok pieniędzy zostawianych każdego ranka na stole. Jest też zawsze list, składa się z 2 słów tak bardzo raniących: Wrócimy późno. Dziadkowie przyjaciółki to dla mnie rodzina.- ktoś wszedł do garderoby. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Rosie.
Miała na sobie żółtą sukienkę. Patrzyłam na nią w ciszy, a ona ziewnęła i usiadła obok mnie. Kiedy na nią patrzyłam zaczął przypominać mi się mój sen. Miałam w nim kochającego tatę. Matkę- bogini. Cóż byłam tam dosyć płytka, ale było tak jakoś lepiej. W prawdziwym życiu cieszę się jeśli złapię ojca raz na miesiąc i pogadam z nim przez pięć minut. Razem z matką prowadzą jedną z najbardziej dochodowych firm w Nowym Jorku jak i na świecie.
-Chris- szepnęłam. To imię pamiętałam najlepiej chociaż w śnie był krótko. Powoli przypominałam sobie mój zachwyt Jessiem. Wyśmiałam sama siebie, Jessie zwykły podrywacz wkurzył mnie tylko dlatego, że mnie olał. Rosie patrzyła na mnie wyczekująco.
-Co się stało?- spytała wreszcie.
-Miałam dziwny sen- i opowiedziałam jej dokładnie co mi się śniło. Dopiero kiedy jej to opowiadałam zdałam sobie sprawę jak irracjonalny był ten sen. Wstałam i wyszłam z garderoby. Rosie poszła za mną, kiedy usiadłyśmy na łóżku, odezwała się:
-To jak, dwaj faceci ze snu Ci się spodobali?
-Nie spodobali mi się. Jessie może na początku, ale był strasznym podrywaczem. Podczas snu zdążył poderwać Annabeth, jakąś córkę Afrodyty i Demeter.
-Ty mówisz nadal o śnie?- spytała przerażona.
-No tak- powiedziałam.
-A skąd ty pamiętasz tyle szczegół, to był tylko sen!- dwie rzeczy. Chyba sama starała się uwierzyć w swoje słowa. A po drugie: Ona nie martwi się tym, że mój sen był dziwaczny, a dla mnie taki realny. Martwi się,że pamiętam szczegóły.
Rosie podniosła się, wzięła swoją i moją torbę. Sprawdziła czy niczego nie zapomniała i odezwała się:
-Idziemy do szkoły. Musisz ochłonąć- miała rację, wstałam i wyszłyśmy z mojego pokoju. Zeszłyśmy na dół, zabrałam pieniądze ze stołu nie patrząc na liścik. Bo po co? Jak miałam 12 lat przestałam zwracać uwagę na liścik. Jako 10 latka czytałam liścik z nadzieją, że może napiszą, że mnie kochają.
Nigdy nie napisali. Ja czekałam, kiedy miałam 10 lat zaczęli tyle pracować. Wcześniej mieli dla mnie czas. Sądzą, że moje życie to sielanka. Też tak sądziłam, ale rosłam i extra zabawki i ubrania przestały mi wystarczać… Miałam 13 lat, zobaczyłam, że dużo lepiej byłoby gdyby mieli dla mnie czas. Kiedyś nie mieszkaliśmy w willi tylko w małym domku i byliśmy szczęśliwy. Ale już to nie wróci. Spojrzałam na przyjaciółkę i spytałam:
-Co ja mam z tymi pieniędzmi zrobić? Mam parę tysięcy w portfelu.
-Daj komuś.
-Wczoraj wpłaciłam na parę instytucji….- oczy mi rozbłysły. Miałam wszystko, nie miałam na co wydawać pieniędzy. To mnie denerwowało.- No jasna cholera, mam tego dosyć.
-Co się znów stało. Czekaj zanim mi to wytłumaczysz. Mam pytanko, ten sen chyba w niego nie wierzysz?
-Jasne, że nie- sama wyczułam w moim głosie niepewność. Jak mam w niego nie wierzyć. Był tak niesamowicie realny. Też byście w niego uwierzyli. Nie śmiejcie się. Może i nie jestem półboginią, ale mogę zacząć zachowywać się jak przystało na dziedziczkę fortuny Gardezów. Postanowiłam:
-Zaraz wracam- powiedziałam do Rosie i wbiegłam po schodach. Wparowałam jak burza do garderoby. Podeszłam do drugiego lustra. Widziałam w nim blondynkę o zielonych oczach. Przeciętnie wyglądającą w ubraniach 100% chłopczycy. Pewnie sądziliście, że skoro mówiłam, że należę do elity to jestem piękna? To troszkę inne zasady. Byłam bogata dlatego należałam do elity. Nie jestem jak Paris Hilton. Pokazywana we wszystkich mediach. Prawie nikt nie wiedział, że Ci wielcy biznesmeni mają córkę. Nie pokazywałam się z nimi. Nie zależało im na tym bym była blisko, to mnie też nie. W szkole wiedzieli, że jestem bogata, ale nie wiedzieli, że jestem córką biznesmenów. Postanowiłam skończyć z udawaniem. Zerwałam z głowy blond perukę. Wyjęłam kontakty z oczu i zmyłam makijaż. Podeszłam do telefonu, nacisnęłam przycisk i odezwałam się:
-Mark przyślesz mi do garderoby Jane?
-Oczywiście panienko- Mark to nasz lokaj, jest dla mnie jak ojciec znam go od zawsze. Jane to moja niania i żona Marka. Jane weszła do garderoby, uśmiechnęła się na mój widok:
-Zdjęłaś perukę, czyżbyś przestała się bać?
-Postanowiłam przestać udawać. Jane mam prośbę, wyniosłabyś wszystkie moje ubrania, które będziesz uważała, że są nie w moim stylu?
-Oczywiście. Ale twojego prawdziwego stylu, czy tego udawanego?- Jane znała mnie od dziecka, więc potrafiła mnie rozgryść.
-Prawdziwego- szepnęłam. Brzmiało to dziwnie, ale taka była prawda. Udawałam kogoś kim nie jestem. Wygląda to jak kiepski serial. Hmm… ”Hannah Montana” to właśnie to. Nosiłam perukę, kontakty, na dodatek mocno się malowałam. Postanowiłam z tym skończyć. Zdjęłam z wieszaka tunikę- była w czarno-białe paski, z krótkim rękawkiem- do tego wzięłam niebieskie rurki i brązowe kozaki.
-Okej Alexis przebierz się, powiem Rosie, że zaraz zejdziesz- Jane wyszła z garderoby. Przebrałam się, przeczesałam włosy i musnęłam usta błyszczykiem. Dawno nie czułam się tak normalnie. To byłam prawdziwa ja. Zeszłam do przyjaciółki. Kiedy mnie zobaczyła oniemiała. Wreszcie odezwała się:
-Nikt cię w szkole nie pozna.
-Tak wiem i co z tego?
-No elita cię oleje i co wtedy?
-Nie obchodzi mnie to. Mam dość tych zakłamanych ludzi. Za to wiem na co wydam kasę. Pójdziemy na zakupy muszę nakupować sobie sukienek. Tak za nimi tęskniłam. Kiedy zaczęłam nosić perukę, powyrzucałam wszystkie moje sukienki itp.
-Extra, zakupy- Rosie ucieszyła się. Wyszłyśmy z domu żegnając się z kucharzem, lokajem i nianią.
Byłam szczęśliwa. Nie obchodzi mnie to co pomyśli elity. Dziewczyny pewnie wezmą mnie za konkurentkę. Wcześniej byłam jedynie bogatą dziewczyną. Nie wyróżniałam się. Potrafiłam dobrze wczuć się w rolę plastika. Nie lubiłam tego. Nie lubiłam elity. Byłam taka szczęśliwa. Mogłam zacząć być sobą. Nie będę udawać kogoś kim nie jest. Nie będę ukrywać, że jestem córką Mike’a i Carmen Gardezów najbogatszych ludzi w NY.
Weszłyśmy do szkoły. Podeszła do nas szkolna śmietanka towarzyska.
-Hej gdzie zgubiłaś Alexis?- spytał Adam futbolista.
-Ona…- Rosie nie dokończyła bo w zdanie weszła jej Amanda- czirliderka.
-Oh nie przejmujmy się tą pokraką, nie ma jej nie będziemy płakać. Przeżyjemy bez jej forsy.
-Nie obrażaj jej Amando- Rosie starała się mnie bronić.
-Oh czemu ty się z nią przyjaźnisz?- syknęła Amanda.
-Bo ją lubię, a Alexis stoi obok mnie- powiedziała Rosie z uśmiechem. Cała piątka elitki oniemiała, patrzyli na mnie jak na UFO lub Justina Biebera (różnica niewielka, chociaż UFO normalniejsze). Wreszcie odezwał się Mike:
-Alexis co ci się stało?
-Zdjęłam perukę, wyjęłam kontakty, zmyłam makijaż i wróciłam do starego stylu ubierania.
-Ale my cię znamy od dwóch lat. Ty nigdy tak nie wyglądałaś.
-Dwa lata temu właśnie zmieniłam się na taką jaką mnie podobno znacie.
-Ale z Ciebie niezła laska- odezwał się Jack kumpel Mike’a.
-Okej chodźmy Alexis- powiedziała zdegustowana Rosie. Poszłam za nią olewając Elitę. To był jeden z najdziwniejszych dni w szkole. Ludzie znający mnie z podstawówki ucieszyli się, że znów jestem sobą. Cała reszta była zdziwiona, że zrobiłam taką szopkę. Life is brutal. Przez cały dzień olewałyśmy Elitkę, wiedziałam, że Rosie w głębi duszy jest szczęśliwa. Nie lubiła Elity i przebywała z nią tyko dla mnie. Po drugie dużo bardziej lubiła moją naturalną, jak to ona ujęła „dziewczęcą wersję”.
Kiedy skończyłyśmy lekcje, poszłyśmy na zakupy. W całym moim życiu nie wydałam tyle forsy na ubrania. Trochę mnie to przeraziło, ale jakoś sobie z tym poradzę.
Siedziałyśmy w miejscu, w którym groziło nam śmiertelne niebezpieczeństwo (tak dokładniej naszym portfelom)- KFC. Jeden z najgorszych fast foodów, można stracić w nim całe kieszonkowe.
Na szczęście pilnowałyśmy się. Piłam Pepsi, gdy z głośników zaczął lecieć Justin Bieber. Zakrztusiłam się napojem i zaczęłam myśleć nad planem ewakuacji, kiedy podeszła do nas ładna kobieta i odezwała się pięknym głosem:
-Witam, czy zechciałyby panie pójść ze mną?- nie wiem czemu, ale po prostu wstałyśmy, wzięłyśmy torby z zakupami i ruszyłyśmy za nią. Pewnie uznacie to za idiotyzm, ale było w niej coś magicznego co kazało mi za nią iść. Kiedy weszłyśmy na parking galerii coś zaczęło mi śmierdzieć- dosłownie. Czułam zapach jakby krwi. Pomyślicie, że przecież krew nie ma zapachu, tyle, że byłam pewna- to był zapach krwi, metaliczny i brzydki. Spojrzałam na Rosie, na jej twarzy malowało się zamyślenie. Spojrzałam na piękną kobietę, która już nie była taka znów piękna. Serio tyłek osła, jedna ośla noga, a druga spiżowa. Zdecydowanie wolałam ją w tej pierwszej wersji. Zobaczyłam, że w ręku Rosie pojawia się miecz i…wróć, miecz? Skąd ona do jasnej ciasnej wzięła miecz?
-Empuza- syknęła Rosie, spojrzałam na nią jak na idiotkę. Czułam się jak w tym moim porypanym śnie. Empuza, co to w ogóle jest. Przebiegłam w myślach po nazwach. Do głowy wpadła mi erynia, ochydna.
-Co to jest?- wydukałam.
-No słyszałaś, empuza- wiecznie zmieniający postać zły duch- wampir, dziecko Hekate.
-To nie istnieje.
-Oj no też bym chciała tak naiwnie myśleć.
„odbiło jej” pomyślała. No cholera, najpierw ja mam nienormalny sen- co potwierdza, że naprawdę mam ADHD, no komu normalnemu coś takiego się śni- a teraz moja przyjaciółka, opowiada mi o wampirze. Może ona za dużo się zmierzchu naczytała?
Z zamyślenia wyrwał mnie głos dziwadła:
-Córko Hadesa odsuń się od koleżanki, to nie o ciebie mi chodzi.
-Już lecę- powiedziała z ironią moja przyjaciółka i rzuciła się na potworka. Przecież ona jest delikatna, krucha, to coś zrobi jej krzywdę. Na moje szczęście do empuzy podbiegł jakiś chłopak i pomógł Rosie. Oboje obkrążyli wampa i rzucili się na nią. Chłopak ugodził ją w ramię, a Rosie w spiżową nogę. Potwór zamienił się w kupkę pyłu.
-No w życiu- wrzasnęłam- mam dosyć tych pierdykniętych snów. Ja się chyba powieszę! Mam tego…
-Uspokój się Lexi- powiedziała spokojnie Rosie. Czy ja mam ją udusić?
-Mam się uspokoić? Oh nie zaczynaj znowu.
-Czy ona jest niespełna rozumu- spytał chłopak. Spojrzałam na niego z wściekłością i odezwałam się:
-Hej ja cię znam. Teraz to na pewno jest mój sen- chłopak spojrzał na Rosie. Ta przewróciła oczami i odezwała się:
-Alexis to jest mój brat Chris, Chris moja przyjaciółka Alexis. Zazwyczaj się tak nie zachowuje, ale wiesz jest w szoku- chłopak pokiwał głową na znak, że rozumie. Miałam wielką ochotę obojga wrzucić pod najbliższe przejeżdżające auto. Na domiar złego, pojawił się nie kto inny, a Apollo w swojej boskiej osobie. Uśmiechnął się do mnie promiennie:
-No Alexis, podobał ci się sen? Musiałem się nieźle natrudzić, aby Morfeusz zgodził się wykonać mój mały serial- spojrzałam na niego, był uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Facet ty jesteś psychiczny. Wara z moich snów, mojego życia. Chcę się obudzić- zamknęłam oczy i myślałam tylko o tym, że chcę się obudzić! Otworzyłam z nadzieją oczy, ale oni wszyscy cały czas tam stali.
-Oj moglibyście już zniknąć!- wrzasnęłam, Apollo zachichotał… Po chwili odezwał się:
-Moja droga, rozumiem, że możesz być skołowana, ale sen to było naprowadzenie na to kim jesteś. Jak widzę się udało.
-Jasne, super dziękuję. Dzięki tobie ty starożytny bożku, nie wiem czy to sen czy prawda. Bo jak to nie sen to lepiej uciekaj!- byłam wściekła. Apollo po prostu się zaczął ze mnie śmiać. Chciałam, żeby to był tylko sen. Znów! Zamknęłam oczy modląc się po raz trzeci, żeby się obudzić.
Super! Bardzo mi się podoba! Czekam na cd z niecierpliwością! Bo jak nie…
Fajne, kiedy CD? Mam nadzieje, że szybko
Nie chce być wredna ale mi się to nie podoba. Za bardzo robisz z niej najidealniejszy, najbogatsza, najsłodszą, najmądrzejsza, najcudowniejsza i naj dziewczyną.
Mam nadzieją, że następny rozdział będzie lepszy.
Nie wiem dlaczego ale komentarz nie chce się zapisać. Więc pisze jeszcze raz.
Nie chce być wredna ale mi się to nie podoba. Za bardzo robisz z niej najidealniejszy, najbogatsza, najsłodszą, najmądrzejsza i naj dziewczyną.
Mam nadzieją, że następny rozdział będzie lepszy.
kiedy cd ? 😀 .
Mi się podobaq. Zmieniła się! I dobrze. Dobre zakończenie.