Od autorki: Na początek bardzo przepraszam, że tak długo nie pisałam. Sama nie potrafię powiedzieć, dlaczego tak długo zwlekałam z napisaniem tego. Poniższe opowiadanie jest kontynuacją opowiadania z konkursu „Jestem herosem?” Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Dedykuję je wszystkim wspaniałym blogowiczom i fanom Percy’ego Jacksona!
Odwiedziny
Drogi Pamiętniku,
od mojego przybycia na Obóz Herosów minęły prawie dwa tygodnie. Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale tyle się działo! Ja i Jake przeprowadziliśmy się do domku Zeusa. Jest naprawdę niesamowity! Taki duży, jasny i przestronny. Rozpakowaliśmy tam wszystkie nasze rzeczy. Można powiedzieć, że się zadomowiłam. Nie tylko w domku, ale w ogóle na obozie.
Poznałam mnóstwo fajnych osób. Percy i Annabeth skończyli szkołę i przyjechali na obóz. Ja i Jake jeszcze ani razu nie wyszliśmy poza granice. Nie poszliśmy do szkoły, ani nie spotkaliśmy się z rodzicami. W sumie, to zastanawiam się, czy nie zostać całoroczną. Myślę, że decyzję podejmę dopiero po wakacjach.
Codziennie chodzę na treningi i naukę greckiego. Idzie mi coraz lepiej. Chejron dalej stara się ustalić, jak Lamia przedostała się na teren obozu. On sądzi, że ktoś ją tu zaprosił. Nie bardzo chce mi się w to wierzyć, no bo kto normalny ściągałby takiego potwora? Próbuje ustalić też coś w związku z naszym pochodzeniem. Też jestem bardzo ciekawa, kto jest naszą mamą i jak to się stało, że znaleźliśmy się w Central Parku. Sprawa jest bardzo tajemnicza.
A! Zostaliśmy też wtajemniczeni w obie Wielkie Przepowiednie. Jak to dobrze, że Kronos nie odkrył, że jesteśmy dziećmi Zeusa. Pewnie by nas zabił albo omamił i zredukował do roli sługusów.
Nie wiem, co jeszcze mam napisać. Nie chciałabym pominąć niczego ważnego…
Jest siódma rano. Dopiero wróciłam z łazienki, w której byłam razem z córką Afrodyty – Rose. Miła dziewczyna. Codziennie wcześnie wstaje i stroi się w łazience, więc chodzę z nią.
Jake jeszcze śpi. Hmm… Domaluję mu wąsy.
Pióro zawisło nad notesem w fioletowej, aksamitnej oprawie. Przygryzłam dolną wargę, zamknęłam pamiętnik i schowałam go pod poduszkę. Wzięłam szminkę, musnęłam nią usta, a potem podeszłam do łóżka Jake’a. Kucnęłam i pomalowałam mu całą twarz.
* * *
– Czemu wszyscy się tak dziwnie na mnie patrzą? – spytał podejrzliwie Jake, kiedy siedliśmy do stołu
– Oh! Patrzą się na ciebie, bo siedzisz obok mnie! No, już! Zjadaj gofry! – odparłam na luzie i uśmiechnęłam się pod nosem
– Hehehe! Fajne wąsy! – zaśmiał się Travis podchodząc do naszego stolika
– Dzięki. – odparłam i zatrzepotałam rzęsami
– O nie! – krzyknął Jake, dotykając swojej twarzy – Jesteś okropna!
– Hahaha! To twoja sprawka?! – spytał rozbawiony Connor
– Yhm.
– Całkiem nieźle mała, ale musisz się jeszcze sporo nauczyć
– No, jak chcesz być taka fajna jak my!
– Bo my mamy już tu wyrobioną reputację!
– Jesteśmy najlepsi w tym fachu!
– Przestańcie się przechwalać i powiedźcie co to za „fach”.
– Przekręty!
– Lana, jak w ogóle możesz o to pytać? – spytał Travis z udawanym zaskoczeniem
– Czujemy się oburzeni! – dodał Connor z sarkazmem, a ja przewróciłam oczami
– Dacie mi spokojnie zjeść? – spytałam retorycznie i przegoniłam ich jednym ruchem ręki
– Mam jeszcze szminkę? – spytał Jake, a ja spojrzałam na jego twarz
– Nie. – skłamałam bez wahania – Wiesz braciszku, powiem ci coś. To nie twój kolor – dodałam i roześmiałam się, a Jake dźgnął mnie widelcem
Po śniadaniu poszliśmy na trening. Nie było aż tak źle, nie licząc tego, że nadal nie mamy dopasowanej broni. Niestety ktoś w pewnym momencie uświadomił Jake’a, że wciąż ma na twarzy moją szminkę, co spowodowało, że zaczął za mną biegać ze swoim niewyważonym mieczykiem, wziętym ze zbrojowni.
Po południu siedziałam na plaży. Jake się kąpał, a ja wygrzewałam się w słońcu. Zamknęłam oczy i pogrążyłam się w marzeniach. Cudownie tak nieraz się odprężyć.
– Część sąsiadka! – zawołał ktoś za mną
Percy i Annabeth przysiedli się do mnie.
– Cześć, co tam? – spytała córka Ateny i odgarnęła blond loki na plecy
– Normalny herosowy dzień. Nic ciekawego. – odparłam ze spokojem
– Kto chce pływać? – spytał Percy, a my spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo
Nagle równocześnie poderwałyśmy się z ziemi i wbiegłyśmy do wody. Na szczęście miałyśmy tylko pomarańczowe koszulki i krótkie jeansowe spodenki. Woda była ciepła. Percy rzucił się za nami. Zaczął nas podtapiać, a potem ganialiśmy się i wygłupialiśmy. Z synem Posejdona oczywiście nie mieliśmy szans, ale i tak było fajnie. Percy może trochę nadużywał swoich umiejętności, ale dawaliśmy radę.
Wynurzyłam się z wody i ruszyłam na Jake’a.
– A! Ona wygląda jak ta demoniczna dziewczynka z „Ringu”! – wrzasnął blondasek na mój widok i zaczął uciekać
Przygarbiłam się i zasłoniłam włosami twarz. Rzuciłam się na niego i zaczęłam szeptać mu do ucha groźby.
– A! Percy pomóż! Zabierz tego demona! – krzyczał Jake, a ja puściłam go i ruszyłam na potomka boga wód
– Siedem dni… – wyszeptałam zmienionym głosem, a chłopak zamarł
Ja i Annabeth wykorzystałyśmy te sytuację i obie zaczęłyśmy go podtapiać, co w prawdzie było bez sensu, ale chociaż było zabawnie.
Wyszliśmy z wody cali przemoczeni. Percy też był mokry. A, co? Jak wszyscy, to wszyscy! Szliśmy w stronę domków i cały czas sobie żartowaliśmy. Nagle się zatrzymałam, bo zauważyłam, że w domku Zeusa mignął jakiś cień.
– Co jest? – spytała Annabeth
– Chyba kogoś widziałam… – odparłam powoli, a ona i Percy ruszyli w stronę domku numer jeden
Ruszyłam za nimi. Zatrzymaliśmy się przed samymi drzwiami i zaczęliśmy nasłuchiwać. W końcu nie wyrobiłam i z całej siły pchnęłam drzwi, które otworzyły się z wielkim hukiem. Wewnątrz domku, koło łóżka Jake’a stała wysoka, dobrze zbudowana dziewczyna. Miała nastroszone, czarne włosy i jaskrawe, niebieskie oczy, podkreślone czarną kredką. Na nosie miała kilka piegów. Ubrana była w czarne jeansy z przypinkami zespołów, czarną koszulkę i skórzaną kurtkę. We włosach miała srebrną przepaskę. Dziewczyna stała zaskoczona, a w ręku trzymała małego pegaza ulepionego z plasteliny przez Jake’a.
– Kim jesteś i co tu robisz? – spytałam po chwili
– Percy? Annabeth? – zapytała dziewczyna patrząc na zaskoczoną dwójkę stojącą za mną
– Znacie się? – zwróciłam się do towarzyszy
– Taa… Em… To jest Lana i Jake, a to jest Thalia, wasza siostra… – wymamrotał Percy
Dalszych wydarzeń nie jestem do końca pewna. Nie kojarzę kilku faktów. Wiem, że był ogromny szok, zaskoczenie, niedowierzanie i… takie dziwne przyjemne ciepło na sercu.
– Co?! Jesteśmy tu już dość długo, a nikt nie raczył nas poinformować, że mamy siostrę?! – wrzasnęłam i zamierzyłam się pięścią na Percy’ego
– E… No… Chcieliśmy was do tego przygotować… – zaczął się tłumaczyć, ale przywaliłam mu w policzek i chłopak upadł na ziemię
– Hehehe! Już ją lubię! – wykrzyknęła Thalia, a ja uspokoiłam się i podrapałam po głowie zawstydzona
– Przepraszam. Ja po prostu lubię bić. – odparłam
– Ja też! – ucieszyła się i podeszła bliżej – Jestem Thalia. – dodała wyciągając rękę
– Lana
– A ja Jake!
– Co ty tu robisz? Nie powinnaś tropić a Artemidą jakichś łosi, czy coś? – spytał Percy, wstając z podłogi i masując policzek
– Właśnie. Nie wiedzieliśmy, że Artemida ma przybyć – dodała Annabeth
– Artemidy nie ma. Przyjechałam, jak tylko dowiedziałam się, że ojczulek wpadł. Chciałam poznać rodzeństwo, więc wzięłam urlop.
– Chwilka! Moment! Ktoś może mi to wyjaśnić, bo nie ogarniam sytuacji! – wcięłam się
– Thalia już od jakiegoś czasu jest Łowczynią Artemidy. Jako nieśmiertelna podróżuje z nią po świecie tropiąc potwory. – oznajmiła Annabeth, a Thalia z dumą zaprezentowała mi swoją srebrną przepaskę
– Jesteś nieśmiertelna? – spytał Jake
– Yhm.
– Lana, ona jest fajniejszą siostrą. – oznajmił Jake, po czym trzepnęłam go w głowę, a Thalia się zaśmiała
– Jesteście fajnym rodzeństwem. Macie wspólną matkę?
– Tak, ale nawet jej nie znamy. To długa historia. Może pójdziemy gdzieś i porozmawiamy? – zaproponowałam
– To my znikamy, a wy sobie porozmawiajcie. Zdaje się, że macie dużo do nadrobienia – powiedziała Annabeth i razem z synem Posejdona opuścili domek
Ja, Jake i Thalia poszliśmy nad jezioro. Usiedliśmy na piasku i zaczęliśmy długo rozmawiać. Najpierw trzeba było zacząć od podstawowych rzeczy. Musieliśmy się poznać. To strasznie dziwne. Jednego dnia dowiedzieć się, że ma się siostrę, o której nic się nie wie. Ale z drugiej strony się cieszę. Myślę, że znajdę z Thalią wspólny język.
Przesiedzieliśmy na plaży kilka godzin, pochłonięci konwersacją. Wstaliśmy dopiero na dźwięk konchy powiadamiającej o zbliżającej się kolacji. Kiedy wchodziliśmy do pawilonu jadalnego usłyszałam dobrze mi znany głos.
– Lana! Lana!
– O nie… – jęknęłam – Schowaj mnie! – krzyknęłam i zasłoniłam się siostrą (Siostrą! Jeszcze nigdy nie używałam tego słowa w stosunku do drugiej osoby! Ale fajne!)
– Co ty robisz? – spytała rozbawiona
– Chowam się.
– Dlaczego? Przed czym?
– Raczej przed kim. Przed nim! – wskazałam na chłopaka, który właśnie wpadł do pawilonu
Danny Harrison. Szesnastoletni syn Apolla. Jest dość wysoki i szczupły. Ma sterczące, kolczaste blond włosy i duże niebieskie oczy. Zawsze się uśmiecha prezentując swoje białe zęby. Jest hałaśliwy, wkurzający, nieodpowiedzialny, narwany, nadpobudliwy i wnerwiający. Zachowuje się jak idiota. Cały czas się za mną ugania. Właściwie to słabo go znam. Określony został niedawno.
– Ten kretyn wciąż za mną łazi i nie daje mi spokoju
– Hmm… Wiesz, gdybyś została Łowczynią…
– Mowy nie ma!
– Dobra. – mruknęła i wszyscy razem siedliśmy do stolika
Kiedy już na talerzu miałam jedzenie, podeszłam do trójnogu i wrzuciłam jedną jego część do płomieni. Gdy odchodziłam, zatrzymałam się i zaparło mi dech w piersiach. Zagapiłam się na stolik Hadesa, przy którym właśnie siadał Cody Carter.
Cody jest nieziemsko przystojny. Ma szesnaście lat. Wysoki, szczupły i dobrze zbudowany. Ma rozczochrane, czarne włosy i najcudowniejsze oczy na świecie. Są jak dwa kryształki węgla. Nie są brązowe, tylko czarne tak samo jak źrenice, co świetnie kontrastuje z jego bladą karnacją. Cody został określony kilka dni temu. Chłopak jest bardzo tajemniczy, cichy, nieprzystępny i ma w sobie coś tak magicznego, że nie mogę przestać o nim myśleć. Większość dziewczyn za nim szaleje, ale on nic sobie z tego nie robi. Cały czas wszystkich ignoruje. Mnie niestety też… A przecież jestem miła!
O bogowie, ale on jest cudowny!
„Lana, weź ty się do cholery ogarnij! Nie zachowuj się jak jakaś córeczka Afrodyty (bez urazy Rose). Jeszcze ktoś pomyśli, że jesteś jakąś pustą lalą, która nic tylko ugania się za chłopakami!”
– Hej! Rusz się wreszcie! – pogonił mnie Jake
– A… Tak, przepraszam… – mruknęłam, zajęłam swoje miejsce przy stole i zabrałam się za jedzenie
Kiedy po kolacji szliśmy do domku, zawołał nas Chejron. Poprosił byśmy spotkali się na werandzie Wielkiego Domu. Thalia tak samo jak my nie wiedziała o co chodzi, ale poszła z nami.
– Hejka Panie D.! – zawołałam na wejściu – Śliczny mamy dziś dzień! – dodałam opierając się o balustradę werandy
Pan D. tylko mruknął coś pod nosem, nie odrywając wzroku od trzymanych w dłoni kart.
– Dobrze, że jesteście. – powiedział Chejron wychodząc z Wielkiego Domu
– To nic takiego Chejronie. Z chęcią wysłucham co masz nam do powiedzenia – powiedziałam słodko i uśmiechnęłam się
„No gadaj wreszcie, ty stary zadzie! Ja tu marnuję swój cenny czas! Widziałam jak Cody idzie na spacer! Słońce już zachodzi! Moglibyśmy wspólnie podziwiać jak kładzie się spać, by rano z nową siłą ogrzać świat! To takie romantyczne! Mógłby mnie w końcu pocałować! Czy ty nie oglądasz filmów?! Powiedz wreszcie, czego ty znowu chcesz! Wkurzasz mnie!”
– Mam dla was wieści
„Hm…? Trzeba było tak od razu, ty parzystokopytny zadzie!”
– Jakie wieści? – spytałam spokojnie
– W środku czeka ktoś, kto chciałby z wami porozmawiać.
– Kto taki? – spytał Jake
– Sprawdźcie. – powiedział Chejron i zaprosił nas do środka
Złapałam Jake’a za rękę. Odetchnęłam głęboko i przekroczyliśmy próg. W środku stał…
CDN
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Hehehe! Żarcik! Nie będę taka wredna! Chciałam tylko podładować napięcie!
W środku stał wysoki mężczyzna o czarnych włosach i niebieskich oczach. Ubrany był w elegancki garnitur. Na nasz widok w jego niebieskich oczach, tak bardzo podobnych do moich, zatańczyły ogniki. Staliśmy tak przez chwilę w całkowitej, wkurzającej ciszy.
– Witajcie. To ja Zeus, wasz ojciec. – rzekł
– Domyśliłam się po tym piorunie, który trzymasz w ręku – odparłam cicho
– Posłuchajcie mnie, nie mam zbyt wiele czasu. Nie powinienem opuszczać Olimpu, ale chcę wam to wszystko wyjaśnić. Usiądźcie i porozmawiajmy.
Wow… Ale wzruszająca scena spotkania ojca z dziećmi. Zaraz się popłaczę. Normalnie emocje jak w Canal Plus.
Oboje usiedliśmy na miękkiej sofie. Zeus usiadł na fotelu naprzeciw nas.
– Kilkanaście lat temu poznałem piękną, wspaniałą kobietę. Miała kręcone blond włosy, niebieskie oczy i trochę piegów. Nazywała się Alexandra. Była niezwykła. Posiadała prawdziwy wzrok. W jej żyłach płynęła krew bogów. Była dzieckiem dwójki herosów. Zawsze rozpierała ją energia i radość. Kiedy się urodziłaś, była bardzo szczęśliwa. Postanowiła, że sama cię wychowa i nie będzie przed tobą ukrywać twojego pochodzenia. Ostrzegałem ją, że to niebezpieczne, ale ona się uparła. Ten jej upór… Mimo upływu lat, wciąż o niej myślałem. Spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu. Wkrótce urodził się Jake. Zrobiło się naprawdę niebezpiecznie. Byliście łatwym celem dla potworów. Doradziłem i przekonałem waszą matkę, że dwójka małych, bezbronnych dzieci boga z Wielkiej Trójki jest w niebezpieczeństwie. Alexandra postanowiła, że odda was na obóz, dopóki nie podrośniecie. Z żalem zgodziła się to zrobić… To była trudna decyzja… Ale ona była mądra. Wiedziała, że to jedyne wyjście, że tak będzie lepiej. Dnia, kiedy miała to zrobić, zaatakowała ją hydra. Uciekała przez Central Park. Miała tylko sztylet, który dałem jej na wszelki wypadek. Niestety nie miała szans. Ukryła was i wyszła na spotkanie z potworem. Była gotowa oddać za was życie. Zabiła potwora przebijając go od wewnątrz, kiedy była w jego wnętrzu. Przed śmiercią poprosiła mnie, bym was chronił i najdłużej jak się da, zapewnił wam normalne życie. Usunąłem ci wspomnienia. Jake był jeszcze za mały, by cokolwiek pamiętać. Postarałem się o to, by znaleźli was odpowiedni ludzie, a wtedy wszystko już samo się potoczyło.
Zapadła grobowa cisza. Siedziałam i analizowałam wszystko co przed chwilą usłyszałam. Po policzku spłynęła mi samotna łza, którą szybko otarłam.
No i wszystko jasne. Tajemnica naszego pochodzenia jest już znana. Szczerze mówiąc, inaczej to sobie wyobrażałam. Nasza biologiczna mama nie żyje. Poświęciła się dla nas, bo byliśmy dla niej ważni. Musiała nas bardzo kochać. Tak bardzo żałuję, że jej nie pamiętam…
– Chciałbym wam jeszcze coś dać. – oznajmił w końcu Zeus
Nagle w jego wolnej dłoni pojawiły się dwa niewielkie pudełeczka. Spojrzał na nie i podał nam. Jake pierwszy otworzył swój podarunek. Był tam bardzo ładny, srebrny zegarek. Jake wziął go w dłonie.
– Bardzo ładny. Dziękuję. – powiedział zadowolony i założył go na lewą rękę
– Po co ci on? Przecież ty się nie znasz na zegarku. – zauważyłam z chytrym uśmieszkiem, a Jake zrobił naburmuszoną minę
– To nie tylko zegarek. Przyciśnij ten czerwony guzik, ale lepiej się odsuń… – poradził Zeus
Czerwony guzik?! Czy o nie wie, że czerwony guzik oznacza niebezpieczeństwo?! Taki przycisk zazwyczaj uruchamia bombę! Czy on wie, ile Jake ma lat? Może niech mu od razu da dynamit albo bombę atomową?!
Karłowaty piegusek wyszedł na środek pomieszczenia i przycisnął guziczek. Nagle zegarek zamienił się w miecz. Miecz! Długi, ostry, niebezpieczny miecz! Przecież ten mały głupek potrafi się nawet zaciąć liściem! Jak on będzie miał miecz, to się zabije!
– Ale ekstra! Jest super! Pasuje idealnie! Tak to musieliśmy mieć byle jakie ze zbrojowni. W ogóle nie mogliśmy ich sobie dopasować.
Podczas gdy Jake zachwycał się śmiercionośną bronią, nieodpowiednią dla dzieci w jego wieku, ja przyglądałam się trzymanemu w dłoniach pudełeczku. Było czerwone i niewielkie. W takich pudełeczkach przechowuje się pierścionki zaręczynowe. Powoli uniosłam wieko, a moim oczom ukazała się prześliczna spinka w kształcie motyla. Srebra, delikatna i proporcjonalnych rozmiarów. Na skrzydełkach były małe koraliki we wszystkich możliwych kolorach. Skrzydełka zatrzepotały kiedy ich dotknęłam.
– Piękna… – szepnęłam zachwycona – Ale nie muszę nic klikać? – dodałam niepewnie
– Nie. Spinka automatycznie zamieni się w taką broń, której będziesz najbardziej potrzebować.
Tak samo jak wcześniej Jake, wyszłam na środek. Zamknęłam oczy i skupiłam się. Po chwili w ręku trzymałam długi, zgrabny, lśniący, ostry miecz ze złotą rękojeścią.
– Wow… Całkiem niezła wykałaczka! Pasuje idealnie! W końcu odpowiednio wyważona broń
– Cieszę się, że wam się podoba. Ja niestety muszę już znikać. Bardzo się cieszę, że mogliśmy się spotkać. Aha, Lana…
– Tak? – spytałam niepewnie
– Masz jej uśmiech. Uśmiech waszej matki… – powiedział czule, a ja czując rumieńce na policzkach, uśmiechnęłam się
Szybko się odwróciliśmy i wyszliśmy z Wielkiego Domu, co było bardzo dobrym pomysłem, bo Zeus postanowił zrobić wielkie wyjście.
Razem z rodzeństwem wróciłam do domku. Stanęłam przed lustrem i wpięłam we włosy nową ozdobę. Wzięłam pamiętnik i wyszłam z domku. Usiadłam na schodkach i zaczęłam pisać.
Drogi Pamiętniku,
dziś wydarzyło się coś niesamowitego! Okazało się, że ja i Jake mamy siostrę! Nazywa się Thalia i jest Łowczynią Artemidy. Fajna dziewczyna. Dużo w życiu przeszła. Nie tylko ona nas odwiedziła. Zeusowi też zebrało się na rodzinny zjazd. Wyjaśnił nam co wydarzyło się kilka lat temu. Miałam nadzieję, że poznam naszą biologiczną mamę, ale ona nie żyje… Zginęła, by nas ochronić. Jest mi z tego powodu bardzo smutno, ale też cieszę się, bo teraz mam pewność, że nas kochała. Kiedy dowiedziałam się, że jesteśmy adoptowani, bałam się, że nasza biologiczna mama nas nie chciała i nie kochała, że byliśmy dla niej ciężarem i się nas pozbyła. Ale tak nie było. Jej naprawdę na nas zależało.
Na kartkę właśnie spłynęła moja łza. Czy to nie dziwne? Płaczę, ale nie wiem czemu. Przecież jej nie pamiętam. Jak mogę tęsknic za czymś, czego nie znam i nie pamiętam?
Dostaliśmy też prezenty od Zeusa. Nie jestem tylko pewna, czy Jake może posługiwać się mieczem. Przecież ten konus płacze nawet, jak nie wygra Big Milka! Ech… No, cóż będzie ciekawie.
Aha! Muszę się jeszcze pomodlić do Afrodyty, żeby Cody się we mnie zakochał!
Ech… Lana, weź ty się do cholery ogarnij!
CDN
Heh, niezły pomysł z tą przerwą. Standard, kilka błędów, ale herosom się zdarza. Poza tym – całkiem dobre opowiadanie. Kontynuuj.
świetne opowiadanko:) kilka literówek ale to nic;) z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Opowiadanko super, nie licząc małych błędzików 😀 .Błagam napisz jak najszybciej cd
do dupy
Bardzo przepraszam ale znowu pode mnie się podszyto. Na szczęście wiem kto to jest i prześle mu pozdrowienia od herosów.
SUPER!!!!!!! ale dłuuuugie!!!!
Świetne! Bardzo mi się podoba tak jak 1 część! Uśmiałam się szczerze. A ty Sog przekaż te pozdrowienia jak najszybciej. Niech gość zapamięta, że z nami nie wolno zaczynać.
Przerwa- zajeb***y pomysł.
Nakopanie pseudosogowi- jeszcze lepszy (o ile to w ogóle możliwe).
Z widłami na takich!
To opowiadanko bardzo mi się podoba! Chociaż jest bardzo, bardzooooo długie! 😉
PS. Nibysogu powtarzasz się! Nakop mu!
Właśnie ty marna, wredna, żałosna podróbo! Myślisz, że to zabawne podszywać się pod uczciwych blogowiczów? I tak jak zauważyła Delfia, powtarzasz się! Jesteś zwykłym tchórzem, skoro wypisujesz takie komentarze, podszywając się pod innych.
Nie myśl, że zdenerwował mnie twój komentarz. Jedyne co mnie zdenerwowało, to twoje zachowanie, które na tym wspaniałym blogu jest niedopuszczalne. Jakim prawem w ogóle oczerniasz Soga?! Ty się chyba musisz naprawdę nudzić. Rozumiem, że każdy ma jakieś hobby, ale twoje hobby jest powalone! Powiem ci coś: LECZ SIĘ CZŁOWIEKU!
Jej, ale się rozpisałam…
Aha, dziękuję za te miłe komentarze. Dla takich ludzi aż chce się pisać. Kolejną cześć niedługo wyślę. Najpierw muszę ją skończyć, bo coś mi długa wyszła.
Pozdrowienia!
Super! Im dłuższa tym lepsza.
Super!!!
@Sog
dowal pseudosogowi
Znakomite opowiadanko,a tak na marginesie to jak można ustawić tutaj avatar?
Właściwie to nie wiem co im zrobić. Może ktoś ma jakąś propozycje prócz użycia przemocy.
@Sog czyli już wiesz kto to zrobił?
Ale użycie przemocy w tym wypadku jest jak najbardziej słuszne 😀
W sumie, to niewiele da się zrobić. Jeżeli znasz tą osobę osobiście, to możesz jej wygarnąć w twarz, a jeśli nie to… hmm… wredny e-mail? Nie, serio nie wiem, co można zrobić. Mój mózg w tych godzinach już nie pracuje. Może inni mają jakieś pomysły. Przydałby się śmietnik, którego tematem byłoby pozbycie się fałszywego Soga.
A tak poza tym, wiecie, że na świecie są ludzie tak chamscy, że kradną koty? Naprawdę, mojej cioci dzisiaj skradziono kotka Filipka!
Ludzie to się naprawdę nudzą…
P.S. Znów się rozpisałam…
Super wyjefajnisty pomysł z tą przerwą a i charakterek Lany cudowny… Sog! Wypierpapiruj sogowi od nas wszystkich! Wygarnij mu prosto w twarz, a potem daj z plaskacza, wygarnij i popraw cios w policzek 😀
Rewelacyjne opowiadanko nie zwracając uwagi na błędy to piękne,znakomite,pomysłowe,genialne op.Super!
Te wszystkie mini błędziki powinny mieć wyrzuty sumienia wkradając się do tak cudownego opowiadania. 😀 Naprawdę, piszesz zajefajnie. 😀 A ta przerwa… Już się wystraszyłam, ale nie mam żadnych pretensji. Wręcz przeciwnie, uważam to za genialny pomysł. 😀 Wysyłaj następną część! Im dłuższa, tym lepsza. I pisz, pisz, pisz!!!
@Sog, jeśli aż tak bardzo jesteś przeciwko przemocy, możesz naskarżyć dyrektorowi lub nauczycielowi. Chociaż jeden kopniak od nas wszystkich by nie zaszkodził…
Dziś się dowiedziałam, iż sprawcy po prostu podsłuchali jak opowiadałam koleżance o niby mnie tym pierwszym. W szkole zepsuł się dzwone, a nam nikt nie raczył o tym powiedział. Siedziałam sobie grzecznie w bibliotece i wpisałam dane aby napisać komentarz. Wtedy spojrzałam na zegarek i odkryłam, że mam matematyke. Drudzy sprawcy wykorzystali sytłacje, podszywali się pod podszywacza aby mi dopiec. I nie chcę z nimy zadzierać bo nie wiem który to zrobił, taki jest problem z bliniętami.
Ale zagmatwane… Jedni podszywacze podszyli się pod innych. Ale zawsze możesz powiedzieć, że to jeden z tych bliźniaków, tylko z wiadomych powodów nie wiesz który. A jak nie, to ja już nie wiem…
zajebiste opowiadanie siedzialam i nic nie robilam tylko czytalam zapomnialam o calym swiecie ! mam nadzieje ze bedzie dalsza czesc ! co prawda zakonczenie bylo dobre i szkoda byloby to psuc ale jednak chcialabym dalszą czesc …! genialne naprawde ! ^^
Czytając swoje pierwsze prace, odczuwam jednocześnie #wzrusz i #cringe. 😅🙈