(Mam nadzieję, że domyśliliście się, że potwory, sposoby na zabicie Uranosa itp. wymyśliłam sama. Wszystko to jest wymyślone przeze mnie, nie ma tego w mitologii itp. I gdyby coś, to nie wiem jaka jest odległość między Hollywood i Kalifornią, ale uznajmy, że bardzo duża, ok.?)
Jechaliśmy do Perdido Beach pociągiem. Była to daleka droga. Z Hollywood do Californii? I jak tu przez tyle przesiadek, tyle czasu nie spotkać pewnych niefajnych gości?
Natrafiliśmy na potwory jednak jeszcze szybciej niż przypuszczaliśmy. Na pierwszej przesiadce.
***
Byliśmy padnięci. Jechaliśmy pociągiem pospiesznym prawie 5 godzin. Pierwszą przesiadkę mieliśmy zaliczyć o 3 nad ranem, a w niektórych pociągach po prostu nie da się odpocząć, albo da się bardzo słabo odpocząć. Z bardzo zaspanymi twarzami ruszyliśmy w stronę kasy kupić następne bilety. Jak szliśmy w stronę kasy, wszyscy odwracali wzrok w stronę nieziemsko pięknej Brodget. A właśnie… ciekawe czemu nie wygląda na zaspaną?
– Idźcie na peron 14, dzieci. Wasz pociąg niedługo odjeżdża. – powiedziała kobieta w kasie.
Zaczęliśmy iść w stronę pociągów. Spojrzałam na Bridget. Często patrzę w jej stronę, żeby zauważyć jak najwięcej podejrzanych jej cech. Teraz Bi była uśmiechnięta. Ciekawe co ją tak cieszyło.
Nagle Billy gwałtownie przystanął. Spojrzeliśmy na niego zdziwieni.
– Byłem kiedyś na tej stacji. Całkiem niedawno. Tu jest 12, a nie 14 peronów. – powiedział Billy. Pewnie gdybyśmy nie byli tak zmęczeni to zauważyłby to od razu.
– Pewnie chodziło jej o ten 12 – stwierdziła Sara. Mówiąc szczerze to zaczynałam ją coraz bardziej lubić. Na obozie uważałam ją za nachała, a teraz rozumiem czemu domek Hekate tak ją lubi. Po prostu trzeba ją bliżej poznać. Potrafi być naprawdę zabawna.
Sara nie jest przykładem piękna. Ale nie jest brzydka. Może i nie jest najwyższa, ma chyba gdzieś tak z 163 cm wzrostu, jest blada, ale jej włosy są moim zdaniem bardzo ładne. Kręcone, Brązowe, gęste i mocne. Czego można bardziej chcieć od włosów? Ja mam może i całkiem łany blond gdzieś tak do połowy pleców, ale mam włosy mniej gęste niż Sara. Z osobowości Sara jest naprawdę spoko. Co prawda nigdy jej nie poproszę o radę w dobieraniu ubrań, ale to tylko szczegół. No bo sorry, ale jak można założyć pomarańczową bluzkę obozową, bladoróżowe buty, kanarkowo żółte spodnie w głowy jakichś stworków (które mi aż za bardzo przypominają teletubisie) i do tego bluzę w wyblakły i tak blady fioletowy kolor?! Ostatni krzyk mody to za małe określenie!
Ale wróćmy do naszej rozmowy.
– Myślę, że mądrzej będzie pójść do kasjerki tamtej i się upewnić, o czym ona mówiła. Znaczy który peron miała na myśli. – powiedziałam.
Więc wróciliśmy szybko do holu, bo podobno niedługo miał odjechać nasz pociąg.
Do naszej kasjerki nikt nie stał w kolejce.
– Przepraszamy, ale tu nie ma 14 peronu. Z którego więc odjeżdża nasz pociąg? – zapytał Chris.
Kasjerka uśmiechnęła się dobrodusznie.
– Oczywiście, że jest tu 14 peron. Zaprowadzę was, dzieci.
Coś mi tu nie grało, ale zmęczenie mówiło: nie myśl za wiele, bo i tak już się zmęczyłaś, więc poszłam za kasjerką razem z resztą.
Coraz bardziej zaczynałam się niepokoić. Szliśmy w stronę, w której nie było żadnych peronów, a przynajmniej tak mi się wydawało. Wyszliśmy na dwór. Wyglądało to jak…odludzie.
– Proszę pani, czy idziemy w dobrą stronę? Wydawało mi się, że wszystkie perony są w przeciwnym kierunku. – powiedziałam.
Kasjerka znowu uśmiechnęła się dobrodusznie i rzekła:
– Oczywiście, że idziemy w złą stronę, JULIO JACKSON!!!
Ostatnie słowa były przeraźliwym rykiem. Wtedy kasjerka zaczęła się przemieniać. Język jakby w nią wsiąkł, a zęby zwiększyły się dziesięciokrotnie. Oczy zmieniły barwę na krwistoczerwoną i również powiększyły się. Z niskiej staruszki powstał przeraźliwy potwór na ponad 3 metry.
Zapominając o zmęczeniu stanęliśmy do walki. Zaczęliśmy ciąć i równocześnie unikać potwora. Miałam wrażenie, że Kampe to w porównaniu z nim łagodny i domowy szczeniaczek do głaskania dla małych dzieci. Zęby w zetknięciu z naszym ciałem na pewno równałyby się przecięciem na pół. I wtedy jakiś instynkt kazał mi obrócić głowę w prawo i spojrzeć w górę.
Zobaczyłam Bridget, która skoczyła na grzbiet potwora. Machnęła ręką i w już miała przy sobie sztylet. Zbliżyła swoje usta do ogromnego ucha potwora i coś szepnęła, po czym przebiła sztyletem chyba kark tego czegoś. ,,Zwierzę” zawyło, stanęło na dwóch tylnych łapach i przewróciło się martwe. Leciało prosto na mnie. A ja stałam jak sparaliżowana. Jakim cudem ta Bridget wskoczyła z gracją i uśmiechem na potwora, który liczył sobie ponad 3 metry i była taka radosna, skoro w każdej chwili któreś z nas mogło zginąć?! Muszę jak najszybciej coś z tym zrobić.
Potwór by mnie przygniótł całym swoim ciałem, gdyby nie szybka reakcja Jasona. Odciągnął mnie na bok, ale potwór zdążył zahaczyć o moją rękę pazurami. Poczułam straszny ból, jakbym znowu dostała w kończynę jadem Kampe. Ale nie zemdlałam. Co było jeszcze gorsze, bo dalej czułam ból.
– O nie Julia, nie, nie… – jęczał syn Apolla.
– Na co czekasz?! Lecz ją! – krzyknął spanikowany Billy.
– Nie mogę. Ta ręka… ona… ona nadaje się już tylko do amputacji. – szepnął Jason.
Przez zamglone oczy zobaczyłam uśmiechniętą Brigdet. Matko, co musi się stać, by ona nie miała dobrego humoru?!
– Przestańcie się mazać. Nic nie jest stracone. – powiedziała.
Teraz to mnie Brigdet dobiła. Z uśmieszkiem patrzyła jak jej koleżanka zaczyna krwawić Optymistka. Wykryłam kilka błędó, ale poza tym jest bardzo fajne. CD!!!!!!!!!
A no i proszę o dłuższe następnym razem
miało być błędów, ale „w” mi zniknęło
Zatkało mnie przy końcówce. 😀 Do amputacji… Więcej mnie tak nie strasz! No i mam nadzieję że to wszystko z Bridget stanie się choć trochę bardziej jasne w następnej części, gdyż ten jej uśmiech jest tak podejrzany jak pizza sprzed tygodnia. Kim ona może być? No teraz będę siedzieć i się nad tym głowić. 😀 Oto jest jeden z tysiąca powodów, dzięki którym tak lubię twoje opowiadanie. 😀
A teraz część właściwa, czyli ocena: daję 1000 na 10pkt. 😀
Świetne, wręcz fantastyczne! Nie mogę się doczekać, co będzie dalej!
Fajnie, że sama wymyślasz różne potwory itp. Masz wielgachnego plusa. Czekam na cd.
Pomijając fakt, że Hollywood jest w Kalifornii to ok.
Mam nadzieję, że ręka nie zostanie amputowana. A ta Bridget mnie wkurza! Czemu ona wciąż się uśmiecha? I co ona szepnęła potworowi do ucha? Naprawdę jest podejrzana.
Twoje opowiadania są REWELACYJNE ,choć faktycznie zachowanie Bridget jest dziwne .I proszę niech ta ręka będzie nadal na swoim miejscu .
Hollywood jest w Kalifornii… ale umówmy się, że kolej Amerykańców jest równie „genialna” jak nasza…
Literóweczki i porąbany szyk można spokojnie pominąć.
Słowa Bi przy końcu sprawiły, że mnie zamurowało.
Aha, nie no… Rzeczywiście optymistka… Czekam na Cd…
Zgadzam się z Nemo i Rachel ta Bridget to optymistka zwłaszcza,że ma uśmiech na twarzy kiedy jej koleżanka Julia zaczyna krwawić DLA MNIE JEST TO NIE DO PRZYJĘCIA NO ALE TO TYLKO OP NA SZCZĘŚCIE bardzo fajne, ciekawe, rewelacyjne i przede wszystkim pomysłowe op.
(op. to skrót od słowa opowiadanie)
w szostej czesci zostanie wyjasnione wszystko o zachowaniach bridget. i w sumie wyjdzie ze nie jest AŻ taka dziwna…
A co? Córeczka Hadesa?
A wiesz, że Perdido Beach jest z ‚Gone’a”? Taka książka o tym, że z tego miasta znikają wszyscy dorośli. Nastolatki i dzieciaki zostają odizolowane od świata. Polecam!
Jeju, zachowanie Bri jest naprawdę dziwne. Może będzie z drajczynią?