Siedziałam sobie w pokoju, który był tak nieposprzątany, że lepiej nie mówić.
Czytałam, kiedy rozległ się krzyk ojczyma:
-Julka rusz się, pies na spacer przecież sam nie wyjdzie.
Jak ja NIENAWIDZĘ tego typa. Podobno mieszka z nami od kiedy byłam mała, biedna mamusia, musi się z nim użerać.
-Już- krzyknęłam. Zamknęłam książkę i zbiegłam po schodach na dół.W kuchni przy stole siedział ojczym.Wiem, spodziewaliście się pijaka, który gra w brydża, pokera czy tam co innego, łysiejącego z piwnym brzuchem. Otóż mój NIBYtato nazywa się Henry Grudge, wysoki facet z brązowymi włosami, w garniturze czytał sobie spokojnie gazetę.
-I co- uniósł zielonoszare oczy znad lektury- może ja mam za ciebie biegać na spacery z psem?- skinął na beagle’a leżącego na posłaniu.
-Już dobrze- odparłam- Draco, idziemy!
Jemu nie trzeba dwa razy powtarzać, wstał i pobiegł do drzwi.
-Tylko nigdzie się nie szlajaj!- krzyknął za mną Henry
-OK- odburknęłam- stara mendo- dodałam pod nosem i wyszłam na zewnątrz.
Było późne popołudnie, mama coś grzebała w kwiatkach na oknie.
-Tylko nie wróć późno- powiedziała- tu nie jest bezpiecznie po zmroku- dodała spoglądając na mnie brązowymi oczami,odgarniając blond włosy z czoła.Właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie jak się różnimy, ja mam brązowe włosy, lekko kasztanowe, mama jest naturalną blondynką; ja mam błękitne oczy niczym morska woda, mama brązowe; w upodobaniach też jesteśmy inne: ja wolę lody waniliowe ona czekoladowe, ja… oki już kończę.
Ale są dwie rzeczy, w których jesteśmy takie same: piegi oraz to, jak bardzo kochamy morze.
Co wakacje jeździmy nad Morze Sargassowe, nie mamy daleko, mieszkamy na odludziu ok. 20 kilometrów od Charleston.
-Dobrze mamo, zaraz wracam. Poszłam do lasu, który rósł po drugiej stronie drogi. Było w nim pięknie, znam to miejsce jak własną kieszeń. Po kilkunastu minutach spaceru zawróciłam do domu, kiedy miałam już wchodzić do domu za mną zawołał (niezbyt głośno) jakiś głos:
-Julio Shore, wiem kim jesteś, córką…- Ale nie skończył bo w tym samym momencie drzwi się otworzyły, stanęła w nich mama
-Do środka- jej głos nie wnosił sprzeciwu.
-Mamo, ale tam…
-nic nie ma – odpowiedziała za mnie, a teraz do domu, kąpać się i spać, Jutro szkoła.
* * *
Acha, jeśli nie wiecie, moja szkoła znajduje się właśnie na przedmieściach Charleston, czyli jak dobrze liczę jakieś 18 kilometrów od domu. Dojeżdżam rowerem, mam 13 lat więc trudno namówić mamę na skuter, a co dopiero motor, tak więc, jak zwykle, dzisiaj spóźniłam się na lekcję angielskiego.
-Dzień doby- powiedziałam- przepraszam za spóźnienie.
-Panno Shore, znowu spóźnienie- Pan Sharp był wkurzony- zostanie pani po lekji, musimy porozmawiać.
-Dobrze- odpowiedziałam i siadłam na miejsce.
Po lekcji, usiadłam na pierwszej ławce, a pan Sharp zaczął
-Panno Shore, obawiam się, że w tym roku nie będzie pani zadowolona z wyników, dotychczas była pani piątkową uczennicą, w tym roku mogę pani postawić jedynie dwa.
-CO?!-wykrzyknęłam- JAK TO, PRZECIEŻ SIĘ STARAM, PRZEPRASZAM ZA SPÓŹNIENIA, ALE MIESZKAM 18 KILOMETRÓW STĄD I NA ROWERZE TROCHĘ TO DALEKO, WIĘC TO NIE JEST DZIWNE, ŻE SIĘ SPÓŹNIAM- darłam się jak opętana.
-Proszę mi tu nie krzyczeć, jak tak to niech sobie pani załatwi szofera albo chociaż taksówkę- zebrał dokumenty ze swojego biurka- do widzenia.
Do wolnej ręki wziął butelkę z wodą. Byłam tak wściekła, że zaczęłam myśleć tylko o tym żeby butelka wybuchnęła i oblała go całego. I wiecie co, właśnie to się stało, zaczęła boleć mnie głowa, mięśnie parzyły i nagle, woda pana Sharpa znalazła się na nim i jego notatkach. Gdyby nie to, że ja to zrobiłam (czego byłam pewna) zaczęłabym się śmiać, ale teraz nie było mi do śmiechu. Przeraziłam się nie na żarty, wydukałam do widzenia panu Sharpowi, który wyglądał tak, jakby był o krok od zawału.
Chwyciłam rower i zaczęłam jechać do domu jak szalona. Kiedy zbliżałam się do domu, brakowało mi pięciu metrów do tego żeby rzucić rower i wbiec po schodach do domu, mojego ślicznego beżowego domku, a potem do mojego niebieskiego pokoju. Ale, masz ci babo placek, kiedy zwalniałam, coś rzuciło się na mnie i zrzuciło z roweru.
-Julia…- Halo- mu..sz otworzyć ocz..- musimy dostać się do Obozu zanim…nas znajdzie….Jul..-Tyle usłyszałam, a potem zamknęłam oczy i widziałam tylko ciemność.
* * *
Dobra, pamiętam, że wtedy rozmawiałam z dziewczyną, przewróciłam się i… gdzie ja teraz jestem?
Otworzyłam oczy i byłam w szoku (w sensie pozytywnym)
Leżałam na łóżku, a właściwie łódź,i w którą ktoś wmontował łóżko. Domek, był niebieski w środku, jak morze lub ocean, a białą farbą nabazgrał fale. Na ścianie powiesił ktoś jakieś zdjęcia plaż, latarń morskich, itp. Na stoliczku obok łóżka stało zdjęcie moje i mamy, a na biurku w koncie, stało akwarium. Pływała w nim rybka, wyglądała jak ta z bajki Gdzie jest Nemo, zaraz jak…one…się..nazywały…BŁAZENKI!!! właśnie, pływała wesoło od czasu do czasu chowając się w te parzące macki, to chyba ukwiał się nazywa. Obok leżała karteczka
Do Julii
Pisało na wierzchu, wstałam i bardzo chwiejnym krokiem podeszłam do biurka. Podniosłam liścik i przeczytałam:
Droga córko!
Mam nadzieję, że wiesz kto jest twoim ojcem, ja, Posejdon.
Ta rybka to prezent na poprawę samopoczucia po wypadku z jedną z driad.
Posejdon
Złożyłam karteczkę i wsunęłam do tylnej kieszeni spodni,wtedy ktoś zapukał do drzwi.
-To ja, przepraszam za ten wypadek.
W drzwiach stanęła driada.
-Nic nie szkodzi- odpowiedziałam
-Uff.. to dobrze- zamykała drzwi kiedy jeszcze raz się wróciła- Aha, chodź ze mną, Chejron chce cię widzieć.
O ile dobrze pamiętam, Chejron to ten centaur, który szkolił Achillesa. Poszłam za driadą. Mieszkałam w domku Posejdona, domku z morskiego kamienia, z dachem z muszli, a na werandzie wisiała sieć rybacka. Były tu też inne domki: Zeusa, Demeter, Hery, Hestii, Hefajstosa, Apolla, Artemidy, Ateny, Afrodyty, Aresa, Hermesa, Dionizosa oraz o dziwo Hadesa (ale ten wyglądał na nowszy niż pozostałe). Driada poprowadziła mnie przez boisko, co zakłóciło mecz jakichś obozowiczów. Przyszliśmy do pawilonu, w którym stał koń, nie to był centaur, a rozmawiał z…oczy wyszły mi z orbit, centaur, driada i co tam jeszcze widziałam nie mogły się równać z tym, centaur rozmawiał z..cyklopem, prawdziwym cyklopem z jednym okiem pośrodku czoła. Kiedy mnie zauważyli, potwór ukłonił się centaurowi i odszedł, a ten zwrócił się do mnie:
-Julia Shore, witamy serdecznie córkę władcy mórz na Obozie Herosów.
CDN
Hmm… Córeczka Posejdona…
Ale jak na mój gust za szybko przyjęła do wiadomości mitologiczny świat…
W jednym zdaniu znalazłam błąd, to zdanie powinno chyba brzmieć tak:
Leżałam na łóżku, a właściwie w łodzi w którą ktoś wmontował łóżko.
Do tego za szybko wprowadziłaś ją do obozu i spraw mitologicznych. Powinnaś trochę zaczekać z tym. Nie wyjaśniłaś dlaczego bohaterka tak nienawidzi ojczyma. Jeżeli trochę zwolnisz i wyjaśnisz pewne rzeczy to opowiadanie będzie ciekawe.
Taa, coś się za szybko przyzwyczaiła. Ciekawe jak zareaguje wiadomo kto…
Akcja dzieje się za szybko , ale co ja tu będę powtarzać … Zgadzam się z przedmówcami .
trochę za szybko i niepoprawnie stylistycznie ale nie
czepiajcie się jej ! To dopiero jej początki :pp
Hah, to ,,stara mendo” mnie rozwaliło xD
Super!!! Fakt za szybko przyjęła to że jest herosem I domek Posejdona był chyba inny, ale mnie się podoba.
Wiem, że wyszło słabe, ale to moje pierwsze opowiadanie.Pragnę naadmienić, że ta część( jak i pozostałe 9 które czekają do wysłania) nie były sprawdzane przeze mnie.Od razu piszę,zapisuję i wysyłam.Wybaczcie:)
Myślę już nad kolejną przygodą Julii Shore.Chciałabym napisać też coś o synu Tanatosa…
Jeżeli nie patrzeć na szybką akcję to opowiadanie jest świetne i zgadzam się „stara mendo” to najlepszy tekst!! I nie przejmuj się, wysłałam ostatnio opowiadanie koleżance, kiedy mi napisała co jest nie tak to prawie padłam – wyszło jej ze 30 punktów…=)
Ja mam tylko zastrzeżenia, do tego, że za szybko przyzwyczaiła się do mitologicznego świata, ale o tym już wspomniano. A tak to naprawdę fajne opowiadanko.
Na pewno za szybko się przyzwyczaiła. Po prostu to zaakceptowała. Żadnego przeklinania, wyzywania od psycholi, rękoczynów… zero reakcji. Nie wydaje mi się to zbyt autentyczne…
No i momentalnie przemiksowane zdania i literówki doprowadzały mnie do szału…
Nie zniechęcaj się! Nie krytykuję złośliwie, po prostu chcę pomóc!!!
Fajne opowiadanko, ciekawe ale podpisuje się pod uwagami które zostały wymienione wcześniej czekam na CD
ja najbardziej mogę się podpisać po komentarzem Arachne.
i, bez obrazy, ale trochę mi nie pasi to, że napisałaś już całe opowiadanie,
chyba powinnaś trochę poczekać, wsadzić pierwszą część, wysłuchać uwag i dopiero pisać CD, a nie tak na wiup wździup, teraz będziesz musiała trochę rzeczy ponaprawiać
Hermesowa21 zawsze przed wysłaniem sprawdzasz rozdziała kilka razy. Bardzo pomaga jak wysyła się go do koleżanek prosząc o ocen. Dzięki temu można uniknąć głupich literówek i nielogicznych zdań. Zanim wyślesz następne rozdziały przeczytaj je kilka razy. I mam jedno pytanie kiedy to się dzieje. Z komentarza wynika, że chyba po Ostatnim Olimpijczyku
Jak dla mnie to za szybko leci. Po prostu brak jakiejś reakcji, brak opisywania uczuć. To tak jakbyś przeszła koło Justina Biebera, nie krzycząc xxxxxxxxxxxxxxxxxx. Musialam wstawić cenzurę bo to było by przeklinanie na blogu. Jeśli to poprawisz to opowiadanie może być fajne, ciekawe i wciągające, ale najpierw ” napraw”
Hmmm… Nie lubię komentować tak późno. 😀 Wszystkie uwagi zostały już wymienione, więc przechodzę do rzeczy – świetna historia. 😀 Cieszę się, że masz już napisane parę dalszych części. To teraz je prędko wysyłaj. 😀
PS: Może i będę powtarzać po innych, ale mam nadzieję, że trochę rozwiniesz niektóre uwagi. Np. mogłaś napisać za co nie lubi ojczyma, lub wrzucić tam trochę krzyków typu ,,Jak to?! Herosi istnieją?!” i ciut więcej szoku. Będzie więcej czytania i mniej uwag w komentarzach. 😀
Ona tak jakby wcale się nie przejęła tym co zobaczy la w obozie, no i w ogóle się nie zdziwiła kiedy dosta ła ten list od Posejdona. A tak poza tym i kilkoma drobnymi błędami to morze sargassowe( o ile mi wiadomo) leży pośrodku oceanu, ale może mi się tylko wydawać. Ale tak to super! 😉
PS. Te ż chciałam stworzyć coś o dzieciach Tanatosa, ale zostanę chyba wyprzedzona No ale jak sie pojawi moje opowiadanie to nie mówcie, że odgapiłam! 😉
Fajne opowiedanie. Ale akcja za szybko się rozwienęła no i bez reakcji Julia przyjęła to, że jest herosem. Powinna się trochę powściekać na wrzyztkich i wkurzyć na ojca. Oraz niewierzyć w to, że mitologia to nie fantastyka tylko prawda. Ja chcę ci tylko pomuc to trochę poprawić.
Ciut za szybko się przyzwyczaiła, a to „stara mendo” było cudowne!!! 😀 Czekam na CD…
Mnie się bardzo podobało – czytało się lekko, szybko i przyjemnie. Napisane jest ciekawie, a w niektórych miejscach dowcipnie. Znalazłam kilka literówek, jednak tekst jest długi i każdemu może się wymsknąć.
Faktycznie nie okazała zdziwienia, gdy zobaczyła driadę, ale to dopiero pierwszy rozdział! Nie wiadomo jak zachowa się/zareaguje w następnym. Może ma taki charakter? Może była w dużym szoku?
Od razu zabieram się za drugi rozdział, bo zapowiada się ciekawie! 😀 Bardzo podoba mi się Twój styl.
1.Mmm… wybrałaś śliczne i cudowne imię: Julia*(plusik)
2.Ojczym- ok** (plusik)
3.ZERO reakcji na widok driady obozu itp.,itd. (minusik)
4. Woda i nauczyciel- fajnie (plusik)
5. Literówki- eee.. (minusik)
TO SIĘ RÓWNA…
3 plusy-2 minusy=1 plus..
= Popracuj troszeczkę a wyjdzie cudo 😀 😀
*Piękne imię bo moje, hehehe
** Ściągnięte od Percy’ego!