Wyrocznia, Epello i noc na Obozie
Za mną stał jakiś chłopak, na oko 19-latek. Pewnie każda córka Afrodyty, na jego widok piszczałaby i wywrzaskiwała hasła w stylu „O Boże (O Bogowie?), ale ciacho!!! Niestety (a może stety?) ja nie byłam z tego typu dziewczyn, więc powiedziałam tylko.
– A ty skąd się tu wziąłeś? Nie było Cię tu wcześniej! Po kiego grzyba zawracasz mi głowę, za chwilę przyjdzie tu ten wielooki facet i będę miała przerąbane! Rany, czy w wolnym kraju nie wolno już dźgnąć toporem starej mumii? Chciałam tylko sprawdzić, czy żyje!
Na chłopaku moja pogadanka nie zrobiła wrażenia. Chyba był lekko zawiedziony, że nie zachowałam się jak na córkę Afrodyty przystało. No trudno, ma gostek pecha. Powiedział tylko:
– Wiesz, z reguły herosi, którzy tu przychodzą odwalają tekst w stylu „Jakie jest moje przeznaczenie”, lub coś równie oklepanego. Jesteś oryginalna, ale nie pojawiłem się, by tylko to powiedzieć. Jestem Apollo. – uniósł ręce w dramatycznym geście i powiedział:
Apollo, obrońca mumii,
Zawsze gotów do działania
Ależ ja jestem cudowny.
– Tak, tak, to było cudowne. Serio, masz talent – powiedziałam z przekąsem. Poza tym, skąd miałam wiedzieć kim jest Apollo? Jak już wcześniej wspomniałam, nienawidziłam mitologii greckiej. Jak to szło? To moja… stopa Achillesa? No, coś takiego – Apollo, czyli kto?
– Żartujesz, prawda? Jak możesz nie wiedzieć kim JA jestem? To po prosu niewiarygodne! Jestem największym przystojniakiem wśród bogów! – Widząc moje puste spojrzenie dodał – Apollo, bóg piękna, muzyki, słońca, wróżb? Serio nie kojarzysz? Herosi XXI wieku! Porażka! – Załamał się i znowu na mnie spojrzał – A kojarzysz Artemidę? Bogini łowów, księżyca, dziewictwa? To moja bliźniacza siostra…
– Artemida… No tak, ją kojarzę. Uznała dziś Nicole – dodałam, widząc niedowierzający wzrok Apolla. Wyglądał, jakby chciał zrobić mi wykład o tym, jak można znać Artemidę, a nie znać JEGO.
– A czemu tak w ogóle się tu pojawiłeś? – spytałam, chcąc przerwać jego za chwile mającą nastąpić tyradę.
– Mówiłem ci przecież! Przed chwilą dźgnęłaś moją mumię! Mam do niej sentyment! A ty ją tak bezceremonialnie dźgnęłaś! Naprawdę, zawiodłem się na tobie. – spojrzał na mnie, jakby znał mnie całe moje życie.
– Jak mogłeś się na mnie zawieść?!? Przecież widzę cię pierwszy raz w życiu!
– A, racja. No, w każdym razie, tak naprawdę jestem tu, żeby Ci powiedzieć, że mam dla ciebie wiadomość od twojego ojca.
– A nie macie od tego jakiegoś oddzielnego boga? Jakiegoś… yyy… jak on się zwał? Darmesa?
– Tak, Hermes zajmuje się dostarczaniem przesyłek, ale i tak ma kupę roboty, a ja właśnie miałem pójść strzelać z łuku, gdy nagle KTOŚ chciał ożywić moją wyrocznię. – spojrzał na mnie wymownie, ale ja byłam zbyt zajęta oglądaniem podłogi. – W każdym razie i tak bym przyszedł przez to do Obozu, więc obiecałem, że przekażę ci tą widomość.
– Możesz wreszcie ją powiedzieć? Chciałabym pójść spać – spytałam grzecznie, a mimo to bóg spojrzał na mnie, jakbym właśnie powiedziała, że Percy Jackson przebrał się w strój clowna i tańczy z Panem D. tango na korytarzu.
– Ojciec mówi Ci, żebyś była cierpliwa i się nie martwiła bo niedługo cię określi, i żebyś spróbowała zaprzyjaźnić się z nową określoną na obozie. Koniec – bóg wyroczni po raz kolejny przybrał dramatyczną pozę i już miał zamiar wygłosić swoje haiku, gdy przerwałam mu:
– Bardzo dziękuję Epello. Powiedz ojcu, że… yyy… dobra nic mu nie mów. No, to ja lecę. Do następnego – powiedziałam i zeszłam po schodkach do wyjścia. Ostatnim, co zobaczyłam na strychu był bóg wyroczni, który stał i patrzył się na mnie z niedowierzaniem. Ciekawe o co mu chodziło. No, nieważne. Szybko przebiegłam obok Wielkiego Domu i wbiegłam do domku nr 11. Dziwne, ale wszyscy z wyjątkiem Conora (chyba) już spali, a Argusa nie było w polu widzenia. Szybko wślizgnęłam się do łóżka i w zadumie popatrzyłam na puste łóżko obok mojego. Nowa określona z którą mam się zaprzyjaźnić, to chyba Nicole. Już jestem z nią zaprzyjaźniona, a więc można to uznać za odhaczone. Co do martwienia się – przecież się nie martwię. Jestem bardzo optymistycznie nastawiona do świata. A więc ten jeden raz mogę posłuchać ojca.
– Kate? Gdzie byłaś, gdy wycinaliśmy numer dzieciakom od Aresa? – przerwał moje rozmyślania Conor
– Poszłam się przejść – odparłam.
– O trzeciej nad ranem? – spojrzał na mnie krytycznie
– Mhm… – odmruknęłam, bo szczerze mówiąc, zasypiałam na stojąco. Znaczy leżąco.
– Lepiej nie rób tego następnym razem, bo harpie sprzątające cię zjedzą – praktycznie stwierdził Conor. Potem byłam mu wdzięczna za tę radę… Ale to opiszę Wam później J
– Conor, pogadamy jutro, dobra? Jestem trochę zmęczona.
– Ale ja jestem Travis – stwierdził Conor. Znaczy stwierdził Travis. Lub Conor. Nie jestem pewna.
– Tak, pogadam z wami jutro – odmruknęłam do poduszki
– Ale ja jestem jeden – Conor (lub Travis) najwyraźniej świetnie się bawił.
– Tak, tak, z Tobą też pogadam potem – odwarknęłam rozdrażniona.
– A więc jest nas trzech – Travis / Conor był bardzo szczęśliwy, że doszedł do sedna sprawy.
– ZAMKNIJ SIĘ! – wrzasnęłam i obudziłam cały domek. Gdy wszyscy spojrzeli na mnie krytycznie odparłam: To Conor. Właśnie ma mutacje. Nie wińcie go za to. No, to idę spać, jeśli pozwolicie.
I właśnie tak odbyła się moja pierwsza noc na Obozie Herosów (kurczę, ale to fajnie brzmi!)
Jest Apollo – jest impreza 😀 Super!
Superaśne ! Bardzo mi się podoba , oby tal dalej , pisz szybko 😀
Muminki się ciszą… 😀
Hoodowie praktycznie w każdym opowiadaniu są powalający, ale w tym szczególnie!
super, genialne, fajowe, wyśmienite ……. itp. bla, bla, bla. Dodałabym tysiące takich słów, ale nie będę zanudzać. Wisz sama jakie jest to opowiadanie
O ja… Twój humor mnie powala!!! Ależ na serio!! No normalnie… 😀 😀 😀 😀 brak mi słów…
Naprawdę ciekawe opowiadanie. Czekam na ciąg dalszy.
Haha! Świetne;) !!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Ja ja chce kolejna czesc!!!JUZ!!!
Hej hej! Jest juz luty 2012! Napisz coś bo mnie zaciekawilas 😀