Przejdę do rzeczy – na razie zawieszam Zmianę, ponieważ jest to dość „trudne” opowiadanie, za dużo tych bohaterów. Sama nie potrafię tego ogarnąć. Za to mam coś innego. Myślę, że będziecie mnie poprawiali. Macie pozdrowienia od Dionizosa i jego butów korekcyjnych!
* * *
Nie wytrzymam tego. Kolejna kobieta, która musi mnie opuścić.
-Przykro mi. Wiesz dobrze, że ode mnie to nie zależy.
-Tak wiem. Naprawdę musisz? Nie ma innego wyjścia?
-Eric nie mam wyjścia! Kocham Ciebie, tylko Ciebie! Nawet Sarah, pomimo iż nie jest moją córką. Opiekuj się dobrze Mallory. Jest taka malutka i słodziutka …
-Ja Ciebie też kocham.
-Tylko tyle mi powiesz?
-Będę się opiekował Mallory i Sarah. Obiecuję.
Zaczyna padać deszcz. Jak przystało na jesień. Poczułem ten sam lęk i ból co rok temu. Tylko Afrodyta mnie nie uprzedziła. Musiałem przestać myśleć, co było dość trudne dla dziecka Ateny. Pomogło, kiedy zamknąłem oczy. Na chwilę straciłem ją z pola widzenia – była taka piękna. Tak czy siak odtworzyła się w moich myślach. Jak zawsze. Czuję dotyk na moim policzku.
-Nie wiem co jeszcze powiedzieć. Najchętniej zostałabym tutaj, z Tobą, Sarah i Mallory. Niestety nie mogę. Jesteś dla mnie kimś ważnym. Najważniejszym facetem na świecie.
Piorun. Jakby mogła być ulewa bez piorunów ? Nie wytrzymałem. Przytuliłem ją, a ona odwzajemniła uścisk. Im mocniej ja ją przytulałem do siebie, ona jeszcze mocniej mnie. Nasza zabawa. Tak samo było z wyzwiskami, tylko nie braliśmy tego na poważnie. Śmialiśmy się. Tak, ona była niezwykła. Najlepsza. Nikogo już nie pokocham tak bardzo jak ją. Otworzyłem oczy. Pocałowałem ją w czubek głowy.
-Ty też jesteś dla mnie najważniejsza.- wyszeptałem jej do ucha. Popatrzyła na mnie tymi niezwykłymi oczyma. Jakim ja się staroświeckim słownictwem wyrażam. Cóż. Schyliłem się i ostatni raz poczułem dotyk jej ust, tak ciepłych i zimnych zarazem, tak miękkich jak aksamit. Nie, to nie może być prawda. Ona nie może odejść. Stalibyśmy tak długo, gdyby nie płacz malutkiej Sarah.
-Musisz iść. Ja zresztą też …
-Muszę Ci pozwolić iść. Nie mogę trzymać Cię wbrew Twojej woli.
-Wiesz dobrze, że bym została!
-Ech wiem … Przepraszam. Żegnaj kochanie.
-Żegnaj …
Ostatni raz zatonąłem w jej pięknych oczach. Patrzyłem na nią tak, żeby na zawsze ją zapamiętać. A ona tak samo na mnie patrzyła. Czułem to. Wiedziałem, że tak jest. Nagle zaczęła płakać, pomachała i zamieniła się w złoty pył. Typowe dla nich. Niestety ale … Już jej nie było. Już jej nie zobaczę. Kocham Cię pomyślałem. Mam nadzieję, że mnie usłyszała. Tęcza. Takiej jakiej nigdy nie widziałem. Znak, że ona czuje to samo. Szkoda, że za pośrednictwem kogoś innego musiała to przekazać. Płacz nie ustawał. Westchnąwszy odwróciłem się na pięcie i poszedłem w kierunku pokoju Sarah.
* * *
-Frank! Ty idioto spod dyskoteki!
No pięknie. Ja mu dam rysować w moim pamiętniku! Co za ”pii pii pii” (cenzura)! Jak go dopadnę, to mu nogi z tyłka powyrywam. Muszę się opanować. Liczę do trzech, tak jak mnie Dion uczył. On sam tak robił, kiedy jakiś heros go wkurzył – czyli codziennie po 100 razy. On, Chejron i Christopher (Frank to jego nazwisko) byli osobami, które mnie lubiły na obozie. Chris jest synem Hermesa, dlatego do wszystkiego się dostanie, nawet do mojego pamiętnika. Pff. Głupi trzeci bliźniak Hood. Tylko urodzony o 5 lat za późno … Tak czy inaczej Travis i Connor zdążyli go nauczyć wszystkich sztuczek, które sami ”wyrządzali”. Mój kumpel dostał się do obozu z Travis’em i Connor’em w wieku 9 lat. Dzień później ja i moja kochaniutka siostrzyczka Sarah – córka Afrodyty. Ja byłam nieokreślona. Nadal jestem. Od 6 lat. Mieszkam w tym ”sweet” domku od kiedy tylko przybyłam, w łóżku przy ścianie. Obok mnie oczywiście Chris. Wyrośnięty 15-latek, z niebieskimi oczami, w których były zielone plamki. Malutkie, ledwie dostrzegalne. Ma blond włosy, sięgające połowy karku, a grzywka przysłania mu czoło. Jest kochany, miły, dobry. Jedyną i największą jego wadą jest to, iż jest synem Hermesa, czyli złodziejaszkiem i … Hackerem. Mój pamiętnik jest na kod, który oczywiście musiał odgadnąć, dostał się i narysował na jednej stronie coś, czego on nie ma, a wszyscy faceci mają w kroczu. Chowam pospiesznie mój pamiętnik w szafce, wybiegam z domku, patrzę w stronę WD (wielki dom), a tu proszę – Chejron rozmawia z Chrisem, jakby nic się nie stało.
-Nie daruję mu tego – myślę. Jak na wnuczkę Ateny przystało, wymyśliłam piękny plan.
Zauważył mnie i posłał mi piękny uśmiech, a ja odwzajemniłam oczywiście. A w myślach myślałam co mu zrobić – powiesić, pokroić, wysłać do Tartaru, albo od razu rzucić go na pożarcie Cerberowi? Zaczęłam iść w jego stronę, w końcu zaczęłam biec. Chejron coś tam nawijał i zawrócił. Jakieś 100 metrów przed zabiciem Chrisa …
-Hej Mall! Co taka wniebowzięta?
-Bo mam powód, żeby Cię zabić – wysyczałam. Zrobił zdziwioną minę, potem szybki zawrót i zaczął biec w stronę WD. Jak zawsze kiedy coś mi zrobił, obiegł raz WD, potem biegł pośród wszystkich domków śmiejąc się najgłośniej jak mógł. Ja oczywiście biegłam za nim jakieś 10 metrów. Biegaliśmy zazwyczaj równo, chociaż on potrafił dużo szybciej. Nie chciał, abym miała atak astmy. Tak, jestem herosem (heroiką), która ma astmę i pryszcze – prawie niewidoczne, ale jednak. Skierował się w stronę lasu, zresztą jak zawsze – do granicy, jeżeli nie dostawałam zadyszki. Już prawie miał przekroczyć granicę, kiedy się zatrzymał nagle. Kur … Czaki pieczone na ruszcie! Jaka szkoda.
-Mallory przepraszam, ale nie mogłem się opanować.
-Ja Ci dam! Zabiję Cię Christopherze Frank! Ałć … O bogo …
Nagły ból klatki piersiowej spowodował, że nie mogłam mówić. Ledwo oddychałam. Chris zbladł i podbiegł do mnie w chwili, kiedy ja miałam spaść na ziemię.
-Co mam robić, na Zeusa!
Położył mnie na ziemi i zaczął głaskać po głowie.
-Będzie dobrze, oddychaj spokojnie, powoli, nie na siłę, spróbuj się uspokoić. Ale ze mnie czubek … Zmuszać Ciebie do biegu.
-Ci … cho … bądź … ja … sta … staram … się … ała!
-Zamknij się, nie mów nic, zamknij oczy i staraj się oddychać powoli …
Jeszcze takiego czegoś nie miałam. Jakby na mojej klatce siedziało 500 słoni. Zamknęłam oczy. Nie mogę umrzeć, nie teraz. Nie zostawię Chrisa, Diona na pastwę herosów i butów korekcyjnych, Chejrona, oraz Sarah – która mnie nienawidzi i cieszyłaby się, gdybym umarła. Coraz ciężej … Więcej słoni. Nie. Mam atak astmy.
-Ode … pnij … mi … bluzę …
-Po co?
-Odepnij! – ryknęłam, co zabolało. Wykonał rozkaz. Przez bluzkę było widać, jak klatka piersiowa mi się rusza, ale jakoś inaczej – za bardzo do góry, kiedy nabierałam powietrza, oraz za bardzo na dół, kiedy wypuszczałam powietrze. Zaraz powinno zacząć mi świszczeć w gardle.
-Mam … a … atak as … tmy …
-Czy jest na sali lekarz?!
-Za … mknij się … bo łeb … pęka …
-Czy ktoś wołał lekarza?
-Tak, prze pana! Przyjaciółka ma atak astmy. – mówił to z rozpaczą? – To moja wina! Gdybym nie był takim chamem …
Zamknęłam oczy i jęknęłam z bólu. Minimum 1000 słoni …
-Uuu niedobrze. – powiedział tajemniczy ktoś i przyłożył mi rękę do klatki piersiowej. Wiem, że to ten ktoś, skoro Chris by się nie odważył, bo by dostał od razu w pysk. Facet powiedział coś po starogrecku i bum! – ból zniknął, nie świszczę. Otworzyłam oczy i od razu popatrzyłam na klatkę – rusza się tak jak powinna. Oddychanie nie sprawia mi bólu. Popatrzyłam na wybawcę. Stał przede mną facet w kiltu lekarskim, ze stetoskopem. Miał blond włosy, lekko opalony i ten szarmancki uśmiech godny tylko dżentelmena – jak przystało na każde dziecko Apolla …
-Dziękuję Ci, Asklepiosie.
Zdziwienie jak nie wiem. Myślałam, że zaraz do rozdziawionej gęby wleci mu komar i go zabije.
-Jak …?
-Normalnie. Blond włosy, lekka opalenizna, uśmiech jak u dżentelmena. Jak dzieci Apolla. A tylko Asklepios, czyli Ty, jest bogiem medycyny.
-Nie możesz być córką Ateny, jestem pewien. Więc jakim cudem tyle wiesz?
Westchnęłam.
-Atena jest moją babcią od strony ojca. Moja siostra jest córką Afrodyty.
-A ty?
-Nie wiem. Jestem nieokreślona …
-A Twój ojciec? Powinien wiedzieć.
-Na pewno wiedział. Szkoda, że nie powiedział …
-Rodzaj przeszły?
-Tak. Nie żyje … – to po jego śmierci Sarah zaczęła mnie nienawidzić. Obwiniała mnie o jego śmierć. Miała w końcu rację. Och tatku, tak bardzo za Tobą tęsknię …
-Przykro mi.
-Ech. Nie mogę zatrzymać i cofnąć czasu. I nie chciałabym. Nie poznałabym wtedy Chrisa. – popatrzyłam w jego kierunku. Natychmiast zrobił się purpurowy – Ale za to straciłam siostrę.
-Nie zasłużyła na taką siostrę, jaką ty jesteś. Ani ja na taką przyjaciółkę.
-Chris. Też Cię Lovciam, ale pamiętaj, że ja najbardziej na świecie lovciam Justina Biebera!
-Zaraz zaraz! On mnie bardziej woli!
-A nie bo mnie!
-To ja już pójdę.
-Do zobaczenia! – ja i Chris krzyknęliśmy, kiedy Asklepios zniknął w złotym pyle. Ruszyliśmy w kierunku obozu, kłócąc się o Justina Biebera. Odwieczny epizod. Od kiedy go usłyszeliśmy w necie, od razu zaczęliśmy się o niego kłócić. Czasami dochodziło do bijatyk, ale kończyło się śmiechem i tekstem ` Baby Baby Baby Ochh! ` wyśpiewane przez Chrisa tak, jakby miał zatwardzenie. Oczywiście znowu śmiech i zmienialiśmy temat. Miesiąc temu wyszliśmy potajemnie z obozu i kupiliśmy plakat Justina. Dorysowaliśmy mu wąsy markerem. Oprócz tego pryszcze, plastry, blizny i co tylko można sobie wyobrazić. Potem kupiliśmy taśmę i nożyczki i przykleiliśmy do słupa. Ubaw był jak nie wiem. Myślę, że moja siostra by mnie za to zabiła, zresztą jak jej przyrodnie siostry. Uwielbiały Justina za jego wycie. Żałosne, prawda?
Poszliśmy do naszego domku, mijając po drodze inne domki, różnokolorowe. Usiedliśmy na moim łóżku i gadaliśmy o różnych sprawach. Oczywiście co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Zbliżyliśmy się do siebie, od kiedy Travis i Connor odeszli. Brakowało mi tych dwóch dowcipnisiów – zaraz po Chris’ie zajmowali następne miejsca. Nie uważali mnie za zapatrzoną w sobie dziewczynę, dumną kujonkę. Byłam po prostu mądra, po babci. Tylko dlaczego inni uważali, iż jestem dumna i zapatrzona w siebie? Co z tego, że takie sprawiałam wrażenie. Co z tego, że miałam zadarty do góry nosek. Po chwili ciszy następuje dziwny temat.
-Pamiętasz tego chłopaka, co rok temu się do Ciebie przyczepił?
-Tak, pamiętam. Travis i Connor zrobili mu niezłą jatkę, a potem odeszli.
-Ha ha. Te jego wystraszone oczy.
Rzeczywiście, miał oczy jak dwa talerze.
-Myślę, że się po prostu przestraszył stanowczego głosu Travis’a.
-Tak, i ryków Connor’a w stylu niedźwiedzia!
-Sama się wystraszyłam tych jego krzyków.
I cisza. Było popołudnie, więc może dlatego nikogo nie było w domku – zajęcia, które opuściliśmy za zgodą Diona. Wystraszył się, kiedy Chris mu opowiedział, co się stało. Ja i Chris byliśmy jedynymi herosami, których on strawił. Nie licząc jego dzieci.
-Chyba idę spać Chris. Głowa zaczyna mi pękać, a oczy kleją mi się same do powiek.
-Nie dziwię Ci się. Ja pójdę postrzelać z łuku, bo tylko to zostało dzisiaj.
Wstał, ja też, odciągnęłam kołdrę, a kiedy po nią sięgałam, Chris ją złapał i mnie przykrył. Schylił się i pocałował w czoło. Normalnie, to bym go kopnęła. Chyba. Ale ja się uśmiechnęłam i zamknęłam oczy. Kiedy już prawie zasypiałam, odezwał się.
-To przeze mnie Travis i Connor potraktowali tak ostro Oliviera. Nienawidziłem tego idioty. Bałem się, że on mi Ciebie zabierze, że zapomnisz o mnie. Załamałbym się. Wracaj do zdrowia Mall.
I pogrążyłam się w sen. Piękny sen. O mnie i moim najlepszym kumplu …
Fajne! To jest niezłe. Lepsze od poprzedniego. Najbardziej podobał mi się romantyczny początek.
PS pierwsza!
Hemmm… „Rodzaj przeszły”? Chyba „czas”.
WIEEELKI plus za plakat JB (a raczej za to, co z nim zrobili).
Fajne 😉 Jak to możliwe, że wszyscy tutaj tak bardzo nie lubią JB, mniejsza o to, ważne co zrobili z tym plakatem. 😉
Początek był wspaniały, doskonale dobrane słowa do tego co się zdarzyło. Ja dokładnie tak samo zrobiłam z plakatem JB tyle, że ja przywiesiłam go w szkole i wszyscy (z wyjątkiem laleczek Barbie z przeciwnej klasy) mnie ubóstwiali. hehe
Opowiadanko jest wspaniałe, mam nadzieję, że Chris i Mall się zejdą, od razu kiedy zaczęłam czytać sądziłam, że coś między nimi zaiskrzy i myślę, że moje przypuszczenia się spełnią. 😉
Opowiadanie ciekawe. Poczeka na następny rozdziała i pod nim wyrażę opinie.
Co do zmiany to możesz ich rozbić na dwie grupy a może nawet na trzy. To powinno Ci ułatwić pisanie.
Super ❗ Bomba ❗
Chris i Mal na pewno będą ze soba chodzić. o WIELE lepiej od zmaiany.