Dopiero teraz zauważyłam, gdzie się znajdujemy. Staliśmy w okrągłej sali. Na podłodze przy ogromnym blacie stołu siedziały trzy Mojry – Kloto, Lachezis i Atropos. Patrzały się na nas obojętnym wzrokiem, lecz tak dziwnym, że miałam ochotę wziąć nogi za pas i uciec.
– Witajcie – powiedziała Kloto, nie przerywając przędzenia. Co chwila słychać było zgrzyt i pisk spiżowych nożyc. – Czego tu szukacie? To kraina umarłych. A to jeszcze nie wasz czas i nie wasze miejsce.
– Przyszliśmy dowiedzieć się więcej o śmierci Perseusza Jacksona – wykrztusiłam. Na twarzach Mojr zobaczyłam zrozumienie.
– To Atropos uparła się, żeby nie przecinać nici – rzekła Kloto. – Ale Lachezis nie chciała jej dalej pleść. Ja nie miałam tu nic do powiedzenia.
– Co chcielibyście zrobić? – zapytała Nieuchronna [dla niedoinformowanych: Atropos]. Spojrzałam niepewnie w jej pooraną zmarszczkami twarz.
– Chciałabym, żeby znów żył – wyszeptałam. Atropos pokiwała głową.
– Musicie…
– Chwileczkę – przerwała jej Lachezis. – Czy nie widzicie, że dziewczyna nie przejęła się jego śmiercią? Czy ona zasługuje na to, żeby go uwolnić?
– Przecież ona go kocha, nie widzicie tego?
Zatkało mnie. Kocha? To jest mój przyjaciel, mój… kompan.
– Nie, nie widzimy. Nie uroniła łez, ani nie sprawia jej bólu myśl o jego śmierci….
Kloto nie wytrzymała.
– Myślisz, że nie cierpi, bo się nie skarży, że nie ma uczuć, bo ich nie okazuje, że nie pamięta, bo przestała wspominać… Czy to, że jest silna i potrafi dobrze kłamać oznacza, że nie jest człowiekiem godnym tego by z nim żyć?
Lachezis spojrzała na mnie starymi oczyma.
– Mówisz mądrze… – Powiedziała, po czym zwróciła się do sióstr. – Jestem za to pewna, że on jej nie kochał. Traktował ją jak powietrze.
– A czy można żyć bez powietrza?
– Błagam cię, Atropos, to syn Posejdona…
– Proszę – przerwałam im podnosząc głos. – Przez ostatnie trzy lata szukałam jakiegokolwiek znaku o tym, że on żyje. Nigdy nie uwierzyłam w jego śmierć, dzięki temu dotarłam aż tutaj. Czy możecie mi powiedzieć, co mam robić?
– Idź do sali pełnej losów ludzi,
znak ukochanego żal w twej duszy zbudzi.
Zabierz to uczucie na słońce i świata zarania,
znajdź ludzi pewnych jego zmartwychwstania.
Utwórz krąg i wspominaj,
lecz pomnij me słowa:
Dobre wspomnienia uleczą
na złe śmierć gotowa.
***
Skamieniałam. Losy ludzi? Co to ma być?
– O co chodzi? Dlaczego nic nie mówicie?
Mojry powróciły do swojej pracy, nie zwracając na nas najmniejszej uwagi. Po paru minutach dałam za wygraną. Wściekła odbiegłam od wieszczek, potykając się co krok. W progu postanowiłam, że nie wyjdę. Wtedy moc Mojr wywaliła mnie za drzwi.
– I co teraz? – zapytał Grover, patrząc na mnie bez iskierki zrozumienia w oczach. Zaczęłam myśleć na głos.
– Sala… losy ludzi…. Grover, czy gdzieś tu jest sala losu? Nie, pewnie, że nie… To musi być straszniejsza nazwa. Pewnie te losy są uwięzione w jakiś klatkach, bańkach, niewidzialnych kulach. Może oni nawet nie wiedzą, że nie żyją? Szklanych kulach? Przecież byliśmy w Czarnej Sali! Zaraz tam wrócimy, zaraz… Co to za znak ukochanego? I dlaczego ma wzbudzić we mnie żal? Gdyby Pe… On dał mi jakiś znak, ucieszyłabym się, nie zmartwiła. Jak mam zabrać uczucie? Może chodzi o tą kulę… tak, na pewno chodzi o kulę.
– To przepowiednia? Ten wierszyk od Mojr.
– Nie, wskazówki. Krąg ludzi pewnych zmartwychwstania… musimy się zgromadzić w miejscu jego śmierci, tam wspomnienia będą najsilniejsze. Co było dalej? Acha… trzeba dobrze o Nim myśleć… to nie będzie trudne. Tylko jak my znajdziemy ludzi, którzy uwierzą w zmartwychwstanie?
– A my we dwoje nie możemy utworzyć kręgu?
– Od dawna wiadomo, że najmniejszy krąg wytwarza się z siedmiu osób.
Ruszyłam w stronę Czarnej Sali. Serce kołatało mi w piersi usiłując, za pewne się wydostać. Jeszcze nigdy nie byłam tak blisko. Wspomniałam słowa Atropos;
,,przecież ona go kocha…”
Może tak? Może dlatego tak bardzo pragnęłam go odnaleść, dalej z nim żyć. Mógłby nawet wyjechać, nie wrócić, gdyby musiał. Samo to, że żyje i ma się dobrze podniósłby mnie na duchu. ,,Nie”, coś szepnęło we mnie, ,,wtedy dążyłabyś do tego, żeby znaleść się koło niego”. Naprawdę, nie wiem, co bym zrobiła. Zbiegłam po schodach prowadzących do komnaty. Znowu znalazłam się w pomieszczeniu. Tym razem wiedziałam co robić. Dotykałam po kolei każdej kulki, modląc się do bogów, abym trafiła na tą właściwą. W końcu ujrzałam coś na końcu stołu. Kula, która lśniła różnymi kolorami. Miała kolor morza. Połyskiwała na zielono, mieniąc się błękitem, przeradzającym się w granat. Kiedy tylko jej dotknęłam poczułam dotkliwy ból w piersi, który promieniował na całe moje ciało. Jak we śnie widziałam dziewczynę zatrzymującą się przed szarym przystankiem, śmiejącą się z czyjeś pomyłki, odbierającą prawo jazdy, płaczącą nad porwaną mapą… tą dziewczyną byłam ja. Czułam ile wysiłku wkładał, żeby od czasu do czasu uratować mi życie, pocieszyć czy pogratulować. Nagle wszystko ustało. Podniosłam się z zimnej podłogi, na którą upadłam. Spojrzałam w oczy Grovera.
– On cierpi – wykrztusiłam przez łzy. – Przez ten cały czas cierpiał, a my mu nie pomogliśmy. Za to on nam tak.
Teraz zrozumiałam, dlaczego miałam się zasmucić…
Nawet niezłe,bardzo ciekawy pomysł.
Pozdrawiam,
Mirabella
Fajne
Piękne! Uwielbiam twoje opowiadania! Zawsze się na nich wzruszam i chce mi się płakać. Tylko nie kończ w takich momentach, bo zwariuję!
Tyyy!!! Przez Ciebie zalałam łzami całą klawiaturę!
Świetne! Byłabym dodała komentarz wcześniej, ale nie udało mi się, bo przeszkodził mi dzwonek szkolny i informatyka się skończyła :<
Fajne. Trochę smutne, ale rzeby płakać? Arachne, myślałam że jesteś twardsza 😉 Opowiadanie super. I ekstra przepowiednia.
Bo raczej jestem. Jak, np. spadnę z dachu śmietnika na beton to w większości przypadków przeklinam zamiast ryczeć.
Ale nad takimi tekstami płaczę, bo jak czytam tego typu rzeczy to już nie wiem, w co wierzyć…
Kurcze, jak to skończysz, to zabierz sie za coś wesołego, tak dla odmiany!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak dla mnie to to nie jest zbyt smutne, czytałam duuuużo smutniejsze żeby i ani łzy nie uroniłam! :[ Ja nie umiem płakać…
Beeeczeee!
Czekam na cd
hlip..hlip
to jest cudowne
!
Prosze ,napisz szubko!
Geeeniaaalneeeee!
Bardzo ładne i ciekawe opowiadanie…:)
Wow… CZEKAM NA CD!! SZYBKO!!!! 😀
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zatkało mnie!!!!!! Smutne, ale… cuuuudowne! Pisz szybko! SZYBKO, SZYBCIEJ I NAJSZYBCIEJ JAK TYLKO MOŻESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Brak mi słow… jedyne co mogę powiedzieć więcej, to: PISZ SZYBKO, BO JAK NIE TO O S Z A L E J Ę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Także proszę o dalsze opowiadania w najbliższym czasie:P
BOOSKIEE!!!