-Nie, to niemożliwe. Moją mamą jest Jane. A pani w ogóle nie znam!- zdziwiłam się.
-Znasz, znasz. Tylko, że o tym nie wiesz…
-Wiem! Wiem, że pani nie znam! Nie wmówi mi pani takich rzeczy!
-Ależ to czysta prawda.
-Tu pani nie uwierzę. Przed chwilą dowiedziałam się, że istnieją jakieś stwory prosto z Grecji. Teraz pani przedstawiła się jako moja matka! Tego już za wiele!
Od tego natłoku informacji odeszła mnie ochota na herbatę. Siedziałam na krześle i wgapiałam się w nieznajomą.
Rzeczywiście, może trochę byłam do niej podoba? Miałam takie same włosy i oczy jak ona. Z tym, że ja miałam krótsze włosy. Podcinałam. Wątpię, czy hamadriada chodzi do fryzjera. A może jednak? W końcu stwierdziła, że jest nowoczesna…
-Przepraszam, ale która godzina?- spytałam, ponieważ nigdzie nie mogłam dojrzeć zegara.
-Chwileczkę, sprawdzę- odparła i tanecznym krokiem odeszła do drzwi.
Może wywiesiła zegar na zewnątrz?
Po chwili wróciła i oznajmiła:
-Sądząc po położeniu słońca jest około jedenastej. Chociaż to nie jest do końca pewne. Może być też 10.45, czy 11.15, albo nawet…
-Odczytuje pani godzinę ze słońca?- zdziwiłam się.
-Tak, a ty nie?
-Nie… Ja mam zegar…
-Och, te wynalazki. Jakby ludzie już zapomnieli jakich to sposobów wcześniej używało się do sprawdzenia godziny…
-A czy… Czy ja umiałabym odczytać godzinę za pomocą słońca?-zainteresowałam się.
-Och, co to za pytanie! Oczywiście, że tak… Przecież jesteś moją córką!
-Nie, nie jestem!
-Możesz to sobie wmawiać, ale to i tak nic nie zmieni.
Podreptałam za hamadriadą na dwór i spojrzałam na słońce. Mogłabym wpatrywać się tak godzinami i…
-Ja tam nic nie widzę- oświadczyłam.
-Bo patrzysz tylko oczami. Same oczy są bezużyteczne. Spójrz duszą!
-To ona ma oczy?- spytałam, ale nie słysząc odpowiedzi spojrzałam raz jeszcze na słońce.
Skupiłam całą swoją uwagę. W końcu poddałam się.
-Ale ja dalej nic nie widzę! To kolejny powód, dlaczego nie mogę być Twoją córką.
-Nie robiłaś tego od lat, może wyszłaś z wprawy…
-To ja już kiedyś odczytywałam godzinę w taki sposób?
-Tak, oczywiście, że tak!
-Ale ja nic nie pamiętam!
-Byłaś małym dzieckiem. Wiele rzeczy z tego okresu się zapomina.
Jedyne, co pamiętam z dzieciństwa to urywki wspomnień. Pamiętam chodzenie po lesie, śpiewanie, kąpanie się w rzekach… Tylko, że w moich wspomnieniach widzę innych ludzi. Nie widzę moich teraźniejszych rodziców. To znaczy tatę nawet teraz rzadko widuję. Pracuje w branży reklamowej. Tak się w to wciągnął, że nieraz nawet śpi w agencji! Rzadko kiedy jest w domu…
W moich wspomnieniach widzę uśmiechniętą kobietę. Ma długie, czarne włosy, mleczną cerę i piękne, szare oczy. Drugi człowiek w moich wspomnieniach to mężczyzna o brązowych włosach. Często gra na gitarze. Ma szczery uśmiech i niebieskie oczy.
Pytałam już kiedyś o tych ludzi mamę. Mówi, że nie wie, czemu mam ich we wspomnieniach. Twierdzi, że gdy byłam mała cały swój czas przebywałam z nią, tatą i (niestety) Jasmine. Mówi, że często się biłyśmy o byle co. To chyba zostało nam do teraz…
Z zamyślenia wyrwał mnie głos hamadriady:
-Ehm… Eli? Zasnęłaś z otwartymi oczami, czy jak?
-Nie… Nie.
-Świetnie! Masz może na coś ochotę?
W tej chwili przypomniałam sobie o szkole i moich innych sprawach.
-Nie, nie… Muszę biec do szkoły! Już dawno zaczęłam lekcje!
-Cóż, trudno. Odwiedź mnie jeszcze kiedyś. Proszę.
Powiedziawszy to wróciła do swojego ogromnego drzewa.
* * *
Idąc do szkoły jeszcze raz przemyślałam całą tą sprawę. Czy to możliwe, żeby mityczne stworzenie było moją matką?!
No i zostawała też kwestia tego mężczyzny. Kim był?
Dlaczego ciągle o tym myślę?
O, akurat weszłam do szkoły. Rozejrzałam się po korytarzach. Pustki. To bardzo dziwne, ponieważ zazwyczaj siedzą tam uczniowie starszych klas.
Spojrzałam na zegar. Hamadriada nie myliła się. Było po jedenastej.
Może na tablicy ogłoszeń jest coś dopisane? Zanim zdążyłam ją sprawdzić wpadła na mnie moja przyjaciółka- Veronica i od razu zasypała mnie potokiem słów:
-Och, Eli cześć! Czemu nie było Cię na lekcjach? To zresztą nieważne! Jak się tu dostałaś? Przy tych warunkach…
-Jakich warunkach?- przerwałam jej- Na dworze świeci słońce. Chyba nie tak trudno przyjść do szkoły przy odrobinie promieni…
-Słońce?! Słońce było rano! Teraz pada grad! I to jaki! Chodź, pokażę Ci!- powiedziała i zaciągnęła mnie do okna.
Z nieba rzeczywiście padał grad. Ale nie był to zwykły grad. Leciały lodowe kulki, które się paliły i zanim doleciały do ziemi pozostawały po nich tylko iskrzące się, małe płomienie. Było ich setki, tysiące…
Ale jak to możliwe? Przecież przed chwilą świeciło słońce!
-Veri, a mieliście lekcje?- spytałam.
-Och, tak. Mieliśmy trzy lekcje, ale w połowie trzeciej zaczęło się dziać TO!- wykrzyknęła i wskazała na okno.
-A gdzie reszta uczniów?
-Siedzą w sali i oglądają całe zajście. Ja chciałam zejść do toalety i przedzwonić do Ciebie. Myślałam, że coś Ci się stało!
-Tak, stało mi się coś, ale to nie dotyczy tego dziwnego gradu. Chodź, opowiem Ci…- powiedziałam i zaprowadziłam ją na ławkę, bo czułam, że z tego natłoku informacji może jej się zakręcić w głowie…
Dlaczego tak mało? Takie cudowne… Cudowny styl pisania, ale za mało! Mam nadzieję, że następnym razem napiszesz choć trochę więcej. 😀 Więcej, bo lepiej się nie da. 😀
Wow! Magiczny grad! To opowiadanie jest cudne. Pisz szybko następną część. Pragnę poznać sekret jej prawdziwego taty no I oczywiście gradu;)
Dziękuję
Dla mnie to jest dużo, ale Ok, następnym razem postaram się napisać jeszcze więcej ;p
Super Ci to wyszło, bardzo mi się podoba.
Ten grad, te wspomnienia tej kobiety o mlecznej skórze i czarnych włosach… To się łączy i mam pewne podejrzenia w razie, gdyby to nie ta hamadriada była jej matką. ;]
Pisz szybko ciąg dalszy!
CD, please!
Tak ogólnie to każdy potrafi w przybliżeniu ustalić, która godzina, obserwując położenie słońca, jeśli tylko zna orientacyjną datę (a zakładam, że każdy zna). Ale fajnie byłoby umieć to robić bez kartki, kątomierza i kompasu…
WOW!! CZEKAM NA CD!!
Super. Musisz napisać cd szybko!!!!!!!!!
Fajne, czekam na kolejne 😉
Nie wiem, kiedy wyślę kolejną część, bo na razie wena twórcza mnie opuściła. Ale zrobię wszystko ci się da, żeby wróciła 😉
Wooooooooooow! Nic dodać nic ująć!
super