Właśnie miałam zamiar się wykąpać. Wlałam do wanny mnóstwo wody i płynu o moim ulubionym zapachu – leśnym. Kiedy weszłam do wanny do drzwi zaczął się ktoś dobijać:
-Eli! Ile można się kąpać?!- krzyczała za drzwiami moja starsza siostra.
-Długo?- zaryzykowałam.
Odpowiedzią mojej siostry było walenie w drzwi i próbowanie ich otworzyć (ja wcześniej zamknęłam je na klucz- HA!). Oczywiście nie reagowałam na to i zanurkowałam, żeby uwolnić się od tego hałasu. Niezbyt się to udało.
-MAMO!! – wrzasnęła Jasmine (tzn moja siostra) – Ona znowu nie chce wyjść z wanny!!!
-Jasmine, uspokój się! Dopiero, co tam weszła – mama zawsze mnie broniła. Wie, jak kocham wodę i jak nie nawidzę Jasmine.
-Ale mamo! Ja za chwilię wychodzę!
-Gdzie?!
Reszty już nie słuchałam. Pewnie chodziło o kolejną imprezę, na którą Jasmine chciała iść, ale mama jej nie pozwoli.
Wyszłam z wanny i z trudem pożegnałam się z wodą. Włożyłam na siebie pidżamę i wyszłam mówiąc:
-Czy mogłybyście być trochę ciszej? Chciałabym się wyspać.
-O, widzisz, Jasmine? Eli już wyszła. Poza tym siedziała tam tylko 20 minut!- powiedziała mama.
-I o 20 minut za dużo…- wymamrotała Jasmine i weszła do łazienki trzaskając za sobą drzwiami.
-Eli, czemu nigdy nie suszysz włosów? – zainteresowała się mama.
-Bo nie chcę ich sobie niszczyć wiejąc na nie gorącym powietrzem. Same się najlepiej wysuszą, gdy będę jak zawsze wystawiała głowę przez okno.
-Jest koniec października, nie sądzisz, że chociaż na zimę mogłabyś zacząć je suszyć?
-Nie- stwierdziłam i aby uniknąć dalszych dyskusji poszłam do swojego pokoju i otworzyłam okno. Robiłam to od kiedy pamiętam. Nigdy nie suszyłam włosów. Lubiłam wystawiać mokrą głowę przez okno i wpatrywać się w las, który był tuż za naszym domem. To mnie uspokajało.
Nie wiem czemu, ale od zawsze uwielbiałam pływać. Wygrywałam wszelkie zawody pływackie i miałam w swoim pokoju wiele medali. Niestety, pokój ten muszę dzielić z Jasmine. Mieszkamy w domku jednopiętrowym, ale parter wynajęliśmy, bo nie mamy zbyt wiele pieniędzy. Przenieśliśmy się więc na piętro, co mnie nie do końca zadowala, ponieważ tu jest mniej miejsca. Ale mówi się trudno.
-Eli! Zamknij to okno!- krzyknęła Jasmine, kiedy weszła do pokoju- Zimno wlatuje do domu!
-Jeszcze tylko chwilę. Nie sądzisz, że natura jest piękna?- spytałam, choć już znałam odpowiedź.
-Nie!- odparła oczywiście, odepchnęła mnie i zamknęła okno.
Nieraz po prostu nie mogę uwierzyć, że jesteśmy spokrewnione…
* * *
Następnego dnia jak zawsze wyszłam z domu pół godziny wcześniej. Zawsze szłam przez las. Ale nigdy nie miałam tam takich przygód. Od samego wejścia czułam, że ktoś mnie śledzi. Ciągle rozglądałam się, ale nikogo nie widziałam. To było bardzo irytujące. Wtedy zauważyłam kobietę. Wydawało mi się, że mówi do drzewa, ale mogło mi się przywidzieć. Podeszłam do niej i przywitałam się.
-Dzień dobry!
-Och, dzień dobry!- odpowiedziała pogodnie. Jej głos brzmiał tak melodyjnie, że aż chciałam, żeby znów coś powiedziała.
-Co pani tutaj robi?- spytałam.
-Mieszkam i spędzam cały swój wolny czas.
-Mieszka pani w pobliżu?
-Nie, tutaj. W całym tym lesie.
-Mieszka pani w lesie?- zdziwiłam się.
-Tak, a ty?
-Ja… Mieszkam w domu… Tutaj przy lesie…
-A więc to ty! Jak się nazywasz?
-Elizabeth.
-Tak, tak wszystko pasuje! Ależ ty urosłaś!
Zdziwiłam się jeszcze bardziej i pomyślałam nad ucieczką. W końcu gadałam z kobietą, która mieszka w lesie i sądzi, że mnie zna! Problem w tym, że ja jej jakoś nie kojarzę.
-Masz może ochotę na herbatkę ziołową?- spytała.
Tak, wielką, chciałam odpowiedzieć, ale przecież szłam do szkoły i w każdej chwili mogłam się spóźnić. A, co mi tam!
-Tak, bardzo chętnie- odpowiedziałam i poszłam za kobietą.
-Hmm… Sądzę, że to odpowiednie miejsce, żeby wypić herabtkę.- powiedziała na widok ogromnego drzewa z wielką dziuplą na dole- No, chodź!- dodała, widząc moje zdziwienie.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć kobieta weszła do drzewa. Tak po prostu, jakby robiła to codziennie! Zajrzałam do dziupli, ale było tam strasznie ciemno, a że z natury jestem bardzo ciekawska weszłam do niej.
Widok bardzo mnie zaskoczył. To wyglądało jak normalny pokój z drewnianą tapetą, sufitem i podłogą. Był on urządzony jak normalna kuchnia. Stała tam lodówka, kuchenka, mnóstwo przypraw, oraz stół i krzesła.
-Siadaj- zachęciła mnie kobieta- Herbatka zaraz będzie.
Ciągle zaskoczona tym widokiem usiadłam na pozornie niewygodnym krześle, które okazało się być wprost idelanie ułożone do mojego kształtu ciała.
-Prze… Przepraszam, ale kim pani właściwie jest?
-Hamadraidą. Dość nowoczesną.
-Jak to?! Przecież hamadriady żyją tylko w mitologii greckiej, nie w prawdziwym życiu!
-Życie ciągle nas zaskakuje…-stwierdziła moja towarzyszka i postawiła przede mną filiżankę z herbatą.
-Ale to niemożliwe! Hamadriady nie istnieją!
-Istnieje wiele rzeczy, o których ludzie nie mają pojecia, bo nie chcą go mieć. Nie chcą wierzyć w stworzenia mityczne, bo bez nich żyje im się łatwiej. Ale to nie od nich zależy, czy one istnieją, czy nie…
Kobieta zaczęła mnie coraz bardziej przekonywać. I teraz wszystko złożyło się w logiczny ciąg wydarzeń. Hamadriada, to stworzenie, które żyje w otoczeniu drzew, opiekuje się nimi, spędza wśród nich czas. Teraz zrozumiałam, dlaczego kobieta ta twierdziła, że żyje w lesie.
-Ale skąd może pani mnie znać?- spytałam, bo na to pytanie nie znalazłam odpowiedzi.
-Znam Cię lepiej, niż jakikolwiek człowiek na świecie.
-Jak to?
-Tak to. Jestem Twoją matką. Prawdziwą matką.
Jestem zdziwiony, ale miło I też bym chętnie wypił herbatkę ziołową
Super! Cudowne po prostu. 😀 Tego chyba jeszcze nie było. 😀
Ja chcę więcej!
Wow! świetne! Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg
Fajne!
Super, masz świetne opowiadanie ;p Czekam na ciąg dalszy.
Zgadzam się z wszystkimi przedmówcami! Naprawdę bardzo fajne!
Superowe, Herosowe i … nie wiem co powiedzieć 😀
Extra. Też nigdy nie susze włosów 😉
Bardzo ciekawie zaczęte, czekam na ciąg dalszy 😉
Świetny początek, pisz dalej!!! 😉
P.S Też nie suszę włosów. 😀
Fajny początek, czekam na cd
A więc jej matką jest ta hamadriada, a ojcem może Posejdon? (przez te konkursy pływackie…)
Fajniutkie! 😀
PS: Też nie suszę włosów, ale przez to muszę myć rano, bo mam tych kłaków metr…
@Arachne
Jeśli nie potrzebujesz to sprzedaj mi trochę
Kłaki na sprzedaż?? zapakowane i jeszcze frytki do zestawu
a co do opowiadania to baaaardzo fajne. Napewno przeczytam cd!
NIE ODDAM MOICH WŁOSÓW!!!
Poszukajcie se kogoś innego!!! Może i są uciążliwe, ale… mina dresa, któremu rozcięłam policzek blaszką od gumki- bezcenne! 😀
Radzę wypróbować- gdy cel podejdzie dostatecznie blisko, okręcasz się szybko wokół własnej osi. Musisz tylko pilnować, żeby włosy od razu poszły na zewnątrz (teoretycznie po pewnym czasie załatwiłaby to za Ciebie siła odśrodkowa, ale wtedy zataczałbyś się jak pijany). Efekt można wzmocnić, wykorzystując siłę obrotu do wyprowadzenia kopa pchającego.
Zdziwko murowane! 😀
Dziękuję za tak pozytywne przyjęcie mojej twórczości 😉
Niedługo napiszę ciąg dalszy
P.S. Moje włosy to też MASAKRA
Super
Ciekawe, nie znalazłam rażących błędów, Fabuł jest bardzo ciekawa.
@Arachne – Twoje przeżycia są bardzo, ale to bardzo ciekawe… Opisz je jako przeżycia Arachne… 😀 „Nagle zobaczyłam jakiegoś dresa… Zbliżał się do mnie, więc szybko obróciłam się. Tym razem dobrze wymierzyłam i blaszka od gumki trafiła go prosto w głowę… ” 😀
Opowiadanko – mega! Podoba mi się jej sposób suszenia włosów… Ma fajną mamę. I jedną i drugą ^^ 😀 Zastanawiam się… Ta herbatka to smaczna była? 😉
No pewnie 😀
Nie ma to jak herbatka u hamadriady… ;p
Oryginalne. Jej ojciec to Posejdon, tak? Bardzo fajne wyobrażenie hamadriady.
super