Początki w Obozie
Narracja Percy’ego
Nie powiem, fajnie było patrzeć, jak Nancy prawie płacze ze strachu na widok Grovera w całej okazałości. Przedtem prawie posikała się na widok Clarisse z mieczem, pisnęła na widok mojego brata Tysona, który wykuwał miecze i zatkało ją, jak zobaczył braci Hood, wspinających się na skałkę.
– Ja będę musiała to wszystko robić? Nigdy! – wrzasnęła tak głośno, że mój kozłonogi przyjaciel prawie zadławił się puszką, którą właśnie pożerał.
– Nancy, jesteś heroską. To ma cię przygotować do życia poza obozem. Poza tym, jeśli jesteś córką jakiegoś pomniejszego bóstwa nie będziesz musiała być w obozie cały rok, tylko w czasie wakacji, lub dwa, trzy miesiące dłużej – powiedziałem po raz dziesiąty, a moja anielska cierpliwość powoli się wyczerpywała.
– Nie chcę! Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Jesteś aż tak głupi, jakim cię zapamiętałam!?! Nawet ten głupek Grover już załapał – warknęła Nancy, a ja miałem ochotę wysłać ją pocztą Hermesa aż do Hadesu, żeby do końca życia i po śmierci robiła za cześć bielizny boga zmarłych. Tymczasem, jakże by inaczej, Thalia i Annabeth tarzały się po ziemi ze śmiechu.
Wziąłem głęboki oddech, policzyłem do dziesięciu (dla pewności dwa razy) i powiedziałem jak najgrzeczniej potrafiłem:
– Chodź, Nancy idziemy do jedenastki. To domek Hermesa, boga podróżnych, więc mieszkają tam wszyscy nieokreśleni do czasu, kiedy ich olimpijski rodzic ich uzna. – w myślach świętowałem fakt, że skończyłem pracę z Nancy, a Chejron nie będzie na mnie wściekły.
Marchewa powlokła się za mną, Thalią i Annbeth. Czas, by Travis i Conor spotkali swój najgorszy koszmar.
***
– Travis, Connor, to jest Nancy Bobofit. Jest nieokreślona. No, na tym moje obowiązki się kończą. Do nie zobaczenia – wyrzuciłem z siebie i jak najszybciej pognałem do bezpiecznego domku nr 3. Od teraz Marchewą będą się zajmować Hood’owie.
Niestety, nie dane było mi się cieszyć wolnością dłuższy czas. Po pół godzinie od pozbycia się Nancy, przykłusował do mnie Chejron.
– Percy, mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. Czy nauczysz Nancy posługiwania się mieczem? Od czasu yyy… odejścia Luke’a jesteś najlepszym szermierzem na obozie. Poza tym znasz już naszą… hmm… rudą przyjaciółkę i wiesz, czego się po niej yyy… spodziewać.
– A muszę? – spytałem zrzędliwym głosem, ale Chejron spojrzał na mnie błagalno-groźnie, więc z niechęcią kiwnąłem głową, na znak, że się zgadzam. Centaur rozpromienił się i odkłusował w kierunku Wielkiego Domu. Gdy patrzyłem na jego oddalający się zad, Nancy zdążyła wparować do mojego azylu: wylała wodę z małej fontanny, rozrzuciła po pokoju złote drachmy, zrzuciła ze ściany róg Minotaura i właśnie sadowiła się na łóżku, leżącym obok mojego.
– Widzę, że już się u nas zadomowiłaś – powiedziałem z przekąsem, nawet nie podejmując próby tłumaczenia jej, że nie powinna wchodzić do domku, bo nie jest córką Posejdona.
– Wiesz, daruj sobie. Naucz mnie wreszcie wymachiwać tą plastikową wykałaczką, bo chcę już stąd iść. – oświadczyła, dziewczyna śmiertelnie poważnym tonem
– Ty na serio myślisz, że miecze są z plastiku? – spytałem z niedowierzaniem
– No, a nie? – zainteresowała się Nancy, ale ja już wychodziłem z domku. – Ej, poczekaj Percy! Jezu, nie zgrywaj takiego ważniaka, pewnie jesteś tu taką samą ofiarą losu jak w Yancy! Daj spokój, dobra?
Po raz kolejny tego dnia podjąłem ostateczną decyzję dotyczącą Nancy –utopię ją w wannie.
– Dobra, Nancy. Idziemy teraz do zbrojowni, wybrać ci miecz. Potem pokaże ci podstawy walki, a na koniec będziemy walczyć. – powiedziałem, kierując się w stronę szóstki, żeby po drodze zgarnąć Annabeth. Przyda mi się duchowe wsparcie. Jednak zanim zdążyłem się zorientować, Nancy wydała z siebie bojowy okrzyk i pobiegła przed siebie. Chyba chciała uciec i, szczerze mówiąc chętnie bym jej na to pozwolił. Niestety, po drodze do sosny, wpadła na Thalię, dzierżącą w ręku tarczę z głową Meduzy. Na jej widok Marchewa wykonała gwałtowny zwrot w tył i wparowała do domku Ateny. Po kilku minutach została z niego wyprowadzona przez Annabeth, po czym wraz z Thalią skierowały się w moją stronę.
– Percy, chyba coś zgubiłeś – mruknęła córka Zeusa, a ja ponuro pokiwałem głową.
– Idziecie ze mną? Muszę nauczyć Nancy posługiwać się mieczem. – spytałem, na co Annabeth ochoczo odpowiedziała:
– Jasne. Będzie zabawnie.
Spojrzenie, które jej posłałem, mogłoby zmienić w kamień nawet Meduzę.
P.S. Przepraszam, że dopiero teraz wysłałam kolejną część tego opowiadania, ale nie miałam pomysłu i czasu L Ale obiecuję się poprawić
Bardzo fajne :), a w którym momencie książki się to dzieje?
Pewnie pomiędzy wydarzeniami z Morza Potworów a Klątwą Tytana.::D (chyba)
Fajne opowiadanie. Może Nancy dostanie za swoje
Genialne! Nancy dostanie wycisk *-*. Wgnieć ją w ziemie cudowna pisarko!
dokładnie! chcialabym by Percy przylał Nancy tak, że ta będzie się do niego zwracała jak do króla
Mam nadzieję, że się po tym nie pozbiera hehe 😛
Akcja dzieje się pomiędzy morzem potworów, a klątwą tytana. To jest 2 rozdział, tylko nie ma tego napisane
Tu jest link do pierwszego rozdziału: http://blog.percyjackson.pl/najgorszy-uczestnik-obozu/
Wykryłam literówkę, ale nic poza tym. NASTĘPNE MA BYĆ DŁUŻSZE, BO JAK NIE…
Super, super, super… No po prostu super!!!
Mam nadzieję, że masz już pomysł na to, co dalej. Pamiętaj – będę czekać i się dopominać! 😀 (Oj, żarcik taki. Nie stresuj się jakby coś. 😉 )
Podoba mi się, nikt inny nie napisał czegoś takiego. Mam nadzieję, że niebawem będzie więcej.
Hahaha! Percy ma przesrane! 😀
Uwielbiam to!!! Niesamowite jak ta Nancy potrafi rozwalić percy’ego… Cudowne!! 😉
genialne Nacy jest super