Chyba wszyscy lubią, kiedy w ich życiu zdarzy się coś niezwykłego. Ale uwierzcie mi, w niektórych przypadkach nie ma się z czego cieszyć. Właśnie mi zdarzył się taki przypadek.
Ale teraz pozwólcie, że się przedstawię. Mam na imię Alex i mam trzynaście lat. Mieszkam w Ameryce Północnej na przedmieściach Filadelfii, razem z mamą i ośmioletnim bratem Jimmy’m. Wyglądem raczej nie różnię się od innych nastolatek. Mam brązowe oczy i, kręcone włosy, takiego samego koloru, jednak kiedy pada na nie słońce, wydają się lekko rudawe.
Zacznijmy moją historię od tego, że pewnego słonecznego dnia siedziałam na ławce, w parku. Chociaż zakończenie roku szkolnego odbywało się dopiero za tydzień, nauczyciele nie zadawali żadnych prac domowych i popołudniami mogłam wychodzić na dwór. Takiego właśnie popołudnia siedziałam w parku, s t a r a j ą c się czytać książkę. Niestety, nie mogłam się wystarczająco skupić. Wokół mnie słyszałam wiele rozmów, dzieci biegały po trawie, krzycząc wniebogłosy.
Wstałam z ławki i spojrzałam się na matki tych dzieci, nie kryjąc oburzenia. Skierowałam się w stronę amfiteatru. Budowla mieściła się w środku parku. Miała kształt wielkiego spodka, otwartego tylko z jednej strony. Jednak w tej właśnie chwili odbywało się przedstawienie – nie miałam szans usiąść na widowni by spokojnie poczytać. Zrezygnowana stwierdziłam, że udam się do domu. Byłam już zmęczona czerwcowym słońcem. Po drodze jednak spotkałam mojego kolegę ze szkoły, Chrisa.
– Cześć Alex, mogłabyś wyjść na rolki za chwilę? – zapytał.
– Pewnie, że wyjdę. Gdzie będziecie?
– Przy bloku Clary, tam jest dobry asfalt do jeżdżenia.
Pożegnałam się z Chrisem i weszłam do mieszkania. „Może wyjdę” – pomyślałam.
Szybko zjadłam obiad i założyłam rolki.
Wyszłam na podwórko i udałam się tam, gdzie powiedział Chris – pod blok mojej najlepszej przyjaciółki. Było tam kilka osób z mojej klasy – w tym Chris i Clara.
Moja najlepsza przyjaciółka jest bardzo szczupła, jednak niska. Ma zielone, pełne blasku oczy i krótkie, czarne włosy. Rozumiałyśmy się jak siostry. Do czasu. Ale o tym opowiem Wam później.
Kiedy wróciłam do domu, było po szesnastej. Mamy jeszcze nie było. Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam wertować mitologię grecką. Była to moja dobra strona w szkole. Tylko z tego zakresu historii miałam dobre oceny, no może jeszcze z w-fu. Jakiś czas temu stwierdzili u mnie ADHD. Tylko na w-fie mogłam wszystko odreagować. O językach to już nawet wolę nie wspominać. Tragedia. Mama powiedziała, że to przez moją dysleksję. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że radziłam sobie jedynie z greką. Może dlatego polubiłam mitologię.
W tej chwili otworzyły się drzwi. Stała w nich moja mama, która była wyraźnie zła. Jej niebieskie oczy były większe niż zazwyczaj, a blond włosy były potargane.
– Alex! Co ty tu jeszcze robisz?! – krzyknęła. Czyżbym o czymś zapomniała? – Miałaś odebrać brata ze szkoły!
Ups. Zapomniałam. Zerwałam się z łóżka i bez słowa pobiegłam do szkoły. „Jak mogłam o nim zapomnieć?” – pomyślałam i spojrzałam na zegarek. Szesnasta trzydzieści. „Miałam go odebrać godzinę temu!”
Jimmy’ego zauważyłam na ławce na szkolnym korytarzu. Grał z kolegą w jakąś grę.
– Jimmy, czemu nie poszedłeś do domu, kiedy skończyłeś lekcje? – zapytałam, krzycząc.
– Przecież miałaś mnie odebrać – brat uśmiechnął się złośliwie.
– Idziemy – rozkazałam i pociągnęłam Jimmy’ego za koszulkę.
– Ej no, czekaj! Muszę schować karty! – krzyknął.
Gdy wróciliśmy do domu mama była na mnie naprawdę zła.
– Byłaś na dworze i zapomniałaś odebrać brata! Wstydź się!
– Mamo, kiedy weszłam do szkoły, Jimmy siedział na ławce i grał w karty! – wyjaśniłam – nic złego mu się nie stało!
– To nie zmienia faktu, że jesteś nieodpowiedzialna. – zakończyła – a teraz do pokoju.
Ach te mamy. Nie rozumieją życia nastolatków.
Położyłam się na łóżku. „Tato, gdzie jesteś?” – pomyślałam – „Gdy potrzebuję pomocy, ciebie nie ma.”
Moja mama nie miała w swoim życiu szczęścia do mężczyzn. Opowiadała mi, że kiedy skończyła studia, poznała mężczyznę „swojego życia” – tak przynajmniej uważała. To właśnie był mój ojciec. Mówiła, że on też był w niej zakochany. Ale ja w to nie wierzę, skoro zostawił ją samą, ze mną, kiedy miałam kilka miesięcy. Później jednak, było jeszcze gorzej.
Poznała następnego mężczyznę, tym razem pewna, że to „ten jedyny”. Wtedy urodził się Jimmy. Nadal mam przed oczami obrazy, jak ten facet ją bił. W końcu mama podała go do sądu i siedzi teraz w więzieniu. Bardzo dobrze. Mam nadzieję, że nigdy stamtąd nie wyjdzie.
W tym momencie otworzyły się drzwi.
– Co znowu? – krzyknęłam, jednak mój głos został stłumiony przez poduszkę, do której się przytulałam. To przyszedł Jimmy.
– Clara przyszła.
Westchnęłam. Co się znowu stało?
– Hej – powiedziała, kiedy Jimmy zamknął za nią drzwi.
– Cześć. Co jest?
– Chciałam ci powiedzieć… a właściwie ostrzec.
Przypatrywałam się jej, zdezorientowana.
– Posłuchaj, Alex, w twoim życiu zdarzy się coś niezwykłego. Już niedługo.
– Co?
– Mówię poważnie. Po prostu uważaj na siebie. To wszystko, co mam ci do powiedzenia. Cześć. – Clara wyszła, trzaskając drzwiami. Wzrok miałam utkwiony w ścianę. Zaraz, zaraz. Coś mi tu nie pasowało. Czyżby Clara wiedziała, co mnie czeka?
Na drugi dzień Clara nie chciała ze mną rozmawiać, unikała mnie.
Tak jak myślałam, pani Miller wywołała mnie do odpowiedzi na temat życia i sztuk Williama Szekspira. Łaskawie wystawiła mi dwóje.
Gdy usiadłam z powrotem do ławki, w której siedziałam z Chrisem.
– Lepsza niż jedynka – pocieszył mnie.
– Taa.
Kiedy szłam ze szkoły ulicami Filadelfii zobaczyłam jakieś zwierzę. Kulało na jedną łapkę. Gdy się przybliżyło, okazało się, że to pies. Był śliczny – malutki, brązowy, na pyszczku miał czarną łatkę. Widać było, że chce, żebym za nim poszła.
– Gdzie mnie prowadzisz, piesku?
Szłam za psem jak głupia. W końcu zatrzymał się i pokazał łebkiem, bym poszła dalej. Przybliżyłam się do ściany. Wtedy się zorientowałam. Stałam w ślepym zaułku. To była pułapka.
Odwróciłam się w stronę psa. Ale to nie był ten piesek, który mnie tu prowadził. Teraz stał przede mną wielki wilczur o dwóch, wielkich łbach. Wyglądał jak mitologiczny potwór Ortros, którego kiedyś zabił Herakles. Ale teraz stał przede mną.
Nawet nie zdążyłam sprawdzić, czy to sen, kiedy pies rzucił się na mnie. Zatopił swoje zęby w moim przedramieniu. Zabolało tak mocno, że aż wrzasnęłam. Zobaczyłam kogoś wbiegającego do zaułku. Próbowałam się wyszarpać, to jednak nie skutkowało. Nagle ucisk zelżał i usłyszałam skowyt. Z mojego przedramienia płynęła krew. Ostatnie co pamiętam, to dwie dziewczyny podchodzące do mnie i chłopak, który wziął mnie na ręce.
CDN
Ciekawie się zaczyna Czyżby obaj ci „jedyni: byli bogami?( wiem, że zauważam oczywiste rzeczy, ale lubie o to pytać )
– Cześć Alex, mogłabyś wyjść na rolki za chwilę? – zapytał.
– Pewnie, że wyjdę. Gdzie będziecie?
– Przy bloku Clary, tam jest dobry asfalt do jeżdżenia.
tam to przynajmniej mają 100% asfaltu na drodze a my jakieś 50%.
Fajne. Adminko czy przyszły moje rysunki I opowiadanie, czy może poczta mi nawala? Rysunki wysłałam jakiś tydzień temu I jeszcze nie mam odpowiedzi, że zakolejkowane.
Oj wstydź się, wstydź! heh Opko naprawdę fajowe, czekam na kolejne części! 😀
Oj wstydź się, wstydź! hehe Fajowaśne! 😉 Nie mogę się doczekać kolejnych części.
Zaje*** [fajne 😉 ]!
Zauważyłam tylko jeden błąd techniczny: jak pies zaciśnie zęby na jakiejś części Twojego ciała to raczej walisz go w łeb by rozwarł szczęki, a nie się wyrywasz (wtedy sprawiasz sobie jeszcze większy ból, no i w ramach szczęśliwego zakończenia zwierzaczek może odejść z kawałkiem Ciebie w pysku).
Ale NIE wykryłam popierdółkowatych błędów typu „jóż” (ort.), alex (brak wielkich liter tam gdzie być powinny), „.?” (to przykład, ogólnie chodzi o kosmiczną interpunkcję) i „poproszą […] proszę” (powtórzenia), co jest WIELKIM PLUSEM opowiadania. Trzymaj tak dalej!
Super! Ja chcę więcej! No wiem, że sporo napisałaś, ale ja jak to ja, ciągle mi mało. 😀 No więc poproszę ciąg dalszy!
Genialne!! Cudowne!! Niesamowite!! Zajefajne!! Non i wgl… Podoba mi się brak błędów itd. 😀
Jedno z nielicznych opowiadań w którym nie ma błedów ort., literówek itp.
😀 😀 😀
(Zajefajne i herosowe)
Bardzo herosowe opko
Słodki ten Ortros…
Fajne
Bardzo fajne i ciekawie się zaczyna ;).
bardzo ciekawe